Cynthia Hand (02) Anielska.pdf

(2140 KB) Pobierz
1264995949.001.png 1264995949.002.png
1264995949.003.png
Carol, mojej mamie
A kiedy ludzie zaczęli się mnożyć na ziemi,
rodziły im się córki. Synowie Boga, widząc,
że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony,
wszystkie, jakie im się tylko podobały.
Księga Rodzaju, 6:1-2
Prolog
We śnie jest smutek. Czuję go mocniej niż wszystko inne, straszliwą rozpacz, która mnie
dławi, zaćmiewa mi wzrok, zmienia stopy w ołów, kiedy depczę wysoką trawę. Idę między sosnami
w górę łagodnego stoku. To nie jest zbocze góry z mojej wizji, to nie jest pożar lasu ani żadne inne
miejsce, które widziałam wcześniej. To coś nowego. Niebo nade mną to czysty, bezchmurny błękit.
Świeci słońce. Śpiewają ptaki. Ciepły wiatr porusza drzewa.
Czarne Skrzydło musi być blisko, bardzo blisko, jeśli ten potworny smutek jest jakąś
wskazówką. Rozglądam się dookoła. Wtedy dostrzegam brata idącego obok mnie. Ma na sobie
garnitur — czarną marynarkę i całą resztę: ciemnoszarą koszulę, błyszczące buty, srebrny krawat w
prążki. Patrzy wprost przed siebie, szczęki zaciska mu determinacja czy gniew, czy jeszcze coś,
czego nie potrafię zidentyfikować.
— Jeffrey — mówię cicho.
Nie patrzy na mnie. Mówi:
— Miejmy to z głowy.
Chciałabym wiedzieć, co ma na myśli.
Nagle ktoś bierze mnie za rękę i ten dotyk jest znajomy, ten żar skóry, te smukłe, a zarazem
męskie palce, które otaczają moje. Jak dłoń chirurga, myślałam kiedyś. Dłoń Christiana.
Wstrzymuję oddech. Nie powinnam mu pozwolić, żeby trzymał mnie za rękę, teraz, po tym
wszystkim, ale nie cofam dłoni. Podnoszę wzrok, przesuwam spojrzenie w górę po rękawie, aż na
jego twarz, na jego poważne zielone oczy ze złotymi plamkami. I na krótką chwilę smutek słabnie.
Dasz radę, szepcze w moich myślach.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin