Wampir (Reymont, 1931).pdf

(957 KB) Pobierz
Wampir
Władysław Stanisław Reymont
Warszawa, 1931
Pobrano z Wikiźródeł dnia 12.01.2017
WŁADYSŁAW ST. REYMONT
W A M P I R
POWIEŚĆ
WYDAWNICTWO TYGODNIKA ILLUSTROWANEGO
WARSZAWA, UL. ZGODA 12.
SPIS RZECZY
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Druk J. Rajskiego w Warszawie, ul. Ciasna 5 (przy Św -Jerskiej).
Tekst jest
własnością publiczną
(public
domain).
Szczegóły licencji na stronie
autora:
Władysław Stanisław Reymont.
ROZDZIAŁ I.
 Wszystkie
światła pogasły; tylko między oknami w
zielonawej, kryształowej kuli mżył się rozpierzchły, ledwie
dojrzany płomyk, jakgdyby świętojański robaczek, trzepoczący
się w ciemnościach.
 Cisza
zapadła nagle, cisza, pełna dręczącego oczekiwania.
 Siedzieli
z przyczajoną uwagą, skupieni, aż do martwoty, a
pełni szarpiącego niepokoju i ledwie powstrzymywanych
dygotów trwogi.
 Czas
płynął wolno w przerażającem milczeniu, w dławiącej
okropnej ciszy trwożnych przeczuwań, że jeno niekiedy jakieś
stłumione westchnienie wionęło w ciemnościach, podłoga
zatrzeszczała, aż drgnęli gwałtownie, to nierozpoznany szelest,
jakby lot ptaka, okrążał ich głowy, łopotał po pokoju, wiał
chłodem na rozgorączkowane twarze i marł w mrokach
rozłkanym szelestem...
 ...I
znowu przepływały chwile długie, jak wieki, chwile
milczenia dręczącego i oczekiwań.
 Naraz
stół drgnął, zakołysał się gwałtownie, uniósł w
powietrze i opadł bez szelestu na podłogę...
 Lodowaty
dreszcz wstrząsnął sercami... ktoś krzyknął... ktoś
załkał nerwowo... ktoś zerwał się jakby do ucieczki... palące
tchnienie trwogi przewiało w ciemnościach i zakłębiło się w
duszach bolesnem, męczącem drżeniem, ale wnet przygasło
wszystko, zdławione przez straszne pragnienie zjaw...
 O
cud błagały trwogi wszystkie i dusze, rozpięte w bolesnej
tęsknocie.
 Cisza
stała się jeszcze głębszą, powstrzymywano oddechy,
tłumiono strachliwe bicie serc, wytężano całą siłę woli, aby nie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin