Veronica Roth - Niezgodna 0,5 - Cztery.pdf

(828 KB) Pobierz
Moim Czytelnikom,
mądrym i odważnym
Wstęp
Trylogię
Niezgodna
zaczęłam pisać z perspektywy Tobiasa Eatona,
chłopaka z Altruizmu, który ma niezwykle napięte stosunki z ojcem i pragnie
odejść ze swojej frakcji. Po trzydziestu stronach utknęłam, bo narrator nie
bardzo pasował do historii, którą chciałam opowiedzieć. Cztery lata później
wróciłam do tej opowieści i znalazłam odpowiedniego bohatera. Tym razem
była to dziewczyna z Altruizmu, która chce się dowiedzieć, kim jest. Ale
Tobias nie zniknął – pojawił się w powieści jako Cztery, instruktor,
przyjaciel i chłopak Tris, ktoś jej równy. Zawsze chciałam rozwinąć bardziej
tę postać, bo za każdym razem, gdy się pojawiała, nabierała w mojej
wyobraźni bardzo realnych kształtów. Cztery jest dla mnie ważny głównie ze
względu na to, jak sobie radzi z trudnościami, które czasem nawet potrafi
obrócić na swoją korzyść.
Akcja trzech pierwszych rozdziałów –
Transfer, Nowicjusz
i
Syn
– toczy
się, zanim Tobias poznał Tris. Śledzę jego drogę z Altruizmu do
Nieustraszoności, pokazuję, jak staje się coraz silniejszy. W ostatnim
rozdziale,
Zdrajca,
który chronologicznie pokrywa się ze środkową częścią
Niezgodnej,
Cztery poznaje Tris. Bardzo mi zależało, żeby pokazać tu ich
pierwsze spotkanie, ale niestety nie pasowało to do czasu akcji – tę scenę
znajdziecie jednak na końcu książki.
Trylogia pokazuje losy Tris, od momentu gdy dziewczyna przejmuje
kontrolę nad własnym życiem i swoją tożsamością. Dzięki tej książce
możemy w podobny sposób śledzić losy Cztery. Co było dalej, dobrze
wiemy.
Veronica Roth
Transfer
Wychodzę z krzykiem z symulacji. Pieką mnie usta. Przykładam do nich
dłoń i widzę na palcach krew. Musiałem się ugryźć w czasie trwania testu.
Nieustraszona, która przeprowadza mój test przynależności – powiedziała,
że nazywa się Tori – patrzy na mnie dziwnie i spina czarne włosy w kok.
Ręce ma pokryte tatuażami. Przedstawiają płomienie, promienie światła i
skrzydła jastrzębia.
– Czy w czasie symulacji… wiedziałeś, że to nie dzieje się naprawdę? –
pyta, wyłączając sprzęt. Wygląda i mówi na luzie, ale to wystudiowany luz,
efekt lat praktyki. Potrafię to rozpoznać. Zawsze potrafiłem.
Nagle czuję bicie swojego serca. Ojciec mówił, że tak właśnie będzie. Że
będą mnie pytać, czy zachowałem świadomość podczas symulacji. I
powiedział mi, co mam wtedy odpowiedzieć.
– Nie – zaprzeczam. – Gdybym wiedział, myślisz, że pokaleczyłbym
sobie usta?
Tori przygląda mi się przez chwilę, po czym przygryza okrągły kolczyk
na wardze.
– Gratulacje. Jesteś podręcznikowym Altruistą.
Kiwam głową, ale mam wrażenie, że słowo „Altruista” zaciska się mi na
szyi jak stryczek.
– Nie cieszysz się?
– Moja frakcja się ucieszy.
– Nie pytałam o twoją frakcję, tylko o ciebie. – Kąciki ust i oczu Tori
opadają trochę, jakby przymocowano do nich ciężarki. Jakby Tori była z
jakiegoś powodu smutna. – To bezpieczne miejsce. Tu możesz powiedzieć
wszystko.
Jeszcze zanim przyszedłem dziś rano do szkoły, wiedziałem, na co wskaże
mój test przynależności, na co wskażą dokonane w jego trakcie wybory.
Uznałem, że jedzenie jest ważniejsze od broni. Rzuciłem się na psa, żeby
uratować dziewczynkę. Wiedziałem, że to zakończy mój test i że zostanę
zakwalifikowany do Altruizmu. I nie jestem wcale pewny, czy wybrałbym
inaczej, gdyby ojciec mnie nie przygotowywał i nie kontrolował z daleka
Zgłoś jeśli naruszono regulamin