012.Odkłamywanie historii dot. „Wielkiej Rosji” i nie mniej „Wielkiego ZSRR”.doc

(281 KB) Pobierz

 

CO DZIŚ W ROSJI PISZCZY. Tematem ostatnich dni stało się w Moskwie picowanie. A powodem po temu jest z rozmachem przygotowany podwójny szczyt w Ufie, stolicy Baszkortostanu.

 

Gospodarze zastawili się, by się postawić i godnie przyjąć przywódców krajów BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA) oraz Szanghajskiej Organizacji Współpracy (Chiny, Kazachstan, Kirgizja, Rosja, Tadżykistan i Uzbekistan). Rozbudowali miejscowe prowincjonalne lotnisko tak, by mogło przyjąć każdego dnia ponad sto największych samolotów, zbudowali luksusowe hotele na tysiące gości. A to, czego nie zdążyli wypucować, po prostu zasłonili.

Znany bloger Ilja Warłamow kopnął się do Ufy i narobił zdjęć tych ruder, co je skryli za płotami i ogromnymi transparentami. Teraz świat to ogląda i się nabija. Marna to raczej sensacja. Nie tylko w Rosji trawę malują na zielono, a śnieg na biało.

Ale tutaj to często. Klasyczny "Rewizor" Michaiła Gogola opowiada akurat o tym, że do miasta przyjeżdża inspekcja i trzeba jej oczy zamydlić. A na długo przed tym, jak genialny dramaturg wziął się do pióra, kniaź Grigorij Potiomkin budował sztuczne wioski w ledwo co do imperium przyłączonej Noworosji, żeby "matuszce" i kochance carycy wmówić, że nowe ziemie kwitną. Przed olimpiadą w Soczi również postawili dziesiątki, jeśli nie setki kilometrów plastikowych płotów, żeby gościom nie psuć nastroju i zachwytów widokiem podupadłych domów.
Podniecać się nie ma więc czym, bo picują, jak zawsze.

Ciekawe jest za to, na co teraz, po odjeździe gości, przyda się prowincjonalnej Ufie wspaniałe lotnisko i hotele. Będą czekać na kolejny szczyt? Coś takiego mamy już we Władywostoku. Tam trzy lata temu odbył się inny szczyt - wtedy przywódców krajów Azji i basenu Pacyfiku. Przed tym wiekopomnym wydarzeniem, którego już dziś nikt nie pamięta, na odsztafirowanie dalekowschodniego miasta Moskwa wydała 20 mld dolarów i jeszcze dziś wsadza do więzień tych, co coś tam sobie z tego uszczknęli. A we Władywostoku łamią sobie głowę, skąd wziąć środki na dokończenie tego, czego przed szczytowaniem skończyć się nie udało, i co zrobić z tym, co na szczyt powstało.
Poza bogatą historią picowania mamy też przykry wypadek z picowaniem historii.

Właśnie wyszło na jaw, bo Państwowe Archiwum Federacji Rosyjskiej ośmieliło się opublikować skrywane od 67 lat dokumenty, że jedna z najważniejszych bohaterskich legend drugiej wojny była kompletnie wyssana z palca.
Nie ma w Rosji miasta bez ulicy 28 Bohaterów Panfiłowców, ich imiona dumnie noszą szkoły i kołchozy. Właśnie powstaje film o nich jako o rosyjskich Spartanach, co jesienią 1941 r. pod wsią Dubosiekowo, na przedpolach Moskwy, co do jednego polegli, ale zniszczyli 18 czołgów i atak hitlerowców powstrzymali. Kulminacyjnym momentem filmu będzie najpewniej słynna, historyczna fraza wypowiedziana ponoć tuż przed śmiercią przez oficera politycznego Wasilija Kłoczkowa: "Rosja jest wielka, ale wycofywać się nie ma dokąd. Za nami Moskwa!". Tę sentencję nauczyciele od dziesiątków lat wbijają do głów tutejszym dzieciom.
I teraz wyjaśniło się, że wciskają im kit. Bo jeszcze w 1948 roku Główna Prokuratura Wojskowa przeprowadziła śledztwo, w wyniku którego okazało się, że historię o "radzieckich Termopilach" wyssał z palca redaktor literacki wojskowej gazety "Krasnaja Zwiezda".
67 lat temu przed sądem stanął Iwan Dobrobabin, jeden z 28 bohaterskich żołnierzy 316. dywizji gen. Iwana Panfiłowa, tak jak i jego polegli rzekomo w boju pod Dubosiekowo towarzysze odznaczony pośmiertnie Gwiazdą Bohatera ZSRR.
On jednak nie tylko nie zginął, a jeszcze przeszedł na stronę Niemców i służył im jako policjant. Przy okazji procesu okazało się, że jeszcze kilku odznaczonych pośmiertnie żyło nadal, dzięki temu, że legendarny bój, w którym rzekomo polegli, był jedynie literackim wymysłem.
Prokuratura ZSRR wyniki dochodzenia utajniła, a materiały ukryła w archiwach.
Jeszcze w czasach pierestrojki mówiło się głośno, że z bohaterami "panfiłowcami" jest coś nie tak. Historycy stale domagali się publikacji dokumentów.
Teraz, kiedy one ujrzały światło dzienne, bardzo niezadowolony jest Andriej Szalopa, producent powstającego filmu o 28 bohaterach. - To świętość! - przekonuje i tłumaczy: - Próbować kompromitować nasze wielkie czyny można tylko po to, by nadwątlić moralne fundamenty narodu. Tego nie robi się z pobudek szlachetnych.
Filmowiec ma chyba rację. Ulice 28 Bohaterów Panfiłowców -  idę o zakład - w miastach Rosji zostaną. Picowanie to przecież też solidny fundament.

" ..Próbować kompromitować nasze wielkie czyny można tylko po to, by nadwątlić moralne fundamenty narodu.."a może Stirlitz i "17 mgnień wiosny" to też nieprawda ?!
Dom Stirlitza okrążyli gestapowcy. - Otwieraj! - krzyknął Mueller.
- Stirlitza nie ma w domu! - powiedział Stirlitz. W ten oto sprytny sposób Stirlitz już piąty raz przechytrzył gestapo.

Zaczynam współczuć Rosjanom. Powinni wszystko opublikować i przestać falszować historię. Dla SIEBIE. Bo nie da sie wmowić głupot, które i tak zobaczą światło dzienne.   Np. Alaska.
Ilu Rosjan jeszcze wierzy, ze ta ziemia należy do Rosji a tylko jest dzierżawiona przez USA ?   

Cała ta bolszewicka legenda o wojnie ojczyźnianej to jedna wielka bujda na kółkach ...tfu! Piszecie o drobnej z punktu widzenia II W Ś historyjce, a przecież w Rosji ciągle pokutuje przekonanie, że działania wojenne zaczęły się dla ZSRR 22 czerwca 41 roku. Ciągle ludzie wierzą tam, że atak na wszystkich sąsiadów w europejskiej części Związku Radzieckiego nie miał nic wspólnego z II Wojną Światową. I nikomu to nie przeszkadza. A kończy się to durnymi pomysłami, jak na przykład podważanie przez członków rosyjskiej Dumy zgodności z prawem usamodzielnienia się republik nadbałtyckich po rozpadzie ZSRR...

Kacapy jesteście beznadziejne. Nie nadajecie się nawet do kręcenia karuzeli. Podepnijcie się może jeszcze bardziej pod Chińczyków może was czegoś nauczą ?

"Moralne fundamenty narodu" - ha, ha, ha, ha, ....
Naród alkoholików, złodziei, kazirodców, zabójców ma jakieś moralne fundamenty? Śmiechu warte!

Nie specjalnie sie zdziwiłem tymi Panfilowcami. Każda dyktatura opiera sie na kłamstwach i ich kultywowaniu.

 

        Dlaczego Rosja przegrała wojnę z Ukrainą? Bo wojny o nic wygrać się nie da

Oto, jaka jest współczesna Rosja rządzona przez bandytę Putina i jego przydupasów gotowych wykonać każdy – nawet najbardziej absurdalny rozkaz.

Temat ściągnąłem z Internetu.

 

Więc jaka jest ta współczesna Rosja ??

Kraj, gdzie dwa + dwa to wciąż pięć, czarne jest białe i vice versa a wszystko stoi na głowie. Miejsce, w którym wyroki są z góry ustalane a wina nie podlega wątpliwości. Gdzie można skazać cudzoziemca.

Miejsca, gdzie można wytoczyć pośmiertny proces niewinnemu człowiekowi – vide Siergiej Magnitski - zamordowanemu przez siepaczy Putina: Pawła Karpowa, Olega Silczenkę, Artema Kuzniecowa i co najmniej sześciu innych siepaczy, którzy w celi więzienia moskiewskiego w Butyrkach zakatowali na śmierć Siergieja Magnitskiego, który będąc wynajętym adwokatem przez działającego w Rosji amerykańskiego przemysłowca Billa Browdera -  jako uczciwy Rosjanin ujawnił wielomilionowe przekręty Putina i jego kliki

Co do procesów W Rosji, wystarczy ciasna sala rozpraw, skorumpowany  sędzia – vide Jelena Staszina -adwokaci ściągnięci do sądu tylko po to, by nadać farsie sądowej pozory autentycznego procesu, i bezmyślni strażnicy którzy pilnują „skazanych” lub tylko klatki, w której nie ma oskarżonych. Miejsce, w którym niepodzielnie rządzą kłamstwa. Miejsce gdzie można skazać cudzoziemca  in  absentia  za przestępstwo, którego nie popełnił. Miejsce, gdzie niewinny człowiek, którego jedynym grzechem było to, że zbyt mocno kochał swój kraj – zamordowany przez władzę rosyjską – może być sądzony po śmierci

Taka  jest  współczesna  Rosja!!!

 

Cytaty zaczerpnąłem z ksiązki Billa Browdera pod tytułem CZERWONY ALERT – czyli jak zostałem wrogiem numer jeden  Putina.

 

Po przeczytaniu tej książki doszedłem do wniosku, że w umyśle tego chorego psychicznie człowieka Putina może powstać zamysł wywołania III wojny światowej. Oj!!! Jest do tego zdolny!

 

 

Dzięki ideologii wiek XX poznał, co to jest łotrostwo pomnożone przez miliony zakatowanych bez sądu ofiar. Tych faktów nie można obalić, pominąć, przemilczeć. Kto więc ośmieli się po tym twierdzić, że zbrodniarzy nie ma?! A któż te miliny ludzi unicestwił? Przykłady.  Proszę bardzo:

 

- w latach 1918 – 1920 CZEKA w Piotrogrodzie i w Odsessie nie wszystkich skazanych rozstrzeliwała. Niektórzy z nich byli żywcem oddawani na pożarcie drapieżnikom w miejskich ogrodach zoologicznych. Dlaczego? A gdzież w ówczesnej sytuacji, przy panującym głodzie można było znaleźć karmę dla dzikich zwierząt z ZOO? Odejmować od ust „klasie robotniczej”? Toż to wrogowie ludu, którzy i  tak muszą umrzeć Dlaczego swoją śmiercią nie mieli by dopomóc w rozwiązaniu trudności na tym odcinku gospodarki krajowej i w ten sposób przyczynić się do szybszego marszu ludów Rosji sowieckiej ku przyszłości?! Ale nie szukałbym dowodów na poświadczenie powyższego, leżą one głęboko ukryte w archiwach państwowych Rosji i nigdy nie zostaną ujawnione – chyba, że Rosja kiedyś się rozpadnie w nicość.

Wszyscy Rosjanie, którzy po 1945 roku powracali do matuszki Rossiji uznawani byli przez Stalina i jego siepaczy za zdrajców ojczyzny. Płynęli przez więzienia  Związku sowieckiego gęstymi szarymi ławicami na kształt śledzi atlantyckich. Jednak to nie byli zdrajcami. Bo cóż to za zdrada przebywanie w obozach koncentracyjnych niemieckich ( Buchenwald, Auschwitz, Gross Rosen ). To nie oni nieszczęśni zdradzili ojczyznę.  Nie!!! To  OJCZYZNA ich zdradziła, z wyrachowania, a przy tym TRZYKROTNIE!!!

- Pierwszy raz, gdy przez swoją nieudolność OJCZYZNA wydała ich wrogom ( Niemcom ) na polu bitwy, gdy rząd Stalina – wybraniec OJCZYZNY uczynił wszystko, co w jego mocy, aby wojnę przegrać; zniszczył linię umocnień, wystawił lotnictwo na miażdżące ciosy Luftwaffe, rozmontował czołgi i artylerię, pozbawił wojsko zdolnych generałów mordując ich za winy niepopełnione ( Tuchaczewski ), zabronił armii odpierać ataki nieprzyjaciela. Jeńcy, to byli właśnie ci - na których ciała spadł ten cios – którzy własnymi ciałami zatrzymali Wehrmacht. Dlatego obecnie ówczesny gabinet Stalina jest nazywany rządem obłędu i zdrady.

- Po raz drugi zdradziła ich OJCZYZNA bezlitośnie, gdy pozwoliła im zdychać w niewoli bez jakiejkolwiek pomocy.

- Po raz trzeci niegodziwie ich zdradziła, łudząc macierzyńską ,miłością ( „Ojczyzna przebacza! Ojczyzna was wzywa”! ), by zarzucić im stryczek na szyje już na granicy. Najczęściej dokonywał tego jeden z głównych przestępców wojennych, były szef wywiadu Armii Czerwonej – generał pułkownik Anatolij Golikow – który wtedy kierował akcjami kuszenia i późniejszego zgarniania repatriantów. Na przestrzeni dziejów Rosji, w ciągu tysiąca stu lat jej istnienia dosyć podłości dokonano i widziano ale czy była wśród ni podłość wielomilionowa: zdradzić własnych żołnierzy i obwieścić jednocześnie, że to oni są zdrajcami!?

 

Era rozmachu w skazywaniu bez wyroku sądowego – zaczęła się w latach 20-tych XX wieku, kiedy to dla systematycznego omijania drogi sądowej powoływano tzw. trójki działające w GPU, później NKWD. Dlaczego właśnie trójka? Co to znaczy? W sądzie też przecież nie trójka ławników zasiada! A trójka to nie sąd! Najbardziej zagadkowe było to, że skazywała ona zaocznie. Oskarżonych w sądzie nie było. Dawano im tylko w celach do podpisu papierek z wyrokiem. Trójka była więc czymś jeszcze straszniejszym niż rewolucyjny trybunał.. Najpierw działała jawnie. Później zaczęła działać w ukryciu. Nazwiska członków trójki okryte odtąd były tajemnicą. A gdy już zaczęła działać w ukryciu, to raz na zawsze, tylko wyroki skazanym przysyłała do podpisu przez maszynistki – rzecz jasna do zwrotu, bo takiego dokumentu nie wolno zostawiać w niczyim reku. Te trójki odpowiadały pewnej, pilnej potrzebie która się pojawiła. Chodziło o to, żeby nie wypuszczać na wolność tych, których kiedyś aresztowano. A jeżeli aresztowany okazał się niewinny w sądzie a sądzić go nie było można już w żaden inny sposób, wtedy wkraczała trójka i dodawała mu swoje 30 lat ciężkich robót na zesłaniu, i ten na zawsze już napiętnowany zaliczany by do recydywistów. Ale pod koniec 1938 roku trójki rozpłynęły się bez śladu tak jak Nikołaj Jeżow ich nadzorca zniknął bez śladu        ( rozstrzelany z wyroku Stalina ).

Wtedy wypłynęło na powierzchnię i umocniło się OSO. ( Osoboje Sowieszczanie – Kolegium Specjalne ) przy GPU – NKWD, biorąc na swoje barki prawo do zaocznego i pozasądowego skazywania ludzi – najpierw na 10 lat, potem na jeszcze więcej a w końcu również na rozstrzelanie. I tak wiodło swój żywot „kochane” OSO aż do roku 1953 kiedy to powinęła się nóżka Ławrentija Berii, jego nadzorcy - zastrzelonego wyrokiem sądu pod nadzorem Chruszczowa. OSO istniało więc 19 lat lecz nikt nigdy nie dowiedział się kto  personalnie wchodził w jego skład, jak często i jak długo ono obradowało i w jaki sposób toczyły się obrady. I chociaż nawet dzisiaj nie można dotrzeć do nazwisk jego gorliwych asesorów to znane są trzy organy, które posyłały tam swoich stałych delegatów: jeden z KC, drugi z MWD, trzeci z prokuratury.

Nie wymienione w konstytucji ani w kodeksie karnym OSO okazało się jednak najwygodniejszą z maszynek do mięsa: posłuszną, bezpretensjonalną i nie wymagającą prawniczego smarowanie. Kodeks istniał swoją drogą a  OSO swoją i kręciło się gładko bez wszystkich jego 25 artykułów, nie uciekając się do nich a nawet o nich nie wspominając. Jak powiadają w obozie: jak kto nie pomoże, to sąd też nie pomoże, ale OSO zawsze. Rozumie się, że dla swej wygody OSO musiało mieć jakiś kod wstępny. W tym celu stworzyło oso dla siebie zestaw „artykułów literowych” bardzo ułatwiających czynności poprzez dostosowanie wyroku do sformułowań kodeksu. Były tak nieliczne, że dziecko by je zapamiętało, np.:

- NPGG; nielegalne przekroczenie granicy.

- ASA: antysowiecka agitacja.

- KRD: kontrrewolucyjna działalność.

- KRTD: kontrrewolucyjna, trockistowska działalność ( ta literka „t” bardzo ciężko odbijała się na losie 

  więźnia w obozie).

- PSz: podejrzenie o szpiegostwo ( to co w sprawie szpiegostwa wykraczało poza ramy podejrzenia, było w

  gestii trybunału rewolucyjnego ).

- SWPsz: stosunki wywołujące! Podejrzenie o szpiegostwo.

- KRM: kontrrewolucyjny sposób myślenia.

- WAS: wywoływanie antysowieckich nastrojów.

- SWE: socjalnie wrogi element.

- PD: przestępcza działalność ( chętnie to dawano byłym lagrowcom, jeżeli już do niczego innego nie

  można się było przyczepić ).

- CzS; członek rodziny skazanego na podstawie jednej z w/w kombinacji literowych ( artykuł bardzo

  pojemny ).

Nie zapominajmy, że litery te nie przypadały równomiernie na poszczególne lata i poszczególne grupy ludzkie, lecz podobnie jak artykuły kodeksu i punkty dekretów spadały na kraj jak nagłe epidemie.

Jeszcze jedno zastrzeżenie: OSO wcale nie pretendowało do ferowania wyroków! Nie wyrokowało. Orzekało tylko „karę administracyjną”, to wszystko. Jasne więc jest, że musiało być wolne od prawnych ograniczeń. Orzekana przez OSO kara administracyjna nie zamierzała wcale pretendować do godności wyroku sądowego, mogła jednak trwać 15-25 lat, przewidywać rozstrzelanie i zawierać:

·         Pozbawienie rang, tytułów i orderów,

·         Konfiskatę całego majątku,

·         Odebranie prawa do korespondencji,

·         Pozbawienie informowania rodziny o miejscu pobytu skazanego.

·         Skazywanie przez analogię ?!

·         Skazywanie po prostu za pochodzenie, czyli przynależność do środowiska społecznie niebezpiecznego.

·         Za kontakty z niebezpiecznymi osobnikami ( tu dopiero otwierało się szerokie pole do działania. Kto jest niebezpiecznym osobnikiem i na czym polegał jego kontakt ustalał tylko sędzia kolegium specjalnego OSO ).

W ten sposób człowiek znikał z powierzchni ziemi jeszcze skuteczniej niż na mocy prymitywnego wyroku sadowego.

Inną ważna zaletą OSO był fakt, że od jego werdyktów nie było apelacji. Nie było gdzie składać skarg, nie istniała żadna instytucja, ani wyższa odeń ani niższa. Podlegało jedynie  ministrowi spraw wewnętrznych i krajowemu nadzorcy – szatanowi Stalinowi.

Kolejnymi zaletami OSO były:

  1. Szybkość działania.
  2. Brak potrzeby oglądania oskarżonego osobiści lub jego fotografii
  3. Niedostarczanie kopii werdyktu więźniowi ( jego kopię przeczytać mógł znacznie później, w trakcie odbywania kary w obozie koncentracyjnym, o ile wcześniej nie zmarł ).

 

W  roku 1920 kiedy zaczął się NEP inżynierowie z chęcią przystąpili do pracy uznając, ze nowa władza poszła po rozum do głowy. Jednak pierwszą rzeczą, która ich uderzyła po przewrocie październikowym był ruina, która trwała przez wiele, wiele lat. Następną rzeczą która zobaczyli była likwidacja swobód obywatelskich – swobód, których nigdy już nie przywrócono w ZSRR jak i jej spadkobierczyni, obecnej Federacji rosyjskiej. Z kolejną rzeczą, którą się spotkali to „dyktatura robotników” – robotników nie mogących ogarnąć myślą ani fizycznych ani ekonomicznych praw produkcji, którzy zajęli najważniejsze stanowiska po to, aby kierować inżynierami.

Niestety, to nie dawne czasy i warunki: stan inżynierski uznany został za warstwę socjalnie podejrzaną, nie mającą nawet prawa do kształcenia własnych dzieci. Teraz każdy robotnik może odmówić wykonania polecenia inżyniera, może przy tym bezkarnie go obrażać a nawet uderzyć – bo jako przedstawiciel klasy rządzącej robotnik w takich wpadkach zawsze ma rację.

Tak więc w państwie dyktatury proletariackiej inżynier winien jest wszystkiemu już wtedy, gdy nie ponosi jeszcze żadnej winy. A jeśli zdarzy mu się gdzieś omyłka – przecież jest tylko człowiekiem – to go rozszarpią, jeżeli koledzy nie zatuszują sprawy.

Wiadomo, że w latach 20 - tych znani hipnotyzerzy zaprzestawali nagle swoich popisów na estradach i przychodzili ( tu: zostali zmuszani ) do pracy w GPU. Wiadomo na pewno, że w latach 30 -  tych istniała przy NKWD szkoła hipnotyzerów, która posługiwała się między innymi tybetańskim korzeniem niszczącym siłę woli. Jeśli NKWD miało w ręku takie środki, to nie rozumiem, jakie normy moralne mogły stać na przeszkodzie ich stosowaniu. Dla czego by nie osłabić woli tych ludzi, nie zaćmić jej.

Np.: żonie Kamieniewa zezwolono na widzenie się z mężem tuż przed procesem. Zobaczyła człowieka jakby zdrewniałego, o zmienionej osobowości, nie rozpoznał on jej. Zdążyła jeszcze o tym opowiedzieć zanim ją aresztowali – za co, nie wiadomo?

Być może era egzekucji, która nastąpiła po 1918 roku zmroziła i upoiła do drętwoty Rosję nie tymi, jawnie czy niejawnie orzekanymi, pojedyńczymi rozstrzelaniami, które później dały w sumie tysiące. Jeszcze straszniejsza była moda, która przyjęła  się po obu stronach frontu wojny domowej, a później wśród zwycięzców, polegająca na zatapianiu barek pełnych setek bezimiennych ludzi. Potopiono tak oficerów marynarki oraz innych zakładników w Zatoce Fińskiej, w morzach: Białym, Kaspijskim, Czarnym i w jeziorze Bajkał. Czy w całych naszych dziejach od samego Ruryka była jakaś faza takich okrucieństw i tylu mordów, która dała by się porównać z październikową wojną domową?

Na XV rocznicę października do utworzonego  w 1924 roku ustawodawstwa karnego wprowadzono kare śmierci za wykroczenia określone w ustawie z „siódmego – ósmego” – mowa tu o tej najważniejszej ustawie wschodzącego socjalizmu, która obiecywała poddanemu złoczyńcy kulę w łeb za kradzież każdego okruchu państwowej własności. I cóż to właściwie byli za złoczyńcy? Skąd wzięło się tylu spiskowców i wywrotowców? Na przykład: siedziało wtedy sześciu kołchoźników spod Carskiego Sioła, którzy zawinili tym, że po kołchozowych ( ich własnymi rękami robionych ) żniwach przeszli się po polach i na nierównościach gruntu ominiętych przy kośbie wycięli resztę kłosów dla swoich krów. Ani jednego z tych sześciu chłopów WCIK nie ułaskawił. Wyrok został wykonany.

Agronom  rejonowego wydziału rolnego w Krestach dostał wyrok śmierci za omyłki popełnione przy analizie kołchozowych nasion. Pewnie ta analiza nie dogadzała zwierzchności – rok 1937

Przewodniczący spółdzielni rzemieślniczej wyrabiającej szpulki do nici – Mielnikow skazany został na śmierć za to, że w warsztacie wybuchł pożar od iskry z lokomobili- 1937 rok. Co prawda ułaskawiono go i dano mu przy okazji 10 lat łagrów.

We wspomnianych już Krestach w roku 1932 czkali na śmierć: Feldman, za to, że znaleziono u niego walutę|: Fajtelewicz z konserwatorium, za to, że sprzedał kawałek taśmy metalowej do wyrobu stalówek. Tak handel, od wieków chleb i pociecha całych żydowskich pokoleń stał się czymś zasługującym na karę śmierci.

Obozy pracy przymusowej nie były jednak pierwszymi w RSFSR. Już w sierpniu 1918 roku, w wyrokach rew trybunałów występuje często termin obóz koncentracyjny. Na Zachodzie Europy nie dawano temu wiary myśląc, że to lapsus słowny, że jest to nieopatrznie zastosowana terminologia lub wreszcie, że jest to kłamstwo ludzi nieprzychylnych ustrojowi komunistycznemu w Rosji. Otóż Nie!!!

              W sierpniu 1918 roku, kilka dni przed zamachem Fanny Kapłan Włodzimierz Iljicz Ulianow -  Lenin w depeszy do Eugenii Bosz – reprezentantki KC i CZEKA  na gubernię penzeńską w której nie dawano sobie rady z powstaniem chłopskim – napisał: „Osoby podejrzane ( nie winne ) zamknąć w podmiejskim obozie k o n c e n t r a c y j n y m”. Ponadto: „Wprowadzić bezwzględny, masowy terror. Rodzi się tu pytanie w imię czego ten terror, zamykanie w koncetracionłagier. Przecież nie było jeszcze odnośnego dekretu na tan temat. Dopiero 10 dni po wysłaniu tej depeszy przez Lenina wydany został Dekret Sownarkomu o Czerwonym Terrorze., podpisany przez: Pietrowskiego Kurskiego i Boncz-Brujewicza.( Proszę zauważyć polskojęzyczne brzmienie tych nazwisk). Prócz instrukcji dot. zbiorowych rozstrzeliwań zawierał on również taką dyrektywę: „Zabezpieczyć Republikę Sowiecką przed wrogami klasowymi przez izolowanie ich w o b o z a c h   k o n c e n t r a c y j n y c h. ( patrz Rocznik Ustaw RSFSR, 1918, nr 65, str. 710 ). Dodatkowo zwierzchnik rewojentrybunału pisze tak: „Uwięzienie w obozach koncentracyjnych ma ten sam charakter co izolacja jeńców wojennych”. Czyli, że są to działania wojenne przeciw własnemu narodowi.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin