Jako Słowianie jesteśmy u siebie.pdf

(165 KB) Pobierz
Dziwi mnie, że uczy się w naszych szkołach o religii greckiej, rzymskiej, a
niestety o naszej rodzimej się zapomina – mówi Ratomir Wilkowski,
przedstawiciel polskich rodzimowierców. W rozmowie z naTemat opowiada,
jak trudno jest dziś dać dzieciom starosłowiańskie imię i o tym, kim są
współcześni polscy "poganie".
W czerwcu "Rzeczpospolita" napisała o planowanym zjednoczeniu polskich
pogan. Postanowiliśmy porozmawiać z jednym z uczestników zjazdu, o
którym pisał dziennik, by dowiedzieć się więcej, co to znaczy być
"poganinem" we współczesnej Polsce.
Jak powinienem się do pana zwracać?
Ratomir Wilkowski: U nas kapłanów nazywa się żercami.
Kim są żercy?
1530308534.001.png
Żerca sprawuje czynności obrzędowe, poza tym prowadzi też inne czynności
związkowe. Ale inaczej niż w Kościele Katolickim, musi się sam utrzymywać.
Nie ma czegoś takiego, że żyje tylko z datków wiernych. Musi pracować.
Funkcja żercy jest honorowa.
Czy to dlatego, że nie ma wystarczająco wielu wiernych, by żerca
mógł utrzymać się z ich datków?
Myślę, że wiernych jest całkiem sporo, natomiast wątpię, żeby w tym kraju
znaleźli się chętni, żeby utrzymywać jeszcze jedną grupę kapłańską. I tak z
naszych podatków wszyscy łożymy na Kościół Katolicki. Natomiast zwyczaj,
że żerca musi się sam utrzymywać, został wywiedziony ze źródeł
historycznych: z przekazów, z kronik.
I co z tych źródeł wynika?
Kapłani rodzimowierczy utrzymywali się z pracy swoich rąk i my staramy się
to kontynuować. Chociażby dlatego, żeby nie prowokować dziwnych,
niejasnych sytuacji, tudzież w skrajnych przypadkach patologii, mogących
zaszkodzić nie tylko związkowi, ale całemu systemowi wyznaniowemu.
Jak to się stało, że pan w ogóle zainteresował się
rodzimowierstwem?
Rzecz polega na tym, że człowiek w pewnym momencie swojego życia
zaczyna zadawać pytania, które są wspólne dla większości systemów
wyznaniowych – o sens istnienia, nie tylko swojego, ale i otaczającego nas
świata. O to, co jest przed naszym życiem, co jest po nim. Generalnie, o
istotę wszechrzeczy, można powiedzieć. Różne religie, różne systemy
wyznaniowe, starają się odpowiadać na te pytania na swój sposób.
Dlaczego dla pana akurat ten sposób okazał się
najatrakcyjniejszy?
Może nie tyle najatrakcyjniejszy, co najbardziej zbieżny z moją filozofią
życiową. Katolicyzm, który jest w naszym kraju najbardziej popularny, w
najmniejszym nawet stopniu nie odzwierciedla tego, w co wierzę, ani nie
znajdywał pokrycia w moim stosunku do świata.
A w czym z pana filozofią pokrywała się wiara rodzimowiercza?
Podstawową rzeczą jest to, że rodzimowierstwo słowiańskie nie jest
dogmatycznym monoteizmem, tylko politeizmem, czyli wielobóstwem. Do
tego jest silnie nacechowane panteizmem, czyli przekonaniem, że Bóg
najwyższy jest tożsamy całemu otaczającemu nas światu, naturze.
Monoteizm chrześcijański wyklucza panteizm, a tym bardziej politeizm. W
rodzimowierstwie świat w skali makro nie jest stworzony przez Boga, tylko
jest mu tożsamy.
Oprócz tego, przynajmniej w ramach związku, który ja reprezentuję,
zakładamy istnienie pozostałych bogów, będących niejako przejawami
poszczególnych aspektów Boga najwyższego. Sprawują oni pieczę nad
konkretnymi aspektami natury, poprzez nie przejawiając swe istnienie.
Mówi pan o związku, który pan reprezentuje. Tymczasem
związków rodzimowierczych jest kilka.
Obecnie w Polsce zarejestrowane są cztery związki rodzimowiercze, z czego
czynnie działają trzy. Jest to reprezentowany przeze mnie Rodzimy Kościół
Polski, związek wyznaniowy Rodzima Wiara i zachodniosłowiański związek
wyznaniowy Słowiańska Wiara. Oprócz tego istnieją różne lokalne wspólnoty
nieformalne, jak również formalnie zarejestrowane stowarzyszenia i grupy
takie jak Stowarzyszenie Żertwa, Stowarzyszenie Watra, Stowarzyszenie
Gontyna, czy grupa Wiedza i Dzieło.
Dlaczego tych grup jest tak wiele?
Bo zakres rodzimowierstwa jest dość szeroki. Czasami przyczyną tego
rozwarstwienia są, mówiąc najkrócej, poglądy polityczne. Są grupy, które
bardziej skłaniają się ku prawicy. Są grupy, które bardziej stawiają na folklor
i wierne sięganie do źródeł. Generalnie, same różnice wyznaniowe,
teologiczne nie są aż tak wielkie. I nie uważam, żeby związków było aż tak
wiele. Szczególnie uwzględniając fakt, że to jest politeizm, czyli system, który
nie zakłada jakiegoś jednego, uniwersalnego systemu zbliżania się do
absolutu, do Boga najwyższego, czy nawet sumy bóstw. W rodzimowierstwie
już samo to, że jest ono politeizmem, dopuszcza sporą tolerancję i możliwość
indywidualnego podejścia do wiary.
Inaczej niż w monoteizmie.
Tak, a proszę zauważyć, że choćby chrześcijaństwo, które jest religią
wyraźnie określającą zakres swoich założeń teologicznych, również nie
uchroniło się od rozwarstwień. W jego ramach też musiano się spotykać na
różnego rodzaju soborach, uchwalać kanony wiary, które często prowadziły
nie tyle do scalenia, co wręcz dalszych podziałów. Mimo że monoteizmy
często są globalnymi systemami uniwersalistycznymi, również w ich ramach
dochodzi do rozłamów.
Czy wasza religia jest uniwersalistyczna? Czy zakładacie
nawracanie na nią innych ludzi?
Nie. To wynika już z samej definicji rodzimowierstwa, ponieważ w
przeciwieństwie do zdecydowanej większości monoteizmów, które są
określane jako religie objawione czy też założone, rodzimowierstwo jest tzw.
religią naturalną, czyli taką, która wykształciła się na przestrzeni wieków,
istniejąc niejako od początku dziejów danej grupy etnicznej.
Opiera się ono na zmysłowej i pozazmysłowej obserwacji otaczającego nas
świata, w naszym przypadku obserwacji zapoczątkowanej przez naszych
słowiańskich przodków. I już chociażby przez to, że wiara ta związana jest z
grupą etniczną i terenem na którym się wykształciła, nie jest ukierunkowana
na nawracanie czy przekonywanie osób spoza tej grupy.
A gdyby ktoś sam się do was zgłosił?
W przypadku naszego związku jest wyraźnie powiedziane, że każdy, kto
uważa się za Polaka i szanuje naszych rodzimych bogów, może formalnie
przystąpić do Rodzimego Kościoła Polskiego.
Ale musi uważać się za Polaka, tak? Nie przyjęlibyście kogoś z
zupełnie innej kultury?
Powiem tak – trudno mi sobie wyobrazić, żeby osoba będąca z innego
kontynentu nie wyznawała swoich bogów, tylko chciała wyznawać naszych.
Jeżeli ktoś chce wyznawać naszych bogów, to siłą rzeczy, niejako z definicji,
zakłada się, że będzie to osoba, której szczególnie bliska będzie ta kultura,
ten naród, te ziemie. Więc owszem, ten ktoś może mieć wśród swoich
przodków osoby innej niż polska narodowości, ale jeśli nie ma w duszy
szacunku dla naszych słowiańskich bogów, to mija się z celem, żeby
przystępował do związku. To tak jakby do wojska przyszła osoba, która ma
poważną wadę wzroku i chciała zostać pilotem oblatywaczem (śmiech).
Jaki jest wasz stosunek do Kościoła Katolickiego?
To jest często powtarzające się pytanie, na które wbrew pozorom bardzo
ciężko odpowiedzieć. Ujmując rzecz jak najkrócej: w państwie, które
teoretycznie jest demokratyczne i świeckie, nie odczuwamy, że jesteśmy
traktowani na równi z dominującym Kościołem, co ponoć zapewnia nam
Zgłoś jeśli naruszono regulamin