Gower Hazel - Theirs PL.pdf

(1184 KB) Pobierz
THEIRS
HAZEL GOWER
Przekład: bdomelek
Korekta: Dizzyy
Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i
wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie
tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść
tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo.
ROZDZIAŁ 1
– Ahh. Ohh. Daj spokój. Proszę!
Susie kręciła swoim tyłkiem na łóżku, pchając biodrami do przodu i do
tyłu.
– Jeszcze tylko troszeczkę. Dasz radę. Oddychaj. Argh. Już prawie.
Wstrzymała oddech i położyła się plecami na łóżku.
– Tak, tak.
Leżąc zupełnie nieruchomo, zbyt przerażona, by nabrać nawet niewielką
ilość powietrza, rozejrzała się po swojej sypialni.
– Och, proszę, dopnij się.
Magiczny przedmiot, który jak miała nadzieję pomoże jej utrzymać
wszystko na miejscu, leżał na toaletce z litego dębu na końcu łóżka.
– Kurde!
Pojękując wciągnęła brzuch tak bardzo jak to było możliwe i powoli
przesunęła się na łóżku. Westchnęła z ulgą, kiedy dotarła na brzeg i spuściła
nogi w dół łóżka a wszystko pozostało na swoim miejscu. Susie odetchnęła z
ulgą by po chwili usłyszeć odgłos rozdarcia.
– Kurwa!
Jęknęła, wstała z łóżka i podeszła do szafki, aby poszukać ubrania, w
które mogłaby się zmieścić.
Godzinę później usiadła w nogach łóżka, spoglądając na swoje odbicie w
lustrze toaletki. Podczas tej obserwacji, łzy jak grochy płynęły po jej policzkach.
Szloch wyrwał się ze ściśniętego gardła.
– Odmawiam kupowania spodni w rozmiarze osiemnastym.
Ocierając oczy spojrzała w dół na swój brzuch.
– Pozbędę się ciebie. Nie poddam się tym razem, tak jak to było, kiedy
musiałam kupić ubrania w rozmiarze szesnastym.
Prostując ramiona spojrzała sobie w oczy.
– Susan Ellen Sanden w tej chwili założysz spodnie dresowe i pójdziesz
zapisać się na siłownię. A kiedy już tam będziesz, skorzystasz ze swoich
oszczędności, aby opłacić osobistego trenera.
Jej odbicie spojrzało na nią, nie chcąc wydać jej ciężko zapracowanych
oszczędności. Susie ponownie spojrzała w dół na swój brzuch i zaciskając zęby,
wstała wciągając spodnie dresowe. Odwracając się do lustra z szerokim
uśmiechem, chwyciła prześcieradło i przykryła nim lustro.
– Nie spojrzę na ciebie do momentu osiągnięcia celu, jakim jest utrata
wagi. Wrócę tu, gdy będę nosiła rozmiar dziesiąty.
****
Stojąc przed
Zdrowymi Ciałami,
Susie dyskutowała sama ze sobą czy
powinna to naprawdę zrobić. Może powinna ponownie tańczyć albo grać w
netball. Kogo chciała oszukać? Nie tańczyła od czterech lat, a od ostatniego
razu, kiedy grała w netball minęło jeszcze więcej czasu. Biorąc głęboki oddech,
obciągnęła rąbek swojej koszulki, upewniając się, że zakrywa przyczynę, dzięki
której się tu zjawiła i przeszła przez drzwi.
Nie było tak źle, jak myślała. Przez cały czas, kiedy przejeżdżała obok
siłowni, wyobrażała sobie szczupłych, umięśnionych i pięknych ludzi, którzy
dobrze się bawią, nigdy się nie pocąc, nie dysząc i z całą pewnością bez
obwisłych kawałków ciała wylewających się z ich ubrań albo człapiących
wokół. Susie była przyjemnie zaskoczona, że w tym przypadku tak nie było.
Och, pewnie, że była tam wspaniała blondynka, z dużymi piersiami, kilka
opalonych kobiet tu i tam, i mignęła jej muskularna klata jakiegoś ogiera albo
nawet dwóch, ale przede wszystkim ujrzała ludzi o różnych kształtach i
rozmiarach.
Zmierzając w stronę recepcji, gdzie siedziała ładna brunetka pisząc coś na
komputerze, Susie zaczekała cierpliwie na odwzajemnienie powitania. Kobieta
spojrzała w górę znad ekranu uśmiechając się powiedziała.
– Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
Susie posłała jej coś, co miała nadzieję, że mogłoby uchodzić za uśmiech,
wzięła głęboki wdech i odpowiedziała.
– Cześć, chciałabym dowiedzieć się, jak mogę zostać członkiem.
Kobieta wstała, a jej uśmiech stał się jeszcze większy. Zlustrowała Susie
od góry do dołu, a ta mogłaby przysiąc, że zobaczyła jak w jej oczach zabłysnął
symbol dolara, zanim przeszła dalej.
– Witamy w
Zdrowych Ciałach.
Jestem Gwen. Chodźmy porozmawiać do
jednego z naszych pokoi, dzięki czemu będziemy mogli przekonać się, jaki
rodzaj członkostwa jest dla ciebie odpowiedni.
Wyszła zza recepcyjnego biurka i skierowała się do pokoju, w którym stał
jedynie stół, szafki na dokumenty i komputer. Gładkie białe ściany były skąpo
przyozdobione tylko dwoma plakatami. Jeden przedstawiał piramidę żywności a
drugi prezentował piękno kobiecych i męskich postaci.
Gwen usiadła za biurkiem i gestem wskazała Susie, by spoczęła na
jednym z dwóch krzeseł po przeciwnej stronie. Kiedy usiadła, Gwen zapisała
coś na komputerze, po czym spojrzała do góry i skoncentrowała się na niej.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin