Bliskość - Kristen Proby.pdf

(951 KB) Pobierz
Ta książka jest dla Kary.
Ponieważ jesteś mi bliska.
Prolog
Landon
J
esteś spakowany? – pyta przez telefon moja siostra Mia. Jej głos jest zachrypnięty od snu, nic
dziwnego, bo w Portland, w Oregonie, jest środek nocy.
– Wyjeżdżam jutro, Mia. Jasne, że nie jestem spakowany. – Mia parska. Właśnie skończyłem moją
ostatnią odprawę, mój ostatni dzień jako oficer Marynarki Wojennej. Chwytam suwak kombinezonu
lotnika i wzdycham. – To nie fair.
– Wiem – odpowiada cicho. – Ale jesteś cały i zdrowy, a mogłeś zginąć, Landon.
Marszczę brwi, patrzę na siebie w lustrze i rozpinam kombinezon po raz ostatni. Już nigdy więcej go
nie włożę, nigdy więcej nie będę pilotem.
Co do cholery mam teraz robić? Marynarka złożyła mi propozycję, ale jeśli nie mogę latać, nie ma to
dla mnie sensu. Latanie to nie jest coś, co po prostu robię, to całe moje życie.
– Za dużo myślisz – mówi Mia.
– Jestem pilotem, Mia. To jest to, co kocham. To nie miało się tak skończyć.
– Żyjesz – powtarza.
– Czyżby? – mruczę, kręcę głową i czuję ból w szyi, który powraca od czasu do czasu. Katapultowanie
się z F-16 spowodowało uszkodzenie szyi i utratę kilku centymetrów wzrostu, których mogę już nie
odzyskać, tak jak całej kariery w marynarce.
Kurwa!
– To były najdłuższe cztery miesiące w naszym życiu, Landon. Nie możemy się ciebie doczekać.
– Będę w domu za kilka dni – odpowiadam, ściągając T-shirt, ostatnią rzecz z mojego dobytku, i
wrzucam do pudełka, które marynarka przesłała mi z Włoch.
Uwielbiałem być we Włoszech przez ostatnie lata i Bóg jeden wie, że nie zamierzałem ich tak
opuszczać.
Ale opuszczam. Może Mia ma rację; przynajmniej żyję, mogę chodzić i żyć normalnym życiem.
Ale nie mogę latać.
I to boli bardziej niż rany po katastrofie.
– O której godzinie powinnam odebrać cię z lotniska?
– Nie ma potrzeby – odpowiadam, żałując, że zadzwoniłem do siostry i ją obudziłem. Po prostu nie
wiedziałem, co innego mogę zrobić, kiedy przyszedłem tutaj i stanąłem twarzą w twarz z pudełkami i
końcem kariery, którą kochałem. – Dojadę sam.
– Landon…
– Wszystko okej, naprawdę. Zobaczymy się za kilka dni.
– Wracaj bezpiecznie – mówi. – I, Landon?
– Tak?
– Wszystko będzie dobrze.
Zmuszam się do uśmiechu i kiwam głową, chociaż ona tego nie widzi.
– Oczywiście, że tak.
Żegnamy się, a ja siadam na brzegu łóżka, pocieram twarz i biorę głęboki oddech. Mam nadzieję, że
ma rację.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin