Walka z pedofilią czy wojna z Kościołem.doc

(44 KB) Pobierz
Walka z pedofilią czy wojna z Kościołem

Walka z pedofilią czy wojna z Kościołem?

http://www.naszdziennik.pl/wpis/715,walka-z-pedofilia-czy-wojna-z-kosciolem.html

Czwartek,
6 lutego 2014

W stronę realnego świata

 

zdjęcie

prof. dr hab. Mieczysław Ryba

Kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II

Komitet Praw Dziecka ONZ zwrócił się do Stolicy Apostolskiej z niezwykłym żądaniem. Domaga się wydalania z Kościoła duchownych odpowiedzialnych za przypadki pedofilii. Pośrednio Komitet obarczył Watykan odpowiedzialnością za dziesiątki tysięcy krzywd, jakich doznały dzieci z tego powodu.

Wszystko zaskakuje tym bardziej, że Papież Franciszek, jak i wcześniej Benedykt XVI podjęli bardzo radykalne kroki, by zwalczać przypadki pedofilii. O ile sugestie Komitetu ONZ, dotyczące szybkiego ujawniania i zgłaszania policji tego typu przestępstw mają, przynajmniej pozornie, jakąś logikę wewnętrzną, a tyle domaganie się „wydalania z Kościoła duchownych winnych pedofilii” (por. P. Kowalczuk, ONZ karci Kościół, „Rzeczpospolita” 6 lutego 2014, s. A8). zakrawa na jakieś niewyobrażalne kuriozum.

Kościół katolicki to wszak nade wszystko instytucja religijna, duchowa, w której grzechy „rozliczane” są przede wszystkim u kratek konfesjonałów. Jak zatem Komitet ONZ może ingerować w ten porządek, domagając się nie tyle kary w majestacie świeckiego prawa (to wszak dokonuje się na kanwie różnych sądów w wielu krajach świata), ale wykluczenia grzeszników z Kościoła. To tak, jakby inna agenda ONZ żądała od Watykanu wykluczenia z Kościoła tych świeckich chrześcijan, którzy dopuścili się np. zabójstwa. Jeśli nie zostaną wykreśleni spośród członków Kościoła, będą sankcje. Niedługo doczekamy się wydanych przez ONZ katalogu pokut, jakie mają nakładać spowiednicy na penitentów, którzy podejdą do kratek konfesjonału.

Jeszcze raz warto rzecz uporządkować: odpowiedzialność karna osób tak duchownych, jak i świeckich ma miejsce w poszczególnych krajach na całym świecie i tu święcenia nikogo przed prawem państwowym nie chronią. Jak wiemy, Stolica Apostolska zrobiła wiele, by podejmować współpracę z z władzami świeckimi we wszystkich krajach w celu wykrywania i ukarania przestępców. Kary kościelne zaś to zupełnie autonomiczna wobec władz świeckich sprawa.

Nieprzypadkowo zatem watykański rzecznik Frederico Lombardi stwierdził, że niektóre uwagi zawarte w raporcie ONZ „Watykan uznał za ingerencję w nauczanie Kościoła” (tamże). Jak piszą media, chodzić może również o krytykę ONZ wobec Kościoła katolickiego w związku z jego stosunkiem do „homoseksualizmu, antykoncepcji i aborcji” (tamże). Idzie zatem nie tylko o kary kanoniczne wobec chrześcijan, którzy dopuścili się pedofilii. Mamy żądania dotyczące rewolucji w nauczaniu moralnym Kościoła. I tak o tym, co w świetle Objawienia jest dobre, a co złe, miałyby pewnie znowu decydować różne komisje afiliowane przy ONZ lub przy innej organizacji międzynarodowej. Tylko że tu wkraczamy już w pewne wzorce charakterystyczne dla systemów totalitarnych.

Problem genderyzmu w świecie staje się coraz bardziej palący. Na gruncie europejskim coraz więcej krajów przyjmuje ustawy o tzw. małżeństwach homoseksualnych. Ostatnio słyszeliśmy, że prawo takie przyjęła Szkocja, wcześniej Francja, Anglia, kraje skandynawskie itd. Jeśli jest tak, że ONZ domaga się od Stolicy Apostolskiej zmiany stanowiska wobec problemu homoseksualizmu i obrony życia, to sytuacja staje się dla nas o wiele bardziej jasna. Tak jak na gruncie polskim potężny atak mediów głównego nurtu na Kościół w związku z tzw. przypadkami pedofilii miał w dużej mierze spacyfikować polskich hierarchów, pragnących jednoznacznie wypowiedzieć się w sprawie ideologii gender, tak też być może zareagował Komitet ONZ w relacji do Stolicy Apostolskiej.

Może nie tyle chodzi o realną walkę z pedofilią, lecz o to, by zmusić Kościół do milczenia w niezwykle ważnych sprawach moralnych współczesnego świata, czyli szeroko rozumianej etyki seksualnej i obrony życia nienarodzonych. Milczenie Kościoła w tych sprawach z pewnością osłabiłoby siłę ataków współczesnych neomarksistowskich ideologów. Problem tylko w tym, że Kościół milczeć w sprawach moralności po prostu nie może, gdyż w ten sposób sprzeniewierzyłby się misji, którą powierzył mu sam Chrystus Pan.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin