Biologia przekonań.pdf

(149 KB) Pobierz
Biologia przekonań
Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Spis treści:
Wyjaśnienie religijnego fenomenu
Geneza i początki neuroteologii
Jak działa „moduł religijny"?
Elektryczna ewangelizacja czyli ’Persinger's God Machine'
Neuroteologiczne refleksje
Nowy status religii
Czy Radio Maryja psuje mózg?
Przekreślenie misjonaryzmu
Mało kto jest skory przyznać, że jego własne przekonania mają podłoże irracjonalne,
bardzo często przypadkowe, uwarunkowane szeregiem okoliczności zewnętrznych, od
doświadczenia po klimat. Na ogół bowiem chcemy nadać im charakter obiektywny,
wyabstrahowany od konkretnych okoliczności, jako efekt racjonalnych procesów myślowych.
Bez względu na przedmiot owych przekonań człowiek ma naturalną dążność do przekonywania
siebie, a następnie innych o ich słuszności. Tym samym dokonuje ich uzasadnienia, czyli
racjonalizacji, która jeśli się powiedzie, na ogół rodzi chęć ich głoszenia, czyli propagandy (w
różnych formach, czasami subtelnych, w zwykłych codziennych sytuacjach), poprzez
argumentację na ich rzecz i porównania z przekonaniami konkurencyjnymi. Nie jest zgodne z
naszą naturą uznanie, że przekonania przeciwne naszym są równie dobre. Tolerancja dla
poglądów odmiennych jest zawsze walką z ludzką naturą. Mrzonka powszechnej unifikacji
widzenia świata towarzyszyła człowiekowi od dawien dawna, trapiąc umysły różnych myślicieli.
Św. Augustyn narzekał: „ Ach, gdyby tak we wszystkich jedna wiara była! Wtedy nie trzeba by
było tak wiele walczyć"
Aby skutecznie szerzyć przekonania niezbędna jest więc ich racjonalizacja. Tymczasem
współczesna nauka o człowieku stawia coraz większy znak zapytania przy racjonalnym
charakterze źródeł naszych przekonań. Tak więc trzeba zaakceptować to, że „racjonalna
legitymacja" tych przekonań, które są w stanie ją zdobyć, będzie miała na ogół charakter
wtórny. O ile racjonalizacja istoty konkretnych przekonań jest jak najbardziej pożądana, o tyle
do racjonalizacji przyczyn dlaczego akurat te a nie inne przekonania podzielamy, należy
podchodzić z dużą rezerwą. Gdyby światopogląd większej części ludzkości opierał się na
przesłankach racjonalnych nie byłoby takich problemów z ich unifikacją, a wszelkie programy
jej realizacji nie musiałyby się nieodmiennie kończyć ustrojem totalitarnym.
O socjologicznym aspekcie naszych przekonań mówi tzw. socjologia wiedzy, która
dowodzi, że ludzkie przekonania generalnie są „socjologicznie zmącone", mówiąc inaczej:
nasze procesy myślowe przy analizowaniu słuszności sądów, opinii, wniosków, znacznie
bardziej faworyzują te z nich, które są zgodne z naszym szeroko pojętym interesem, prościej:
na ogół za prawdę skłonni jesteśmy uznać to co jest dla nas wygodne. Oczywiście wpływ tych
czynników jest różny dla różnych warstw społecznych. Czasami się mówi, że tzw. inteligencja,
czyli elita intelektualna, wolna jest od tego typu wpływów, zakładając, że ten kto ma lepsze
warunki intelektualne może się wyemancypować z owych pęt. Hipotezie tej jednak zdaje się
przeczyć doświadczenie i sądzić można jedynie, że inteligencja jest mniej na to podatna, ale
nie odporna.
Wyjaśnienie religijnego fenomenu
W skali „makro" prawdopodobnie największe znaczenie mają przekonania polityczne, w
„mikro" — religijne. Dalszą część tego eseju chciałbym poświęcić tym drugim, one bowiem już
od początków cywilizacji miały największy wpływ na kształt światopoglądu przeważającej
części ludzkości. [7] Nie będzie to analiza ich treści, lecz ich samych.
Kwestia ta jest obecnie interesująca za sprawą rozwijającej się od 1998 osobnej gałęzi
neurologii — tzw. neuroteologii, która w badaniach nad ludzkim mózgiem odkryła w nim
istnienie tzw. modułu religijnego, czyli pewnych obszarów odpowiedzialnych za przeżycia
religijne.
To że wzrost wiedzy o świecie przyczynia się do nadwerężenia wiary w rzeczywistość
Racjonalista.pl
Strona 1 z 10
 
metafizyczną i osłabia uczucia religijne, jest raczej oczywiste i potwierdzone empirycznie.
Jednak teoria ta nie jest w stanie wytłumaczyć zadowalająco, czyli całkowicie, fenomenu
ludzkiej religijności. Pomimo pewnych prawideł ogólnych, można znaleźć bardzo wiele
kontrprzykładów, w których duża, czasami bardzo duża wiedza o świecie i mechanizmach
życia, nie powodowała uwiądu uczuć religijnych. Istotną pomocą dla tej kwestii jest analiza
czynników socjologicznych, kulturowych. Czynniki kulturowe coraz bardziej tracą na znaczeniu,
poprzez postępującą wielokulturowość współczesnych społeczeństw. Często można było
wytłumaczyć religijność konkretnego człowieka o wyższej niż przeciętna inteligencji sumą jego
doświadczeń, przeżyć, zwłaszcza o charakterze traumatycznym. Czasami również zwykły
strach ją powoduje, a wskazują na to niektóre „nawrócenia" ateistów niedługo przed śmiercią.
Ale i to nie zawsze mogło dać zadowalającą odpowiedź, czyli racjonalne wytłumaczenie
przyczyn zjawiska. Czasami spotykam się ze zdaniem: „Ja nie wierzę w boga, ja wiem, że on
istnieje". Jeśli odrzucić ogólną ignorancję poznawczą oraz oportunizm intelektualny, jak
wytłumaczyć przekonania ludzi „doświadczających" obecności boga, mających silne
przeświadczenie wewnętrzne o jego istnieniu i działaniu? Jak wytłumaczyć przeżycia
mistyczne? Poczucie „jedności" z bogiem lub ze wszechświatem?
Możliwość taką zdaje się oferować właśnie neuroteologia, która dzięki odkryciu owych
„religijnych" obszarów mózgu, przy rozważaniach dotyczących przyczyn religijnych przekonań
odsyła nas do „konstytucji somatycznej" człowieka.
Geneza i początki neuroteologii
Początków neuroteologii szukać możemy w koncepcjach Franza Galla (1758-1828), który
sądził, że zdolności i właściwości psychiczne człowieka mogą być wnioskowane na podstawie
ukształtowania czaszki, czyli że każda funkcja umysłu, którą wyodrębnił, miała mieć swój
odpowiednik w danej części mózgu oraz czaszki. Doszedł również do wniosku, że istnieje część
mózgu odpowiedzialna za doznania duchowe. Jego koncepcja, tzw. frenologia, okazała się z
czasem błędna z naukowego punktu widzenia (wpływ mózgu na kształt czaszki), lecz zawierała
antycypację ustaleń neuroteologii. Wspominał o tym również Ludwik Feuerbach w 1849 r.:
Wyżej wspomniane zjawisko, to że religijność w potocznym tego słowa znaczeniu często łączy
się z właściwościami wręcz przeciwnymi, niejednym nasuwało hipotezę czy przypuszczenie, że
istnieje specjalny zmysł religijny, specyficzne, szczególne uczucie religijne. Lecz z większym
jeszcze prawdopodobieństwem można by przyjąć istnienie specjalnego zmysłu przesądu" [1]
William James (1842-1910), amerykański filozof i psycholog, pionier psychologii religii,
był przekonany, iż tajemnicy religii szukać należy w mózgu.
W 1980 r. psycholog Dawid Lukoff odkrył, że wielu pacjentów cierpiących na epilepsję,
schizofrenię i inne nierozpoznane „nienormalne" stany umysłu, wykazywało głębokie
rozradowanie i twórcze inspiracje. Na początku lat 80. ubiegłego stulecia (1981?) ukazała się
fundamentalna, wielokrotnie wznawiana praca naukowa dotycząca mózgu: Principles of neural
sciences E. Kandela, laureata nagrody Nobla, w której autor przytacza ustalenia neurochirurga
D. Bear'a z National Instututes of Health o „ zespole ferworu religijnego" , który powodują
zmiany w płatach skroniowych mózgu. Otóż ów „religijny przypływ" odkrył on badając chorych
na padaczkę skroniową [2] , chorobę ośrodkowego układu nerwowego, której istotą są
napadowe zaburzenia czynności komórek mózgowych z zaburzeniami świadomości lub utratą
przytomności i napadami drgawek. Pacjenci tacy tracą na ogół zainteresowanie seksem,
wzrasta ich agresja, wykazują chwiejność emocjonalną, emocjonalny stosunek mogą nawiązać
wobec tysiąca nieistotnych rzeczy, przejawiają nagłe zainteresowanie problematyką religijną
(czasami wyrażające się gwałtownym nawróceniem), wpadają w moralistyczny ferwor,
graniczący z nastawieniem paranoidalnym, cechują się znacznym zanikiem poczucia humoru.
Zaobserwowano to szczególnie u tych pacjentów, którzy wykazują inter-ictal behavior
syndrome (IBS). Ich przeżycia religijnej są intensywne, a ludzie tacy są bardzo często
fanatycznie religijni, nawet w długich okresach pomiędzy napadami.
Uczeni z Minnesoty odkryli prawidłowość religijności w przypadku bliźniąt: jeśli jedno jest
religijne, jest takim i drugie.
Brytyjski neuropsycholog Peter Fenwick wypytując pacjentów chorych na epilepsję,
zadawał im pytania o to, czy w czasie stanów przednapadowych rozmawiali z Bogiem.
Zanotował: „To zaskakujące jak często odpowiedź brzmi: tak".
17 maja 1997 r. w liście opublikowanym w New Scientist Stephen Moreton sugerował, że
dobór naturalny mógł „uprzywilejowywać" ludzi ze zmysłem religijnym.
 
W 1997 r. na sympozjum w Nowym Orleanie członków Society of Neuroscience, dr
Valayanar S. Ramachandran przedstawił referat pt. „The Neural Basis of Religious Experience"
na temat „Boskiego modułu", czyli miejsca w mózgu, które wytwarzać ma religijne doznania.
Dowodami na potwierdzenie tego przypuszczenia były badania nad uszkodzeniami mózgu, a w
szczególności dowiedziono związku padaczki skroniowej z doznaniami religijnymi.
W 1998 r., amerykański neurolog, dr James Austin opublikował w MIT Press teorię
podobną do tego co przed laty głosił F. Gall, tym razem popartą jednak dowodami naukowymi.
Zapoczątkowało to szybki rozwój tej nauki, coraz bardziej popularnej obecnie. Podobnego
rodzaju badania prowadzą też m.in. Ośrodek Badań nad Nauką i Religią, Uniwersytet
Columbia; psycholog David Wulff z Wheaton College, Massachusetts; dr Andrew Newberg z
University of Pennsylvania; religioznawca Robert K. Forman z Hunter College w Nowym Jorku i
in.
Już słychać płynące zewsząd gromy potępienia wymierzone w badania tego typu, pod
biurem dr M. Persingera, kanadyjskiego neurofizjologa, który skonstruował „mistyczny hełm"
( Persinger's God Machine ) i który wzbudził w laboratorium „objawienia Chrystusa",
demonstrowali chrześcijanie, przekonani, że doktor jest wysłannikiem diabła. Nancy Murphy,
profesor filozofii chrześcijańskiej w Seminarium Teologicznym w Pasadenie (Kalifornia), mówi z
oburzeniem: „ To potwierdzenie założeń ateizmu, które sprawia, że religia wydaje się być
bezużyteczna" .
W Naszym Dzienniku Stanisław Krajski w notce „Neuroteologia — schyłek współczesnej
kultury" pisze: "...w kulturze XX w. choć epigońskiej i pełnej plagiatu, rodzącej najczęściej
nową coraz bardziej prymitywna formę dla starej niemniej prymitywnej treści były jakieś
samodzielne, twórcze i krytyczne przebłyski, które spowodowały między innymi, że najbardziej
wulgarne i barbarzyńskie propozycje wieku poprzedniego zostały zapomniane lub wprost
odrzucone. Wiek XXI, dziecko wieku XX nie ma już nawet, jak wszystko na to wskazuje, takich
przebłysków, jest, jak na razie, wiekiem moralnie, intelektualnie i kulturowo martwym.
Powraca więc do starych, wielokrotnie już podgrzewanych dziewiętnastowiecznych „potraw",
takich propozycji, których nawet wiek dwudziesty się w pewnym momencie zaczął wstydzić.
Przykładem na to mogą być narodziny „nowego" pozytywizmu, które obecnie mają miejsce.
Pozytywizm zrodzony w XIX w. głosił bezkrytyczny i pełen ślepego uwielbienia kult nauki.
Odrzucał wszelka filozofię, teologię i religię. (...) Dziś do tych skompromitowanych bzdurek się
znów wraca. Poważne, niby, pismo „Newsweek" prezentuje najnowsze „osiągnięcia" nowej
„nauki" neurotelogii, „nauki", która głosi, że to mózg rodzi religię i tworzy jej zasady i
dogmaty. (...) Doznania religijne są kreowane, twierdzą „naukowcy" przez te same obszary
mózgu, które zaangażowane są w „smakowanie szarlotki". Niedługo dowiemy się, że
wynaleziono pastylki religijne. Te niebieskie (albo żółte) będą miały zapewne „wyleczyć" nas z
katolicyzmu."
Czy neuroteologia znów wybuduje mur między religią a nauką? Naukowcy zajmujący się
tym, twierdzą, że ich praca ma na celu wypełnienie przepaści między nauką a religią.
" Zwolennicy nowoczesnej nauki obalającej mit Boga twierdzą, że jedynie trzymają lustro, w
którym społeczeństwo może ujrzeć destrukcyjną moc religii. Uważają oni, że dogmatyczne
wierzenia są przyczyną wojen religijnych, fanatyzmu i nietolerancji." [3]
Jak działa „moduł religijny"?
"Gdyby nie głos, który wyraźnie brzmi w mym sercu i sumieniu
widok świata uczyniłby ze mnie ateistę, panteistę lub politeistę."
kardynał J.H. Newman
Przeżycia o charakterze religijnym miewa bardzo wiele osób, otrzymywałem bardzo wiele
opisów tego typu i nie mam powodów wątpić o ich prawdziwości. Kilka przykładów:
- „A Eckhart, Merthon cała mistyka czy to są bzdury czy to nic? Dlaczego więc mistyka
jest wspólna i każdy kto ją przeżywa opisuje te doznania podobnie, nie da się tego jednak
opisać. Ja cię rozumiem bo sama miałam podobne poglądy a nawet może jeszcze
radykalniejsze więc co mi się stało że teraz katolicyzm jest dla mnie najważniejszy mimo jego
wypaczeń i grzechów to jedynie ta doktryna ma w sobie zawartą całą prawdę bo czuję
Świętych obcowanie."
- „Czy kiedykolwiek odczuwałeś Miłość, Jezusa podczas i po Komunii Świętej? Czy
Racjonalista.pl
Strona 3 z 10
 
kiedykolwiek otwierając Pismo Święte na dowolnej stronie otrzymywałeś odpowiedź na
dręczące cię pytania? Czy kiedykolwiek słyszałeś w sercu głos Jezusa!? Czy kiedykolwiek
modliłeś się do Jezusa czując Jego obecność, twoja modlitwa została wysłuchana? Czy
kiedykolwiek w sen wtargnęła ci światłość i objawił ci się Anioł, Który mówił do ciebie (jeśli
chcesz wiedzieć co, to najpierw mi uwierz)? Czy kiedykolwiek obudziłeś się we śnie i nie mogąc
się poruszyć słyszałeś głos szatana? jego śmiechy i drwiny? jego przekonywania co do
bezsensu wyznawanej religii? — podobne doświadczenie miał też mój kolega. itd., itd. Temat
rzeka, nawet nie wiesz, jak moja wiara utwierdziła się jeszcze bardziej przez te namacalne
odczucia wewnętrzne, których doznawałem wtedy, gdy często przystępowałem do Spowiedzi
Św. i Komunii Świętej!!! Jaki miałbym w tym cel, aby Cię zwodzić? Zastanów się!!! Ja jestem
młodym człowiekiem (18 lat) i świadczę ci: odkryłem istotę, podstawę wiary i religii
katolickiej!!!"
Takimi właśnie przypadkami zajmuje się neuroteologia. Jak już wspomniałem, badania
wykazały powiązanie religijnych przeżyć z padaczką skroniową. Odkryto ponadto, że podobne
reakcje wywołują pewne substancje halucynogenne. Raj Persand pisze o badaniach hindusa V.
Ramachandran'a (Ośrodek Badań nad Mózgiem i Świadomością na Uniwersytecie
Kalifornijskim): „ Osoby z padaczką skroniową reagowały silniej, głównie na słowa i obrazy o
treści religijnej. Na słowa i obrazy z innych dziedzin, zwłaszcza dotyczących seksu, reagowały
słabiej". Na padaczkę skroniową powodującą obsesję na punkcie duchowości cierpieli
prawdopodobnie Dostojewski, święty Paweł, Mahomet, Joanna d'Arc, święta Teresa z Avila,
Proust i in.
W 1993 r. Thomas de Jean w swej Księdze Tajemnic pisał: „ Potęga uczuć religijnych,
osiągając kulminacyjny punkt w uzyskaniu jedności (...) religijna jedność nie zależy od
wyznania. Są również inne sposoby, jak narkotyki, miłość, mistyczne śluby, seanse
okultystyczne i głodzenie, aby w końcu osiągnąć najwyższą formę jedności, zwaną przez
niektórych świadomością kosmiczną. To ją właśnie opisuje Walt Whitman jako „niezwykłe
światło rzadko spotykane, o którym nie sposób opowiedzieć, świecące światłem będącym poza
wszelkimi znakami, opisami i językami". Według Richarda M. Bucke'a (Cosrnic Consciousness,
Filadelfia 1910) doznanie to przychodzi nagle, bez ostrzeżenia, jako wrażenie zanurzenia się w
ogniu różowego obłoku, czemu towarzyszy uczucie ekstazy oraz moralnego i intelektualnego
oświecenia, kiedy to w jednej chwili ukazane zostaje umysłowi jasne pojęcie sensu i celu
istnienia Wszechświata. Człowiek, który doświadcza takiego przeżycia, zauważa, że Kosmos
jest żywą obecnością, że życie jest wieczne, a dusza człowieka nieśmiertelna, że podstawą
świata jest miłość i że szczęście każdego człowieka jest absolutnie pewne. Ale czy jest to
rzeczywista prawda czy tylko złuda wyprodukowana przez nasze psychikę?"
Badania nad tą chorobą, powodującą zmiany na płatach skroniowych, doprowadziły do
odkrycia w tych płatach obszaru odpowiedzialnego za religijne doznania, czyli „modułu
religijnego" w mózgu. Obszar ten odpowiedzialny jest również za poczucie więzi z
Wszechświatem. W czasie przeżyć religijnych tylny płat ciemieniowy górny wykazuje
osłabioną aktywność . Przez to najprawdopodobniej zanika lub maleje nasze poczucie
odrębności od świata, czujemy Jedność. To w płacie ciemieniowym zbierają się wszystkie
informacje o ciele. Mięśnie, stawy, oczy, organ równowagi i ośrodki ruchowe wysyłają sygnały,
z których w płacie ciemieniowym zestawiany jest obraz ciała. Jeśli przytłumiona jest aktywność
tej części mózgu, osoba traci kontakt z własnym ciałem i postrzega siebie jako „czystego
ducha".
A. Newberg i D'Aquillio (dział Medycyny Jądrowej Uniwersytetu Pensylwania) wyjaśniają
ten fenomen: „ Mistyczna literatura wielkich religii świata mówi o poczuciu wszechobejmującej
jedności. Gdy człowiek jest w tym stanie, traci poczucie własnego „ja" jako odrębnego bytu i w
jego świadomości zaciera się nawet różnica między nim samym a innymi ludźmi. W
kształtowaniu tych doznań opisywanych często jako doskonałe zjednoczenie z Bogiem,
uczestniczy prawdopodobnie część tylna płatu skroniowego, który normalnie pomaga nam
wyodrębniać siebie samych od całej reszty. Osłabienie aktywności w tym obszarze mózgu
może wiązać się z poczuciem jedności ze światem..."
By poczuć, że czas, strach i samoświadomość rozpłynęły się, musi dojść do przerwania
pewnych obwodów w mózgu. Ograniczona zostaje wówczas aktywność w jądrze
migdałowatym, które rejestruje zagrożenia i strach, a także ustaje ruch na obwodach
nerwowych płata ciemieniowego, odpowiedzialnych za orientację przestrzenną. Dochodzi
ponadto do przerwania obwodów nerwowych płatów czołowego i skroniowego, które regulują
poczuciem czasu i generują samoświadomość. Aby obszar orientacji w mózgu, znajdujący się w
 
płatach ciemieniowych, funkcjonował prawidłowo potrzebuje informacji pochodzących z
narządów zmysłów. Gdy ich nie otrzymuje, nie wytwarza wówczas naturalnej granicy między
„ja" a światem. Mózg rejestruje „ja" jako nieskończone i generuje poczucie nieskończonej
przestrzeni.
Do tego czasami dochodzi „głos Boga". Wiąże się to prawdopodobnie z elektrycznością w
płatach skroniowych. Wrażenie takie pojawia się, gdy mowę wewnętrzną (cichy głos w naszej
głowie, o którym na ogół mamy świadomość, że płynie od nas samych) błędnie przypisujemy
czemuś co jest od nas niezależne. W tym procesie udział bierze pole Broca odpowiedzialne za
powstawanie mowy. Złuda może się pojawić jeśli ograniczony zostaje dopływ danych
sensorycznych, mający miejsce np. w czasie medytacji, czy żarliwej modlitwy.
Elektryczna ewangelizacja czyli ’Persinger's God Machine'
Już w latach 50. odkryto, że elektryczne drażnienie (za pomocą odpowiedniej elektrody)
określonych miejsc w mózgu sprawiało ludziom ogromną przyjemność — odczuwali dobre
samopoczucie, zadowolenie, uniesienie, lekkość, poczucie siły i szczęścia.
Dr Austin pisał w 1998 r.: „ Wierzenia i przeżycia religijne są zwykle uznawane za
wykraczające poza sferę naukową, a tymczasem neurolodzy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w
San Diego zlokalizowali pole w płacie skroniowym mózgu, którego stymulacja wyzwala — jak
się wydaje — intensywne doznania duchowe, skojarzone z poczuciem pewnej mistycznej
obecności. Kanadyjskiemu neurofizjologowi Michaelowi Persingerowi z Uniwersytetu
Laurencjusza udało się nawet na drodze stymulacji tego pola wzbudzić takie odczucia u ludzi
niewierzących."
Dr Persinger [4] mówił o tym: "... religia jest właściwością mózgu, i tylko
mózgu. Nie ma nic wspólnego z jakimiś zewnętrznymi zjawiskami czy
bytami . (...) Ostatnią iluzją jest to, że stanowimy wyjątkowe istoty, nad którymi
czuwa ktoś w rodzaju starszego krewnego. Można to zweryfikować wyłącznie
metodami naukowymi, a moje badania wykazują, że przeżycia to wytwór naszego
mózgu (...)"
Typowe jest poczucie czyjejś obecności. W jednym przypadku światło stroboskopowe
wywołało wizję Chrystusa w promieniach tego światła (...) [inna] osoba odczuła obecność
Boga, który do niej przybył. Kiedy potem poddaliśmy analizie EEG tej kobiety, stwierdziliśmy
nad płatem skroniowym klasyczny napad z iglicami i wolnymi rytmami, odpowiadający w
czasie temu widzeniu — inne okolice mózgu zachowywały się normalnie" .
W The Times pisano: „ Doświadczenia sacrum — czy dotyczą muzułmanów, buddystów,
chrześcijan, czy też wyznawców New Age — są zaskakująco podobne. Niektórzy naukowcy
twierdzą, że przeżycia mistyczne są tworem mózgu. (...) Uważa tak Pascal Boyer, profesor
antropologii na uniwersytecie waszyngtońskim, w książce zatytułowanej ’Wyjaśnienie istoty
religii' (...) Równie prowokacyjny charakter mają badania Michaela Persingera z Laurentian
University w Ontario. Opracował on metodę opracowywania uniesień religijnych lub
’odczuwania czyjejś obecności'. Polegała ona na poddawaniu mózgów ochotników działaniu
niezbyt silnego pola elektromagnetycznego, zwanego ’wibracją Thomasa', od nazwiska
badacza który je odkrył. Czterech na pięciu uczestników doświadczenia, którym nałożono kask
magnetyczny, doznało mistycznego przeżycia. Persinger jest przekonany, że gdy ktoś czuje się
uduchowiony, jego mózg podlega miniaturowej burzy elektrycznej podobnej do wibracji
Thomasa" . Persinger dodaje: „ Wszystko to wydarzyło się w laboratorium. Ludzie ci wiedzieli,
że się w nim znajdują. Czy możecie sobie państwo wyobrazić co się dzieje, kiedy takie
doświadczenie przychodzi późno w nocy na kościelnej ławce, w meczecie albo synagodze?"
Wśród przeżyć wywołanych tymi stymulacjami zanotowano m.in. uczucie, że obok z tyłu
stoi jakaś czująca istota, wrażenie unoszenia się, zniekształceń ciała, silne emocje (niektórzy
płakali), niektórzy poczuli dotyk Boga, inni wpadli w przerażenie i opowiadali o demonach i
złych duchach. Dziennikarz Ian Cotton doświadczył wizji z dzieciństwa, wizyty w świątyni
mnichów tybetańskich (związane z pobudzeniem hipokampu, powiązanego z pamięcią
autobiograficzną).
Owe „burze elektryczne" w mózgu, coś podobnego do delikatnej wersji napadów
epileptycznych, mogą być wywołane wpływem zmian w polu magnetycznym Słońca, trzęsień
ziemi, w wyniku braku snu, urazów psychicznych, postu, dłuższych stanów lękowych i
Racjonalista.pl
Strona 5 z 10
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin