O ptaszku Złotodziubku i inne bajki - Józef Ondrusz.txt

(74 KB) Pobierz
Józef Ondrusz
o ptaszku Złotodzióbku
i inne bajki
ilustrowała
Jolanta Martolla
Nasza Księgarnia
Warszawa
1986

O czerwonej kurce
W małej chatce porodku lasu żyły trzy gosposie  czerwona kurka, biała kotka i szara myszka. Czerwona kurka spędzała noce na wysokiej grzędzie, biała kotka w przytulnym koszyczku, a szara myszka w bezpiecznej norce pod cianš.
Pewnego rana czerwona kurka obudziła się pierwsza, zeskoczyła z grzędy i zagdakała:
  Która z nas rozpali dzi ogień?
  Ja nie!  miauknęła biała kotka.
  Ja też nie!  pisnęła szara myszka.
  No, to ja to zrobię!  gdaknęła kurka i rozpaliła ogień w piecu.                                                   I
Kiedy ogień wesoło trzaskał, zagdakała znów czerwona kurka:
  Która z nas posprzšta dzi kuchnię?
  Ja nie!  miauknęła biała kotka.
  Ja też nie!  pisnęła szara myszka.                               '
  No, to ja to zrobię!  gdaknęła kurka i posprzštała kuchnię. Kiedy w kuchni aż pojaniało od czystoci, zagdakała znów czerwona kurka:
  Która z nas ugotuje dzi niadanie?
  Ja nie!  miauknęła biała kotka.
  Ja też nie!  pisnęła szara myszka.
  No, to ja to zrobię!  gdaknęła kurka i zakrzštnęła się około niadania.
Kiedy smaczne niadanie zapachniało na stole, zagdakała znów czerwona kurka:
  Która z nas zje to niadanie?
  Ja!  miauknęła biała kotka.
  Ja też!  pisnęła szara myszka.
  Nie, nie! Sama zjem niadanie! Chyba że już zawsze będziecie mi pomagać!  gdaknęła kurka.
  Będę!  miauknęła biała kotka.
  Ja też będę!  pisnęła szara myszka.
Ulitowała się więc kurka nad kotkš! i myszkš i podzieliła się z nimi niadaniem.
Kiedy jedzenie znikło ze stołu, kurka wyjrzała przez okno i na cieżce zobaczyła lisa.
 Lis idzie do naszej chatki!  zagdakała czerwona kurka i wskoczyła na wysokš grzędę.
  Lis idzie do naszej chatki!  zamiauczała biała kotka i ukryła się w przytulnym koszyczku.
  Lis idzie do naszej chatki!  zapiszczała szara myszka i schowała się w bezpiecznej norce pod cianš.
  Dzień dobry, gosposie! Która z was podrapie mnie po grzbiecie?  spytał lis.
  Ja nie!  miauknęła biała kotka.
  Ja też nie!  pisnęła szara myszka.
  No, to ja cię podrapie!  gdaknęła czerwona kurka.
I podeszła do lisa. Drapała go, drapała od koniuszka ogona aż po czubki uszu. Kiedy drapała go po uszach, lis uderzył łapš czerwonš kurkę, przewrócił jš na ziemię i wepchnšł do worka.
  Która z was mi pomoże?  zagdakała rozpaczliwie w worku czerwona kurka.
  Ja nie!  miauknęła biała kotka i skuliła się w swoim koszyczku.
  Ja też nie!  pisnęła szarajmyszka i przycupnęła w norce. Kotka i myszka wierzyły, że się uratujš, ale lis nie próżnował.
Z koszyczka wycišgnšł białš kotkę, z norki wygrzebał szarš myszkę i wepchnšł obie do worka. Zarzucił go potem na plecy i pobiegł do domu.
Worek z kurkš, kotkš i myszkš był ciężki, toteż po chwili lis rzucił go na ziemię i położył się pod rosochatym dębem, żeby wypoczšć. Wkrótce zasnšł.
8
Ledwie zasnšł, czerwona kurka wydobyła spod skrzydła nożyczki, igłę i nici, i gdaknęła cichutko:
  Która z nas przetnie worek nożyczkami?
  Ja!  miauknęła cichutko biała kotka.
  Ja też!  pisnęła cichutko szara myszka.
  No, to zrobimy to razem!  gdaknęła cichutko czerwona kurka.
Wkrótce wszystkie trzy wydostały się z worka. Potem czerwona kurka gdaknęła znów cichutko:
  Która z nas przyniesie kamienie?
  Ja!  miauknęła biała kotka.
  Ja też!  pisnęła szara myszka.
  No, to zrobimy to wspólnymi siłami!  gdaknęła czerwona kurka.
Potem wspólnymi siłami przydwigały trzy kamienie i włożyły je do worka.                                 I
  Która z nas zaszyje worek?  gdaknęła czerwona kurka.
  Ja!  miauknęła biała kotka.
  Ja też!  pisnęła szara myszka.
  No, to zrobimy to razem!  gdaknęła czerwona kurka. Potem wspólnymi siłami zaszyły worek i cichaczem pobiegły do
chatki.
9
Kiedy lis ocknšł się ze snu, zarzucił worek na plecy i pobiegł do domu.
  Hej, żono-lisico, postaw na ogniu duży gar gliniany, niosę smaczny obiad!  wołał z daleka.
Lisica napełniła wodš duży gar gliniany i postawiła go na ogniu. Kiedy wrzštek zaczšł kipieć, lis wyniósł ciężki worek na dach, rozwišzał sznurek i zawołał:
  Czerwona kurko, biała kotko i szara myszko, hop!  do gara! Z wielkim hałasem poleciały kominem ciężkie kamienie i stłukły
na palenisku duży gar gliniany.
Lis i lisica nie zjedli w tym dniu obiadu. Czerwona kurka, biała kotka i szara myszka były już dawno w swojej chatce. Odtšd zawsze wspólnie pracowały i pomagały sobie wzajemnie.
O ptaszku Złotodzióbku
Poszedł dziadek do lasu naršbać drzewa na opał. Kiedy walnšł toporem w spróchniały pień, wyleciał spod niego ptaszek Złotodzió-bek i spytał:
  Czego sobie życzysz, dziadku? Dlaczego nie pozostawisz mnie w spokoju?
10
  Wybacz, Złotodzióbku, ale potrzebuję opału!
  Id, dziadku, do domu! Jutro będziesz miał opału co niemiara!  rzekł ptaszek i odfrunšł.
Nazajutrz rano stał obok chałupy wysoki stos polan.
  Skšd mamy tak dużo drewna?  spytała babka.
  Sprawił to ptaszek Złotodzióbek!  odparł dziadek i opowiedział babce o wczorajszej przygodzie.
  Id, dziadku, do lasu i powiedz ptaszkowi, że drewna mamy pod dostatkiem, tylko żywnoci nam potrzeba!
Poszedł dziadek do lasu i walnšł toporem w spróchniały pień. Wyleciał ptaszek Złotodzióbek i spytał:    .
  Czego sobie życzysz, dziadku? Dlaczego nie pozostawisz mnie w spokoju?
  Wybacz, Złotodzióbku, ale babka chce od ciebie żywnoci!
  Id, dziadku, do domu! Babka będzie miała jutro żywnoci w bród!  rzekł ptaszek i odfrunšł.
Nazajutrz od rana miała babka w komorze, czego tylko dusza zapragnie.                                      .
  Id, dziadku, do lasu i powredz ptaszkowi, żeby mi dał duży sklep!
Poszedł dziadek do lasu i walnšł toporem w spróchniały pień. Wyleciał ptaszek Złotodzióbek i spytał:
11
  Czego sobie życzysz, dziadku? Dlaczego nie pozostawisz mnie w spokoju?
  Wybacz, Złotodzióbku, ale babka chce dużego sklepu!
  Id, dziadku, do domu! Babka będzie miała jutro sklep z różnymi towarami!  rzekł ptaszek i odfrunšł.
Nazajutrz obok chałupy stał duży sklep, a w nim tyle było towarów, że ludzie z daleka pieszyli tam po zakupy.
  Id, dziadku, do lasu i powiedz ptaszkowi, że chcę zostać carycš!
Poszedł dziadek do lasu i walnšł toporem w spróchniały pień. Wyleciał ptaszek Złotodzióbek i spytał:
  Czego sobie życzysz, dziadku? Dlaczego nie pozostawisz mnie
w spokoju?
  Wybacz, Złotodzióbku, ale babka chce zostać carycš!
  Id, dziadku, do domu! Bablfa będzie jutro carycš!  rzekł ptaszek i odfrunšł.
Nazajutrz obok chałupy wznosił się carski pałac, a w nim panoszyła się baba-caryca.
  Id, dziadu, do lasu i powiedz ptakowi, że chcę go mieć w pałacu na każde zawołanie!
Poszedł dziadek do lasu i walnšł toporem w spróchniały pień. Wyleciał ptaszek Złotodzióbek i spytał:
12
i
*f
  Czego sobie życzysz, dziadku? Dlaczego nie pozostawisz mnie w spokoju?
  Wybacz, Złotodzióbku, ale baba-caryca chce cię mieć w pałacu na każde zawołanie!
  Id, dziadku, do domu! Carycę jutro spotka to, na co zasługuje !  rzekł ptaszek i odfrunšł.
Nazajutrz caryca nie była już carycš, tylko starš babš. Nie mieszkała też w pałacu, tylko w starej lepiance.
Poszedł dziadek do lasu ršbać pnie na opał. Kiedy walnšł toporem w spróchniały pień, próchno posypało się dokoła, ale o ptaszku Złotodzióbku nie było ani słychu, ani dychu.
O kurce Czubatce, która przechytrzyła lisa
Pod samotnym drzewem na skraju wsi grzebała kurka Czubatka i szukała robaków.
Od pobliskiego lasu przybiegł zgłodniały lis i już z daleka oblizywał się na myl o smacznym obiedzie. Ale Czubatka spostrzegła lisa i wyfrunęła na najniższš gałš drzewa.
 Dzień dobry, Czubatko!  rzekł lis spoglšdajšc na drzewo. Przynoszę ci nowinę, a ty uciekasz przede mnš.
14
  A jakš mi przynosisz nowinę?  spytała Czubatka.
  Dzi rano, Czubatko, został zawarty pokój pomiędzy wszystkimi zwierzętami. Już nie będziemy jeden drugiego przeladować ani zjadać. Żadne zwierzę już nigdy nie wyrzšdzi krzywdy drugiemu. Od dzi kotom nie wolno łapać myszy, jastrzębiom zjadać ptaków, a lisom polować na kury. Sfruń na ziemię, Czubatko, jestemy przecież przyjaciółmi!
  Nie sfrunę, lisie, do ciebie! Stšd mam piękny widok na całš wie. Widzę wszystko, wszyciutko, co się tam dzieje.
  A co się tam takiego dzieje, Czubatko?
  Teraz widzę sforę psów, które pędzš tutaj do nas. Będziesz im mógł, lisie, opowiedzieć swojš nowinę o pokoju pomiędzy zwierzętami !
Lis skoczył w kierunku lasu.
  Nie uciekaj, lisie! Psy nie miš ci przecież wyrzšdzić żadnej krzywdy!  wołała Czubatka.
  Nie wierzę tym kundlom!  odkrzyknšł lis i zmykał do lasu. A Czubatka sfrunęła z drzewa^ na ziemię i pobiegła do domu.
**ťŚ
O zajšcu i żabach
Bolał kiedy zajšc okropnie nad swoim losem. Wszystko, co go otaczało na wiecie, czyhało na niego dzień w dzień od samego urodzenia. Ludzie, zwierzęta, nawet martwe przedmioty. Bał się wszystkich i wszystkiego. Sypiał z otwartymi oczyma, przerażał go każdy najsłabszy szelest, wiecznie musiał czmychać przed swoimi wrogami.
  Jestem największym nieszczęliwcem pod słońcem, który boi się wszystkich i wszystkiego!  narzekał sam przed sobš.  Nie zniosę już dłużej takiego życia i raz na zawsze skończę z sobš!
Zrozpaczony zajšc postanowił popełnić samobójstwo.
Opodal lasu rozcišgał się głęboki staw. Pobiegnie zaraz do niego i utopi się w jego głębinie. Zakończy w ten sposób swe nędzne życie.
Pokicał więc bez zwłoki w kierunku stawu. Kiedy wybiegł na groblę, przestraszone żaby skakały na \^yprzódki do wody.
Przystanšł zajšc nad wodš, namylił się i rzekł po chwili:
  Hoho, jak widzę, to wcale nie jestem jakim tam nic nie znaczšcym szaraczkiem! I mnie kto się boi, i przede mnš kto...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin