Dumas Aleksander Wicehrabia de Bragelonne Tom 2.doc

(2725 KB) Pobierz
Wicehrabia de Bragelonne

Aleksander Dumas

Wicehrabia de Bragelonne 02

 

 

Przełożyły: Maria Traczewska (R. 1-26) Hanna Szumańska-Grossowa (R. 27-62)

Wydanie polskie 1990

Tytuł oryginału Le Vicomte de Bragelonne

 

 

Spis rozdziałów:

1. Jego Królewska Mość Ludwik XIV stwierdza, że panna de La Vallière nie jest ani dość bogata, ani dość ładna dla takiego szlachcica jak wicehrabia de Bragelonne.              2

2. Daremne wysiłki.              6

3. Baisemeaux de Montlezun.              16

4. Gra w karły u króla.              21

5. Drobne rachunki pana de Baisemeaux de Montlezun.              28

6. Śniadanie u pana de Baisemeaux.              35

7. Drugi z Bertaudière.              39

8. Ziemia Pana Boga.              44

9. Potrójna miłość.              49

10. Zazdrość kawalera Lotaryńskiego.              52

11. Książę Pan jest zazdrosny o hrabiego de Guiche.              57

12. Pośrednik.              62

13. Doradcy.              67

14. Fontainebleau.              74

15. Kąpiel.              77

16. Polowanie na motyle.              79

17. Jaki łup można zdobyć polując na motyle.              82

18. Balet Pór Roku.              87

19. Sekret króla.              91

20. Nocne spacery.              95

21. Księżna Pani przekonuje się, że podsłuchując można usłyszeć rozmaite plotki.              100

22. Wzorowy rachmistrz.              103

23. Co się tymczasem działo w zajeździe „Pod Pięknym Pawiem".              109

24. Tajemnica stanu.              118

25. Posłannictwo.              125

26. Szczęśliwy jak książę.              129

27. Czego ani najada, ani driada nie przewidziały.              143

28. Nowy generał jezuitów.              147

29. Co się działo przed spacerem.              152

30. Cztery szanse Księżnej Pani.              154

31. Loteria.              157

32. List pana de Baisemeaux.              162

33. Czytelnik przekona się z przyjemnością, że Portosowi nie ubyło siły.              165

34. Szczur i ser.              175

35. Wieś Wiórka.              177

36. Co można było zobaczyć z domu Wiórka.              179

37. Prezentacja Portosa.              182

38. Wyjaśnienia.              184

39. Księżna Pani i de Guiche.              188

40. Jak przyjęto na dworze pana de Wardesa.              192

41. Pojedynek.              198

42. Królewska wieczerza.              203

43. Po wieczerzy.              206

44. Jak d'Artagnan wykonał zadanie, które mu powierzył król.              209

45. Czaty.              212

46. Lekarz.              215

47. D'Artagnan przyznaje, że się omylił i że to Manicamp miał słuszność.              218

48. Okazuje się, że dobrze jest mieć dwie cięciwy w swoim łuku.              221

49. Pan Malicorne archiwistą królestwa Francji.              226

50. Podróż.              229

51. Trium-feminat.              232

52. Pierwsza sprzeczka.              235

53. Rozpacz.              240

54. Ucieczka.              242

55. Jak Ludwikowi z kolei zeszedł czas od godziny wpół do jedenastej do północy.              245

56. Ambasadorowie.              248

57. Chaillot.              251

58. U Księżnej.              255

59. O stolarzu i sposobie budowania schodów.              259

60. Zjawa.              262

61. Portret.              266

62. Saint-Aignan idzie za radą Malicorne'a.              269

 

1. Jego Królewska Mość Ludwik XIV stwierdza, że panna de La Vallière nie jest ani dość bogata, ani dość ładna dla takiego szlachcica jak wicehrabia de Bragelonne.

 

Raul i hrabia de La Fère przybyli do Paryża wieczorem tego samego dnia, kiedy Buckingham rozmawiał z królową-matką. Natychmiast po przyjeździe Atos poprosił przez Raula o posłuchanie u króla.

Ludwik XIV część dnia spędził wraz z Jej Książęcą Wysokością Henryką i damami jej dworu na oglądaniu pięknych tkanin lyońskich, które ofiarował swojej bratowej. Następnie odbył się obiad na dworze, później zabawy, a o godzinie ósmej wieczorem król, zgodnie ze zwyczajem, opuścił towarzystwo i udał się do swych apartamentów, by pracować wspólnie z panem Colbertem i panem Fouquetem.

W chwili gdy dwaj ministrowie opuszczali gabinet, Raul był właśnie w przedpokoju i król spostrzegł go przez uchylone drzwi.

- Czego chce pan de Bragelonne? - spytał.

Młodzian zbliżył się.

- Najjaśniejszy Panie - rzekł - proszę o posłuchanie dla hrabiego de La Fère, który przybył z Blois i pragnie mówić z Waszą Królewską Mością.

- Mam godzinę czasu pomiędzy zabawą a kolacją - odparł król. - Czy pan de La Fère jest gotów?

- Pan hrabia jest na dole, czeka na rozkazy Waszej Królewskiej Mości."

- Niech wejdzie na górę.

W pięć minut później Atos stawił się przed Ludwikiem XIV, który przyjął go z łaskawą życzliwością, jaką ów monarcha, pomimo młodego wieku wykazujący niezwykły takt, rezerwował dla zjednania sobie ludzi, którzy nie daliby się ująć zdawkową uprzejmością.

- Pozwól mi mieć nadzieję, hrabio - zaczął król - że przychodzisz do mnie z jakąś prośbą.

- Nie będę taił przed waszą Królewską Mością - odparł Atos - że istotnie chcę o coś prosić.

- O cóż chodzi? - spytał Ludwik XIV pogodnie.

- Nie we własnej sprawie przyszedłem, Najjaśniejszy Panie.

- To gorzej! Ostatecznie jednak dla twego protegowanego, hrabio, uczynię, czego nie pozwalasz mi uczynić dla siebie.

- Wasza Królewska Mość podnosi mnie na duchu... Przychodzę prosić cię, Najjaśniejszy Panie, o łaskę dla wicehrabiego de Bragelonne.

- To jakbyś prosił dla siebie, hrabio.

- Niezupełnie, Najjaśniejszy Panie... To, co pragnę uzyskać od Waszej Królewskiej Mości dla niego, dla mnie jest niepodobieństwem. Wicehrabia myśli o zawarciu związku małżeńskiego.

- Młody jeszcze. Lecz mniejsza z tym... Młodzieniec wytworny, o wielkich zaletach, chętnie znajdę mu odpowiednią żonę.

- On już ją sobie znalazł, Najjaśniejszy Panie, i pragnie tylko uzyskać zgodę Waszej Królewskiej Mości.

- Ach, chodzi więc jedynie o podpisanie kontraktu ślubnego?

Atos skłonił się.

- Czy narzeczona jego pod względem majątku i urodzenia zyskała twoje uznanie, hrabio?

Atos przez chwilę zawahał się z odpowiedzią.

- Narzeczona jest panną szlachetnie urodzoną - odparł - jeśli jednak chodzi o majątek, bogata nie jest.

- Na to znajdzie się lekarstwo.

- Słowa Waszej Królewskiej Mości przejmują mnie wdzięcznością. Pozwól jednak, Najjaśniejszy Panie, że wtrącę tu pewną uwagę.

- Mów, hrabio.

- Zdaje mi się, że Wasza Królewska Mość oświadcza gotowość wyposażenia tej młodej panny?

- Nie inaczej.

- I moje stawienie się w Luwrze miałoby takie przynieść owoce? Byłoby mi bardzo przykro, Najjaśniejszy Panie.

- Porzuć zbytnią delikatność, hrabio. Jak nazywa się narzeczona?

- Panna de La Vallière de La Baume Le Blanc - odrzekł Atos chłodno.

- Ach! - szepnął król, szukając w pamięci. - Znam to nazwisko. Markiz de La Vallière...

- Tak, Najjaśniejszy Panie, to jego córka.

- Markiz nie żyje?

- Tak, Najjaśniejszy Panie.

- A wdowa po nim wyszła powtórnie za mąż za pana de Saint-Remy, ochmistrza dworu Jej Książęcej Wysokości wdowy po Gastonie Orleańskim?

- Wasza Królewska Mość ma dobre wiadomości.

- Tak, tak!... Co więcej: ta panna została dworką młodej Księżnej Pani.

- Wasza Królewska Mość zna całą historię lepiej ode mnie.

Ludwik XIV jeszcze raz zamyślił się na chwilę i przelotnie rzuciwszy okiem na przygaszoną twarz Atosa, rzekł:

- Zdaje mi się, hrabio, że ta panna nie jest zbyt ładna.

- Nie bardzo umiem powiedzieć - odparł hrabia de La Fère.

- Widziałem ją, lecz nie wydała mi się szczególnie urodziwa.

- Więcej w niej dziewczęcego wdzięku niż urody, Najjaśniejszy Panie.

- Jednakowoż piękne, jasne włosy...

- Zdaje się, że tak...

- I dość ładne, błękitne oczy.

- Istotnie.

- Jeśli więc chodzi o aparycję panny, nie jest to żadna świetna partią. Przejdźmy do pieniędzy.

- Najwyżej piętnaście do dwudziestu tysięcy liwrów posagu, Najjaśniejszy Panie. Ale zakochani są bezinteresowni. Zresztą ja sam również nie przywiązuję wielkiej wagi do pieniędzy.

- Do nadmiaru, chciałeś powiedzieć, hrabio. Gdy jednak chodzi o podstawę egzystencji, pieniądze to rzecz bardzo ważna. Z piętnastu tysiącami liwrów posagu, bez oparcia o jakieś włości, kobieta nie może wejść na dwór. Dodamy coś do tego posagu; uczynię to dla wicehrabiego de Bragelonne.

Atos znów się skłonił. Król zauważył jednak jego chłód.

- Przejdźmy teraz od pieniędzy do pochodzenia panny - podjął Ludwik XIV. - Córka markiza de La Vallière - zgoda; lecz mamy tu jeszcze poczciwca Saint-Remy, który nieco bruździ w tej genealogii... Po kądzieli, wiem, bądź co bądź jednak bruździ. A ty, hrabio, jak sądzę, przywiązujesz wagę do zacności swego rodu.

- Ja, Najjaśniejszy Panie, nie przywiązuję już wagi do niczego poza swym najszczerszym przywiązaniem do Waszej Królewskiej Mości.

Ludwik XIV znów zamyślił się na chwilę.

- Od samego początku naszej rozmowy wielce zadziwiasz mnie, hrabio - rzekł wreszcie. - Przyszedłeś prosić o pozwolenie na związek małżeński, a patrząc na ciebie, mam wrażenie, że misja twoja sprawia ci przykrość. Och, choć jestem jeszcze bardzo młody, rzadko się mylę, gdyż w stosunku do niektórych ludzi przyjaźnią, jaką dla nich czuję, wzmagam bystrość swego wzroku, w stosunku do innych natomiast nieufnością podwajam przenikliwość. Powtarzam więc, prośba, jaką mi składasz, nie płynie ze szczerego serca.

- No tak, Najjaśniejszy Panie, to prawda.

- A zatem nie rozumiem ciebie. Odmów swej zgody na to małżeństwo.

- Nie, Najjaśniejszy Panie. Kocham wicehrabiego de Bragelonne z całej duszy. Zawrócił sobie głowę panną de La Vallière i łudzi się, że małżeństwo z nią zapewni mu raj na ziemi. Nie należę do ludzi, którzy pragną niweczyć złudzenia młodości. Mnie osobiście małżeństwo to nie odpowiada, jednakże błagam cię, Najjaśniejszy Panie, byś wyraził swą zgodę, i to nie zwlekając, a w ten sposób uszczęśliwisz Raula.

- No dobrze, hrabio, ale czy ona go kocha?

- Jeśli Wasza Królewska Mość życzy sobie, bym wyznał prawdę, szczerze powiem, że nie wierzę w miłość panny de La Vallière. Młoda, nieledwie dziecko jeszcze, zadurzyła się w chłopcu. Przyjemność oglądania dworu, zaszczyt pełnienia służby przy Księżnej Pani przewrócą jej w głowie i zgaszą tkliwość serca. Będzie to więc małżeństwo, jakich Wasza Królewska Mość widzi wiele na dworze. Ale wicehrabia de Bragelonne pragnie tego związku, niechże więc spełni się jego życzenie.

- Nie wyglądasz jednak, hrabio, na ojca będącego niewolnikiem swego dziecka - zauważył Ludwik XIV.

- Najjaśniejszy Panie! Umiem narzucić swą wolę ludziom złym, lecz nie narzucam jej ludziom prawego serca. Raul cierpi, wpada w melancholię; myśli jego, zazwyczaj lekkie, stają się ciężkie i posępne. Nic chcę pozbawiać Waszej Królewskiej Mości usług, jakie syn mój może ci, Najjaśniejszy Panie, wyświadczyć.

- Rozumiem cię - rzekł młody monarcha. - Rozumiem zwłaszcza twoje serce.

- A zatem - odparł hrabia de la Fère - nie potrzebuję mówić waszej Królewskiej Mości, że celem moim jest osiągnięcie szczęścia tych dzieci czy też raczej tego dziecka.

- Ja również, podobnie jak ty, hrabio, pragnę szczęścia wicehrabiego de Bragelonne.

- Czekam więc tylko na podpis Waszej Królewskiej Mości. Raul będzie miał zaszczyt sam stawić się tutaj, by z rąk twych, Najjaśniejszy Panie, otrzymać upragnione zezwolenie.

- Mylisz się, hrabio - rzekł król z całą stanowczością. - Oświadczyłem ci przed chwilą, że pragnę szczęścia wicehrabiego de Bragelonne; z tego też względu w tym momencie sprzeciwiam się jego małżeństwu.

- Ależ, Najjaśniejszy Panie! - wykrzyknął Atos. - Wasza Królewska Mość przyrzekłeś mi...

- Bynajmniej, hrabio. Nic ci nie przyrzekłem, gdyż mam zupełnie inne plany.

- Wdzięcznym sercem przyjmuję całą życzliwość i szlachetność pobudek Waszej Kr...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin