PSYCHOLOGIA TŁUMU G. LE BON.doc

(579 KB) Pobierz
GUSTAW LE BON

GUSTAW  LE BON

PSYCHOLOGIA TŁUMU

 

 

 

Przedmowa do drugiego wydania polskiego

 

 

„Psychologia tłumu" Gustawa Le Bona była po raz pierwszy wydana w tłumaczeniu polskim w roku 1899. Pierwsze to tłumaczenie jest już zupełnie wyczerpane. Obecne wydanie polskie jest tłumaczeniem z trzydziestego szóstego wydania francuskiego z r 1929*.

Trzydzieści sześć wydań książki tej, drukowanej po raz pierwszy w 1895 r., świadczy wyraźnie, że jest ona ciągle i stale czytana przez kształcącą się w naukach społecznych młodzież francuską - choć w ciągu tych trzydziestu kilku lat każdy niemal rok wzbogacał francuską literaturę socjologiczną nowymi cennymi pracami.

I nie straciła „Psychologia tłumu" na wartości nie tylko dla ściśle naukowych badań, lecz i dla praktycznej orientacji w bieżącym życiu społeczno-politycznym - pomimo że cały jej układ i cały tok rozumo­wa w ostatnim jej wydaniu pozostał ten sam co w pierwszym.

Nie uzupełniał też Le Bon w późniejszych wydaniach faktów, na których oparł swe wnioski i twierdzenia, wydarzeniami ostatnich czasów. Ale czytając dziś „Psychologię tłumu" nie sposób nie odczuwać, jak wiele tłumaczy nam ona faktów współczesnych - i z wojny światowej, i z rewolucji bolszewickiej, i nawet z ostatniego u nas czterolecia.

Bo uczucia, myśli, dążenia zbiorowisk ludzkich kształtują się dziś tak samo jak w najdawniejszych znanych nam okresach cywilizacji, wedle pewnych stałych praw psychologii społecznej.

Trafne i ścisłe więc określenie tych praw daje nam wyjaśnienie zarówno zamierzchłej przeszłości, jak i dnia bieżącego, a zarazem pozwala lepiej przewidywać przyszłość.

Zawsze dotychczas po okresie wielkich wojennych wysiłków przeważnej części Europy następowały głębokie przemiany całego jej społeczno-gospodarczego i prawno-państwowego życia. Tak było i po wojnach krzyżowych w połowie średnich wieków, i po wojnach religijnych na początku nowych wieków, i po wojnach napoleońskich.

I wielkim złudzeniem byłoby przypuszczenie, że życie społeczne i państwowe narodów europejskich po wojnie światowej, rewolucji bolszewickiej w Rosji, przeróżnych dyktaturach, zamachach stanu w szeregu krajów będzie się za parę dziesięcioleci opierać nadal na tych samych co dziś podstawach.

Europa weszła w okres szybkich i głębokich przemian swego życia cywilizacyjnego. Narody, których warstwy kierujące w czas należycie kierunek tych przemian zrozumieją - wyjdą z nich wzmocnione. Narody, których rządy zaskakiwać będzie ewolucja poglądów, dążeń, uczuć szerokich mas ludności nie oczekiwanymi przez nie niespodziankami, staną się przedmiotem obcego wyzysku gospodarczego i politycznego.

Warstwą kierującą naszym życiem społeczno-państwowym jest ogół zawodowej inteligencji.

Podniesienie na możliwie najwyższy poziom jej wiedzy socjologicznej, jej rozumienia praw ewolucji społecznej, umiejętności należytego odróżniania przemijających nastrojów tłumów od trwałych dążeń ducha rasy i narodu - to warunek konieczny, by Polska wywalczyła sobie należne jej mocarstwowe stanowisko w świecie cywilizowanym. A jedną z książek najbardziej pogłębiających zrozumienie ewolucji społecznej - jest Le Bona „Psychologia tłumu".

Polecając dokładne jej przeczytanie i przemyślenie nie tylko specjalnie naukami społecznymi zajmującej się młodzieży prawniczej, lecz w ogóle tym wszystkim, którzy chcą być świadomym czynnikiem postępu naszej siły narodowo-cywilizacyjnej i potęgi mocarstwowej Polski - jednocześnie jednak uważam za obowiązek swój przestrzec czytelników przed pesymizmem, jakim owiane są ostateczne wnioski francuskiego socjologa.

„Po osiągnięciu pewnego stopnia potęgi i złożoności cywilizacja zaczyna kostnieć, a następnie poczyna chylić się ku upadkowi. Nadchodzi dla niej jesień, za którą czai się zimna śmierć. Oznaką tej ostatniej fazy jest powolny zanik ideału, który był sokiem ożywczym duszy rasy".

Jest to zupełnie słuszne, że siła cywilizacyj opiera się na sile ideałów, że osłabienie ideałów w społeczeństwach jest zapowiedzią ich cywilizacyjnego upadku. Ale czy musi zawsze i wszędzie przyjść to osłabienie ideałów?!

Le Bon zdaje się skłaniać do tego beznadziejnego wniosku.

Ostatnie słowa jego książki brzmią: „Każdy więc naród w pogoni za ideałem przechodzi od barbarzyństwa do cywilizacji, a z chwilą upadku ideału umiera. Tak wygląda bieg jego żywota".

Ideał, który stanowił przez wieki siłę „rasy francuskiej", jest więc wedle Le Bona „marzeniem", które wcześniej czy później rozwiać się musi, a wtedy przyjdzie „śmierć" cywilizacji francuskiej.

Wojna światowa świadczy jednak, że naród francuski naprawdę daleki jest nie tylko od chwili śmierci, lecz i starości.

Ale bo mimo oficjalnej bezreligijności Trzeciej Republiki religia nie stała się dla narodu francuskiego „marzeniem" jeno, tracącym swą siłę.

Właśnie wojna wykazała, że w głębi duszy narodu francuskiego jest żywa wiara religijna.

I nie ślepy to jeno przypadek zrządził, że naczelnym wodzem zwycięskich wojsk francuskich i wszystkich sprzymierzonych państw narodów był marszałek Foch, głęboko wierzący katolik.

Ale Le Bon pozostał wolnomyślicielem, wielce ceniącym cywilizacyjną rolę ideałów religijnych, ale osobiście uważającym je za „marzenia" nieziszczalne. I wskutek tego życie narodów to wedle niego koło, które fatalnie kończy się ich śmiercią.

Przed tym z osobistej autora niewiary, a nie z faktów historycznych płynącym pesymizmem ostatnich stronic książki niniejszej przestrzegam.

 

Stanisław Grabski

 

Od Autora

 

Całokształt wspólnych cech jednostek danego narodu, wynikających z wpływów środowiska i z dziedziczności, stanowi duszę rasy. Cechy te są dziedziczne, a zatem niezwykle stałe. Gdy jednak pewna ilość ludzi, ulegając pewnym wpływom, chwilowo się zespoli, wtedy obok ich cech dziedzicznych występują na jaw nowe cechy, nieraz mocno odmienne od cech rasy. Ich całokształt tworzy duszę zbiorową, potężną, lecz krótkotrwałą. W dziejach narodów tłumy odgrywały zawsze niepoślednią rolę; nie była ona nigdy jednak tak w skutki brzemienna jak w obecnej epoce. Charakterystycznym rysem obecnego wieku jest górowanie nieświadomej działalności tłumu nad świadomą działalnością jednostek.

 

 

Wprowadzenie

Era tłumów

 

Ewolucja obecnego wieku Wielkie przemiany cywilizacji wypływają z przemian w myśli ludów Obecna wiara w potęgę tłumów Zmienia ona tradycyjną politykę państw Jak dokonuje się dochodzenie do władzy warstw ludowych i jak wyżkonują one swą władzę? Nieodzowne konsekwencje potęgi tłumów Mają one jedynie rozkładową rolę Przez nie następuje rozkład zbyt starych cywilizacji Powszechna nieznajomość psychologii tłumów Znaczenie badania tłumów dla prawodawców i mężów stanu.

 

Wielkie przewroty poprzedzające zmiany cywilizacji zdają się na pierwszy rzut oka wynikać z ważnych przeobrażeń politycznych: najazdów ludów lub upadku dynastii. Dokładne zbadanie tych wydarzeń wskazuje jednak, że poza ich pozornymi przyczynami kryją się głębokie zmiany w sposobie i charakterze myślenia ludów, będących rzeczywistą przyczyną przeobrażeń. Istotne przewroty w dziejach ludzkości nie odbywały się ani gwałtownie, ani nie potrafią przykuć naszej uwagi swą wielkością. Decydujące bowiem zmiany, dzięki którym odnawiają się cywilizacje, zachodzą w ideach, pojęciach i wierzeniach. Najbardziej rzucające się w oczy wydarzenia historyczne to tylko dostępne dla badacza skutki niewidocznych zmian w sposobie myślenia ludów. Dlatego tylko zmiany te nieczęsto się zdarzają – że najbardziej stałą cechą rasy jest dziedziczna jej umysłowość i uczuciowość. Doba obecna jest jednym z tych krytycznych momentów, w których przeobraża się myśl ludzka. Dwa są podstawowe czynniki tej przemiany. Pierwszym z nich jest zupełny upadek wszystkich dogmatów religijnych, społecznych i politycznych, na których wyrosła nasza dotychczasowa cywilizacja. Drugim zaś jest powstanie zupełnie nowych warunków bytu i myślenia, których podłożem są współczesne odkrycia w dziedzinie nauki i przemysłu.

Ponieważ jednak idee minionych wieków, chociaż silnie nadwerężane, są jeszcze potężne, a idee dążące do zastąpienia upadających znajdują się w okresie tworzenia się - czasy obecne są epoką przejściową i epoką rozprężenia. Trudno dziś przewidywać, co kiedyś wyniknie z okresu tego, nieco chaotycznego z konieczności rzeczy. Nie wiemy, na jakich ideach zasadniczych oprze się społeczeństwo,  które zajmie nasze miejsce, ale już obecnie możemy przewidywać, że w organizacji swej będzie się musiało liczyć z niedawno powstałą  potęgą i ostatnim władcą bieżącego wieku: z potęgą tłumu. Na gruzach tych poglądów, niegdyś prawdziwych i czczonych, dziś już na pół obumarłych, tylu powag zdruzgotanych przez rewolucje wyrosła na razie tylko ta jedna potęga, która dąży do pochłonięcia wszystkich innych w możliwie najkrótszym czasie. Obecnie, kiedy chwieją się, giną nasze odwieczne poglądy, kiedy usuwane są dotychczasowe podpory życia społecznego, urok potęgi tłumu wciąż rośnie i nic jej nie grozi. Nadchodzące stulecie będzie zatem erą tłumów.

W wieku ubiegłym zasadniczymi czynnikami wpływającymi na bieg dziejów były: tradycyjna polityka państw i rywalizacja domów panujących. Na opinię tłumu najczęściej zasadniczo nie zwracano żadnej uwagi. Obecnie tradycje polityczne, dążenia osobiste panujących, ich współzawodnictwo niewiele znaczą. Najważniejszy stał się głos tłumu, którego nasłuchują królowie, a on im nakazuje, jak mają postępować. Losy narodów rozstrzygają się teraz nie w radach książąt, lecz w duszy tłumów. Najbardziej charakterystycznym i najsilniej uderzającym rysem obecnego przejściowego okresu jest dojście do głosu warstw ludowych, a raczej stopniowe i powolne zamienianie się tych warstw w warstwy panujące. Rzeczywistym tego wyrazem nie jest powszechne głosowanie, które przez długi czas miało nieznaczny wpływ i początkowo dawało się łatwo kierować.

Potęga tłumu rosła powoli, początkowo przez rozszerzanie się pewnych idei, które z wolna stawały się treścią duszy tłumu, a następnie przez stopniowe zrzeszanie się jednostek dążących do urzeczywistnienia tych koncepcji, dotychczas tylko teoretycznych. Drogą zrzeszania się wykuwały sobie tłumy pojęcie o swych dążeniach i celach, jeżeli niezupełnie uzasadnione, to w każdym razie jasno określone, i w ten sposób uświadomiły sobie swą potęgę. Zawiązują one teraz syndykaty, przed którymi ustępuje wszelka władza, tworzą giełdy pracy, które wbrew wszelkim prawom ekonomicznym chcą rządzić warunkami pracy i płacy robotnika. Tłumy wysyłają do ciał ustawodawczych swych przedstawicieli, pozbawionych wszakże wszelkiej inicjatywy i samodzielności, będących jedynie rzecznikami komitetów, które ich wybrały.

Żądania tłumu są coraz wyraźniejsze, a celem tych żądań jest zupełne zburzenie obecnego porządku społecznego. W miejsce dotychczasowego ustroju tłum usiłuje zaprowadzić pierwotny komunizm, który jedynie w zaraniu cywilizacji był normalną formą wewnętrznego współżycia wszystkich grup ludzkich. Ograniczenie czasu pracy, wywłaszczenie kopalń, kolei żelaznych, fabryk i gruntów, równy podział dochodów, oddanie władzy w społeczeństwie warstwom ludowym itd. - oto żądania tłumu.

Tłum nie posiada wielkiej zdolności rozumowania; posiada w zamian wielką zdolność do działania, którą potęguje obecna jego organizacja. Idee wyłaniające się w obecnej dobie wkrótce zamieniają się w idee odwieczne, nabędą wszechmocy i despotycznej siły, nie dopuszczającej do ich roztrząsania. Boskie prawa tłumu zajmą miejsce boskich praw królów. Pisarze cenieni przez naszą burżuazję i będący dobrymi przedstawicielami jej nieco ciasnych i krótkowzrocznych poglądów, jej powszechnego sceptycyzmu i nierzadko wybujałego sobkostwa, przerażeni są tą nową potęgą, a chcąc zwalczyć rozprzężenie umysłów, z rozpaczą zwracają się o pomoc moralną do Kościoła, niegdyś tak bardzo przez nich lekceważoną. Głoszą oni bankructwo wiedzy i na powrót uznają wielkość objawionych prawd. Zapominają jednak ci nowo nawróceni, że choćby sami byli pod działaniem łaski, to wątpić można, czy uzyska ona władzę nad duszami tych, których nie obchodzą sprawy zaświatów. Tłum nie chce już bogów, których wyrzekli się wczoraj dawni jego panowie, przyczyniając się do ich obalenia. Rzeki nie płyną z powrotem do źródeł. Nauka wcale nie zbankrutowała i nie ona ponosi odpowiedzialność za obecne rozprzężenie umysłów, nie ona zrodziła tę potęgę, która wyrosła z owego rozprzężenia. Nauka przyrzekła nam tylko docieczenie prawdy lub co najwyżej poznanie związków dostępnych naszemu rozumowi, nigdy zaś nie łudziła obietnicą spokoju i pomyślności. Ona obojętnie patrzy na nasze uczucia, nie obchodzą jej nasze skargi, i żadna siła nie potrafi wskrzesić w duszach naszych wiary w złudzenia, które rozwiała.

Pobieżne przyjrzenie się życiu wszystkich narodów wykaże nam gwałtowny wzrost potęgi tłumów. Fakt ten, dobry czy zły, musimy uznać. Wszelkie przeciwko niemu kierowane rekryminacje są pustym frazesem. Być może, wystąpienie na widownię tłumów będzie jedną z ostatnich faz cywilizacji Zachodu, zapowiedzią powrotu do pierwotnej anarchii, która poprzedza każde kiełkowanie nowych form społecznych. Ale czy istnieją środki, by temu zapobiec? Nie od dziś tłum przyjął na siebie rolę jawnego burzyciela przestarzałych cywilizacji. Historia uczy nas, że zawsze wtedy, kiedy siły moralne, na których opiera się dane społeczeństwo, traciły swą życiodajną moc, tłumy nieświadome i brutalne, słusznie nazwane barbarzyńcami, przyśpieszały dogorywanie wyczerpanej cywilizacji. Faktem jest, że cywilizację tworzyły i rozwijały w minionych okresach dziejów zawsze tylko drobne grupy arystokracji intelektualnej, nigdy zaś tłumy. Moc tłumów jest tylko niszcząca. Ich rządy były zawsze okresem rozstroju. Istnienie cywilizacji domaga się określonych, stałych praw, dyscypliny, zastąpienia instynktów rozumem, myślenia o przyszłości, pewnego stopnia kultury, czyli takich właśnie warunków, na jakie tłum zdany na samego siebie nigdy się nie  zdobędzie. Swą bowiem potęgą wyłącznie niszczycielską działa on jak bakterie przyspieszające rozkład osłabionych organizmów lub trupów.

Tłumy są zawsze tą siłą, która rozsypuje zmurszałą budowlę cywilizacji. Wtedy spełniają swą rolę, a siła polegająca na ilości jest wówczas ideą przewodnią historii. Czyż nasza cywilizacja nie potrafi ujść podobnego losu? Można się tego lękać, ale nie wiemy tego jeszcze. Tak czy owak, musimy przygotować się na rządy tłumów, skoro bez najmniejszego zastanawiania się usuwano wszystkie przeszkody, które mogły nie dopuścić do władzy tłumu.

Chociaż tak dużo mówi się teraz o tłumach, to jednak prawie że są nam nie znane. Zawodowi psychologowie, trzymając się od nich z dala, nie znają ich, a jeśli który zajmuje się nimi, to tylko z punktu widzenia zbrodni, jakich mogą się dopuścić. Nie da się zaprzeczyć, że istnieją tłumy zbrodnicze, ale też faktem jest, iż istnieją tłumy cnotliwe, bohaterskie itd. Zbrodnia tłumu to tylko jeden szczegół z jego życia psychicznego; jak z opisów i badań występków jednostki nie można orzec o jej psychice, tak też niemożliwością jest ze studiów nad zbrodniami tłumów poznać ich duszę.

Niemal wszyscy władcy świata, wielcy twórcy religii i państw, apostołowie wszelkich wyznań, wielcy mężowie stanu, a w mniejszej skali i przywódcy małych społeczności, posiadali zawsze instynktowną znajomość duszy tłumów, byli intuicyjnymi psychologami tłumów. Dzięki temu panowali nad tłumami. Napoleon wprost nadzwyczajnie poznał duszę tłumu francuskiego, natomiast często nie mógł wczuć się w duszę tłumów należących do innych ras. Ta nieznajomość kazała mu wyruszyć do Hiszpanii i Rosji, by samemu sobie zgotować upadek. Znajomość psychiki tłumu stanowi obecnie dobytek męża stanu, który nie pragnie już rządzić tłumem - bo to rzecz prawie niemożliwa - ale sam chce uniknąć przynajmniej ulegania tłumom.

Wnikając w psychologię tłumów przekonujemy się, że ustawy i instytucje wywierają zbyt mały na nie wpływ i że tłum nie posiada zdolności do wytworzenia sobie własnych poglądów, lecz przyjmuje za swoje te, które zostały mu narzucone. Sucha litera prawa nie potrafi pokierować tłumem. Może go tylko porwać oddziaływanie na wrażliwość jego duszy. Na przykład przypuśćmy, że prawodawca zamierza nałożyć nowy podatek, to czyż wybierze taki, który by był teoretycznie sprawiedliwszy? W żadnym razie. Bo czasem podatek najniesprawiedliwszy może być w praktyce dla tłumu najlepszy, jeżeli nie bije w oczy, nie narzuca się swym brzemieniem. Z tych to

powodów masy łatwiej ścierpią podatek pośredni, choćby bardzo uciążliwy. Spłacając go, nierzadko groszami, w cenie artykułów codziennej potrzeby, tłum nie narusza swych zwyczajów i nie robi to na nim wielkiego wrażenia. Ale gdyby ktoś spróbował zamienić ten podatek na podatek bezpośredni, choćby dziesięciokrotnie mniej uciążliwy od poprzedniego, lecz nałożony na zarobki lub inne dochody i płacony w jednym rzucie, spotka się z jednomyślnym protestem. Nieuchwytne cząstki grosza płacone co dnia zastępuje kwota stosunkowo dość wysoka, która w czasie uiszczania jej czynić będzie wrażenie nadzwyczajnie wielkiej. Gdyby tę kwotę zbierano przez odkładanie owych cząstek grosza, wydawałaby się rzeczywiście mała; ale takie postępowanie ekonomiczne wymaga nieco przezorności, do której tłum nie jest zdolny.

Wybrany przez nas przykład należy do najprostszych i posiada siłę

przekonania każdego.

Niniejsze studium duszy tłumu będzie tylko prostym podsumowaniem poczynionych poszukiwań i pozwala jedynie na kilka ogólnych twierdzeń. Celem naszym jest zainteresowanie innych badaczy tą kwestią, bo czas uprawić to odłogiem leżące pole[1].

 

 

KSIĘGA PIERWSZA

    Dusza tłumu

 

 

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Ogólna charakterystyka tłumu.

      Psychologiczne prawo jego jedności umysłowej

 

Co stanowi tłum z psychologicznego punktu widzenia? • Zbiór pewnej liczby jednostek nie tworzy sam przez się tłumu • Stała orientacja idei i uczuć jednostek, które tworzą tłum, i zanik ich indywidualności • Tłum jest zawsze nieświadomy • Zanik życia umysłowego i przewaga życia rdzeniowego (nerwowego) • Obniżenie poziomu inteligencji i zupełne przekształcenie uczuć • Zmiana uczuć na gorsze albo na lepsze u jednostek tworzących tłum • Zdolność tłumu zarówno do czynów bohaterskich, jak i zbrodniczych

 

Słowem „tłum" oznaczamy zazwyczaj zbiorowisko jakichkolwiek jednostek, niezależnie od ich narodowości, płci i wyznania, a także od przypadku, który je zgromadził.

Z punktu widzenia psychologii pojęcie „tłum" posiada nieco odmienną treść od powyżej podanej. Przy zbiegu pewnych okoliczności, i tylko w tych okolicznościach, zbiorowość ludzi nabiera zupełnie nowych właściwości, różnych od tych, jakie posiadają poszczególne jednostki, składające się w danym wypadku na tłum. W tłumie zanika świadomość własnej odrębności, uczucia i myśli wszystkich jednostek mają jeden tylko kierunek. Powstaje jakby zbiorowa dusza; chociaż jej istnienie jest bez wątpienia bardzo krótkie, to jednak posiada ona cechy nadzwyczaj wyraźne.

Zbiorowość ludzka tworzy wówczas - że użyję tej nazwy w braku lepszej - tłum zorganizowany lub; jeżeli kto woli, tłum psychologiczny. Tworzy on jedną zbiorową istotę, którą rządzi prawo jedności umysłowej tłumów. Jasne jest, że zbiór jednostek nie dlatego posiada cechy, dzięki którym zaliczamy go do zorganizowanego tłumu, iż dzięki przypadkowi na pewnym określonym terytorium zebrała się znaczna liczba ludzi. Tysiąc osób zgromadzonych przypadkowo na jakimś miejscu  publicznym bez żadnego określonego celu nie tworzy tłumu. Te specyficzne właściwości otrzymuje ów zbiór dopiero pod wpływem pewnych podniet, których istotę spróbujemy teraz określić.

Zanikanie świadomości swego „ja" u poszczególnych osób i poddanie uczuć i myśli pewnemu kierunkowi - oto pierwsza cecha organizującego się tłumu; cecha ta występuje niezależnie od liczby osób zgromadzonych równocześnie w danym miejscu. Nieraz miliony jednostek rozrzuconych po całym świecie mogą w pewnych chwilach i pod wpływem pewnych gwałtownych uczuć, np. wielkiego wydarzenia narodowego, nabrać cech tłumu psychologicznego. Wtedy wystarczy przypadkowe połączenie tych ludzi w jedną całość, aby ich zachowanie nabrało cech specyficznych dla postępowania tłumu. W niektórych momentach historii kilka zaledwie jednostek tworzy tłum psychologiczny. a nie stanowią go setki osób zgromadzonych przypadkowo. Z drugiej strony, nieraz cały naród, nie tworząc określonej zbiorowości, może stać się tłumem pod wpływem pewnych wydarzeń.

Z powstaniem tłumu psychologicznego łączy się nabycie przezeń pewnych przejściowych cech ogólnych, dających się opisać i dokładnie zbadać. Do tych ogólnych cech dołączają się cechy specyficzne, zmienne w zależności od elementów, z których składa się tłum, mogące wpływać na jego konstytucję psychiczną.

Tłumy psychologiczne możemy zatem podzielić na pewne grupy. Po bliższym zbadaniu tychże przekonamy się, że tłum heterogeniczny, tzn. złożony z elementów do siebie niepodobnych, ma cechy wspólne z tłumem homogenicznym, tzn. złożonym z elementów bardziej lub mniej do siebie podobnych (sekty, kasty, klasy), chociaż obok owych wspólnych cech występują właśnie i te, na podstawie których odróżniamy tłum jeden od drugiego.

Przed szczegółowym zajęciem się różnymi kategoriami tłumów zbadamy naprzód te cechy, które są wspólne wszystkim tłumom. Pójdziemy drogą nauk przyrodniczych, które wpierw opisują cechy wspólne wszystkim osobnikom danej rodziny, a dopiero potem zajmują się cechami specyficznymi, na podstawie których możemy daną rodzinę podzielić na rodzaje i gatunki.

Niełatwo jest dokładnie opisać duszę tłumów, albowiem ich organizacja jest zależna nie tylko od rasy i struktury tych zbiorowości, ale też od jakości i siły bodźców, które na nie działają. Przecież i podczas psychologicznego badania jednostki napotykamy te trudności. Jedynie w powieściach spotykamy się z jednostkami, które przez cale życie potrafią zachować niezmienny charakter. Na innym miejscu wykazałem, że w każdej organizacji umysłowej tkwią potencjalnie najrozmaitsze rysy charakteru, które mogą nagle wystąpić na jaw przy jakiejkolwiek zmianie warunków otoczenia. Na przykład wśród najdrapieżniejszych członków Konwentu można było znaleźć ludzi łagodnych i spokojnych, którzy żyjąc w innych czasach byliby nie znanymi szerszemu ogółowi notariuszami albo wzorowymi urzędnikami. A kiedy burza ucichła, wrócili do swego poprzedniego charakteru. Niejeden z nich stał się najbardziej uległym sługą Napoleona.

Mówić tu będziemy o ostatecznej organizacji tłumu, gdyż zbadanie wszystkich stopni prowadzących do niej jest rzeczą prawie że niemożliwą. Dzięki temu przekonamy się, czym mogą stać się tłumy, a nie czym są zawsze. Tylko w tej najbardziej zaawansowanej fazie organizacji, tylko na niezmiennym i decydującym gruncie rasy powstają nowe i specyficzne właściwości, a wszystkie uczucia i myśli poddają się pod jeden i ten sam kierunek. Wtedy dopiero powstaje to, co nazwałem psychologicznym prawem jedności umysłowej tłumów.

Tłumy, jak i pojedyncze osoby, mają wiele wspólnych cech psychologicznych; z drugiej znowu strony tłum posiada cechy tylko sobie właściwe. Naprzód zajmiemy się zbadaniem tych specyficznych cech, by należycie uświadomić sobie ich doniosłe znaczenie.

Najbardziej uderzająca cecha w tłumie psychologicznym jest następująca: bez względu na to, jakie jednostki tworzą tłum i czy rodzaj ich zajęcia oraz sposób życia, ich charaktery i poziom umysłowy będą jednakowe czy rozmaite, już dzięki temu, że jednostki te potrafiły wytworzyć tłum, posiadają one coś w rodzaju duszy zbiorowej. Dusza ta każe im inaczej myśleć, działać i czuć, aniżeli działała, myślała i czuła każda jednostka z osobna. Pewne idee i uczucia mają dostęp do wielu osobników tylko przez tłum. Tłum psychologiczny to twór chwilowy, złożony z różnych elementów, które tylko na krótki przebieg czasu utworzyły jeden organizm, podobnie jak komórki będące odrębnymi organizmami dzięki połączeniu się tworzą nową istotę, o cechach zupełnie innych od tych, jakie posiada każda komórka prowadząca samoistne życie. Niesłuszne jest twierdzenie, jakie znajdujemy w dziełach wielkiego filozofa Herberta Spencera, że tłum jest sumą i średnią swych składników, mamy w nim bowiem najrozmaitsze kombinacje i powstawanie nowych cech, podobnie jak w chemii przy połączeniu kilku składników, np. zasady z kwasem, powstaje nowa substancja, o zupełnie innych charakterystycznych właściwościach aniżeli ciała, które ją utworzyły.

Łatwo można wykazać różnice zachodzące pomiędzy jednostką w tłumie a jednostką samodzielną, ale o wiele trudniej jest dociec przyczyny tej różnicy. Aby przynajmniej wykryć drogi prowadzące do poznania tych różnic, należy zastanowić się nad następującym faktem, stwierdzonym przez współczesną psychologię: zjawiska nieświadome mają decydującą rolę nie tylko w życiu organicznym, ale i w życiu psychicznym. Życie świadome umysłu jest tylko nieznaczną cząstką w porównaniu z jego życiem nieświadomym. Najprzenikliwszy badacz potrafi odkryć tylko nieznaczną liczbę pobudek nieświadomych, które kierują człowiekiem. Każdy nasz czyn świadomy rodzi się na gruncie nieświadomości, ukształtowanej zwłaszcza pod wpływem dziedziczności. Tam znaleźć możemy niezliczone pozostałości po naszych przodkach, które w sumie tworzą duszę rasy. Oprócz świadomych przyczyn naszych czynów istnieją przyczyny utajone. Niemal wszystkie nasze codzienne czyny są właśnie rezultatem tych pobudek, które uchodzą naszej uwagi. Owe nieświadome pierwiastki tworzą duszę rasy i upodabniają do siebie osobniki wchodzące w skład rasy. Różnią się oni przede wszystkim pierwiastkami świadomymi, które nabywa się wskutek wychowania, a zwłaszcza dzięki indywidualnej dziedziczności. Ludzie różniący się stopniem rozwoju umysłowego mają podobne instynkty, namiętności i uczucia. W życiu uczuciowym: w wierze, polityce, moralności, uczuciach, antypatia...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin