Antologia - Bizarro Bazar.pdf

(1988 KB) Pobierz
Opowiadania:
DOM (Z) KOTÓW Jeff Burk
SKÓRA Michał Stonawski
144000 Marcin Rojek
CZARNE GALERY Krzysztof Maciejewski
WIRUJĄCA, SZARA MGŁA Jeremy C. Shipp
OPCJA Dawid Kain
OJCIEC ROKU Kazimierz Kyrcz Jr
LAMPIONY Z LUDZKICH GŁÓW Paweł Waśkiewicz
HOMO PREGNATUS
Jan Maszczyszyn
PIĘĆ PARSZYWYCH ŻYWOTÓW Zeter Zelke
FUTBOLOWE MAMY I PRO–WRESTLINGOWI
Bradley Sands
POGADKA Z... Dariusz Barczewski
CIPAKABRA Karol Mitk
GD–0 Krzysztof T. Dąbrowski
PORNO W SIERPNIU Carlton Mellick III
16. DUCKFUCKER Robert Cichowlas
PONURE BOBRY Cameron Pierce
CALEB Bartosz Orlewski
RAJSKA KRAINA Dariusz Kuchniak
MOJA NA ZAWSZE Grzegorz Gajek
POLSKI GOTYK Marek Grzywacz
PRZEJAŻDŻKA Edward Lee
OJCOWIE
DOM (Z) KOTÓW
Jeff Burk
Dawno, dawno temu, w dziwnej krainie zwanej Portland w stanie
Oregon, żył sobie człowiek, na którego wołano Jasper. Bez nazwiska, po
prostu Jasper.
Jasper lubił mówić, że jego domem jest całe miasto, co było miłym
sposobem na wyjaśnienie komuś, że jest bezdomnym.
Jasper spędzał dni pchając ulicami sklepowy wózek. Zbierał do niego
puszki, by sprzedać je potem w centrum recyklingu. Czasami zaś po prostu
żebrał.
Nocował pod mostem. Tam jadł to, co udało mu się wygrzebać ze
śmietnika. Chlał tanie piwsko, kupione za kasę zdobytą na recyklingu lub
wyżebraną, tak długo aż w końcu urywał mu się film.
W większości przypadków budził się przemoczony. Portland to
deszczowe miasto i jeśli nie masz dachu nad głową – prawdziwego, chatki z
kartonu raczej nie dają rady – zwykle budzisz się mokry.
Pewnego popołudnia Jasper rozmyślał nad tym straszliwie drażniącym
aspektem swojego stylu życia i nagle znalazł rozwiązanie.
Polował na blaszane puszki w południowo–wschodniej części miasta.
Pchał skradziony wózek, zawierający wszystkie znaleziska z dzisiejszej
wyprawy. Miał już z pewnością dość blachy, by kupić sześciopak Pabst Blue
Ribbon.
Przemierzał luksusową dzielnicę mieszkalną, zasiedloną głównie przez
japiszonów i hipsterów. Ludzie tam żyjący czują się na tyle bezpiecznie, by
łazić samotnie po zmroku, upijać się z nieznajomymi i – co jest dla naszej
opowieści najistotniejsze – pozwalać kotom szlajać się swobodnie cały dzień
i całą noc.
Jeden z tych właśnie kotów, biały i długowłosy, wybiegł pod nogi
Jaspera, zdawałoby się znikąd. Bezdomny potknął się, lecz zdołał odzyskać
równowagę.
Puchata bestia znów zaatakowała jego kończyny dolne. Jasper schylił się
i podniósł kota, a potem zaczął mu się przyglądać.
– RAAAUUURRR!!! – zaprotestowało zwierzę, wyrywając się.
Jasper odwrócił je do góry nogami i uniósł nad głowę.
– Tak... – mruknął do siebie, wkładając kota pod ramię.
– ...raur – powiedział kot.
Jasper przetrząsnął wszystkie kieszenie swojego starego i brudnego
skórzanego płaszcza, aż wreszcie znalazł kłębek sznurka, który zawsze nosił
przy sobie. Wystarczyło kilka szybkich ruchów nadgarstkiem, by związać
kota. Jego łapki przywarły ciasno do ciała, sznur obwiązał go jak pakunek.
– Raur?
Jasper wrzucił zdobycz do wózka i ruszył w dalszą wędrówkę,
rozglądając się za innymi futrzakami do złapania. Kolejnych pięć nie
sprawiło mu żadnych trudności. W okolicy było pełno kociaków, więc
zgodnie z zasadami prawdopodobieństwa musiał trafić na kilka przyjaznych,
powolnych lub grubych.
Lecz Jasper potrzebował jakiegoś sposobu na złapanie takiej ilości
kotów, jakiej wymagał jego plan. Spojrzał na piątkę swoich więźniów, a oni
na niego – w ich oczach płonęła nienawiść.
„Co lubią koty? Jak zwabić je do siebie w taki sposób, żeby jeszcze
cieszyły się, że połknęły haczyk?”.
Wreszcie wpadł na coś i poszedł do najbliższego sklepu zoologicznego.
Sprzedawczyni była albo bardzo zjarana, albo niesamowicie apatyczna, bo
nie mrugnęła nawet jednym mocno podmalowanym okiem, gdy wszedł do
środka ze swoim wózkiem, razem z pięcioma kociakami–więźniami, i
przeszedł przez sklep, mijając kasę. Gdy wymknął się już na zewnątrz, wziął
plastikową reklamówkę i wyjął z niej trzy jednofuntowe worki najlepszej
kocimiętki, jaką zdołał znaleźć. Dwa z nich włożył sobie do kieszeni, a
trzeci rozerwał. Nagle rozniósł się mocny zapach, od którego wszystkie koty
w wózku zaczęły głośno miauczeć. Jasper wysypał połowę zawartości worka
na swój pojazd i ładunek, resztę zaś na siebie, wcierając kocimiętkę we
włosy i ubranie. Koty mruczały donośnie, osiągając stan napędzanej
narkotykiem błogości.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin