Kukla - Mo Hayder.pdf

(1719 KB) Pobierz
Tytuł oryginału:
POPPET
Copyright © 2013 by Mo Hayder
Copyright © 2016 for the Polish edition by Wydawnictwo Sonia Draga Copyright © 2016 for the
Polish translation by Wydawnictwo Sonia Draga Projekt graficzny okładki: Szara Sowa Redakcja:
Grzegorz Krzymianowski Korekta: Aneta Iwan, Marta Chmarzyńska, Barbara Meisner ISBN: 978-83-
7999-583-7
WYDAWNICTWO SONIA DRAGA Sp. z o.o.
Pl. Grunwaldzki 8-10, 40-127 Katowice tel. 32 782 64 77, fax 32 253 77 28
e-mail:
info@soniadraga.pl
www.soniadraga.pl
www.facebook.com/wydawnictwoSoniaDraga
E-wydanie 2016
Skład wersji elektronicznej:
konwersja.virtualo.pl
Niewidzialna
Matka Potworów siedzi na szpitalnym łóżku. Nagle dostrzega ruch w pasku
światła pod drzwiami. Cień się przesuwa, nieznacznie przemyka w bok, a
potem się zatrzymuje.
Matka Potworów obserwuje go z głośno bijącym sercem. Coś tam jest,
coś się czai.
Bezszelestnie zsuwa się z łóżka i ostrożnie odchodzi w najdalszy kąt
pokoju – byle dalej od drzwi. Wciska się w trójkątną przestrzeń między
ścianami, dygocze, oczy jej wilgotnieją ze strachu. Przez okno za jej plecami
wpada do środka światło latarni, które rzuca na podłogę potrójny cień. Cienie
zmieniają kształt, wydłużają się, pełzną niczym drapiące podłogę palce, aż w
końcu zlewają się z cieniem pod drzwiami. Matka Potworów rozgląda się po
pokoju – przygląda się uważnie ścianom, łóżku, szafie. Bada wzrokiem
każdy kąt, każde pęknięcie w murze, wszystkie zakamarki, w które może
wśliznąć się Maude. Nikt tutaj nie wie o Maude tyle, ile Matka Potworów.
Ale ona na pewno o niej ani piśnie. Za bardzo się boi.
Maude wciąż tam jest, niemal nieruchoma – plama światła jedynie od
czasu do czasu lekko drga. Nagle Matka Potworów słyszy jej oddech.
Chciałaby krzyknąć, ale nie jest w stanie wydobyć z gardła żadnego dźwięku.
Ostrożnie, jak najciszej wsuwa drżącą dłoń pod cienki czerwony szlafrok i
przesuwa palcami po skórze między piersiami – próbuje wymacać jedyną
rzecz, której teraz potrzebuje. W końcu udaje jej się to znaleźć i zaczyna
mocno ciągnąć. Ból jest straszliwy, nigdy bardziej nie cierpiała. To gorsze
niż samodzielnie dokonana amputacja ręki – albo poród (przeżyła to kilka
razy). Jednak nie przestaje, dalej rozpina suwak od mostka aż do wzgórka
łonowego. Słychać lepkie mlaśnięcia, kiedy mięśnie brzucha wyłaniają się
spod skóry.
Ujmuje krawędzie rozdartej skóry i rozchyla ją na boki, wijąc się z bólu i
płacząc. Tkanka odrywa się od żeber i piersi, ześlizguje z ramion. Pęka i
krwawi, ale Matka Potworów nie przestaje, dopóki strzępy skóry nie zwisają
jej na biodrach niczym spływający wosk. Bierze kilka głębokich wdechów i
zsuwa skórę z nóg.
Po chwili zwał tkanek leży u jej stóp niczym sflaczała gumowa matryca.
Matka Potworów się otrząsa. Staje wyprostowana – jest pewna siebie,
nieugięta. Jej nagie mięśnie lśnią w blasku latarni. Zwraca się w kierunku
drzwi, dumna, z podniesioną głową.
Teraz Maude na pewno jej nie znajdzie.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin