Homeopatia-przekrt wszechczasw_prof_Gregosiewicz.pdf

(112 KB) Pobierz
1
Homeopatia. Państwowy przekręt wszechczasów
Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz
Gdzie leży prawda o homeopatii? Odpowiedź jest prosta. Zjawiska mierzalne i powtarzalne można
testować naukowo i wskazać dokładnie, co jest prawdą, a co fałszem. Homeopatia, chociaż zawsze
pretendowała do uznania jej za medycynę - poddana takim testom - jawiła się, jako oczywista
groteska naukowa. A to dlatego, że wszystkie jej teoretyczne założenia oraz „technologia” produkcji
„leków” homeopatycznych są niezgodne z uniwersalnymi prawami nauki. Z logicznego punktu
widzenia jest to więc fałsz, a ponieważ homeopaci, opierając się świadomie na kłamliwych danych,
„leczą” ludzi - jest to oszustwo. Biorąc zaś pod uwagę społeczne normy - przestępstwo.
Poniższy tekst składa się z trzech części. W pierwszej opisuję medyczną istotę oszustwa.
W części drugiej udowadniam, że do tego oszukańczego biznesu, „dopasowano” (mówiąc
eufemistycznie) prawo. Część trzecia to propozycje rozwiązań problemu i apel w tej sprawie do
Ministra Sprawiedliwości.
CZĘŚĆ I.
HISTORIA NATURALNA HOMEOPATYCZNEGO OSZUSTWA S. HAHNEMANNA
Pod koniec XVIII wieku, współczesny S. Hahnemannowi, Franz Mesmer „odkrył” magnetyzm
zwierzęcy i zastosował go, jako leczniczy fluid do wywoływania w ciele pacjenta terapeutycznego
przypływu i odpływu (?), a także harmonizowania nierównomiernego rozłożenie fluidów nerwowych.
Pacjenci (zwłaszcza kobiety) byli zachwyceni…. Ambitny Hahnemann nie mógł przeboleć sukcesu
„kolegi”. Marzył o własnej metodzie leczenia, która uczyniłaby go sławnym. I nagle …jak deus ex
machina pojawiło się rozwiązanie problemu. Oto, w czasie seansu spirytystycznego, doznał
niezwykłej iluminacji, która pozwoliła mu na sformułowanie zasad nowej, magicznej „medycyny”,
której nie obowiązują uniwersalne prawa nauki.
Poznajmy więc teorię, która wyjaśnia przyczyny wszystkich chorób, opisuje technologię produkcji in
vitro leczniczych fluidów, a także wprowadza zasadę postępowania leczniczego, wg której podobne
należy leczyć podobnym. Na głębszą analizę tej okultystycznej bredni szkoda czasu, gdyż nauka nie
dyskutuje z oczywistymi absurdami. Niezorientowanym wyjaśniam tylko, że powyższe zdanie da się
przełożyć na stwierdzenie: „wodę należy suszyć wodą”.
Zacytujmy jednak samego Hahnemanna. Majaczy on tak: „wszystkie choroby są spowodowane przez
trzy „miazmaty”, a to 1/ świerzb, 2/ kiłę i 3/ rzeżączkę („gruźlicowość” i „rakowość” dodano później).
W celu znalezienia „lekarstw” na choroby spowodowane przez w/w miazmaty przeprowadza się (do
dzisiaj) tzw. „próby lekowe”. Wyglądają one następująco: zdrowym ludziom podaje się różne
mieszanki związków roślinnych, mineralnych lub zwierzęcych i obserwuje objawy. Efekty opisuje (w
2006 roku) lekarz homeopata Ewa Zygadlewicz: „One (przypadkowo dobrane substancje - przyp. A.G.)
po pewnym czasie zaczynają wytwarzać objawy. Są to różne objawy psychiczne, typu niepokój, pewne
myśli, sny, które mogą się pojawiać. O czym te sny są - trzeba dokładnie spisać. Plus objawy
narządowe: bolała mnie prawa noga, swędziało prawe ucho, coś tam zaczynało szumieć, jakieś zmiany
się pokazywały, kolka, czy temu podobne objawy”.
Przytoczony cytat pochodzi z wystąpienia lek. E.Z. w filmie „Tajemnica homeopatii” (TV Polsat). Z tego
samego źródła pochodzą zamieszczone poniżej zdjęcia, które prezentuję za zgodą reżysera L.
Dokowicza.
2
Jeżeli chory cierpi na podobne objawy (np. „niepokój, szumienie czegoś, kolkę i swędzenie prawego
ucha”) homeopata przepisuje mu substancję, która te objawy „wywołała”. Przedtem jednak substancję
tę rozcieńcza. W przypadku znanego „leku na grypę” o nazwie oscillococcinum (Boiron) odbywa się to
następująco: do jednej kropli wyciągu z wątróbki i serca dzikiej kaczki (równie dobrze mógłby to być
ekstrakt ze śledziony wrony – przyp. A. G.) dodaje się 99 kropli wody (ryc. 1) i uderza fiolką 10 razy w
skórzaną poduszkę (ryc. 2). Z powstałego roztworu pobiera się jedną kroplę, dodaje 99 kropli wody i
10 razy uderza się w skórzaną poduszkę. Z powstałego roztworu pobiera się…. (i tak 200 razy).
Ciekawy jestem, czy w nowoczesnych zakładach homeopatycznych powyższy algorytm produkcji jest
monitorowany przez komputery, czy przez „żywych” okultystów.
Ryc. 1. Kroplomierz i fiolka. Kompletnie wyposażona linia produkcyjna "leków" homeopatycznych.
Ryc. 2. Technologia produkcji „leków” homeopatycznych. W przypadku oscillococcinum, po każdym
stukrotnym (102) rozcieńczeniu wodą wyciągu z kaczych podrobów, fiolką z uzyskanym roztworem
uderza się 10 razy w skórzaną poduszkę (ortodoksi dopuszczają opcję z używaniem – zamiast
poduszki - książki oprawionej w skórę). Przypuśćmy, że opisana operacja została już wykonana 12
razy. Wtedy, wg prostych obliczeń, w fiolce (używanej w charakterze shakera) nie będzie już ani
jednej kaczej molekuły. Od tej chwili, do czasu powstania ostatecznej formy farmaceutycznej „leku”,
będzie się jeszcze 188 razy rozcieńczać wodę z wodą.
Wg producentów, w czasie uderzania shakerem o skórzaną poduszkę zachodzi proces „dynamizacji”
(określenie nieznane nauce), podczas której woda „zapamiętuje informację o własnościach
leczniczych” rozcieńczanej substancji. W miarę ubywania tej substancji z roztworu, wzrasta
skuteczność wody, jako „leku”. Największa jest wtedy, gdy w roztworze nie ma już ani jednej
cząsteczki substancji wyjściowej. Przy produkcji oscillococcinum „dynamizację” wykonuje się 200
razy (oznaczenie na opakowaniu leku – 200 K), co, jak łatwo obliczyć, daje rozcieńczenie 1 : 10400
(200 x 102). W efekcie shaker będzie zawierał wyłącznie wodę, której użyto do „produkcji leku”.
Teraz wystarczy nasączyć tą wodą cukier, poczekać, aż odparuje i „pozostawi” w granulkach
„elektromagnetyczną informację leczniczą” (ryc. 3).
Jest tylko jeden problem: z II zasady termodynamiki wynika, że informacja w przyrodzie nie istnieje
bez energii. A więc zasadne jest pytanie: jak zasilane są cukrowe granulki przez 3, 4, 5, 6 lat (termin
ważności ”lekarstwa”)?
A z matematycznego punktu widzenia? Pomyślmy… rozcieńczenie 1 do 10400. Czy to jest fizycznie
możliwe? Zanim odpowiem - zacytuję dwie ciekawostki: 1/ od początku istnienia Wszechświata do
moich tegorocznych imienin (Andrzeja) upłynęło ok. 1018 sekund; 2/ nasz Wszechświat zbudowany
jest z ok. 1077 molekuł (www-users.mat.uni.torun.pl/~kombo/duze.html). Niektóre publikacje
określają tę wartość na 1078-82 lub 10100 (http://www.staff.amu.edu.pl/~pkisz/medycyna.htm).
Ryc. 3. Produkcja zakończona. „Elektromagnetyczna informacja lecznicza” zawarta jest teraz w każdej
z miliona granulek wsypanych do wiadra. Jakżeż wielkie promieniowanie emituje zawartość tego
pojemnika. Aż dziw bierze, że osoba stojąca z boku jeszcze żyje.
Ciekawe, prawda? Oczywiście, fizyczne wyobrażenie liczby 10400 (jedynka i czterysta zer) jest
możliwe, ale tylko wtedy, jeśli będzie traktowane jako dowód na istnienie Boga. Albo dowód na
prawdziwość teorii strun, czyli istnienia nieskończonej ilości Wszechświatów równoległych
połączonych czarnymi dziurami, przez które wędrują UFO rozwożące oscillo-colę. Albo na to, że
technologia produkcji „leków” homeopatycznych to kpiny z matematyki i fizyki. Wg Pitagorasa, tylko
3
liczby pozwalają uchwycić prawdziwą naturę Wszechświata. A liczby mówią, że homeopatia jest
oszustwem, co potwierdza m.in. prawo Avogadra (http://pl.wikipedia.org/wiki/Liczba_Avogadra).
„Pamięć wody” – ciężki przypadek infantylizmu naukowego
Profesor Marek Kosmulski jest znanym w świecie chemikiem, kierownikiem Katedry Elektrochemii
Politechniki Lubelskiej. Na moją prośbę, w artykule pt.: „Krótka pamięć wody” („Służba Zdrowia,
2006) rozprawia się z twierdzeniami o istnieniu zjawiska, które jest istotą homeopatii. Przedstawiam
kilka cytatów: (…) Poszczególne cząsteczki wody w roztworze różnią się stanem energetycznym,
który ciągle się zmienia wskutek zderzeń między cząsteczkami oraz absoprcji i emisji promieniowania
elektromagnetycznego. Czas trwania poszczególnych stanów jest rzędu piko-, a co najwyżej
nanosekund. Zanim więc zdążymy cokolwiek pomyśleć, a tym bardziej zrobić z takim roztworem,
zachodzi w nim trudna do wyobrażenia liczba przejść energetycznych.
Panowie producenci “leków” homeopatycznych: „pamięć wody” trwająca 0, 000000000001 sek. jest
chyba zbyt krótka, jak na Wasze potrzeby. Ale, co tam. Załóżmy, że jest trwała. Co wtedy? Posłuchajcie
eksperta: (…) wtedy każda cząsteczka wody w biosferze miałaby zapisane w swojej pamięci spotkania
ze wszystkimi powszechnie występującymi substancjami chemicznymi (…). Zresztą same leki
homeopatyczne kupione w aptece też wracają do obiegu po przejściu przez kanalizację i oczyszczalnie
ścieków. A skoro tak, to po co wydawać pieniądze – wystarczy nałapać deszczówki.
I na koniec, informacja znana chyba wszystkim maturzystom: (…) Woda bez przerwy ulega dysocjacji
na jony wodorowe i wodorotlenowe. (…) Skutek jest taki, że po paru sekundach nie ma praktycznie
cząsteczki wody, która nie przeszłaby choć raz przez stan zdysocjowany (a więc przez reakcję
chemiczną). Ergo – reakcja zaszła i pamięć przepadła.
A z nią homeopatia. Niestety, nie wszyscy to rozumieją i nadal majaczą o „kwantowym” mechanizmie
działania wody lub cukru na ustrój ludzki.
Kłamstwa i anegdoty na temat „leków” homeopatycznych
„Leki” homeopatyczne wzmacniają układ odpornościowy ustroju ludzkiego twierdzą producenci. Tyle
tylko, że nie ma wiarygodnych publikacji naukowych na ten temat, zawartych w prestiżowych
periodykach. (www.medicus.lublin.pl/2006/06/25a_kosmulski.htm).
Pisemka homeopatyczne prezentują zaś takie brednie, od których włos się jeży na głowie. Np.
propagują leczenie: 1/ wybuchów głupkowatego śmiechu, 2/ wzwodów w czasie jazdy pojazdem, 3/
wzdrygnięć, 4/ żalu z powodu niskich zarobków, 5/ lęku przed czymś, co może wyłonić się z
ciemnego kąta itp. (www.dia.com.pl/PobierzB.php?id=55). Z drugiej strony homeopaci biorą się za
leczenie nowotworów, np. przy pomocy tuberkuliny bydlęcej rozcieńczonej w stosunku 1 do
10100000 (www.homeopatia.net.pl/hompr1a.htm). A to już nie jest śmieszne, bo wiemy, że
tuberkulinę stosuje się jedynie jako test wykrywający ewentualne zakażenie gruźlicą
(europa.eu.int/eur-lex/pl/dd/docs/1997/31997L0012-PL.doc).
Jak dotąd, znalazł się tylko jeden szaleniec, który próbował oszukać recenzentów prestiżowego
czasopisma „Nature”. Był to naukowy guru francuskich homeopatów – J. Benveniste. Ostatecznie, za
swoje „odkrycia” (na temat wzmacniania układu odpornościowego przez leki homeopatyczne oraz
przesyłania „pamięci wody” przez telefon i Internet) otrzymał dwukrotnie od Uniwersytetu Harvarda
nagrodę Ig-Nobla (ang. ignoble – haniebny, podły) - www.republika.pl/chorzow4lo/ig.htm
4
Zdobywca zwykłej nagrody Nobla w dziedzinie chemii, prof. Dudley Herschbach, tak uzasadniał w
czasie uroczystej uniwersyteckiej gali wybór J. Benveniste na durnia roku: …przeprowadziłem
podobne eksperymenty z wodą, co do której miałem pewność, że obcowała z substancjami
organicznymi i rzeczywiście może pamiętać tego rodzaju oddziaływania. Jeden z eksperymentów
nagrałem i teraz chciałbym wam go odtworzyć (w tym momencie prof. Herschbach puścił nagrany na
taśmę magnetofonową odgłos wody spuszczanej w toalecie). Mam nadzieję, że wszyscy dobrze to
usłyszeliście (M. Abrams, IgNobel Prizes, Orion Books LRD, GB, 2002).
Skutki dystrybucji „leków” homeopatycznych przez apteki
„Kuracje” homeopatyczne mogą być pośrednią przyczyną śmierci.
W 1998 roku prof. M. Pawlicki (Instytut Onkologii, Kraków) stwierdził, że w Polsce, każdego roku, co
najmniej 5 tysięcy chorych na raka umiera z powodu opóźnienia właściwej terapii zastępowanej przez
„medycynę” alternatywną (http://polscy-lekarze.net/komunikaty/kom30.html). W wypowiedzi z
2006 roku prof. Pawlicki (OZON) wspomniał, że tylko w ciągu ostatnich 2 tygodni miał do czynienia z
czterema chorymi na raka ludźmi, którzy „wpadli” w ręce homeopatów. Dwoje z nich ma śladowe
szanse na przeżycie (www.ozon.pl/a_tygodnikozon_2_21_1116_2006_4_2.html). Wszyscy nabywali
„alternatywne leki” w aptekach, co, jak zapewne sądzili, gwarantuje im, że prawdziwa medycyna
akceptuje ten rodzaj „leczenia”.
Od czasu pierwszej wypowiedzi prof. M. Pawlickiego minęło 8 lat. Przez ten czas prawdopodobnie
zmarło około 40 tysięcy pacjentów oszukanych przez „specjalistów” niekonwencjonalnych terapii.
Liczba zgonów spowodowanych przez stosowanie (opóźniających właściwe leczenie) „terapii”
homeopatycznych jest trudna do ustalenia, lecz biorąc pod uwagę, że jest to najpopularniejsza metoda
„leczenia” inaczej, można się spodziewać, że dość znaczna.
Co na to opinia publiczna?
Nic, bo przedstawione informacje nie mają szansy, by dotrzeć do szerokiej opinii publicznej, tym
bardziej, że ten proceder (jako powszechny) jest „niewidzialny”!
POZA TYM, KTÓRY PRODUCENT TELEWIZYJNY (NAWET TEN „PUBLICZNY”) LUB WYDAWCA
OGÓLNOPOLSKICH, WIELKONAKŁADOWYCH, OPINIOTWÓRCZYCH "CZASOPISM" ZGODZIŁBY SIĘ NA
OPUBLIKOWANIE TEKSTU NA TEN TEMAT, SKORO REKLAMODAWCY HOMEOPATYCZNI SĄ DLA
NICH KACZKĄ ZNOSZĄCĄ ZŁOTE JAJKA.
NA MARGINESIE: Z JEDNEJ KACZKI MOŻNA WYPRODUKOWAĆ OSCILLOCOCCINUM WARTOŚCI 20
MILIONÓW DOLARÓW (www.opoka.org.pl/biblioteka/I/IC/prof.html)
WSZYSTKO JASNE?
POZORNIE…
Problem polega bowiem na tym, że nikt nie ma pojęcia, czym jest rzeczywiście homeopatia? Niemal
wszyscy są przekonani, że jest to "leczenie małymi dawkami leków", a więc jest bezpieczne i, być
może, skuteczne. Tylko nieliczni orientują się, że "lek" homeopatyczny typu oscillococcinum nie
zawiera ani jednej molekuły substancji "leczniczej".
Na powszechność (w domyśle: „zgodną z prawem”) tego pseudo-leczniczego działania dali się nabrać
niemal wszyscy; niestety, łącznie z wieloma lekarzami. Ci ostatni wstydzą się swojej naiwności i
milczą. Tylko ja, od wielu lat, staram się prowadzić działalność edukacyjną. Z nadzieją, że dla
wszystkich myślących ludzi, podane przeze mnie informacje, będą oczywistym dowodem, że
5
homeopatia to wyjątkowo bezczelne oszustwo. Wystarczy spojrzeć na jego elementy. Wszystkie
razem i każdy z nich z osobna jest kłamliwy. Prześledźmy je po kolei:
1. „Próby lekowe”, czyli uzasadnianie produkcji „niczego”,
2. Produkcja „niczego”,
3. Magiczny sposób ustalania wielkości pojedynczej dawki „niczego”,
4. Określanie wskazań do stosowania „niczego”,
5. Opisywanie mechanizmu działania „niczego”,
6. Umieszczanie niezrozumiałych dla pacjentów oznaczeń na opakowaniach „leków” zawierających
„nic”,
7. Informowanie chorych, że „nic” ma działanie lecznicze,
8. Zatajanie informacji, że „nic” działa wyłącznie na zasadzie placebo.
Oto czym jest homeopatia. Prawdziwe pieniądze za fałszywe leki. Miliony dolarów za „nic” w słodkiej
granulce. Doprawdy, bardziej genialnego, doprowadzonego do perfekcji, a przy tym zalegalizowanego
oszustwa, nie było dotąd w historii ludzkości.
Mamy wybór
Na świecie istnieją przemyślane i logiczne wzorce postępowania wobec homeopatii. W USA, lekarz z
tytułem medical doctor (lek. med.) nie może stosować homeopatii, pod rygorem odebrania licencji.
Gdy nie stosuje się do tych zasad, może zostać skazany na więzienie. Oczywiście, homeopatia nie jest
w USA prawnie zabroniona, ale każdy pacjent homeopaty musi być obowiązkowo poinformowany, że
„terapeuta” ten nie ma licencji medycznej, a „leczenie” odbywa się na ryzyko pacjenta.
Amerykańska Rada ds. Zwalczania Oszustw Leczniczych ostrzegła, że „sekciarska istota homeopatii
budzi poważne pytania dotyczące wiarygodności badaczy - zwolenników homeopatii” (NCAHF
Position Paper on Homeopathy. Loma Linda, CA.: National Council Against Health Fraud, 1994 -
www.ncahf.net/pp/homeop.html). Jak widać, różnice wynikające z europejskich i amerykańskich
sposobów traktowania homeopatii, są „śmiertelnie” niebezpieczne dla polskich pacjentów. Ja,
osobiście, nie widzę żadnego powodu, dla którego w Polsce musi być stosowany model „europejski”.
Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem braku oficjalnego rozdzielenia w Polsce homeopatii od
medycyny mogłaby być obawa (czyja?) przed ewentualnymi stratami finansowymi.
CZĘŚĆ II.
POLSKIE PARADOKSY USTAWOWE
„Prawo farmaceutyczne” jest przykładem ustawy, która w rzetelny sposób zabezpiecza dobro
publiczne. Nakazuje bowiem stosowanie rygorystycznych procedur kontrolnych chroniących polski
rynek przed wprowadzeniem do obrotu medykamentów niepewnych, niesprawdzonych,
przeterminowanych, fałszywych, nieskutecznych itp. Ominięcie tych procedur zagrożone jest
surowymi karami. I słusznie. Narażanie, na masową skalę, zdrowia i życia ludzkiego to ciężkie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin