Zrozumieć szambo zepsucia w KK.docx

(149 KB) Pobierz

Zrozumieć szambo zepsucia w Kościele Katolickim

Understanding a Cesspool of Corruption

Recenzja książki Randy Engel Ryt sodomii / The Rite of Sodomy
Dr Thomas A. Droleskey

Schodzenie kleru w otchłań moralnej perwersji nie jest, smutno, nowym zjawiskiem w historii Kościoła Katolickiego. Nasz Pan obiecał nam, że bramy piekielne nigdy nie przemogą Kościoła. Nie znaczy to jednak, że diabeł nie wygra kilku bitew w naszym życiu i w życiu biskupów i księży. W istocie diabeł atakuje biskupów i księży ze szczególną furią, mając nadzieję, że może spowodować, że wielu wpadnie w jego pułapki, skandalizując w ten sposób wiernych, i powodując to, że ci którzy są słabi w swojej wierze, porzucą prawdziwy środek zbawienia, Kościół Katolicki.

Ogromna książka Randy Engel, Ryt sodomii / The Rite of Sodomy, jest wyczerpującym badaniem historii infiltracji diabła w szeregach hierarchii i kleru Kościoła. Św. Piotr Damian był szczególnie wytrwały w potępianiu nikczemnych zbrodni przeciwko Przykazaniom VI i IX  popełnianym przez biskupów i księży w jego czasach. Jego recepty na radzenie sobie z tym problemem były bardzo ostre, wywołując wiele kontrowersji. Papież Leon IX mniej więcej potwierdził te recepty, rozpoczynając proces wykorzenia przestępców i napominając duchownych, by dążyli do szczytu osobistej świętości. Zepsucie księży pozostało, oczywiście, przez jakiś czas po tym. Resztki zarazy nie zostały całkowicie wykorzenione, przynajmniej na jakiś czas, dopóki wielki święty z Asyżu, Giovanni di Bernadone, zwany inaczej Franciszkiem, przyczynił się do reformy całego Kościoła swoim życiem w surowym ubóstwie, eucharystycznej pobożności i głębokim oddaniu Matce Bożej, wspomagany w niemałej mierze przez współczesnego mu uczonego, ojca Dominika de Guzmana.

Żyjemy w czasach bardzo różniących się od czasów św. Piotra Damiana. Ilu kapłanów jest w strukturach soborowych, domagających się surowych kar dla duchownych zanurzonych w złu  nienaturalnej perwersji przeciwko Przykazaniom VI i IX? Ilu biskupów w strukturach soborowych tak robi. Niedawni papieże? Jeden, Paweł VI, jak dokumentuje pani Engel w swoim końcowym rozdziale, był praktykującym homoseksualistą, który wynosił swoich zboczeńców na stanowiska władzy w soborowych strukturach. Drugi, Jan Paweł II, ułatwiał zboczeńcom i ich otoczeniu na każdym kroku, mianując ich, promując ich i chroniąc. Kto jest arcykapłanem w Bazylice Santa Maria Maggiore? Kard. Bernard Law, który ułatwiał jednemu księdzu sodomicie po drugim. Kto jest biskupem Rockville Centre, Nowy Jork? William F. Murphy, który realizował Prawo jako pomocnik zboczeńców. Kogo niedawno mianowano na biskupa Cleveland, Ohio? Richarda Lennona, który uczestniczył w brudnym bałaganie księży-zboczeńców w Bostonie.

To prawda, ten autor, który pisał początkowo dla The Wanderer w 1997 i 1998 o sprawie zboczenia bpa Daniela Ryana, bardzo dobrze wie, że znany ksiądz, nieżyjący już jezuita John A. Hardon, wyjechał do Rzymu na początku 1997 z księdzem którego Ryan molestował. Ks. Hardon i ksiądz spotkali się w prywatnej rezydencji prefekta Kongregacji ds. Duchowieństwa, kard. Castrilliona Hoyosa. Ryana trzymano u władzy przez kolejne 2.5 roku. Jego następca, bp George Lucas, jak odważny Stephen G. Brady, założyciel i przewodniczący Wierni Rzymskokatoliccy Inc. / Roman Catholic Faithful, Inc., trzymał Rayana na miejscu. Jednego z głównych ułatwiaczy Ryana, ks. Kevina Vanna, niedawno Benedykt XVI mianował biskupem Fort Worth, Texas! Wszelkie nieporozumienia jakie papież Leon IX miał z ostrymi receptami zaleconymi przez św. Piotra Damiana, można powiedzieć, że papież Leon IX uznał iż miał problem, i musiał znaleźć jakiś sposób dyscypliny, a nie nagradzania, biskupów i księży zanurzonych w życiu nienaturalnego zła.

Jak widać w przypadku mianowania biskupiego ks. Kevina Vanna, Benedykt XVI odegrał swoją rolę w tym wszystkim, choć z tą typową niespójnością i sprzecznościami. Jako prefekt Kongregcji ds. Duchowieństwa, były kard. Józef Ratzinger niekiedy ostrzegał biskupów diecezjalnych o problemach zboczonych księży. Z drugiej strony odmówił działania przeciwko zepsutemu założycielowi Legionistów Chrystusa, ks. Marcelowi Macielowi Dellogado, siedząc na sprawie latami, mówiąc w pewnym punkcie ABC-TV, że "najlepiej nie zniechęcać wiernych". Dopiero niedawno 'kompromis" w sprawie ks. Marcela, który wnikliwie opisuje książka pani Engel, pozwolił mu "przejść na emeryturę" bez znalezienia żadnych faktów przeciwko niemu.

Niemniej jednak, jak pokazano już na tym portalu w ostatnich 17 miesiącach, Benedykt mianował przyjaznych homoseksualistom biskupów (William Levada i George Niederauer) na kluczowe stanowiska. Odwrotnnie do czasów papieża Leona IX i św. Piotra Damiana, żyjemy w czasach kiedy zboczeńcy zajmują najbardziej kluczowe stanowiska władzy kościelnej. Czy dziwi to, że istnieje taka wrogość wobec wiary naszych ojców wychodząca z kancelarii i parafialnych ambon, szkół, uniwersytetów i koledżów, seminariów i klasztorów? Czy dziwi to, że przeciętnemu katolikowi tak całkowicie brakuje sensus Catholicus, bombardowanemu wysiłkami propagandowymi w imieniu niemoralności w całej popularnej kulturze, i słyszącemu niekończące się usprawiedliwienia dla takiej niemoralności w instytucjach "katolickich", które same są więźniami antykatolickiego soborowego paradygmatu?

Z bardzo nielicznymi wyjątkami przed wybuchem tych skandali w świeckich mediach na początku 2002 (po latach raportowania przez  The Wanderer i prawie 20 lat po przełomowej The Homosexual Network / Sieci Homoseksualnej ks. Enrique'a Ruedy), biskupów i księży uwikłanych w życie nienaturalnego zła, potwierdzał i ułatwiał Watykan. Przynajmniej jeden papież i liczni kardynałowie, biskupi i księża w wyniku tego szantażowali wrogoeir wiary katolickiej. Dusze zwykłych katolików, już zagubione we mgle nowości koncyliaryzmu, zostały w rezultacie zniekształcone.

Nikt, a już najmniej wszyscy ci, którzy są pozornymi szafarzami władzy kościelnej, nie może zignorować powagi tej sytuacji i twierdzić, że jest przyjacielem dusz, poczynając od dusz tych, którzy są zanurzeni w życiu całkowitej perwersji. Zanurzenie w nieskruszonym życiu perwersji prowadzi aż nazbyt naturalnie do bardziej zabójczej perwersji, do samej wiary, niesamowicie naśladując w perwersyjnych kwestiach zanurzenie Marcina Lutra w naturalnym złu, które w bardzo dużym stopniu było odpowiedzialne za jego pracę "Chrześcijańska teologia i eklezjologia" / Christian theology and ecclesiology, która pochodzi od diabła i została zaprojektowana od samego początku by prowadzić dusze do piekła na całą wieczność.

Troska o grzesznika

W przedmowie do swojej ogromnej książki, która na pewno nie jest "lekturą do łóżka", pani Engel wyraża głęboką i stałą troskę o dobro tych, którzy zostali złapani w miszczące nienaturalne zło:

Jeśli chodzi o indywidualnego homoseksualistę uwikłanego w to zło, kocham go bardziej niż kiedykolwiek, gdyż teraz mam większe zrozumienie i uznanie straszliwej, wszechobejmującej więzi, jaką to zło może mieć na człowieka, i jeszcze większe przekonanie, że należy poruszyć niebo i ziemię, aby zapobiec wciąganiu dusz w wir homoseksualizmu. (s. xxiii-xxiv)

Pani Engel napisała również, że jej książka nie jest dla osób o słabym sercu. Faktycznie nie jest. I powinno się ją trzymać daleko od dzieci i nastolatków. Nie powinien czytac jej nikt kto łatwo się skandalizuje. I niektórych z bardziej graficznych rozdziałów zajmujących się specyfiką sodomii nie muszą ich czytać, żeby docenić ogrom problemu i spryt tego co p. Engel trafnie nazywa "Kolektywem homoseksualnym" / The Homosexual Collective.

Rzeczywiście, idealni odbiorcy  Rytuału sodomii znajdują się w szeregach księży w strukturach soborowych. Być może jeden lub dwóch księży zrozumie, że po prostu nie może więcej uczestniczyć w osłabianiu wiary katolickiej, poddając się dyktatowi kościelnych tyranów, którzy nienawidzą wiary, i którzy posunęli się jeszcze o krok, by udowodnić, że są przyjaciółmi samego diabła. Być może jakiś zamożny człowiek czytający ten artykuł może dopilnować, żeby dokonano masowego zakupu Rytuału sodomii, a następnie przekazano ją każdemu księdzu w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.

Pani Engel pisze o konieczności zachowania ostrożności w czytaniu tej książki. Oto co napisała we Wprowadzeniu:

Pod każdym względem ta książka nie jest dla osób o słabym sercu. Temat homoseksualizmu jest zrozumiale nieprzyjemny. Jego powiązania z księżmi i Kościołem Katolickim czynią go takim podwójnie.

Do tych trudności można dodać obecność wyraźnego języka seksualnego uzywanego do opisywania niektórych rodzajów aktów i praktych homoseksualnych. Tu mogę zapewnić czytelnika, że z czystego poczucia przyzwoitości walczyłam by te rzeczy ograniczyć do minimum.

Ale uważam, że to nie obskurny język a przerażające sprawy opisane w tej książce utrudnią czytanie każdemu wiernemu katolikowi.

W liście do Rzymian św. Paweł powiedział, że Pan Bóg dopuszcza zaburzenia ciała, łącznie z homoseksualizmem, nie tylko ponosząc zapłatę należną za grzechy osobiste, a zapłatę za błędy w społeczeństwie i Kościele. Inwazję, kolonizację i przerzucanie kapłaństwa i życia konsekrowanego przez Kolektyw Homoseksualny / KH należy postrzegać w większym kontekście Kościoła obleganego ze wszystkich stron. Jako taki, homoseksualizm wśród duchownych od razu jest przyczyną i objawem zepsucia w dzisiejszym Kościele. (s. xxiv)

Swoje Wprowadzenie p. Engel zakończyła wyjaśnieniem, że oczekuje iż jej książka zawierająca ponad 1.500 przypisów i szeroką bibliografię, poruszy Stolicę Apostolską "by podjęła wszelkie kroki konieczne dla przywrócenia świętości i normalności kapłaństwu i osobom konsekrowanym".

Wysiłki p. Engel pod tym względem są proponowane jako córki Kościoła Katolickiego, któremu tak dobrze służy by sprzeciwić się nauce seksu i ujawnić takich jak np. nieżyjący bp James T. McHugh, odpowiedzialny za współpracę z wrogami wiary, takimi jak Mary Calderone, założycielce Sex Information Caucus w Ameryce, by podkreślić niewinność młodych katolików. Odkładając na chwilę sprawy jakimi zajmujemy się na tym portalu dotyczącymi legalności soborowych urzędników, istnieje niewiele dowodów, przynajmniej w sensie ludzkim, że będzie jakakolwiek reakcja ze stronyWatykanu na pracę p. Engel z miłości do Kościoła, inna niż próba uciszenia, po czym będzie potępienie, jeśli nie uda się zakopać ujawnionych przez nią faktów.

Wypowiedzi wczesnego Kościoła: Ojcowie potępiają sodomię

Po przeglądzie praktyki nienaturalnego zła i postaw o tym w starożytnym pogańskim świecie, p. Engel pokazuje przekonujące podsumowanie ciągłego potępiania przez Kościół wszelkiego nienaturalnego zła. P. Engel cytuje fragmenty komentarza św. Augustyna do Listu św. Pawła do Rzymian (wersety 26-32) zajmującego się nienaturalnym złem:

"Wciąż jednak karasz te grzechy, które ludzie popełniają przeciwko sobie, ponieważ nawet gdy grzeszą przeciwko tobie, popełniają też bezbożność wobec własnych dusz. Bezeceństwo daje się okłamywać, albo poprzez korupcję, albo przez wypaczenie tej natury, którą stworzyłeś i uświęciłeś. I robią to przez nieumiarkowane korzystanie z prawowitych rzeczy, lub przez pożądliwe pragnienie rzeczy zabronionych, jako 'przeciw naturze', lub gdy są winni grzechu szalejąc sercem i głosem przeciw tobie, buntując się przeciwko tobie, "waląc głową w mur", lub kiedy odrzucają szacunek dla społeczeństwa i odważnie rozkoszują się spiskami i waśniami zgodnie z ich prywatnymi upodobaniami i antypatiami".

 

Następnie p. Engel zbadała komentarze św. Bazylego i papieża św. Syrycjusza o "homoseksualizmie wśród osób konsekrowanych":

W przypadku kleru w całości męskiego nie zaskakuje to, że kwestia homoseksualizmu i pederastii w życiu zakonnym powinna być sprawą poważnego przemyślenia i rozważenia przez pierwszych Ojców Kościoła. Tak jak teraz, problem drapieżnego homoseksualizmu w kręgach duchownych był bardziej odbiciem ogólnego moralnego zepsucia wtedy, niż szczególnego upadku kleryków i mnichów.

Ale jeśli instrukcje św. Bazylego były normą, to możemy przypuszczać, że tam gdzie duchownego uznano za winnego angażowania się lub usiłowania angażowania się w akty seksualne z tą samą płcią, konsekwencje były szybkie i bolesne.

Św. Bazyli z Cezarei, patriarcha wschodnich mnichów z IV wieku, i jeden z 4 najważniejszych doktorów Wschodu uważał, że:

"Kleryk lub mnich, który molestuje młodzież lub chłopców lub zostaje przyłapany na całowaniu się lub popełnianiu jakiejś podłości, niech będzie biczowany publicznie, pozbawiony korony (tonsury), a po ogoleniu głowy niech twarz jego pokryją plwociny, i [niech będzie] związany w łańcuchami, skazany na 6 miesięcy więzienia ... po czym niech żyje w osobnej celi pod opieką mądrego starszego z wielkim doświadczeniem duchowym ... niech będzie poddany modlitwie, czuwaniu i pracy fizycznej zawsze pod strażą dwóch duchowych braci, bez pozwolenia na żadne relacje z młodymi ludźmi".

 

Należy zauważyć, że pokazanie publicznej chłosty, która odsłoniła obrażającego duchownego lub mnicha, by umożliwić na kpiny, praktycznie zagwarantowałoby, że sprawca nigdy nie powstanie, by sprawować urząd w Kościele.
 

W kwestiach, czy laik, który popełnił akty pederastii lub sodomii, może ubiegać się o święcenia i przyjmować je, możemy odnieść się do dyrektyw dotyczących norm święceń kapłańskich wydanych przez papieża św. Syrycjusza (384-399) 10 lutego 385:

"Uważamy za wskazane, że tak jak nie każdy powinien mieć prawo do pokuty zarezerwowanej dla duchownych, tak też laikowi nie powinno się pozwolić na wzniesienie się do honoru duchownego po odpokutowaniu i pojednaniu. Ponieważ choć zostali oczyszczeni z zarazy wszystkich grzechów, ci, którzy wczesniej popełniali mnóstwo zła, nie powinni otrzymywać narzędzi do udzielania sakramentów".

 

Tak więc żaden świecki, którego złapano na występku sodomii w jakiejkolwiek formie, nawet gdyby odsłużył swoją pokutę, nie uzyskałby wstępu do stanu duchownego.

 

Tekst dekretu papieża Syrycjusza dotyczący kluczowych aspektów dyscypliny kościelnej i celibatu księży ma szczególne znaczenie, ponieważ jest najstarszym całkowicie zachowanym papieskim dekerelem (edykt dla autorytatywnej decyzji pytań ucznia i prawa kanonicznego), i odzwierciedla papieża świadomie mówiącego o jego najwyższej władzy kościelnej i jego duszpasterskiej troski o wszystkie kościoły. (s. 41-42)

 

P. Engel udokumentowała też potwierdzenie papieża św. Grzegorza Wielkiego, że państwo świeckie jest odpowiedzialne za karanie duchownych sodomitów:

Papież Grzegorz I rozpoczął swoje 14-letnie panowanie jako papież w 590 (pierwszy zakonnik który został papieżem), swoim Liber pastoralis curae o roli biskupa jako wybitnego lekarza dusz powierzonych przez Boga jego opiece i nadzorowi, doktrynie którą praktykował i głosił.  Jego homilie, w większości oparte na Piśmie Świętym, ściągały ogromne tłumy i ustanowiły wzór dla przyszłego wzoru dla wielu słynnych kaznodziejów Średniowiecza. Jego niezatarty wpływ w sferach doktryny Kościoła, organizacji i dyscypliny czynią go jednym z najznakomitszych postaci w historii Kościoła.

Papież Grzegorz miał wyróżniający się pogląd na relacje państwo-Kościół. Widział cesarski rząd skupiony w Konstantynopolu wraz z Kościołem, jako tworzący zjednoczoną całość. W tym samym czasie każdy z nich miał własną sferę kontroli - jedną kościelną i drugą świecką. Mimo to papież nie zawahał się wezwać Korony, jako opiekuna Kościoła i strażnika pokoju, by nie tylko stłumił schizmę, herezję czy bałwochwalstwo, ale także by wzmocnić dyscyplinę wśród mnichów i duchownych.

 

Nauczanie papieża Grzegorza o sodomii nie była nowością a raczej podsumowaniem nauczania wcześniejszych Ojców Wschodu i Zachodu na początku Średniowiecza o charakterze zbrodni. Korzystając ze Starotestamentowego tekstu z Rodz 19:1-25 opisującego straszny los Sodomy i Gomory, papież oświadczył:

"Siarka przywodzi na myśl nieprzyjemne zapachy ciała, jak potwierdza to Pismo Święte, gdy mówi o deszczu ognia i siarki wylanych przez Pana na Sodomę. Postanowił ukarać w niej zbrodnie ciała, a rodzaj kary uwypuklił wstyd tej zbrodni, ponieważ siarka wydziela smród , a ogień pali. To dlatego właśnie sodomici, paląc się perwersyjnymi pragnieniami, które powstały z nieprzyjemnego zapachu ciała, powinni zginąć w tym samym czasie od ognia i siarki, aby przez sprawiedliwą karę zdali sobie sprawę ze zła popełnianego pod wpływem perwersyjnego pożądania".

 

Czytelnik zauważy, że papież Grzegorz nie tylko potepił akt sodomii jako "zbrodnię", ale po...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin