Znowu ja - Bizdal tłum. Calissa.pdf

(269 KB) Pobierz
Tłumaczone przez Calissę
Tytuł oryginału: "Me again"
Autor: Bizdal
Link: Me Again
Zgoda: Oczywiście, że jest :)
A/T – "Znowu ja" miało pojawić się na forum już dawno temu, ale z przyczyny braku bety do
dalszych rozdziałów, nie wklejałam. Z góry uprzedzam, że jest to pierwsze tłumaczenie, za jakie się
zabrałam. (dlatego proszę: nie bić!)
Co do rozdziałów - niestety ich długość jest taka, jaka jest i nie jest to spowodowane moją winą.
Jako, że pojawiło się już pytanie, czy to tłumaczenie jest tym poprzednim mówię: nie. Jest
tłumaczone od samego początku, całkowicie przeze mnie.
_____
Co jest co?
Normalna rozmowa:
- Dumbledore lubi Cytrynowe Dropsy.
Myśli:
"Dumbledore lubi Cytrynowe Dropsy."
Wężomowa:
:Dumbledore lubi Cytrynowe Dropssssy:
Inne:
W kursywie: listy, zaakcentowane słowa (czasem w pogrubieniu, podkreślone czy napisane wielką
literą), nazwy składników do eliksirów, zaklęcia, tytuły książek, fragmenty z książek, gazety...
W pogrubieniu: wspomnienia
_____
Dedykowane kochanej yunne, która chciała również tłumaczyć tego fanficka, ale ją wyprzedziłam.
Rozdział 1
Świadomość
Teraz idziesz. Ron i Hermiona są z tobą, ale sprzeczają się, zresztą jak zawsze. Za kilka minut
będziesz w Wielkiej Sali, w samą porę na lunch.
Kilka tygodni temu rozpoczął się twój szósty rok w Hogwarcie.
Czujesz coś innego. I nie, nie jest to z powodu Syriusza czy przepowiedni. "Syriusz..." Zamykasz
oczy i przez chwilę potrząsasz głową, próbując wyrzucić z niej bolesne myśli. To rani, ale teraz się
o to nie obawiasz. Wydarzenia, które miały miejsce w Departamencie Tajemnic powodują u ciebie
stałe poczucie winy i smutek, ale... jest jeszcze coś.
Czujesz ciągłe dreszcze... nie, to nie jest mrowienie, to jest bardziej jak lekki podmuch wiatru, jak
pieszczota. Czasem nawet uścisk... przyjacielski i przyjemny, gdy go najbardziej potrzebujesz.
Kiedy wygląda na to, że twój świat jest rozbity, a ty nie możesz złożyć go z powrotem, próbując nie
zranić swych rąk, niewidzialne dłonie uspokajają cię. Kiedy wszystko, co było tłumione przez lata,
wali się na ciebie, kiedy twoje ręce zaczynają drżeć, koją twój ból.
Przypominają ci o płaczu. Ale nie potrafią płakać, gdyż nie mogą ronić łez.
One łkają.
Bez łez, jedynie się trzęsą tak, jak ramiona szlochającego człowieka.
Nie ma żadnego pociągania nosem, ani ciepłych łez spadających prosto z ich opuchniętych,
czerwonych oczu.
Twoje dłonie nie mają oczu.
One nie mogą zobaczyć...
... mogą jedynie czuć...
***
Wchodzisz do Wielkiej Sali i spoglądasz na zaczarowany sufit. Jest pochmurno... znowu. Przez
chwilę myślisz, że jest z tobą w jakiś sposób połączony, sądzisz, że odzwierciedla twój aktualny
stan, ale natychmiast porzucasz te wyobrażenia.
"Nie, sufit nie może być pochmurny właśnie przeze mnie. Wczoraj nawet Pani Norris w pewnym
sensie wyglądała na zasmuconą... Pani Norris!
Czy ja właśnie pomyślałem, że ten kot wygląda na przygnębionego? Merlinie, to już koniec,
zaczynam wariować! "To, że w tym momencie nie czuję się zbytnio... szczęśliwy, nie znaczy, iż reszta
świata..."
W tym momencie słyszysz denerwujące westchnięcie. Rozglądasz się wokół, by znaleźć jego
źródło. Nie znajdując niczego, ponownie kierujesz się w stronę stołu.
Wtedy słyszysz chichotanie.
Po prostu wiesz, że było skierowane do ciebie.
Ale wygląda na to, że ten chichot dochodzi z... twojej głowy? "Nie jestem wariatem! Pani Pomfrey!
Nie, nie, nie, nie pójdę do Skrzydła Szpitalnego z własnej woli. To nie jest tak, jakbym naprawdę nie
spędzał tam dość wolnego czasu." Z rezygnacją wzruszasz ramionami i kontynuujesz drogę w
kierunku stołu Gryffindoru.
Czerwień i złoto.
"Jasne, czerwony i złoty są w porządku, ale dlaczego nie mogą być trochę bardziej... zielone i
srebrne? Czekaj, czekaj... co?! Nie powinienem był tak myśleć!"
– Harry, czy stało się coś złego? – czyjś głos wytrąca cię z zadumy i na chwilę mrużysz oczy w
poszukiwaniu zmartwionej twarzy Hermiony, która ogląda się za tobą. Najwidoczniej zamyśliłeś się
odrobinę... tylko odrobinę.
– Wszystko w porządku, jestem tylko trochę rozkojarzony – odpowiadasz jej z całkowicie
obłudnym uśmiechem.
Na co ona przejrzy cię na wskroś i pośle ci wzrok mówiący "Nie kupuję tego". Z powrotem rzucasz
jej gniewne spojrzenie, a ona wydaje się być naprawdę zaskoczona twoją odpowiedzią.
"Dlaczego ona nie może zostawić mnie samego? Denerwująca szlama..."
Przerywasz tą wewnętrzną tyradę po uświadomieniu sobie własnych myśli. Jesteś całkowicie
przerażony samym sobą, wziąwszy pod uwagę, że ona jest jedną z twoich najlepszych przyjaciół, a
ty ledwo co... Później się nad tym zastanowisz, gdyż Hermiona ponownie zaczęła posyłać ci
spojrzenia, po tym jak doszła do siebie po niedawnym wstrząsie (Harry – rzucający gniewne
spojrzenie!).
– Naprawdę, Hermiono, czuję się dobrze – próbujesz ją uspokoić.
Właśnie miała cię przekonać, że wcale nie, kiedy twój drugi najlepszy przyjaciel zdecydował się
wtrącić.
– Mniej gadania, więcej jedzenia! – nie możesz powstrzymać uśmiechu, kiedy ładuje na twój talerz
dość jedzenia, by nakarmić całą armię (czytaj: Rona), pomimo cierpień jakie znosi napełniając twój
talerz, zamiast swojego. Po prostu zauważasz małe szarpnięcia jego ręki, kiedy próbuje ją zmusić
do nowej rutyny: zapełnianiaa talerza Harry'ego, zamiast zapełniania talerza Rona. Hehe. W
rzeczywistości, wyglądało to tak, że napełniał swój lewą ręką, a twój prawą. Cóż, jak to mówią,
małe rzeczy również mają znaczenie.
***
Później tego roku, błąkasz się po korytarzu. Pelerynę i mapę swojego ojca zostawiłeś w kufrze.
Twoja podświadomość podpowiadała ci, że nie była to zbyt przemyślana decyzja, ale jesteś pewien,
że nikt cię nie zauważy i nie odbierze punktów za twoje przebywanie na zewnątrz, po rozpoczęciu
się ciszy nocnej.
Hogwart już o to zadba.
Te wszystkie "objęcia" i ciche nucenie w nocy, kiedy ze strachu przed koszmarem, o którym wiesz,
że przyjdzie, nie potrafisz zasnąć... całe to pocieszenie pochodzi od zamku.
On jest twoim starszym bratem, a ty jesteś jego małym braciszkiem, bojącym się potworów spod
twojego łóżka.
***
Teraz, tak jak przez wiele nocy kontynuujesz swe chodzenie. Portrety zazwyczaj cichutko
poświstują przez sen. W tych rzadkich przypadkach, gdy natykasz się na takie, które nie śpią, nigdy
nie powiedzą ani słowa. W milczeniu patrzą, jak odchodzisz. Nigdy nie zadają pytań, nie zaczynają
rozmowy, ani też nie żądają wyjaśnień, co do twojego łamania zasad. Nawet Gruba Dama. W
przeszłości zazwyczaj mamrotała coś o zachowaniu dzieci w dzisiejszych czasach, ale nie teraz.
Od tamtego dnia w Wielkiej Sali, czasem w swych myślach nazywasz Hemionę "szlamą". Nie
chcesz jej obrażać (nawet nie w twoim umyśle); ona jest jednym z twoich najdroższych przyjaciół i
nigdy nie chciałbyś tego powiedzieć głośno. Wstydzisz się za siebie samego, za to, że myślisz w
taki sposób. Nie uważasz ją za gorszą z powodu jej mugolskiego dziedzictwa, ani nie myślisz, że jej
krew nie jest lepsza od szlamu.
Nie.
Wiesz, że jest uzdolniona i potężna. Nie jest tak z powodu krwi. Ty również nie jesteś
czystokrwisty. Podziwiasz ją za te jej umiejętności, ale czujesz do niej obrzydzenie. Powodem tej
niechęci jest głównie niepokój, głęboko zakorzeniony w twojej duszy. Został on wszczepiony
bardzo dawno temu, ale nie możesz sobie przypomnieć, kiedy ani dlaczego. Z początku myślałeś,
że to z powodu twoich mugolskich krewnych. Ty i twoja rodzina nie jesteście w najlepszych
stosunkach.
Byłeś w błędzie.
Gdyby to był (en powód, to dlaczego nigdy przedtem nie czułeś się w ten sposób? Właściwie
czułeś, ale nie na tę skalę. Czasem masz wrażenie, że jesteś o krok od przypomnienia sobie czegoś,
tej przyczyny... czegokolwiek, więc nadal w pobliżu mugoli i mugolaków zachowujesz ostrożność.
Chcesz ich znieważyć, żeby oni mogli zostawić cię samego. Chcesz ich od siebie odsunąć. Z
jakiegoś powodu boisz się ich.
Z jakiegoś powodu nienawidzisz ich.
Chciałbyś móc lepiej zrozumieć tą nienawiść. Tylko czasem ich nienawidzisz. Wiesz, że nie możesz
winić wszystkich mugoli i mugolaków za czyny kilku z nich.
Nawet nie możesz sobie przypomnieć, jakie to były czyny.
Uczucie nienawiści do twojej najlepszej przyjaciółki rozrywa cię na części. Łapiesz się na
szyderstwie... Twoi przyjaciele zauważyli, że dzieje się coś złego, ale nie możesz im powiedzieć.
Nie możesz wypowiedzieć na głos swoich myśli i nie możesz przyznać się do swojej nienawiści.
Boisz, się że odwzajemnią twoją nienawiść.
Łapiesz się na tym, że posyłasz im groźne spojrzenia. Przerażasz ich i oddalasz się od nich.
Czujesz, że najlepszą obroną będzie odsunięcie ich z dala od siebie.
Ale obroną przed czym?
Rozdział 2
Eliksiry
– Pospiesz się, Harry! Spóźnimy się!
Biegniesz za Ronem, który nieoczekiwanie się zatrzymuje i niemal wpadacie na drzwi. Szybko je
otwiera i pędzi na swoje miejsce, podczas gdy ty poprawiasz sobie szatę, spokojnie idąc na swoje
pomiędzy nim a sz... ups, Hermioną. Przez całą drogę całkowicie ignorujesz jej karcące spojrzenie,
odnośnie twojego i Rona spóźnienia, jak i zawiedzione miny Ślizgonów, którzy mieli nadzieję, że
stracicie trochę punktów.
Właśnie usiadłeś, kiedy rozległ się huk otwieranych z rozmachem drzwi i do klasy wkroczył ten
przerośnięty nietoperz.
Machnął różdżką w stronę tablicy.
– Macie instrukcje. Skopiujcie je i zaczynajcie.
Podczas pisania zastanawiasz się, jakie w tym roku miałeś niezwykłe "szczęście", że znalazłeś się w
klasie owutemowej. Nie dostałeś Wybitnego na SUM-ach z eliksirów, ale w czasie wakacji odkryto,
wobec kogo tak naprawdę lojalny jest Snape i ledwo udało mu się ujść z życiem z kwatery głównej
śmierciożerców. Więc kiedy powracał do zdrowia, miałeś nowego nauczyciela eliksirów, który miał
niższe wymagania.
Reszta uczniów oczywiście usłyszała inną historię. Powiedziano im, że Snape miał wypadek z
eliksirami, w wyniku którego stopił swój kociołek, a eliksir eksplodował mu w twarz (była to
wymówka, która została podana przez szanownego dyrektora, Albusa Dumbledore'a). Jedynym
powodem tego, że Snape nie sprzeciwił się wykorzystania tak osobliwego wytłumaczenia, było to,
iż w tym czasie był pogrążony w śpiączce.
Jednak McGonagall była w stanie przysiąc, że dokładnie widziała, jak jego usta drgnęły, kiedy
usłyszał wyżej wymienione usprawiedliwienie (dyskutowali stojąc przy nim, gdy był w śpiączce.
Dumbledore pomyślał, że to jest dobry pomysł).
Wielu twierdzi, że była to zemsta Albusa za to, że Snape nie chciał nigdy jeść jego cytrynowych
dropsów i często nazywał Fawkesa indykiem bądź gołębiem. Prawda jest taka, że Fawkes został
tym głęboko zraniony. Do czasu, gdy Snape wyszedł ze Skrzydła Szpitalnego, było już za późno.
Wszyscy myśleli, że spowodował wybuch swojego kociołka. Dostał nowe przezwisko – Severus
Longbottom. Jeszcze gorsze było to, że ty i Ron dostaliście się do klasy i nic nie mógł na to
poradzić.
Nie był zbytnio szczęśliwy.
Ale będąc Ślizgonem, znalazł inny sposób, by to wykorzystać. Powiedzmy, że nie ma żadnych
szans, by Slytherin mógł w tym roku przegrać bój o Puchar Domów, nie z tymi wszystkimi
punktami, które zabiera Gryfonom za sam fakt, iż ty wciąż oddychasz. To nie jest tak, że on nigdy
nie odejmował punktów Gryffindorowi z twojego powodu, ale to...
– POTTER! Piszesz za szybko. Gryffindor traci piętnaście punktów!
...właściwie jest trochę za dużo. Chcesz powiedzieć, doprawdy, no dalej... DOROŚNIJ!
W każdym razie koniec roku jest blisko (choć i tak niewystarczająco) i wkrótce będziesz poza
zasięgiem tego złego faceta. Już nawet się z nim nie sprzeczasz.
Kiedyś łatwo cię było sprowokować, ale to w jakiś sposób, zupełnie nieoczekiwanie się zmieniło.
Nawet nie chce ci się już więcej walczyć z Malfoyem.
Jednak robisz to...
... tylko ze względu na pozory.
On już cię nie denerwuje. Nie ma niczego, co mógłby powiedzieć, aby pozbawić cię tego spokoju.
Kiedy walczysz, nie wkładasz w to serca. On niczego nie zauważa.
Dobrze.
To jest właśnie kolejna z tych dziwnych... rzeczy, które zdarzyły ci się ostatnio. Z drugiej strony,
udało ci się przestać myśleć o Hermionie jako "szlamie" (przynajmniej przez większość czasu,
tylko czasem ci się wypsnie), ale przy niej nadal jesteś ostrożny. Prawdę mówiąc, przy sz...
mugolakach zachowujesz teraz o wiele większą ostrożność.
Wątpisz, że może się to kiedykolwiek zmienić. Niektóre rany po prostu zostawiają blizny i bez
względu na to, jakiej magii użyjesz i jak dużo czasu minie, one i tak pozostają. Rany nie obchodzi
to, czy pamiętasz w jaki sposób ją otrzymałeś...
... boli bez wzgledu na przyczynę.
Przynajmniej udało ci się zmniejszyć swoją nienawiść i jesteś bezgranicznie szczęśliwy z tego
powodu. Jednakże, wciąż wolisz trzymać się z dala od nich, a nie jesteś pewny, czy chcesz to
zmienić.
Dodajesz korzenie mandragory do swojego eliksiru i zaczynasz mieszać zgodnie z ruchem
wskazówek, podczas gdy Snape na nowo podejmuje się zadania odzyskania głównej roli w
uczniowskim koszmarze. Musisz przyznać, że przeważnie z powodzeniem.
– Weasley! Jak udało ci się sprawić, że twój eliksir jest mętno-zielony zamiast krwistoczerwonego?
Wśród składników, które dodałeś, nie ma niczego, co mogłoby wywołać taki rodzaj reakcji.
Księżycowy pył . Myślisz, to jest odpowiedź na jego problem, ale nie mówisz nic. Za to, do swojego
kociołka dodajesz jad żmii , by zapewnić stabilność eliksiru i zredukować czas niezbędny do jego
przyrządzenia z trzydziestu do dwudziestu minut.Robisz to wszystko bezwiednie, twój mózg się
odzywa, twoje ręce automatycznie przemierzają wcześniej poznane ścieżki.
– ... Gryffindor traci dziesięć punktów! Cudem będzie, jeśli któremuś z was, bałwany, uda się zrobić
choćby różowy! Wspaniale, panie Malfoy, jasna czerwień. Dwadzieścia punktów dla Slytherinu!
Potrzeba jednak trochę więcej doświadczenia, by przyrządzić krwistoczerwony...
Kontynuuje swoją tyradę, podczas gdy ty słuchasz twojego bulgoczącego eliksiru i sprawdzasz
temperaturę, trzymając rękę nad kociołkiem i czekając na właściwy moment, by dodać końcowy
składnik.
Z małej miseczki bierzesz palcami trochę elfiego pyłku . Zawsze unikasz brania go łyżeczką,
uwielbiając czuć składnik w swoich palcach. Kochasz czuć, jak on chrobocze, łaskocze, drapie, czy
jest zimny, czy gorący... Czynisz tak zawsze z nieszkodliwymi składnikami. Wykorzystujesz
wszystkie swoje zmysły, magiczne czy też nie, we wszystkim, czego sie podejmujesz.
Kiedy wyczuwasz właściwą temperaturę, unosisz dłoń z elfim pyłkiem nad kociołkiem i powoli
uwalniasz palce od zawartości, którą trzymały i patrzysz, zahipnotyzowany jak iskrzący się pyłek
miesza się z żółtą cieczą. Trzymając jedną rękę nad gotującym się eliksirem, zamykasz oczy,
czekając na nagły wzrost temperatury, ma nadejść .
:Krwistoczerwony: – syczysz łagodnie w wężomowie, twoje stare przyzwyczajenie. Nie zauważasz
przestraszonych spojrzeń, spowodowanych tym, że przemówiłeś w "diabelskim" języku.
Wtedy czujesz wzrost temperatury i otwierasz oczy w samą porę, by zobaczyć jak żółty przemienia
się w krwistą czerwień.
Uśmiechasz się lekceważąco, gasząc ogień i przelewając swój eliksir do butelki. Dopiero wtedy
zauważasz wpatrujące się w ciebie oczy i bladą twarz Snape'a (złe doświadczenia z wężomową).
Jednak szybko dochodzi do siebie...
– Potter! Gryffindor traci dwadzieścia pięć punktów za oszukiwanie!
"Oszukiwanie?"
– Co...?
– Nie udawaj głupiego, Potter! Szlaban!
– Ale...
– Gryffindor traci dziesięć punktów za... udawanie, że jesteś głupszy niż w rzeczywistości. Nawet
Zgłoś jeśli naruszono regulamin