Ekspres Reporterów 1983 nr 07.pdf

(14095 KB) Pobierz
o
Chorzy i bioterapia
o
Dżi Dżi Dżi
o Syn ofiarą matki
EKSPRES
REPORTERÓW
* Barbara Ostrzycka
Marek Rymuszko
Stqd do nadziei
* Jerzy Łaniewski
Trzy spojrzenia na magnificencję
• Janusz Hańderek
Nie wiem czy to ja zabiłam
• W cyklu „KTO Ś TAKI JED EN "
sylwetka
W ŁADYSŁAW A ŚLAZYKA
Krajowa Agencja Wydawnicza
Warszawa 1983
Redaguje zespól
Je rz y A m broziew icz, Bolesław K . K ow alski,
S tefa n K ozicki, K a zim ierz K ożniew ski,
A lek sa n d er Row iński
Opracowanie redakcyjne
H anna M aślankiew icz
P ro jek t graficzny okładki
M arek Płoza-Doliński
Redaktor techniczny
A n n a Ziem ak
K orekta
M ałgorzata Lew andow ska
© C o p y r ig h t b y K r a jo w a A g e n c ja W y d a w n ic z a 1983
ISBN 83-03-00308-9
4H.Sz.until.End.of.T.!
K R A J O W A A G E N C JA W Y D A W N IC Z A
R S W „ P R A S A -K S 1 Ą Z K A - R U C H ”
W A R S Z A W A 1983
W y d a n ie I. N a k ła d : 100 000 + 350 eg z .
O b ję t o ś ć : a r k . w y d . 6,73, a r k . d r u k . 6,31.
P a p i e r : d r u k . k l. V . 70 g , r o ia 71 cm .
S k ł r d d ru k i o p r a w a ' P Z G w K r a k o w ie
A l. P o k o ju 3. Z a m . 1496/83 M -24.
N r p ro d . X-13/1160/82
T u rn ik 7/83.
Anna Ostrzycka, Marek Rymuszko
STĄD D O NADZIEI
Zafalowało, zawrzało, zakotłowało się. Tłum runął
przez otwarte drzwi, prąc do wnętrza. Gdzieś z bo­
ku, wepchnięta między framugę a ścianę, rzęziła
głucho woźna, która przed chwilą przyniosła klucz.
Złorzecząc miłośnikom wiedzy tajemnej, próżno usi­
łowała wydostać się z pułapki. Tymczasem ludzki
potok płynął nieprzerwaną strugą, wypełniając
szczelnie sałę, wszystkie jej zakamarki. Wkrótce za­
brakło miejsc i zaczęto obsiadywać schody. Atmosfe­
ra była gęsta, nerwowa, podminowana.
Pół godziny wcześniej szatniarka Pałacu Kultury
i Nauki — odbierając kolejny płaszcz, powiedziała
do znajomej:
— Wszyscy do tysiąc trzy, tam się zbierają ci
znachorzy.
Główny bohater klubowego spotkania Stowarzy­
szenia Radiestetów to młody, szczupły mężczyzna.
Kiedy wywołano jego nazwisko, lekko uśmiechnął
się. Poprosił zebranych, by wstali z miejsc i spró­
bowali się odprężyć. Potem wyciągnął przed, siebie
ręce i nagle zastygł z mmi w powietrzu jak ka­
płan, udzielający wiernym błogosławieństwa. Jego
twarz zmieniła się: przez ściągnięte rysy przebiegł
jakby Skurcz — rezultat nagle podjętego wysiłku.
Ręce zaczęły się z wolna obniżać, zgodnie z żelazny­
mi regułami oddziaływania mesmeryczs<pg<* Sala
Zgłoś jeśli naruszono regulamin