Sowa Izabela_Blanka (2012).rtf

(27641 KB) Pobierz
Sowa Izabela_Blanka (2012)

http://images.nexto.pl/upload/virtualo/is/fb5b255d6f76509bb62fc332a407d991cdd3b556/228998.jpg


C:\Users\Agnieszka\Desktop\2.jpg


Życie byłoby prostsze, gdybyśmy byli chomikami.

głupie napisy helveticą na tle artystycznych zdjęć


Życie byłoby dużo prostsze, gdybyśmy byli chomikami.

Ale należymy do Pytonów tłumaczyłam Krejzolowi.

A ci lubią komplikować na potęgę.

Wciąż nie rozumiem, po co twojej babci szampon? Przecież mówiłaś, że wyjeżdża tylko na jedną balową noc.

I na pewno nie będzie myć rano głowy, bo to cały rytuał, zakończony nałożeniem tysiąca gąbkowych wałków.

Odparła, że woli się zabezpieczyć, w razie czego...

Szamponem? zdziwił się Krejzol.

Witamy w rodzinie Pytonów westchnęłam.

Babcia kupuje szampon, żeby się zabezpieczyć na wypadek klasowego afterka. Wybiera opakowanie minimini, myląc buteleczki, a teraz ja muszę zapychać z odżywką do Różmamy, żeby wszystko odkręcić.

Możemy kopsnąć się razem zaproponował Krejzol.

Wpadliśmy do sklepu tuż przed siódmą. Wyjaśniłam kasjerce, że chcę wymienić kupioną przez pomyłkę miniodżywkę na miniszampon. Tej samej firmy, w tej samej cenie i w niemal identycznym opakowaniu.

Ja tu tylko liczę burknęła zmęczonym głosem.

Proszę pani nie wytrzymałam chodzi o prostą zamianę...

Trzeba będzie unieważnić całą transakcję przerwała.

Nie mam uprawnień.

A kto ma?

Kierownik sali, mogę zawezwać.

Poprosiliśmy. Upłynęła minuta, zanim kasjerka uruchomiła krótkofalówkę, i kolejne, zanim przybyła kierowniczka, energiczna wielbicielka perłowych samoopalaczy.

W czym problem?

Krejzol, widząc moją minę, przejął głos i odżywkę.

Chcemy wymienić buteleczkę pokazał odżywkę na wziął z półki opakowanie szamponu.

Rachunek transakcji jest?

No ładnie!

W takim razie nie mogę pomóc orzekła kierowniczka, zaciskając perłowe usta w kurzą dupkę.

Chodzi o jeden mały szamponik... prosił uparcie Krejzol.

Przykro mi rzuciła tonem wypranym z emocji.

Jakoś mnie to wkurzyło.

Robotom nie jest przykro warknęłam, przywabiając ochroniarza.

Spokój, Blanka odezwał się Krejzol. Pani ma rację.

Odłożył szamponik na swoje miejsce i pociągnął mnie za rękaw. Kiedy przeszliśmy przez bramki obok kas, odwrócił się do kierowniczki i zatrąbił na cały sklep:

Mnie też byłoby przykro na pani miejscu. Niby kierowniczka, a guzik może.

Wyszliśmy żegnani ciekawskimi spojrzeniami klientek.

Za rogiem Krejzol oddał mi buteleczkę.

I po sprawie oświadczył dziwnie zadowolony.

Dopiero wtedy zobaczyłam, że trzymam szampon.

Ale jak...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin