Agnieszka Krawczyk - Tylko dobre wiadomości.pdf

(2859 KB) Pobierz
1.
Realizator dał znak i Izabela Oster poczekała, aż operator
kamery zmieni plan i zamiast wściekłej twarzy polityka, pokaże
znowu ją. Po chwili widzom w całym kraju ukazał się profil kobiety,
a w kolejnym kadrze zbliżenie jej dłoni. Fantazyjny manicure Zuli
doczekał
się
już
nawet
własnej
strony
na
portalu
społecznościowym, zatytułowanej „Pazury Ostrej”, gdzie prawie
codziennie wrzucano nowe zdjęcia. Oczywiście nieżyczliwi
dziennikarce – a takich nie brakowało – uważali, że to Izabela
zleca prowadzenie tej witryny, ale kto by się przejmował
zawistnikami. Dzisiaj miała paznokcie pomalowane na czerwono
w stylu ombre – kolor rozchodził się od głębokiej czerni przy
opuszkach palców do soczystej czerwieni, jakby zanurzyła
końcówki we krwi. Bardzo adekwatnie do zakończonej właśnie
rozmowy, co na pewno zauważą widzowie.
Była zadowolona z dobrze wykonanej roboty. Zgodnie ze swoim
zwyczajem w ostatniej minucie programu „Info Global” rzuciła
najbardziej niewygodne pytanie. Polityk, już rozluźniony, stracił
głowę. Zupełnie nie był przygotowany na taki obrót sprawy.
I wtedy właśnie go przygwoździła. Dziwne, ale taka strategia za
każdym razem się sprawdzała.
Gość jeszcze chwilę wikłał się w dosyć nieskładnej i chaotycznej
odpowiedzi, pozostawiając w widzach wrażenie, że coś kręci, gdy
tak nerwowo próbuje wybrnąć z sytuacji, a Izabela pozwoliła mu
się męczyć. Potem podsumowała jego wysiłki jednym dobrze
wybranym bon motem i zakończyła program.
– Bardzo dziękuję – z uśmiechem niewiniątka zwróciła się do
swego interlokutora, gdy zeszli z wizji, a na ekranie pokazała się
prognoza pogody.
Polityk, nawet jeśli był zdenerwowany, nie dał tego po sobie
poznać. Nie od dziś w tym siedział i dobrze znał reguły gry.
– Nieźle mnie pani wymaglowała, pani Izo. – Próbował skrócić
dystans. – Chyba należy mi się jakaś rekompensata?
– Jeżeli myśli pan o otrzymaniu zaproszenia do kolejnego
programu, to bardzo chętnie. Widzowie na pewno są ogromnie
ciekawi dalszego ciągu wątku z nielegalnym finansowaniem partii
w tle. – Roześmiała się swobodnie.
Gość skrzywił się, jakby posmakował wyjątkowo niesmacznej
potrawy.
Nie ze mną te numery – pomyślała dziennikarka. – Jeżeli sądzisz,
że jestem jakąś głupią dzierlatką…
– Zula, szef na ciebie czeka… – Do rozmowy wtrąciła się
niespodziewanie asystentka. Oster była jej wdzięczna za to, że się
pojawiła. Przelotnie uścisnęła dłoń nadętego polityka, który
uśmiechnął się profesjonalnie i w bardziej oczywisty sposób
wystosował zaproszenie na kolację. Zwyczajnie to zignorowała
i pożegnała się szybko.
Czego mógł od niej chcieć Zawada?
Oster nie miała nad sobą wielu przełożonych. Jej pozycji
w prywatnej telewizji Global PL od lat nikt nie podważał. Gdy tutaj
przyszła, była to niewielka, raczkująca stacja, którą szczęśliwa
koniunktura na rynku i dobra ręka do programów wyniosła na
szczyt. Teraz jednak szykowały się zmiany i Izabela dobrze o tym
wiedziała. Właściciel stacji, Edmund Wernicki, wybierał się na
emeryturę. Mówił o niej co prawda od długiego czasu, ale niedawny
zawał uzmysłowił mu chyba, że czas podjąć decyzję. Global PL
miała więc już oficjalnie przejść w ręce jego dzieci. A one – wiadomo
– zamierzały zarządzać po swojemu.
Wernicki był wierny starej szkole. Mimo iż stacja miała charakter
komercyjny, utrzymywał pasmo informacyjne, a nawet kulturalne.
Dokładał do tego, ale uważał, że warto. Oster była przekonana, że
jego syn, Wiktor, może nie mieć już podobnych sentymentów.
Global PL na pewno czekały zmiany. Pytanie tylko, w jakim
kierunku…
Jacek Zawada był szefem działu informacyjnego. Dyrektorem
programowym i zaufanym Edmunda Wernickiego. Swego czasu
Izabela przeżyła z Jackiem krótkotrwały romans, ale oboje doszli
do wniosku, że nie ma sensu go kontynuować. Facet był obarczony
żoną i dziećmi, a Oster nie życzyła sobie małżeńskich scen, do
których z pewnością wcześniej czy później by doszło.
Światek telewizyjny jest mały, a gdy się romansuje we własnym
biurze, sprawa jest nie do ukrycia. Tak więc wszystko skończyło się
na kilku gorących weekendach na Mazurach, a potem powiedzieli
sobie: „Żegnaj”. Na szczęcie nie popsuło to układów zawodowych,
czego Zula najbardziej się obawiała. Nie ma nic gorszego niż były
kochanek w roli obecnego przełożonego. Jacek miał jednak klasę.
Z niczego nie robił problemu.
Teraz jednak przyglądał się dziennikarce z pewną rezerwą
i zapalił papierosa, czego w ogóle nie praktykował. Oster zdziwiła
się, bo wydawało się jej, że rzucił palenie przed kilku laty.
– Co się dzieje? – spytała bez wstępów. – Ktoś umarł?
– Daj spokój. Bez tragizowania. – Mężczyzna strzepnął popiół,
a potem wygładził rękawy swej idealnie skrojonej marynarki. Jak
zawsze podkreślał, w kwestii ubrania był straszliwym snobem
i kupował rzeczy szyte wyłącznie na zamówienie. Nic dziwnego, że
dbał też o nie w dosyć przesadny sposób.
Usiadła i rozejrzała się za kawą. Od razu zrozumiał, o co jej
chodzi, i przywołał sekretarkę. Chwilę czekali w milczeniu, a gdy
asystentka przyniosła espresso, Jacek zaczął wreszcie mówić.
– Sama wiesz, jaka jest sytuacja. Edmund odchodzi, a szefem
wszystkich szefów zostaje Wiktor.
– To już przesądzone? – przerwała.
– Tak. Edmund ma dosyć. Po zawale lekarz oświadczył mu, że
Zgłoś jeśli naruszono regulamin