Jean Brashear - Marchand 07 - Późna miłość.pdf

(977 KB) Pobierz
Jean Brashear
Późna miłość
sc
Anula & Irena
an
da
lo
us
Kochany Remy!
To, co mam Ci do powiedzenia, będzie dla Ciebie
trudne do przyjęcia, ale może właśnie dlatego w ogóle
zaczęłam do Ciebie pisać? Wciągu ostatnich miesięcy
zaczęłam się spotykać z Williamem Armstrongiem.
Wiem! Wiem! Był twoim rywalem, ale wtedy wszyscy
byliśmy bardzo młodzi. Posłuchaj, Remy, cudownie
jest mieć znowu kogoś, komu mogę się zwierzyć...
kogoś, kto tak jak on zna się na hotelarstwie. Z począt­
ku były to zwykłe spotkania towarzyskie, ale dłużej nie
mogę zaprzeczać, że charakter naszej znajomości się
zmienia.
Remy! To jest dla mnie bardzo trudne. Byłeś moim
życiem, moją miłością, i zawsze będziesz ze mną,
w moim sercu i w oczach naszych pięknych córek.
Mam kompletny mętlik w głowie. Myślałam, że ze­
starzejemy się razem, i po twojej śmierci byłam gotowa
żyć dalej w samotności już do końca moich dni. Ale
teraz...
Musiałam Ci o tym powiedzieć. Może potrzebowa­
łam sama przed sobą przyznać, że William z każdym
dniem staje się mi bliższy? Och, mój najdroższy! Mamy
tyle kłopotów z hotelem, że sercowe emocje są ostatnią
rzeczą, jakiej mi jeszcze potrzeba. Gdzie jesteś, żeby mi
sc
an
da
Anula & Irena
lo
us
przypomnieć, ma doucet, że tu toczy się gra życia
i miłości? .
Czy to możliwe, żeby los okazał się dla mnie tak
łaskawy, że dał mi drugą miłość?
Twoja Anne
sc
Anula & Irena
an
da
lo
us
Droga Czytelniczko!
Nowy Orlean zawsze miał swój magiczny czar pły­
nący z bogatej mieszanki smaków, dźwięków i ulicz­
nych obrazów, jakich nie znajdziesz nigdzie indziej na
świecie. Żaden huragan z piekła rodem nie zmieni
tego, czym to miasto dla nas było, nie wpłynie na
miłość, jaką je darzyliśmy, na determinację, z jaką
mieszkańcy przystąpili do jego odbudowy.
Nowy Orlean nadal istnieje, może trochę przypo­
mina Śpiącą Królewnę przykrytą welonem smutku,
przysypaną gruzami i śmieciami, jakie huragan na
niego narzucił. Lecz miasto nie śpi, nie, nie, nie
ono. Może tylko łapie oddech, ale już zaczyna przy­
tupywać i szykować się do tańca? Zobaczycie, zno­
wu będziemy się bawić jak za dawnych dobrych
czasów!
Jutro Nowy Orlean pod wieloma względami będzie
inny, lecz jego duch pozostanie taki jak dawniej. Mam
szczęście znać tam wielu cudownych ludzi, ludzi, któ­
rzy nigdy nie rezygnują, ludzi, którzy nigdy się nie
poddają. Oni, i wielu im podobnych, obudzą kajuńską
Śpiącą Królewnę z jej burzą kruczoczarnych włosów,
sznurami koralików, falbaniastymi spódnicami i tań­
czącymi bosymi stopami. A jeśli my wszyscy, którzy
nie jesteśmy mieszkańcami Nowego Orleanu, przyłą­
czymy się do tego wysiłku, odwiedzając to miasto
i zostawiając tam trochę grosza, ten dzień się przy­
bliży. Ja, na przykład, będę uradowana. Spotkajmy się
sc
an
da
Anula & Irena
lo
us
sc
an
W Cafe du Monde na francuskich pączkach „beignet",
eh bienl
Dwie z takich dzielnych dusz, Marcie Maxwell
Lemoine i Becky Maxwell Ancira, złożyły hołd temu,
co najlepsze w Nowym Orleanie, i jeśli odwiedzicie
moją stronę internetową www.jeanbrashear.com, bę­
dziecie mogły przeczytać przewodnik „Atrakcje No­
wego Orleanu według sióstr Maxwell" wraz z napisa­
nym przeze mnie opowiadaniem „Ósma rano w Dziel­
nicy Francuskiej". Znajdziecie tam też garść przepy­
sznych przepisów kulinarnych.
Uczestniczenie w pisaniu tej serii powieści wysła­
wiających cuda Nowego Orleanu sprawiło mi ogrom­
ną radość. Mam nadzieję, że dobrze spędziłyście czas
w towarzystwie Anne i Williama i przekonałyście się,
że stara miłość nie rdzewieje.
da
Anula & Irena
lo
us
Wszystkiego najlepszego,
Jean
Zgłoś jeśli naruszono regulamin