Michał Nowicki - Moje rozbieżności z GPR.docx

(69 KB) Pobierz

Michał Nowicki - Moje rozbieżności z GPR

 

 

Poniższy tekst jest adresowany przede wszystkim do sympatyków GPR, którzy wchodzą na LBC i zadają nam pytanie –jakie są między nami różnice. Większość jednak naszych tez ma charakter uniwersalny i sądzimy, że tekst zaciekawi także pozostałych czytelników LBC.

 

Michał Nowicki

 

Moje rozbieżności z GPR

 

 

Poniższy tekst jest adresowany przede wszystkim do sympatyków GPR, którzy wchodzą na LBC i zadają nam pytanie –jakie są między nami różnice. Większość jednak naszych tez ma charakter uniwersalny i sądzimy, że tekst zaciekawi także pozostałych czytelników LBC. W ciągu ponad dwóch lat działalności naszej strony, pisaliśmy polemiki z różnymi organizacjami, z reguły jednak pomijaliśmy GPR, ze względu na Floriana. Powiązania rodzinne wymagają też odpowiedniej kultury tekstu, nie uważamy GPR za naszych wrogów i dlatego postawiliśmy sobie za cel przede wszystkim napisanie tekstu merytorycznego. Chcielibyśmy oczywiście by tekst wywołał ciekawą dyskusję, w którą zaangażowaliby się też członkowie GPR – nie jest to jednak dla nas sprawa najważniejsza. O ile stosunkowo łatwo przekonać do naszej linii ludzi, którzy na LBC się wychowali –to znacznie trudniejszym zadaniem jest przekonanie etatowych aparatczyków, którzy przede wszystkim są patriotami swojej kapliczki, a dopiero później komunistami. Sama terminologia jest już sprawą problematyczną, gdyż GPR nie posługuje się terminem komunizm – a i wedle naszej oceny –grupą komunistyczną nie jest. Na koniec jeszcze drobna uwagą na temat struktury tekstu, który jest raczej wprowadzeniem do dyskusji i porusza wiele różnych wątków, z których każdy jeden zasługuje na poważne omówienie, które jednak w naszej pracy potraktowaliśmy skrótowo. Gwarantujemy jednak, że jeśli GPR weźmie udział w polemice to nasze tezy rozwiniemy.

 

Od rozłamu w OA minęło już ponad 2 lata i zarówno LBC, jak i GPR przeszła pewną ewolucję polityczną, która wynika z codziennej działalności. Używając marksistowskiej dialektyki, można porównać ewolucje LBC do heglowskiej triady: teza, antyteza, synteza. LBC powstała jako efekt kryzysu wewnętrznego w OA i głównym celem początkowej działalności było zerwanie z różnymi błędami OA. Jeśli więc w OA był nałożony ciasny trockistowski gorset importowany z CWI, to pragnęliśmy na LBC promować i przez to poznać różne inne nurty komunistyczne. Zgodnie z zasadą antytezy – to co było najmocniej krytykowane przez CWI, najbardziej nas pasjonowało. Późniejszej jednak ewolucji strony nikt nie był w stanie przewidzieć. Staliśmy się komunistyczną alternatywą dla lewica.pl i przez to nawiązaliśmy współpracę z ludźmi, z którymi w czasach OA nasze stosunki były raczej wrogie. Codzienne publikowanie na LBC tekstów marksistowskich zmusiło nas do poważnej pracy samokształceniowej i gdy poznaliśmy marksistowskie abecadło zrewidowaliśmy też nasz stosunek do różnych grup ultra lewackich. Jest to zresztą temat na oddzielny tekst, ale ponieważ nasza polityczna ewolucja cały czas trwa – to jeszcze trochę wody w rzece upłynie – zanim napiszemy historię LBC. Jednak istotne jest dla nas to, że nasza polityczna ewolucja nie wynika tylko z przeczytanych tekstów – lecz przede wszystkim z codziennej działalności – prowadzenia strony teoretycznej – a przez to znacznie więcej uwagi zaczęliśmy poświęcać sprawom ideologii. Działalność teoretyczną doceniłem tak naprawdę dopiero wtedy gdy sam zacząłem to robić i dlatego w mojej codziennej praktyce – ideologia ma prymat nad tzw. „działactwem”.

 

Od czasów rozłamu polityczną ewolucję przeszedł też GPR. Ewolucja ta miała charakter zupełnie inny i dlatego dalej są między nami poważne różnice – choć oś sporu jest już zupełnie inna. Warto w tym miejscu podkreślić, że na samym początku istnienia LBC –główną linią krytyki ze strony GPR –był mój „anty-marksizm”. W tamtym okresie poszukiwania nowej drogi wiele razy krytykowałem marksistowskich klasyków i promowałem różne nurty, które z marksizmem czy leninizmem nie miały wiele wspólnego. Jednak im więcej zacząłem czytać – tym ten argument pojawiał się coraz rzadziej –aż w końcu członek krakowskiej GPR –abramov ogłosił, że „,marksistą został dzięki LBC”. Na pierwszy rzut oka – wraz z moim „powrotem na łono marksizmu” powinno nastąpić polityczne zbliżenie z GPR. Zbliżenie jednak nie nastąpiło gdyż w tym samym czasie gdy LBC ewoluowała z ultralewactwa do marksizmu – to GPR ewoluował z marksizmu do pewnej formy syndykalistycznego oportunizmu.

 

Kluczowi dla politycznej ewolucji GPR byli jej nowi przyjaciele, od których nieświadomie zaczęli kopiować różne elementy. Największy wpływ na ewolucję GPR w kierunku syndykalistycznego oportunizmu miał CKLA i wypowiedzi Piotra Ciszewskiego. CKLA na swojej stronie wielokrotnie bije w antykomunistyczny bęben. Mamy więc w dziale humor zdjęcie Lenina w koszu na śmieci[1] z podpisem: „Leninizm nie umarł! On nigdy nie był żywy!”. W dziale historia mamy artykuł: „Trocki - nie taki znowu miły gość”[2]. Do tego możemy dołączyć liczne teksty Ciszewskiego przeciwko rewolucyjnej partii –np. tekst z Lewizny: „Partiom dziękujemy”[3], którego przesłanie ma charakter skrajnie antyleninowski. Także inni działacze CKLA (np. Marcin Zaniewski, Andrzej Smosarski, Maciej Szumski [nie wiemy czy jest członkiem CKLA –ale jego teksty są na ich stronie]) wielokrotnie wyśmiewali komunistów. Tematu nie będziemy rozwijać – jednak jeśli zajdzie potrzeba –możemy przygotować odpowiednią dokumentację antykomunistycznej działalności tej grupy. Było by absurdem gdybyśmy mieli z tego powodu krytykować CKLA. To nie jest grupa komunistyczna i raczej nie prędko to się zmieni, choć trzeba przyznać, że na horyzoncie widać pewne jaskółki – np. tekst Ciszewskiego z przed kilku tygodni ku czci bojowca PPS –Stefana Okrzei zatytułowany „zginął za socjalizm”[4]. Ale na razie nie uważamy ich za markistsów i dlatego poprzeczka dla nich jest podniesiona znacznie niżej niż dla GPR, która przecież posługuje się (choć ostatnio coraz częściej tylko w dyskusjach prywatnych) marksistowską terminologią i odwołuje się do rewolucyjnej tradycji. Wracając do heglowskiej triady – to antytezą w wydaniu GPR był zwrot w kierunku klasy robotniczej. GPR dążyła do wybicia się ze studenckiego getta i chciała zbudować partię, w której wreszcie byli by robotnicy i w dodatku stanowiliby oni większość członków. Zgodnie z przykazaniem Ciszewskiego – a także publicystów ex-GSR –zrezygnowali z posługiwania się terminologią rewolucyjną – by „nie zrazić robotników”. Niestety codzienna praktyka, zweryfikowała idealistyczne stanowisko GPR i brak sukcesów w docieraniu do klasy robotniczej został zastąpiony współpracą z działaczami robotniczymi a konkretniej ze związkowymi biurokratami i różnymi nie komunistycznymi organizacjami o rodowodzie anarchistycznym. By utrzymać się na polu „robotniczym” czyli polu oportunistycznych związkowców, trzeba było wyrzec się rewolucyjnej tożsamości i efektem tej syntezy jest dzisiejszy GPR, który ma coraz mniej wspólnego z bolszewizmem. Nasze rozbieżności polityczne najlepiej prezentuje broszurka GPR „Władza robotnicza”, w której zarysowują swoją koncepcję rewolucji. Ponieważ zależy nam na poważnej dyskusji –to wklejamy cały fragment by nie zostać posądzonym o wyrywanie z kontekstu.

 

„Robotnicy w toku zaostrzających się walk – a także poprzez przyswajanie sobie doświadczeń ruchu robotniczego innych krajów – przekonają się, że nie wystarczy realizacja konkretnych postulatów przez państwo kapitalistyczne, że dopóki władza należy do kapitalistów, wszystkie zdobycze robotnicze są nietrwałe, i łatwo mogą zostać odebrane, kiedy fala robotniczej ofensywy opadnie. Na porządku dziennym stanie kwestia całkowitej zmiany stosunków społecznych i gruntownej zmiany państwa. Jednym słowem, wyłoni się centralne pytanie, kto ma rządzić: kapitaliści czy robotnicy? W takiej sytuacji konieczne będzie, aby robotnicy przeciwstawili kapitalistycznemu państwu własne struktury polityczne. Jeżeli robotnicy wyłonią własne struktury polityczne – konkurencyjne dla państwa kapitalistycznego i zaczną przejmować kontrolę nad kolejnymi dziedzinami życia społecznego – dotychczasowe państwo (opierające się na bierności społeczeństwa) zawiśnie w próżni. Utraci ono szerszy autorytet, jedynie wąska mniejszość stosować się będzie do jego rozkazów – zwykli ludzi podporządkują się chętnie własnemu państwu, państwu prawdziwie demokratycznemu, bo reprezentującemu właśnie zwykłych ludzi. Państwo, które wyłoni się z walk klasowych ludzi pracy, państwo robotnicze, będzie cieszyć się szerokim autorytetem społecznym. Dla zwykłych ludzi nie będzie to jakaś zewnętrzna i obca władza, której trzeba się podporządkować ze strachu. Będzie to ich własne państwo,  któremu każdy trzeźwo myślący robotnik podporządkuje się dobrowolnie. Jeżeli dojdzie do frontalnego starcia między tymi państwami, większość społeczeństwa opowie się po stronie państwa robotniczego. Zastąpienie (czy obalenie) państwa kapitalistycznego przez państwo robotnicze równoznaczne będzie z przejęciem faktycznej władzy politycznej w społeczeństwie przez klasę robotniczą (wraz z jej sojusznikami). Władza polityczna będzie w rękach robotników dogodnym narzędziem uspołeczniania gospodarki i ustanawiania prawdziwej, robotniczej i demokratycznej władzy nad gospodarką i instytucjami życia społecznego.”[5]

 

W wizji GPR mamy więc wiarę w oddolną inicjatywę robotników, którzy w końcu „przekonają się(…), że dopóki władza należy do kapitalistów, wszystkie zdobycze robotnicze są nietrwałe, i łatwo mogą zostać odebrane”. W całej tej wizji brakuje jednak kilku ważnych elementów, bez których obalenie kapitalizmu jest po prostu niemożliwe. Najważniejszym brakiem jest oczywiście całkowite nieuwzględnienie roli rewolucyjnej partii w procesie „zastępowania (czy obalania) państwa kapitalistycznego”. W naszej polemice z GPR chcemy wykazać, że stanowisko GPR jest sprzeczne z bolszewizmem i dlatego na długie cytaty z broszurki GPR odpowiemy cytatami Lenina z „Co robić?”. Dla Lenina „rolę przodującego bojownika, może wykonać jedynie partia kierowana przez przodującą teorię” [6] Przodująca teoria nie może być jednak produktem spontanicznego rozwoju proletariatu, gdyż „nauka socjalizmu wyrosła z tych teorii filozoficznych, historycznych, ekonomicznych, które zostały wypracowane przez wykształconych przedstawicieli klas posiadających, przez inteligencje[7].

 

„Współczesna świadomość socjalistyczna może powstać tylko na podstawie głębokiej wiedzy naukowej. W rzeczy samej współczesna nauka ekonomiczna jest w takim samym stopniu warunkiem produkcji socjalistycznej, jak, powiedzmy, i współczesna technika, proletariat zaś przy najlepszych chęciach nie może stworzyć ani jednej ani drugiej; obie wynikają ze współczesnego procesu społecznego. Nosicielem zaś nauki jest nie proletariat lecz inteligencja burżuazyjna: w głowach poszczególnych członków tej warstwy powstał wszak również socjalizm współczesny i dopiero przez nich został udzielony wyróżniającym się pod względem swego rozwoju umysłowego proletariuszom, którzy następnie wnoszą go do walki klasowej proletariatu tam, gdzie pozwalają na to warunki. Tak więc świadomość socjalistyczna jest czymś z zewnątrz wniesionym do walki klasowej proletariatu a nie czymś powstałym w niej żywiołowo.”[8]

 

Dalej Lenin kontynuował:

 

„Skoro nie może być mowy o ideologii samodzielnej wypracowanej przez same masy robotnicze w samym procesie ich ruchu, to zagadnienie stoi tylko tak: ideologia burżuazyjna czy socjalistyczna. Środka tu nie ma (ponieważ żadnej „trzeciej” ideologii ludzkość nie wypracowała, a zresztą w ogóle w społeczeństwie rozdzielanym przez sprzeczności klasowe nie może nawet być ideologii pozaklasowej czy ponadklasowej). Dlatego wszelkie pomniejszanie ideologii socjalistycznej, wszelkie odsuwanie się od niej oznacza tym samym umacnianie ideologii burżuazyjnej. Mówi się o żywiołowości. Ale żywiołowy rozwój ruchu robotniczego zmierza właśnie ku poddaniu go ideologii burżuazyjnej(…)żywiołowy ruch robotniczy to trade-unionizm(…) trade-unionizm zaś oznacza właśnie ideowe ujarzmienie robotników przez burżuazję. Dlatego też zadanie nasze, zadanie socjaldemokracji, polega na walce z żywiołowością.”  [9]

 

Przytoczenie tych długich cytatów miało na celu pełne wyklarowanie różnic pomiędzy GPR a Leninem i taktyką bolszewicką. Z jednej strony mamy syndykalistyczną wiarę, że robotnicy w ciągu swojej własnej walki sami „przekonają się”, że należy wyjść poza kapitalizm, z drugiej zaś stanowisko Lenina, który twierdzi, że ekonomiczna walka robotników ma charakter trade-unionistyczny i by wyjść poza kapitalizm –muszą zostać przekonani przez rewolucyjną partię. Ideologia socjalistyczna jest ideologią rewolucyjną i do klasy robotniczej musi zostać wniesiona z zewnątrz.

 

Zasadniczym błędem GPR jest kapitulacja na gruncie ideologicznym spowodowana oportunistyczną pogonią za szybkim sukcesem. GPR pomylił dwie istotne kwestie, że czym innym są kontakty z klasą robotniczą, dla której sprawy ideologii mają charakter drugorzędny – a czym innym kontakty z przedstawicielami organizacji wrogiej komunistom. Przytoczone wcześniej przejawy antykomunistycznej propagandy CKLA spowodowały, że GPR pewnych tematów po prostu nie porusza, w obawie przed zerwaniem współpracy. A ideologiczną pustkę, po rewolucyjnym marksizmie zaczyna wypełniać oportunistyczny syndykalizm. Jeśli Ciszewski krytykuje leninowską koncepcję partii – to GPR posłusznie wyrzeka się w swojej koncepcji rewolucji –partii – jako jej czynnego elementu. Po co rewolucyjna partia – jeśli robotnicy – sami w trakcie swojej walki dojdą do wniosków antykapitalistycznych. Jeśli Ciszewski wyśmiewa rewolucyjną symbolikę – to GPR nie używa bolszewickich symboli – sierpa młota. Jeśli antykomunistyczni związkowcy alergicznie reagują na słowa: „komunizm” czy „rewolucja” to GPR tych terminów po prostu nie używa. Na próżno by szukać tych „skompromitowanych totalitarnych słów”, które zostały zastąpione przez dobrze się kojarzące „państwo prawdziwie demokratyczne reprezentujące zwykłych ludzi” a rewolucja została zastąpiona „zastąpieniem państwa kapitalistycznego”.

 

Działacze GPR zachowują się jak wystraszone dzieci, które boją się odezwać, by nie dostać reprymendy. Jest to cecha obca komunistom, których powinna cechować pewność siebie w prezentowaniu własnych poglądów. Marksizm ze względu na swój naukowy charakter ma bezwzględną przewagę nad wszystkimi pozostałymi ideologiami i to daje komunistom przewagę. Jeśli ktoś głosi skompromitowane neoliberalne mity śmierci komunizmu to współpraca z nim jest nie możliwa – gdyż współpracować mogą tylko tacy partnerzy, którzy wzajemnie siebie szanują. Od kilku lat wraca zainteresowanie marksistowska teorią i czas działa na naszą korzyść. Dlatego też z punktu widzenia partii komunistycznej nie potrzebne są grupy, które przyciągają różnych marksistów, żeby w działalności praktycznej klęczeć przed anarchistami. Zarówno GPR jak i inne kapitulanckie grupy muszą zrozumieć, że jeśli nie będą mieli odwagi występować z pozycji komunistycznych – to zostaną zmieceni na śmietnik historii. Nawet Ciszewski w ostatnim swoim tekście o Okrzei docenił potęgę naukowego socjalizmu – i już się tego słowa nie boi. Jeśli grupa nie jest przygotowana do ideologicznej konfrontacji – to po prostu po cichu powinna się do tej konfrontacji przygotowywać. GPR jednak cechował brak cierpliwości i pogoń za „działactwem” co zaowocowało wycofywaniem się z bolszewickich pozycji w ideologicznej konfrontacji z CKLA. Bo zawsze współpraca dwóch grup rodzi ideologiczną konfrontację. Nie chodzi o to by nie współpracować – lecz o to, by w tej współpracy stroną dominującą byli komuniści. Zrobiliście falstart i zaczęliście zmieniać poglądy i albo wrócicie na pozycje bolszewickie – albo na LBC ukaże się jeszcze więcej tekstów, adresowanych do Waszych sympatyków. W walce ideologicznej nie ma żadnych kompromisów a na marksistowskim podwórku czuje się coraz pewniej i teraz już chyba nie będziecie wysuwać argumentów, że „nie znam marksizmu”, a w każdym razie na pewno nie będą tak mówić Wasi sympatycy. Sprawa zresztą nie dotyczy tylko GPR – lecz także innych grup, które na co dzień serwują wygładzoną demokratycznymi frazesami łatwo strawną papkę.

 

Efekty ideologicznej kapitulacji najlepiej widać na przykładzie współpracy z Gzikiem. GPR bał się prezentować w Ożarowie ideologię komunistyczną, ale inni w tym czasie nie próżnowali. Zamiast więc uświadamiać robotników i podnosić ich poziom – w przypadku Gzika było zupełnie na odwrót. Gzik najpierw był bojowym działaczem robotniczym, by pod wpływem współpracy z oportunistami z GPR, wyrzec się bojowej walki na rzecz parlamentaryzmu. Warto tutaj dodać, że w końcu GPR wielokrotnie wspominała o swoim towarzyszu z irlandzkiej CWI –Joe Higinsie, który poszedł drogą parlamentarną –czym strasznie zaimponował Gzikowi. Najpierw Gzik wylądował w OKO (organizacji, która dziś wspiera milionera i skrajnego liberała Stanisława Tymińskiego) a później trafił do antykomunisty Bugaja[10]. Zapowiedź powoływania partii razem z biurokratą związkowym i posłem SLD Zdzisławem Tuszyńskim[11], popierającym NATO też raczej nie brzmi przekonywująco.

 

GPR wykazuje brak znajomości leninizmu nie tylko w działalności praktycznej, ale także na polu teoretycznym. Jak już wcześniej napisałem, tekst ten jest raczej wprowadzeniem do dyskusji – więc nie będę koncentrował się na wszystkich rozbieżnościach jakie dzielą LBC od GPR, więc ze względu na 100 rocznicę Rewolucji 1905 r. zajmę się dwoma tekstami Pawła Nowaka i Floriana z ostatniej Jedności Pracowniczej.

 

„Pomimo klęski robotników, rok 1905 miał ogromne znaczenie. We wcześniejszych latach, działalność terrorystyczna, czyli zamachy na funkcjonariuszy carskich przeprowadzane przez garstkę zakonspirowanych rewolucjonistów, nie przynosiły robotnikom żadnych korzyści. Tymczasem masowa i zorganizowana walka robotników w 1905 roku w ciągu kilku tygodni niemalże obaliła carat. To doświadczenie pokazało, w jakim kierunku powinien zmierzać ruch rewolucyjny.”[12]

 

Zanim znowu odwołamy się do Lenina, cofniemy się do historii terroryzmu w cesarstwie rosyjskim, by zdyskredytować tezę, że działalność terrorystyczna przed rokiem 1905 „nie przynosiła robotnikom żadnej korzyści”. Temat ten zahacza o moją pracę magisterską i w żadnym naukowym opracowaniu nie spotkałem się z tak wąską definicją terroryzmu – jako tylko i wyłącznie „zamachów na funkcjonariuszy carskich”. Przed rokiem 1905, działalność terrorystyczną w cesarstwie rosyjskim prowadziła min. pierwsza polska partia rewolucyjna – Proletariat i gdyby Nowak przeczytał moją pracę o Stanisławie Kunickim[13], to by wiedział, że Proletariat zajmował się przede wszystkim terrorem ekonomicznym i terrorem defensywnym wymierzonym w zdrajców.

 

„Działalność terrorystyczną można podzielić na trzy kategorie:

 

1.Terror obronny, charakteryzujący się likwidowaniem zdrajców i policyjnych prowokatorów.

 

2.Terror ekonomiczny, który miał uzupełniać, lub nawet zastąpić walkę strajkową.

 

3.Terror ofensywny, skierowany przeciwko carowi i wysoko postawionym carskim dygnitarzom.

 

Udowodnione jest, że partia stosowała terror obronny i terror ekonomiczny. Za działalność terrorystyczną o charakterze obronnym, na szubienice z Kunickim trafili dwaj robotnicy – Jan Pietrusiński, za zamordowanie zdrajcy Franciszka Helszera i Michał Ossowski, za zabicie prowokatora Skrzypczyńskiego. Partyjny wyrok zarówno w pierwszym jak i drugim przypadku zatwierdził w imieniu Komitetu Centralnego Stanisław Kunicki. W przypadku terroru ekonomicznego rola KC była znacznie mniejsza. Miał on bardziej charakter lokalny i  walka toczyła się w ramach jednej fabryki. Trudno ocenić, na ile partia kierowała terrorem ekonomicznym, a na ile był on samodzielną inicjatywą lokalnych działaczy. Trudno też zdefiniować co dokładnie jest terrorem ekonomicznym. Znaczna część polskich robotników w latach 80 tych XIX wieku, urodziła się na wsi i mieli większe problemy z dyscypliną, od robotników wychowanych w mieście. Robotnicy nienawidzący swojego szefa, często w akcie nienawiści dopuszczali się różnych czynów i rzadko mieszali w to ideologie. Wybicie szyb czy pobicie pracodawcy bardziej przypominały działalność kryminalną niż polityczną. Do terroru ekonomicznego namawiali partię, zniecierpliwieni robotnicy. To od nich wychodziła inicjatywa i jak wynika ze wspomnień Proletariatczyków, partia co jakiś czas musiała iść im na rękę. Zachowały się ostrzeżenia, wysyłane do kapitalistów, których Proletariat ostrzegał, że jeśli w fabryce nic się nie zmieni, to kapitalista poniesie karę. Oto treść jednego z takich ostrzeżeń: „Stwierdzonem jest że: 1)prześladujesz Pan robotników za ich przekonania; 2)demoralizujesz ich za pomocą przekupstw i namów do szpiegowania własnych towarzyszy, 3)zwierzęco pastwisz się nad nimi. Ostrzegamy więc Pana, że gdybyś nadal postępowania swego względem robotników nie zmienił zostaniesz surowo ukarany przez Komitet Robotniczy miasta Łodzi. Łódź dnia 25 lutego 1884”.

 

Zarówno terror obronny, jak też terror ekonomiczny były akceptowane przez całą partię Proletariat. Już w dokumencie założycielskim partii – programie opublikowanym 1 września 1882 w punkcie VI, znajduje się następujący fragment:

 

„W celach podniesienia walki ekonomicznej organizacja zaleca: 1) podburzanie robotników przeciw wszelkim formom wyzyskiwania; 2) wywoływanie zmów (strajków, grew) i tworzenie tajnych związków robotniczych; 3) terroryzowanie kapitalistów i ich służby za nieludzkie z robotnikiem obchodzenie się lub odwoływanie się do pomocy policyjnej w zajściach robotniczych; 4) zakładanie w miarę możności stowarzyszeń wyłącznie robotniczych. W walce politycznej z despotyzmem stosować będziemy zasadę, że wszystko, co osłabia i dezorganizuje rząd carski, wyzyskanym przez nas być powinno. Usiłowania tedy nasze skierujemy ku temu, aby 1) oporem naszym utrudniać administracyjne czynności, 2) podburzać lud do nieopłacania podatków, 3) opierać się rozporządzeniom rządowym przeciw robotnikom, 4) sprzeciwiać się uparcie wszelkiemu mieszaniu się organów rządowych przy rozstrzyganiu sporów między robotnikiem i fabrykantem, 5) manifestować otwarcie swoją sympatię dla wszystkich walczących z despotycznym rządem rosyjskim, uważając ich za towarzyszy walki, 6) uczestniczyć w demonstracjach antyrządowych, o ile one nie mają charakteru religijnego lub narodowościowego, 7) wreszcie karać będziemy szpiegów, zdrajców i w ogóle tych, którzy dla względów osobistych sprzeniewierzają się sprawie.”

 

A jaka była skuteczność terroru ekonomicznego? Oddajmy głos historykowi Proletariatu Leonowi Baumgartenowi.

 

„Podobne ostrzeżenie[14] jeszcze w grudniu 1883 r. posłał zgierski Komitet Robotniczy majstrowi Baume. Gdy zaś łódzki fabrykant Poznański zaczął nieludzko obchodzić się z robotnikami, posłano mu również ostrzeżenie radząc w nim, aby postępowanie swoje zmienił, gdyż inaczej surowo zostanie ukarany przez Komitet robotniczy(…)<<ostrzeżenie>> poskutkowało. Poznański postępowanie swoje zmienił, ale jak się nadal zachowa, przesądzać nie chcemy. To tylko pewne, że żadnej z jego strony niesprawiedliwości bez srogiego odwetu nie pozostawimy” [„Proletariat” 1 V 1884 nr 5: Korespondencja z Łodzi; Reedycja, s. 72. Ostrzeżenie posłane Bumowi zob. ZHP, 305/I/6.] [15]

 

Taktyka ta była stosowana także przez inne organizacje rewolucyjne i tak jak w przypadku „Proletariatu” dawała ona czasem wymierne rezultaty – w postaci poprawy położenia klasy robotniczej. Życzymy polskim robotnikom, by podobną skutecznością mógł się popisać GPR. A jeśli chodzi o terror defensywny to sprawa jest tak oczywista, że chyba nie wymaga komentarza. Władza dyskredytując rewolucjonistów –oskarżała ich o terroryzm i jeśli chodzi o proces 29 proletariatczyków, gdzie 4 trafiło na szubienicę a resztą (z Waryńskim) na długoletnie więzienie –to akt oskarżenia dotyczył właśnie terroru defensywnego – gdyż to należało do kompetencji kierownictwa. Robotnicy Michał Ossowski i Jan Pietrusiński zostali skazani jako „terroryści” za zabójstwa zdrajców. Kunicki zaś jako przedstawiciel kierownictwa, która te „akcje terrorystyczne zleciła”. Gdyby nie takie środki samoobrony, które stosowała każda partia rewolucyjna pod rządami caratu – to Rewolucja Październikowa nigdy by nie zwyciężyła bo nie było by siły, która mogła by ją przeprowadzić.

 

W dalszej części zacytowanego fragmentu Nowak próbuje wbić klin między działalność terrorystyczną, a rewolucję 1905 r., sugerując, że są to dwa przeciwstawne zjawiska. Tymczasem fakty temu przeczą. To nie masowa demonstracja robotnicza rozpoczęła rewolucje – lecz krwawe jej stłumienie, które wywołało chęć krwawej zemsty. Gdy w czasie krwawej niedzieli, tysiące robotników było mordowanych na ulicy –wyciągnięto odpowiednie wnioski, że działalnością legalną –nic się nie osiągnie. Efektem był więc nie tylko strajk generalny, ale też niespotykane do tej pory w historii nasilenie działalności terrorystycznej – co Nowak w prostacki sposób próbuje przemilczeć. Nie dysponuje w tej chwili danymi dla całego cesarstwa rosyjskiego (czy ktoś to policzył? Jak nie będzie trzeba się tym zająć) –skupie się więc tylko na Królestwie Polskim. Wojna z Japonią wybuchła w 1904, co doprowadziło do nasilenia się walki klasowej i akcji zbrojnych, których było 113. W 1905 r. gdy wybuchła rewolucja miało miejsce łącznie 1441 akcji bojowych –w tym 889 organizacji PPS, 8 III Proletariatu, 27 SDKPiL, rok później było 1090, w 1907 635, w latach 1908-1911 230[16]. Wyraźnie więc widać różnicę pomiędzy okresem rewolucji 1905-1907 a okresem nie rewolucyjnym. W czasie rewolucji akcji terrorystycznych było kilkanaście razy więcej– i te same proporcje dotyczą całej Rosji. Nowak kończy swoje kłamliwe wywody zdaniem: „To doświadczenie pokazało, w jakim kierunku powinien zmierzać ruch rewolucyjny”. To prawda – Rewolucja 1905 dała przykład –co robić gdy metody pokojowe są nieskuteczne. Gdy kiedyś zapytano Nieczajewa – kto z rodziny carskiej powinien zginąć jako pierwszy – on odpowiedział – „cała rodzina carska”. Rosyjscy robotnicy wyciągnęli wnioski z doświadczeń Woli Ludu i zamiast terroryzmu indywidualnego kierowanego w jednostki – zastosowano terror masowy, mordując kapitalistów, paląc dworki szlacheckie, zabijając żołnierzy na ulicy, rzucając bomby w komisariaty policji, okradając banki itd.[17]

 

Odcięcie się od działalności terrorystycznej świadczy też o nieznajomości tekstów Lenina. Aż wstyd, że Nowak nie zna takich tekstów jak „Zadania oddziałów armii rewolucyjnej”[18], czy „Wojna partyzancka”[19] –zwłaszcza, że jego partyjny towarzysz Florian, pozuje na największego znawcę Lenina w Polsce. W ramach korepetycji z marksizmu zacytujemy dwa fragmenty z tych tekstów, by zachęcić Nowaka do studiowania leninizmu, by już nie kompromitował swojej grupy.

 

„Ocena rozpatrywanej formy walki zazwyczaj sprowadza się do stwierdzeń następujących: jest to anarchizm, blankizm, dawny terror, akcje oderwanych od mas jednostek demoralizujące robotników, odstręczające od nich szerokie kręgi ludności, dezorganizujące ruch, szkodliwe dla rewolucji. Przykłady potwierdzające taką ocenę łatwo można znaleźć wśród wydarzeń, o których codziennie piszą gazety. Ale czy przykłady te są przekonywające? Aby to sprawdzić, zajmiemy się Krajem Łotewskim, terenem, gdzie omawiana forma walki jest najbardziej rozwinięta. Oto jak uskarża się na działalność łotewskiej socjaldemokracji gazeta „Nowoje Wriemia"6 (z 9 i 12 września). Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza Łotwy (część składowa SDPRR) regularnie wydaje swą gazetę w nakładzie 30 000 egzemplarzy. W dziale oficjalnych wiadomości drukuje się tam wykazy szpiegów, których zgładzenie jest obowiązkiem każdego uczciwego człowieka. Współdziałających z policją ogłasza się za „przeciwników rewolucji" i skazuje na śmierć oraz konfiskatę majątku. Socjaldemokraci zalecają ludności przekazywać pieniądze na rzecz partii wyłącznie za pokwitowaniem opatrzonym pieczęcią. W ostatnim sprawozdaniu partii wśród 48 000 rubli rocznych wpływów figuruje suma 5600 rubli otrzymanych od organizacji w Lipawie na uzbrojenie i zdobytych drogą ekspropriacji. — „Nowoje Wriemia" oczywiście rzuca gromy na to „rewolucyjne prawodawstwo", na owe „groźne rządy".
Nikt nie zdecyduje się nazwać tej działalności łotewskich socjaldemokratów anarchizmem, blankizmem czy też terroryzmem. Ale dlaczego?...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin