030. BBY 0022 - Epizod II. Atak klonów.txt

(507 KB) Pobierz
R.A. SALYATORE



STAR WARS
CZĘĆ II
ATAK KLONÓW
(Przekład Maciej Szamański)


SCAN-dal
dawno, dawno temu,
W ODLEGŁEJ GALAKTYCE...
44 lata przed Nowš nadziejš
UCZEŃ JEDI
33 lata przed Nowš nadziejš
Maska kłamstw
Darth Maul: łowca z mroku
32 lata przed Nowš nadziejš
Gwiezdne Wojny
Częć I Mroczne widmo
29 lat przed Nowš nadziejš
Planeta życia
Nadcišgajšca burza
22 lata przed Nowš nadziejš
Gwiezdne Wojny
Częć II. Atak klonów
20 lat przed Nowš nadziejš
Gwiezdne Wojny Częć III
10-8 lat przed Nowš nadziejš
TRYLOGIA HANA SOLO
Rajska pułapka
Gambit Huttów
wit Rebelii
5-2 lata przed Nowš nadziejš
PRZYGODY LANDA CALRISSIANA
Lando Calrissian i Myloharfa Sharów
Lando Calrissian i Ogniowicher Oseona
Lando Calrissian i Gwiazdogrota Thon Boka
PRZYGODY HANA SOLO
Han Solo na Krańcu Gwiazd
Zemsta Hana Solo Hań Solo i utracona fortuna
Rok O Gwiezdne Wojny,
Częć IV. Nowa nadzieja
Gwiezdne Wojny
Częć IV. Nowa nadzieja
0-3 lata po Nowej nadziei
Opowieć z kantyny Mos Eisley
Spotkanie na Mimban
3 lata po Nowej nadziei
Gwiezdne Wojny
Częć V. Imperium kontratakuje
Opowieci łowców nagród
3,5 roku po Nowej nadziei
Cienie Imperium
4 lata po Nowej nadziei
Gwiezdne Wojny
Częć VI. Powrót Jedi
Pakt na Bakurze
Opowieci z pałacu Hutta Jabby
WOJNY ŁOWCÓW NAGRÓD
Mandaloriańska zbroja
Spisek Xizora
Polowanie na łowcę
6,5-7,5 roku po Nowej nadziei
X-WINGI
Eskadra Łotrów
Ryzyko Wedge'a
Pułapka z Krytos
Wojna o Bactę
Eskadra Widm
Żelazna Pięć
Dowódca Solo
8 lat po Nowej nadziei
lub księżniczki Leii
9 lat po Nowej nadziei
X-WINGI: Zemsta Isard
TRYLOGIA THRAWNA
Dziedzic Imperium Ciemna Strona Mocy
Ostatni rozkaz
11 lat po Nowej nadziei
Ja, Jedi
TRYLOGIA AKADEMIA JEDI
W poszukiwaniu Jedi
Uczeń Ciemnej Strony
Władcy Mocy
12-13 lat po Nowej nadziei
Dzieci Jedi
Miecz Ciemnoci
Planeta zmierzchu
X-WINGI:
Gwiezdne myliwce z Adumara
14 lat po Nowej nadziei
Kryształowa Gwiazda
16-17 lat po Nowej nadziei
Trylogia KRYZYS CZARNEJ FLOTY
Przed burzš
Tarcza kłamstw
Próba tyrana
17 lat po Nowej nadziei
Nowa Rebelia
18 lat po Nowej nadziei
TRYLOGIA KORELIAŃSKA
Zasadzka na Korelii
Napać na Selonii
Zwycięstwo na Centerpoint
19 lat po Nowej nadziei
Duologia RĘKA THRAWNA
Widmo przeszłoci
Wizja przyszłoci
22 lata po Nowej nadziei
NAJMŁODSI RYCERZE JEDI
Złota kula
wiat Lyric
Obietnice
Wyprawa Anakina
Forteca Vadera
Ostrze Kenobiego
23-24 lata po Nowej nadziei
MŁODZI RYCERZE JEDI
Spadkobiercy Mocy
Akademia Ciemnej Strony
Zagubieni
Miecze wietlne
Najciemniejszy rycerz
Oblężenie Akademii Jedi
Okruchy Alderaana
Sojusz Różnorodnoci
Mania wielkoci
Nagroda Jedi
Zaraza Imperatora
Powrotna Ord Mantell
Tarapaty w Miecie w Chmurach
Kryzys w Crystal Reef
25-30 lat po Nowej nadziei
NOWA ERA JEDI
Wektor pierwszy
Mroczny przypływ I: Szturm
Mroczny przypływ II: Inwazja
Agenci chaosu I: Próba bohatera
Agenci chaosu II: Porażka Jedi
Punkt równowagi
Ostrze zwycięstwa I: Podbój
Ostrze zwycięstwa II: Odrodzenie
Gwiazda po gwiedzie
PRELUDIUM

Jego umysł chłonšł rozgrywajšcš się scenę - tak cichš, tak spokojnš, tak... normalnš.
Takiego życia zawsze pragnšł: w otoczeniu rodziny i przyjaciół, choć sporód wszystkich postaci pojawiajšcych się w wizji rozpoznawał tylko ukochanš matkę.
Tak miało być: ciepło i miłoć, miech i spokój. O tym marzył i o to się modlił. Przyjazne spojrzenia. Uprzejma rozmowa - choć nie słyszał słów. Serdeczne gesty.
Ale przede wszystkim umiech matki, szczęliwej i nareszcie wolnej. Kiedy na niš patrzył, wiedział wszystko - także to, jak bardzo była z niego dumna i jak pełne radoci stało się jej nowe życie.
Stanęła przed nim, promieniejšc, i wycišgnęła dłoń, by pogładzić jego policzek. Z każdš chwilš umiechała się coraz pełniej, coraz radoniej... 
Zbyt radonie.
Przez moment wydawało mu się, że ten przesadny grymas to przejaw nieskończonej matczynej miłoci, ale umiech nie przestawał rosnšć. Twarz kobiety rozcišgnęła się i wykrzywiła karykaturalnie.
Poruszała się teraz jak w zwolnionym tempie. Ci, którzy jej towarzyszyli, również zachowywali się tak, jakby ich kończyny stały się nagle niezwykle ciężkie.
Nie, nie ciężkie, pomylał, czujšc, że otaczajšce go rodzinne ciepło zmienia się nagle w nieznony żar. Matka i jej przyjaciele stawali się coraz sztywniejsi, nieruchomi, jakby z każdš chwilš uciekało z nich życie. Spoglšdał na karykaturš umiechu, na wykrzywionš twarz, i widział kryjšcy się pod niš ból, niekończšce się cierpienie.
Chciał krzyczeć, pytać, co ma robić, jak może pomóc.
Twarz matki wykrzywiła się jeszcze bardziej, a z oczu popłynęła krew. Skóra stała się niemal przezroczysta, jak szkło.
Szkło! Była ze szkła! wiatło połyskiwało na gładkich powierzchniach, a krew płynęła po nich wartkimi strumieniami. Oczy matki spoglšdały teraz z rezygnacjš i poczuciem winy, jakby wiedziała, że zawiodła syna. Ten widok ranił jego serce.
Próbował jej dotknšć, jako jš ratować.
Na szkle pojawiły się rysy. Pęknięcia stawały się coraz dłuższe; słyszał złowieszcze trzaski.
Krzyczał raz po raz, desperacko wycišgajšc ręce. Pomylał o Mocy i nadał swojej woli całš jej potęgę, całš energię, jakš zdołał z niej zaczerpnšć.
Lecz szkło rozprysło się na kawałki.
Padawan pragnšł powrócić na stołecznš planetę tak szybko, jak było to możliwe. Potrzebował wsparcia, ale nie takiego, jakie mógł mu zaoferować Obi-Wan.
Musiał raz jeszcze porozmawiać z Kanclerzem Palpatine'em, raz jeszcze usłyszeć z jego ust słowa pociechy. Przez ostatnich dziesięć lat Palpatine żywo interesował się losem Padawana, dbajšc o to, by chłopiec zawsze mógł się z nim spotkać, gdy tylko powracał z Obi-Wanem na Coruscant.
Teraz, kiedy wcišż miał w pamięci ponurš wizję ze snu, Padawan czerpał z tej życzliwoci wielkš pociechę. Kanclerz, mšdry przywódca Republiki, obiecał mu, że jego siła będzie wkrótce tak wielka, iż stanie się najpotężniejszym z Jedi.
Być może w tych włanie słowach kryła się odpowied. Może najpotężniejszy z Jedi, najpotężniejszy z potężnych, potrafiłby wzmocnić kruche szkło.
- Ansion - zawołał znowu głos z kabiny. - Anakinie, Chodże wreszcie!

Padawan Jedi poderwał się gwałtownie i usiadł na koi, szeroko otwierajšc oczy. Oddychał płytko i z trudem, na jego czole perliły się krople potu.
Sen. To tylko sen - powtarzał w mylach, próbujšc znowu zasnšć. To tylko sen.
A jeli nie?
Przecież miał dar przewidywana przyszłoci.
- Ansion! - odezwał się z przedniej częci statku znajomy głos mistrza.
Chłopak wiedział, że pora otrzšsnšć się ze snu i skupić na teraniejszoci, na najnowszym zadaniu, które miał wypełnić u boku mistrza. Ale łatwiej było to powiedzieć, niż zrobić.
A to, dlatego, że znowu zobaczył matkę. Jej ciało sztywniało, krystalizowało się, a potem eksplodowało, rozpadajšc się na milion kawałków.
Spojrzał przed siebie, oczami wyobrani widzšc mistrza za sterami statku. Zastanawiał się, czy powinien powiedzieć mu o wszystkim, czy Jedi w ogóle byłby w stanie mu pomóc. Odrzucił tę myl równie szybko, jak przywołał. Jego mistrz, Obi-Wan Kenobi, nie mógł mu pomóc. Był zbyt mocno zaangażowany w inne sprawy - w szkolenie ucznia i drugorzędne zadania, jak choćby rozwišzanie sporu granicznego, wymagajšce tak dalekiej podróży z Coruscant.
ROZDZIAŁ 1

Shmi Skywalker Lars stała na krawędzi wału z piasku wyznaczajšcego granicę farmy wilgoci. Ugiętš nogę oparła o jego szczyt, a rękę położyła na kolanie. Była kobietš w rednim wieku, o ciemnych, lekko siwiejšcych włosach i zniszczonej, zmęczonej twarzy. Wpatrywała się w rozgwieżdżone niebo nad Tatooine. W mroku chłodnej nocy linii widnokręgu nie znaczyły żadne ostre kształty. Widać było jedynie zarysy gładkich wydm, zaokršglonych podmuchami wiatru, tak charakterystycznych dla planety niekończšcych się, piaszczystych połaci. Gdzie w oddali rozległo się jękliwe zawodzenie jakiego zwierzęcia, które dziwnie współgrało z tym, co działo się w sercu Shmi.
To była szczególna noc.
Anakin, jej najdroższy mały Annie, skończył tej nocy dwadziecia lat. Shmi obchodziła jego urodziny, co roku, choć nie widziała syna od dziesięciu lat. Jak bardzo musiał się zmienić! Na pewno jest wysoki, silny i mšdry naukš Jedi! Shmi, która całe życie spędziła na niewielkim skrawku piaszczystej burej Tatooine, nie potrafiła nawet wyobrazić sobie, jakie cuda jej chłopiec mógł znaleć gdzie tam, poród gwiazd i planet tak bardzo odmiennych od tej, tam, gdzie barwy natury były żywe, a obfitoć wód wypełniała całe doliny.
Tęskny umiech rozjanił jej cišgle jeszcze pięknš twarz, kiedy wspominała dawno minione dni, gdy oboje byli niewolnikami tego łajdaka, Watta. Annie, zawsze psotny i rozmarzony, niezależny i odważny, często doprowadzał toydariańskiego handlarza złomu do pasji. Życie niewolników bywało ciężkie, lecz Shmi pamiętała i dobre chwile. Jadali skromnie i nie mieli prawie nic, a jedynymi rzeczami, których Watto im nie skšpił, były wieczne utyskiwania i niekończšce się rozkazy - lecz przynajmniej był przy niej Annie.
- Powinna już wracać- odezwał się za jej plecami cichy głos.
Shmi umiechnęła się jeszcze szerzej, odwracajšc siew stronę pasierba, Owena Larsa, który zbliżał się do niej wolnym krokiem. Rówienik Anakina był krępy i dobrze zbudowany; miał ciemne szczeciniaste włosy i szerokš twarz, na której malowały się wyłšcznie te uczucia, które wypełniały jego serce.
Kiedy stanšł przy niej, Shmi zmierzwiła jego krótkie włosy, on za objšł jš i pocałował w policzek.
- Znowu ani jednego statku, mamo? - spytał pogodnie. Dobrze wiedział, dlaczego tu przyszła; dlaczego tak często wychodziła nocš na cichš pustynię.
Nie przestajšc się umiechać, Shmi pogładziła chłopaka po policzku. Kochała go jak syna, a on był dla niej dobry i rozumiał, jak wielkš pustkę w jej sercu pozostawiło rozstanie z Anakinem. Bez zazdroci czy ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin