harlequin 2018 Niepokorna narzeczona A B.pdf

(663 KB) Pobierz
Andie Brock
Niepokorna narzeczona
Tłumaczenie:
Dorota Viwegier-Jóźwiak
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Zaciskając palce na zimnej metalowej poręczy, Annalina
patrzyła w otchłań pogrążonej w ciemności Sekwany.
Szczupłymi ramionami wstrząsały dreszcze, serce tłukło się
w piersi ciasno otulonej zdobnym gorsetem długiej
wieczorowej sukni. Pantofle na niebotycznie wysokich
szpilkach uwierały. Z pewnością nie nadawały się do
szaleńczego sprintu po zatłoczonych bulwarach i wyłożonych
brukiem uliczkach Paryża. Wciągnęła w płuca haust zimnego
nocnego powietrza. Co ja najlepszego zrobiłam?
Daleko za nią, w jednym z najelegantszych hoteli Paryża,
odbywało się przyjęcie, w którym brali udział członkowie
rodziny królewskiej, arystokraci, politycy oraz wielu
sławnych i bogatych, znanych z pierwszych stron gazet.
Przyjęcie zostało wydane na jej cześć. Co gorsza, na przyjęciu
tym mężczyzna, którego ledwo co poznała, miał ogłosić, że
Annalina zostanie jego żoną.
Wypuściła powietrze, obserwując przez chwilę białą
chmurkę, która utworzyła się tuż przed nią i po chwili
rozpłynęła w powietrzu. Nie miała bladego pojęcia, dokąd
zaniosły ją nogi, ani co powinna teraz zrobić, ale wiedziała,
że nie ma dla niej powrotu.
Nie mogła być żoną tego człowieka, i to bez względu na
konsekwencje. Aż do dzisiejszego wieczora była przekonana,
że zdoła wejść w ten związek, by zadowolić ojca i uratować
kraj od finansowej ruiny. Jeszcze wczoraj, gdy po raz
pierwszy spotkała się ze swoim przyszłym mężem, wszystko
było na dobrej drodze. Jak przez mgłę obserwowała tego
zupełnie obcego mężczyznę, który wsunął na jej palec
pierścionek. Swój obowiązek spełnił w obecności jej ojca,
którego stalowe spojrzenie nie pozostawiało miejsca na
żadne wątpliwości. Będąc królem niewielkiego państwa
o nazwie Dorrada, musiał dopilnować, by jego córka
poślubiła króla Raszida Zahaniego, władcę Nabatean, nawet
jeśli miałaby to być ostatnia rzecz w jej życiu.
Ta wersja wydarzeń nie wydawała się, szczerze mówiąc,
tak bardzo odległa. Annalina popatrzyła na swoją dłoń
ozdobioną pierścionkiem. Ogromny brylant mienił się
odbitym światłem latarni, jakby drwiąc z jej przemyśleń.
Ciekawe, ile był wart. Pewnie można by nim opłacić całą
służbę zamku przez rok i jeszcze by zostało. Gwałtownym
ruchem ściągnęła pierścionek z palca i trzymała go w dłoni,
czując jego ciężar, jakby był kamieniem uwiązanym do jej
serca.
Do diabła z nim!
Zacisnęła pięść i stanęła na palcach, wychylając się przez
balustradę tak daleko, jak tylko mogła. Zrobi to. Wrzuci
znienawidzony pierścionek do rzeki i odzyska kontrolę nad
swoim losem.
Wyrósł obok niej jak spod ziemi. Lawina ciepła i twardych
mięśni przygniotła ją swoim ciężarem i oderwała od zimnej
jak lód balustrady. Nie widziała nic poza ciemną, górującą
nad nią posturą, która wzbudzała strach i szacunek. Annalina
poczuła, jak jej ciało wiotczeje w silnych ramionach. Słyszała
tylko głuche bicie własnego serca, które próbowało utrzymać
ją przy życiu.
– Ani się waż! – Słowa zagrzmiały tuż nad jej głową,
w świecie, który jeszcze parę chwil temu wydawał jej się
dobrze znany. Teraz miała wrażenie, że już do niego nie
wróci.
Jak śmiał jej rozkazywać? To ona powinna powiedzieć, żeby
ją puścił. Tymczasem żelazny uścisk wokół jej ramion nie
zelżał. Gdy próbowała zaczerpnąć powietrza, w jej nozdrza
wdarł się upojny zapach, będący mieszaniną wody kolońskiej
i niedawnego wysiłku. Usta dotykały ciepłej, lekko wilgotnej
skóry. Bała się otworzyć oczy. Zamiast tego rozchyliła usta i…
gwałtownym ruchem zamknęła je, zaciskając zęby na
maleńkim fragmencie skóry.
– Co, do diabła! – krzyknął i odepchnął ją od siebie. –
Zachowujesz się jak rozjuszone zwierzę!
– Ja? – Annalina momentalnie ochłonęła i przyglądała się
ciemnej sylwetce, usiłując wybadać, kim jest agresor i czego
od niej chce. – Przecież to ty na mnie napadłeś!
Ciemne oczy zwęziły się, wprawiając ją w drżenie. Ten
człowiek na pewno nie miał dobrych zamiarów, więc może nie
powinna się z nim drażnić.
– Słuchaj – dodała tonem, który w jej pojęciu miał go
udobruchać. – Jeśli chodzi ci o pieniądze…
– Nie chcę twoich pieniędzy.
Strach powrócił. Jeśli nie chciał pieniędzy, to czego w takim
razie? Bała się nawet myśleć o innych możliwościach.
Rozpaczliwie poszukiwała punktu zaczepienia, czegoś, co
mogłoby rozproszyć na chwilę uwagę mężczyzny. Nagle
przypomniała sobie o pierścionku, który wciąż tkwił w jej
zaciśniętej dłoni.
– Mam tylko pierścionek. Dam ci go, jeśli pozwolisz mi
Zgłoś jeśli naruszono regulamin