SPIS TREŚ CI
Wprowadzenie
7
Część I. Pora karmienia potwora. Czym jest blog?
1.
Blogerzy jako twórcy newsów
19
2.
Jak stworzyć coś z niczego w trzech prostych krokach
... 27
3.
Wielki blogowy przekręt, czyli jak zarabiają wydawcy blogów ,,,,
... 45
4.
Taktyka I: blogerzy są biedni — więc pomóż im płacić rachunki
... 57
5.
Taktyka II: mów to, co chcą usłyszeć
... 67
6.
Taktyka III: dawaj nie to, co dobre, ale to, co chodliwe
... 79
7.
Taktyka IV: pomagaj im oszukiwać ich czytelników
... 93
8.
Taktyka V: sprzedawaj im to, co mogą odsprzedać (wykorzystywanie problemu jednorazowości)
. 101
9.
Taktyka VI: sprowadzaj wszystko do właściwego nagłówka
115
10.
Taktyka VII: zabij ich obfitością odsłon
123
11.
Taktyka VIII: używaj technologii przeciwko niej samej
. 135
12.
Taktyka IX: po prostu zmyślaj (inni też to robią)
. 145
Część II. Potwór atakuje. Jakie funkcje pełni blog?
13.
Irin Carmon, The Daily Show i ja, czyli o tym, ile złego może narobić bloger
157
14.
Jest nas więcej. Panteon manipulatorów
169
15.
Słodkie, lecz złe. Taktyki stosowane w rozrywce online, które odurzają i Ciebie, i mnie
177
16.
Gospodarka podlinkowana. Złudzenia co do źródeł
185
17.
Internetowe naciągactwo. W obliczu wyłudzeń w sieci
199
18.
Iteratywny szwindel. Fałszywa filozofia dziennikarstwa internetowego
209
19.
Mitologia sprostowań
223
20.
O trwaniu w złudzeniach
235
21.
Mroczna strona sarkazmu. Gdy atakuje poczucie humoru
245
22.
Ceremonia upokorzenia w XXI wieku. Blogi jako nośniki nienawiści i narzędzia kary
257
23.
Witamy w nierzeczywistości
265
24.
Jak czytać blogi. Aktualizacja wszystkich zrelacjonowanych kłamstw
273
WNIOSKI. A więc... co dalej?
279
Podziękowania
289
Literatura cytowana
291
Literatura dodatkowa
294
WPROWADZENIE
GDYBY KTOŚ CHCIAŁ BYĆ UPRZEJMY I ELEGANCKO SCHARAKTEryzować mój zawód, wówczas powiedziałby, że pracuję w dziale marketingu, w branży PR albo że specjalizuję się w planowaniu strategii marketingowych bądź reklamowych online. Byłyby to jednak tylko grzecznościowe eufemizmy, łagodzące brutalną prawdę, ponieważ — mówiąc wprost — zawodowo zajmuję się manipulowaniem mediami. Biorę pieniądze za oszukiwanie ludzi. Okłamuję media, aby one okłamywały Ciebie. W tym celu, pozostając na usługach autorów książek z list bestsellerów czy marek wartych miliardy dolarów, stosuję różne podstępy, przekupuję, spiskuję i nadwerężam swoje rozumienie funkcji internetu we współczesnym świecie.
Zapłaciłem blogerom miliony dolarów, kupując reklamy. Blogom również — nie zaś na przykład popularnemu w Stanach Zjednoczonych porannemu programowi telewizyjnemu Good Morning America — przekazałem niezliczone najświeższe informacje, a kiedy ta strategia okazywała się nieskuteczna, zatrudniałem u siebie krewnych pracowników tych mediów. Właśnie do blogerów latałem na drugi koniec kraju; zwiększałem ich dochody, kupując ruch na stronach internetowych; wyręczałem blogerów w pisaniu tekstów; obmyślałem niezwykle skomplikowane podstępy, aby wzbudzić zainteresowanie, oraz zalecałem się, zapraszając na drogie posiłki i podsuwając sensacyjne tematy. Do blogerów piszących o modzie wysłałem prawdopodobnie tyle kart podarunkowych i T-shirtów, że wystarczyłoby na przyodzianie małego państewka. Dlaczego jednak to wszystko robiłem? Ponieważ był to jedyny sposób, aby podporządkować sobie blogi i blogerów jako źródła, na które mógłbym wpływać i które mógłbym wykorzystywać z myślą o własnych klientach. Dosłownie wysługiwałem się blogami i blogerami, aby mieć kontrolę nad informacjami publikowanymi w różnych mediach.
Między innymi dlatego znalazłem się kiedyś o 2.00 w nocy na jednym z pustych o tej porze skrzyżowań Los Angeles. Byłem ubrany na czarno i trzymałem w ręce kilka mniej więcej półtorametrowych naklejek z obelżywymi napisami — przygotowanie tych materiałów zleciłem nieco wcześniej w ciągu dnia firmie Kinko, która świadczyła między innymi usługi poligraficzne. Co tam robiłem w tak nietypowych okolicznościach? Otóż postawiłem sobie za zadanie zniszczenie billboardów — a dokładnie plakatów reklamujących film, które osobiście zaprojektowałem i za które sam zapłaciłem. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że kiedykolwiek przyjdzie mi robić takie rzeczy, a jednak byłem w takim, a nie innym miejscu, o takiej, a nie innej porze, w takim, a nie innym celu. W tym czasie też moja partnerka, którą zdołałem nakłonić do udziału w swoim specyficznym spisku, siedziała za kierownicą samochodu, którym mieliśmy się ulotnić po wykonaniu zadania.
Na koniec objechaliśmy teren naszych działań, ponieważ chciałem sfotografować swoje dzieło tak, jakbym przypadkowo zauważył właśnie znisz...
gitarzysta300