Giganci Walenty Majdański OCR.pdf

(7627 KB) Pobierz
GIGANCI
K SIĄ ŻK A DLA S T A R S Z Y C H
Druk. Archidiecezjalna, Warszawa - Śródmieście, Krak. Przedmieście 71..
WALENTY MAJDAŃSKI
G I G ANCI
WYDANIE DRUGIE
4 . - 8 TYSIĄC
w y d a w n ic t w o
k s
I
ę ż y
P
a l l o t y n ó w
WARSZAWA
IV
WYJĄTKI Z NIEKTÓRYCH RECENZJI
GŁOSY KRYTYKI O „GIGANTACH”
K. H. Rostworowski („Kurier Poznański” z d. 24. X II1937 r . ) :
„W „Gigantach” wychodzi Majdański z założenia, że „rzucanie
roli było ucieczką od heroizmu do fajerwerkowego wysiłku, od
produktu ziemi do pieniądza — że „im więcej w państwie było
ludzi bytujących bez pokrycia, tym więcej posiadało ono wielkich
miast — „że miasta-molochy to przede wszystkim olbrzymie skupi­
ska egoizmu gospodarczego...
...że „uzdrowi Stany Zjednoczone (czytaj: cały świat) taki Roóse-
velt, który będzie miał odwagę Wysadzić w powietrze molochy-
-miasta, rozpędzić ich mieszkańców w ziemię i uczynić z nich ludzi
na małych rodzinnych farmach...”
Wprawdzie już Platon przestrzegał w swej „Republice” przed
miastami-molochami..., ale co Platon, to Platon, a co Majdański, to
Majdański. Inne czasy, inni ludzie. Stop! Czy rzeczywiście inni?
...Czyż „takie Rooseyelty”, takie ekrazytowo-hiperytowe Roosevelty
ante portas współczesnych Babilonów należą do bajek o żelaznym
wilku? Czyż takich Rooseveltów-burzycieli nie rodził przed wie­
kami i nie rodzi obecnie instynkt samozachowawczy ludzkości,
zdemoralizowanej masową ucieczką od „ciężkiej, ordynarnej i po­
ziomej pracy”, zwanej przez Majdańskiego heroizmem?
...Takie niemiłe pytania brzęczały mi koło uszu i doprowadziły
do tego, że słowo „utopie” zamarło mi na ustach, a w „Gigantach”
usłyszałem głos jutra...
Awangardy Gigantów dopatruje się Majdański w młodych ka­
tolikach polskich.
...Stwierdzam, iż za moich młodych lat młodzi tak nie pisali, ta­
kim językiem nie wolno było przemawiać do „oświeconych” aka­
demików, słowa Ojciec (Bóg), Niepokalana i katolik były na indek­
sie... więc widocznie coś się zmienia, coś rąbie w panteon ma­
terializmu i liberalizmu, jakaś Brama Niebieska czy Wieża z Kości
Słoniowej zaczyna się wyłaniać z oparów empirio-krytycznych do­
ciekań, coś rozsadza epruwetki, pełne strąconej wiedzy bez wiary,
V
coś wchodzi „drzwiami zamknionymi” i przemocą staje pośrodku
nas...
Kto wie? Kto wie, czy ten Majdański nie ma lepszego wzroku,
lepszego słuchu, twardszej kości pacierzowej i czy jego (zdaniem
starych wodzów) „ośla szczęka” nie okaże się najbardziej nowo­
żytną bronią?
Qui vivra, verra.”
Ks. Henryk Weryński („Kultura” z dnia 8. VIII 1937 r .) :
„Pierwsze wrażenie zamyka się w słowach, które o tej książce
napisał ks. Elter T. J. na łamach „Przeglądu Powszechnego”:
„Niepowszednia książka”.
...cała ta książka przepojona jest przekonaniem, że „nie ma ka­
tolika bez odwagi, nie ma wielkiego katolika bez bohaterstwa,
istotnej świętości bez heroizmu”. I cała dąży do wyrwania polskie­
go katolicyzmu z tuzinkowości i połowiczności na właściwe i jedyne
szlaki konsekwentnej i zdecydowanej woli.
...autor jest człowiekiem młodym, kryjącym w sobie bardzo duże
możliwości. Musimy mu powiedzieć publicznie, że spodziewamy się
po nim dużo... I... chcielibyśmy zobowiązać go do dania z siebie:
dużo.
Wreszcie tytuł omawianej książki. Gdyby chodziło o mnie, dał­
bym raczej inny. Nie wahałbym się przed nazwaniem jej np.
„Święci na ulice”. Oczywiście — autor sam zadecyduje najlepiej,
jaki da tytuł w drugim wydaniu, gdy przeczyta całe naręcze róż­
nych recenzji i uwag na marginesie swych śmiałych myśli.”
Jan Mosdorf („Prosto z mostu” z dnia 25. IV 1937 r .) :
„Dostałem tę książkę wczoraj. (Właśnie siedziałem nad inną
recenzją). Przeczytałem ją jednym tchem. Odłożyłem ze wzrusze­
niem. Dziwna, bardzo dziwna książka. To pewne, że jedna z naj­
ciekawszych spośród tych, które czytałem w latach ostatnich.
...Nie jest to książka apologetyczna. Ani dewocyjna.. Ani poli­
tyczna. Ani naukowa. Ale jest rewolucyjna. Tak jak rewolucyjne
jest Kazanie na Górze.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin