Urodziny - Angelica.pdf

(54 KB) Pobierz
Tytuł: Urodziny
Autor: Angelica
Opis: W&W mają urodziny ;)
Urodziny
- Wiesz, George? Ludzie, którzy są wiecznymi optymistami, uśmiechają się dwadzieścia cztery
godziny na dobę…
- Siedem dni w tygodniu? – przerwał bratu George.
- Noo. Tak tu piszą!
- Pokaż! To chyba o nas.
- George, czy my uśmiechamy się przez cały czas?
- To niemożliwe, Fred.
- Też tak sądzę. Bo gdybyśmy ciągle, bez przerwy się uśmiechali, bolałyby nas mięśnie twarzy.
Czyż nie mam racji, braciszku?
- Masz całkowitą rację, brachu. Gdyby uśmiech nie złaził nam z gęby przez tyle czasu, to już by
nam tak zostało!
- Dokładnie o tym samym pomyślałem. A przecież dwadzieścia cztery godziny to szmat czasu!
- Czytasz mi w myślach. Poza tym, nie można się uśmiechać podczas sprzątania własnego pokoju.
- Przecież my nie sprzątamy własnego pokoju.
- Racja.
- Nie można też się uśmiechać, kiedy się dostaje Trolla z testu z transmutacji.
- My się z tego cieszymy.
- Na Merlina! To kiedy my się nie uśmiechamy, Freddie?
- Nie mam pojęcia, Georgie. Może wtedy, kiedy profesor Snape podchodzi do nas wkurzony, bo
znowu przeszkadzamy mu w prowadzeniu zajęć?
- Weasley i Weasley – Snape zmierzył bliźniaków wzrokiem. – Doprawdy, to, że dziś są wasze
urodziny, co wywnioskowałem z harmideru w Wielkiej Sali, stanowczo nie oznacza, że macie
prawo rozwalać mi kolejne zajęcia. I zetrzyjcie z twarzy te głupkowate uśmieszki. Macie odrobioną
pracę domową?
- Oczywiście! - odparł natychmiast Fred.
Brwi Snape pojechały w górę.
- A to ciekawe. Chyba po raz pierwszy...
- PRIMA APRILIS! - zawołali bliźniacy jednocześnie, wywołując tym samym salwę śmiechu
wśród reszty Gryfonów.
- Żarty się skończyły. Minus…
- ...dziesięć tysięcy punktów od Gryffindoru!
- Co tam bełkoczesz, Weasley?
- Który? – zapytali bliźniacy jednocześnie.
Snape zrobił wściekłą minę.
- Czy teraz poznamy pański gniew? – zapytał cicho George.
- K-BOOM! – zawołał Fred.
- MINUS PIĘĆDZIESIĄT PUNKTÓW OD KAŻDEGO Z WAS! CHOLERNI GÓWNIARZE!
MARSZ MI ZARAZ DO PROFESOR MCGONAGALL! I NIECH WAS WIĘCEJ DZISIAJ NIE
WIDZĘ! SZLABAN Z FILCHEM DO KOŃCA MIESIĄCA! – krzyknął jeszcze, kiedy za
rudzielcami zamknęły się drzwi.
***
- Ale narobiliśmy, Fred.
- Wiem, George. Przybij piątkę!
- Snape wścieka się na nas, bo nie daliśmy mu spróbować naszego urodzinowego tortu.
- No nie wiem, czy akurat o tę część naszej urodzinowej szopki mu chodzi.
- Masz na myśli korek od szampana, którym dostał prosto w czoło? – Fred wyszczerzył zęby.
- Dokładnie tak. Ale to nie nasza wina, że Snape wybrał się na spacer pomiędzy stołami Domów
akurat wtedy, kiedy otwieraliśmy szampan!
- Takie życie – powiedział Fred z uśmiechem. – To co? Idziemy do starej wiedźmy czy może
odłożymy to w czasie?
- Ja to bym sobie polatał na miotle – George uśmiechnął się chytrze.
- Czytasz w moich myślach, braciszku.
***
- Ludzie, którzy są wiecznymi optymistami zawsze i wszędzie doszukują się pozytywów. Potrafią
wyjść obronną ręką z niemal każdej opresji. To zdecydowanie o nas.
- Masz rację, George. Gdyby nie nasz urok osobisty, McGonagall nie darowałaby nam tego
wybryku.
- Panie Weasley i panie Weasley! – zaskrzeczał George, udając opiekunkę swojego Domu. – Ten
incydent jest karygodny! Już szósty raz w tym tygodniu otrzymuję na was skargę za zakłócanie
zajęć eliksirów! A przypominam, że do dni szkolnych zalicza się jedynie pięć!
- Taaak. Mam nadzieję, że tort będzie jej smakował.
- I że nie wyśle tego wyjca do mamy.
- To był zdecydowanie udany dzień.
- Teraz czas na noc... zdecydowanie udaną.
- Pełną kawałów…
- …i niespodzianek…
- Biedny Filch.
- Już mu współczuję!
- Mieć szlaban z nami, to nie przelewki!
- Przybij piątala!
KONIEC
Zgłoś jeśli naruszono regulamin