Sikorski w stolicy carów cz.1 Newsweek.pdf

(698 KB) Pobierz
Petersburg, Rosja, 10.06.2014. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych Niemiec
Frank-Walter Steinmeier i minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow po spotkaniu, 10 bm., w Petersburgu. /
fot. Paweł Supernak / źródło: PAP
Czy 50, 100 lub 200 lat temu ktokolwiek z nas mógł sobie wyobrazić, iż polski minister będzie wraz z niemieckim i
rosyjskim kolegą siadał w Petersburgu do stołu negocjacji jak równy z równym? Zapewne nikt. Rosjanie też nie. I to jest
miara ich upadku a naszego sukcesu.
Ministrowie spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Rosji zjechali do Petersburga na czwarte z kolei spotkanie w
trójstronnym formacie, które dla Radosława Sikorskiego było zapewne bardziej symbolicznym niż dla pozostałych
uczestników. Zwieńczona złotymi kopułami cerkwi i pałaców, skrząca się od przepychu stolica rosyjskiego imperium jest
bowiem wbrew naszej woli jednym z najważniejszych miejsc w historii politycznej Polski. To tu, na przestrzeni kilku
wieków zapadały decyzje dotyczące być (rzadziej) albo nie być (częściej) polskiego państwa i stąd z obcego nadania
kierowano losami milionów naszych rodaków na przestrzeni szeregu pokoleń.
Łapiąc chwilę oddechu wśród pędzącej wokół nas historii, warto zwrócić uwagę na symboliczny wydźwięk spotkania
ministrów nieformalnego grona konsultacyjnego nazwanego przed kilkoma laty „Trójkątem Królewieckim” – na cześć
znajdującego się na granicy Polski niemieckiego miasta zamieszkałego przez Rosjan. Oto bowiem minister Rzeczypospolitej
Polskiej przybywa do serca rosyjskiej kultury i źródła jej tożsamości – stolicy Romanowów i ojcowizny Putina – aby wraz
z możnymi tego świata i rzekomymi władcami nadwiślańskiego „kondominium” decydować o przyszłości Ukrainy i całego
regionu Środkowo – Wschodniej Europy.
Oglądając sprawozdania i rzucając okiem na pasek nowości warto w tym momencie zrobić stop-klatkę i zdać sobie
sprawę z historycznej doniosłości tego roboczego na pierwszy rzut oka momentu. Wbrew bowiem temu, co głosi dziś
wielu, nasze państwo nie jest tylko blotką w rozgrywanej o wysokie ponad nasze możliwości stawki licytacji wielkich
1356916320.008.png
mocarstw. Nie bądźmy naiwni: gdyby Niemcy mieli szansę dogadać się z Rosją w sprawie Ukrainy bez Polski i osiągnąć
w tej sytuacji lepsze warunki, to już dawno by to zrobili. Sikorski nie jest w Petersburgu kwiatkiem do niemieckiego
kożucha, ale pełnoprawnym reprezentantem państwa wbrew któremu prowadzić politykę w Europie Środkowo-
Wschodniej jest co najmniej trudno, o ile nie nierealnie.
REKLAMA
Christmas is Here! Access All Info
About it with Our Free Toolbar
Christmas is Here! Access All Info
About it with Our Free Toolbar
Jeżeli podczas rozmów z Siergiejem Ławrowem i Frankiem-Walterem Steinmeierem Radosław Sikorski miał chwilę, aby
odejść od stołu rokowań, podejść do okna i na chwilę oddać się refleksji, to zapewne nie mógł nie odczuwać
historycznego ciężaru, który nakłada na jego barki obecność w tak bardzo symbolicznym dla Polaków miejscu. Jest
bowiem pierwszym od mniej więcej 300 lat przedstawicielem naszego kraju, który przybywa do Petersburga nie zdradzać
ojczyznę, po prośbie lub w kajdanach, ale po to, aby postawić Rosji warunki jej dalszego uczestnictwa w europejskiej
wspólnocie cywilizowanych narodów.
Moment jest tym bardziej doniosły, iż na rozmowy z rosyjskim lisem – godnym następcą Gorczakowa, kroczy ramię w
ramię z niemieckim (o ironio!) ministrem, pełnym zrozumienia dla polskich argumentów i determinacji do obrony wartości
europejskich rozumianych nie w kategoriach „koncertu mocarstw” ale „wspólnego domu” od Bresta do Brześcia. Co więc
zobaczy minister Sikorski, jeśli spojrzy przez okno położonego nad Newą hotelu, w którym odbywają się rozmowy
środkowoeuropejskiej Trójki? Z jednej strony mieć będzie w zasięgu wzroku Pałac Marmurowy, w którym Stanisław
August Poniatowski dożywał w niesławie swych ostatnich dni po abdykacji i oddaniu Rzeczypospolitej na pastwę losu, a z
drugiej twierdzę Pietropawłowską, w której przetrzymywany był po upadku powstania Kościuszko, a za nim przez długie
lata kolejni polscy patrioci nie zgadzający się na podporządkowanie kraju carskiemu uciskowi.
1356916320.009.png 1356916320.010.png 1356916320.011.png 1356916320.001.png 1356916320.002.png 1356916320.003.png 1356916320.004.png
Patrząc na zbudowane na krwi rosyjskich chłopów i wyzysku wszystkich ludów imperium wspaniałe miasto – pomnik
samodzierżawia, może wspomnieć podręczniki historii, szkolne lektury i opowieści przodków w których od kilku pokoleń
powtarzał się motyw Polaków podporządkowanych woli ludzi z tego miejsca skazujących wielu z nich na niedolę, nędzę i
tułaczkę. To właśnie w tym mieście, w tych pałacach, przy tych biurkach podpisywano ukazy skazujące Polskę na
polityczny niebyt a Polaków na pozbawienie majątków, wolności a często i życia. To tu wielokrotnie wymazywano Polskę
z mapy Europy a Polaków skazywano na polityczny, gospodarczy i kulturowy niebyt nie szczędząc środków dla wcielenia
tych zamierzeń w życie. Porównując historyczne doświadczenie z rzeczywistością dnia dzisiejszego, polski minister może
tylko powstrzymać wzruszenie i złośliwie uśmiechając się do swojego dystyngowanego rosyjskiego gospodarza, w myślach
rzucając mu pytanie: „No i kto jest teraz debeściak?".
1 2 >
Sonda
Czy uważasz, że minister Sikorski dobrze wypadł na spotkaniu w Petersburgu?
Dziękujemy za głosowanie!
Tak, jego pozycja jest bardzo silna
41%
Tak, nie odstawał od pozostałych ministrów
31%
Nie, mógłby wypaść lepiej
3%
Nie, pozostali nie traktują go poważnie
19%
Nie wiem, trudno powiedzieć
6%
Powiązane artykuły
Sikorski z Ławrowem i Steinmeierem o sytuacji na Ukrainie
kryzysu na Ukrainie.
1356916320.005.png 1356916320.006.png 1356916320.007.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin