Iluminacja I Nastały nieskończone jesienne wieczory, Natura drzemie! Pochmurniały niebiosa i deszcz lunął spory Na suchą ziemię. Po wilgotnej przestrzeni grzechotka pocztowa Jęczała płaczem. Mnie z dumkami obległa tęsknota grobowa, Pan Bóg wie za czym! Jak ten wietrzyk jesienny, co szumi na drzewie, To w polu krąży, Tak i myśl rozrzewniona sama siebie nie wie, Skąd, dokąd dąży? O minionej przeszłości marzy się dziś marzy Dumka głęboka; I czy to kropla deszczu bryzgnęła po twarzy, Czy to łza z oka? Zawstydziłem się płaczu, zamknąłem powieki - Było mi ciemno; I obraz zapomniany, miniony, daleki, Stanął przede mną. II Dawno, dawno, przed laty, było jak w tej chwili, Noc, jesień , deszcze Tylko wtedy na sercu było jeszcze milej I raźniej jeszcze. U moich towarzyszów zamiar się ułożył, Jechać na łowy, A choć zgoła na strzelca Pan Bóg mnie nie stworzył, Szedłem gotowy. 1099 Ułożyłem do drogi bez długich wymówek Wszystko co trzeba, Wziąłem książkę i lulkę papier i ołówek I kawał chleba. ...
P.Kuba-47