Pokojowi Norwegowie i focza wojna.pdf

(339 KB) Pobierz
Pokojowi Norwegowie i focza wojna
W kwietniu 1920 r. cała armada norweskich statków rybackich weszła oficjalnie na wody
terytorialne
RFSRR
(z Murmańska do Archangielska) i zaczęła … bicie wielorybów i fok w
gardle morza Białego, mieli czelność wejść nawet do ujścia Północnej Dźwiny. Zabijali nie
tylko dorosłe osobniki, ale też młode. Bili ciężarne samice. Grabili mieszkańców rejonów
podmorskich.
Północna Flota wówczas jeszcze nie istniała, a Rosja mogła zareagować na ten bezczelny
rabunek jedynie notami protestacyjnymi, które życzliwi sąsiedzi po prostu ignorowali.
W 1921 r. Rząd
RFSRR
wydał nakaz zatrzymania kłusowników, skonfiskowania sprzętu do
połowów oraz pociągnięcie ich do odpowiedzialności karnej.
A gdy w 1921 r. Potomkowie Wikingów pojawili się ponownie w celu grabieży wybrzeża,
łodzie sowieckich straży granicznych zatrzymały kilka norweskich statków.
I co zrobił nasz „dobry sąsiad”?
Norweskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przesłało notę do Ministerstwa Spraw
Zagranicznych
RFSRR
(i w rezultacie, ultimatum), domagając się natychmiastowego
zlikwidowania pojęcia „wód terytorialnych” i usunięcia granic ZSRR na południe, wzdłuż
linii brzegowej Morza Białego i Morza Barentsa. Nie więcej i nie mniej.
Na tym władze Norwegii uznały incydent za zakończony i w 1922 roku znowu wysłały swoją
flotyllę na „łowiska”. Co to było za oburzenie gdy straż graniczna zatrzymała kilka
szkunerów! Powiadomili Rosjan, że to są ich morza! Głupim barbarzyńcom należało dać
nauczkę.
W 1923 r. wraz z eskadrą rybacką z przyjazną wizytą przybył pancernik „Heimdal”, który
absolutnie spokojnie otworzył ogień z broni wielkokalibrowej do sowieckiej łodzi
granicznych. W tym roku bojownicy o ekosystem pofolgowali sobie na całego – zabili ponad
900 000 sztuk fok. Zabijali dorosłe i ich dzieci. Nabili tyle, że nie mogli zabrać wszystkiego z
powrotem na swoje statki.
Eksperci twierdzą, że od tego czasu liczby fok na morzu Białym nie udało się przywrócić.
Na notę protestacyjną ZSRR otrzymało odpowiedź, która wiele mówi o sąsiadach:
„Norwegia
była i będzie nadal łowić tam, gdzie potrzebuje.”
W 1924 roku ZSRR aby zmniejszyć eskalację konfliktu został zmuszony do podpisania
umowy na polowania na morzu i wprowadzenie limitów. W tym rok przypłynęły w sumie 90
statków – po pogromie z 1923 roku nie było już co łowić. Być może z tego powodu kilka
późniejszych lat było spokojniejszych. Bez najazdów.
W 1928 roku na radzieckie wody terytorialne, naruszając tym podpisaną w 1924 roku umowę,
ponownie przypłynęła cała eskadra. Norwegowie również zapomnieli o kwotach.
Podejrzewam, że zapominanie jest ich cechą narodową.
Straż graniczna zatrzymała kilka szkunerów a Norwegia zagroziła, że w przyszłym roku z
załogą rybacką przybędą dwa brytyjskie pancerniki. Z czego można wywnioskować, że tym
pogromem była zainteresowaną również strona angielska.
Rok 1929 był naznaczony warunkowo małymi atakami norweskich kłusowników, aż do 1930
r. kiedy doszło do inwazji. I znowu ubijali foki, morsy, niedźwiedzie polarne i z niezwykłą
przyjemnością plądrowali nadmorskich mieszkańców na całym wybrzeżu i wyspach. Tak
samo było w 1931 roku.
Siedem sowieckich łodzi granicznych nie mogło nic zrobić z tą armadą. Jednak aresztowano i
zajęto ich parę według swoich ograniczonych możliwości.
W 1932 r. „Rybacy” znaleźli się pod osłoną nowej fregaty „Fridtjof Nansen”, zbudowanej
specjalnie do grabieży naszych wód terytorialnych, która zasłynęła z ostrego ostrzału na
radzieckie łodzie graniczne i statki rybackie.
Chłopaki przypłynęli „na ryby” również w 1933 roku. Tylko tym razem nie było tak całkiem
pomyślnie. W tym roku budowa niesławnego Białomorsko-Bałtyckiego kanału została prawie
zakończona. Tym kanałem z Bałtyku do Morza Północnego przepłynęło kilka niszczyciel,
okrętów patrolowych i kilka okrętów podwodnych. W 1933 roku ukończono budowę baterii
przybrzeżnych w miejscach upatrzonych sobie przez potomków Wikingów grabiących
nadmorskie tereny.
Nie ma wiarygodnych informacji o wydarzeniach z tego roku. Tylko plotki. Podobno na
Morzu Białym poszły na dno trzy norweskie pancerniki. Zatopiono niektóre statki rybackie.
Ponadto mówiono jeszcze, że mieszkańcy terytorium nadmorskiego okrutnie rozprawili się z
kłusownikami, którym udało się dotrzeć do brzegu. Ale to tylko plotki. Nie ma nikogo, kto by
to potwierdził lub zaprzeczył.
Jednak w 1934 r. Norwegowie nie próbowali się nawet zbliżyć do radzieckich wód
terytorialnych.
źródło
Zgłoś jeśli naruszono regulamin