Konrad 1.pdf

(528 KB) Pobierz
D
AVID
F
ERRING
K
ONRAD
Trylogia Konrad cz˛ sc 1
e´ ´
Przeło˙ ył: Jacek Manicki
z
Tytuł oryginału:
Konrad
´
SPIS TRESCI
´
SPIS TRESCI.
. . . . . .
ROZDZIAŁ PIERWSZY
. .
ROZDZIAŁ DRUGI
. . . .
ROZDZIAŁ TRZECI.
. . .
ROZDZIAŁ CZWARTY
. .
ROZDZIAŁ PIATY
. . . .
˛
ROZDZIAŁ SZÓSTY
. . .
ROZDZIAŁ SIÓDMY
. . .
ROZDZIAŁ ÓSMY
. . . .
ROZDZIAŁ DZIEWIATY.
.
˛
ROZDZIAŁ DZIESIATY
. .
˛
ROZDZIAŁ JEDENASTY
.
ROZDZIAŁ DWUNASTY
.
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
.
ROZDZIAŁ CZTERNASTY.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
3
4
15
26
36
47
59
70
79
90
104
115
130
142
147
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Przybywali z zachodu i ze wschodu, z południa i z północy. Przybywali ze
´
wszystkich zakatków Imperium, z ka˙ dej krainy Starego Swiata i spoza jego granic.
˛
z
Wielu z nich było lud´ mi, albo było nimi kiedy´; wielu nigdy lud´ mi nie było.
z
s
z
´
Niemal wszyscy byli smiertelnymi wrogami. W ka˙ dych innych okoliczno-
z
´
sciach spotkanie takie przemieniłoby si˛ natychmiast w krwawa rze´ , ka˙ dy wo-
e
˛ z
z
jownik instynktownie skoczyłby do gardła swoim odwiecznym nieprzyjaciołom
i zapiekłym rywalom.
´ ˛
Lecz nie sciagali tu bynajmniej w pokojowych zamiarach. Nikt tu nie znal
takiego poj˛ cia.
e
Zanim noc zapadnie, zaspokoja swoja zadz˛ krwi. Ale to nie w´ród tych, któ-
˛
˛˙ ˛ e
s
´
rzy łaczyli si˛ teraz w tak nienaturalnym przymierzu, smier´ i zniszczenie b˛ dzie
˛
e
c
e
´
zbiera´ zniwo. Przynajmniej do czasu. To oni stana si˛ wkrótce siewcami smierci,
˛ e
krzewicielami destrukcji.
Łaczyło ich jedno: Wszyscy, i ka˙ dy z osobna, byli sługami Chaosu. Swoich
˛
z
czcicieli miała w´ród nich ka˙ da siła Chaosu: Khorne i Slaanesh, Nurgle i Tze-
s
z
entch, i wszelkie inne demoniczne bóstwa.
Zjednoczyli si˛ dla tej jednej bezecnej misji. Misji grabie˙ y i mordu, destrukcji
e
z
i masakry. . .
*
*
*
´
Nie switało jeszcze nawet, kiedy wst˛ pował na drewniany most przerzucony
e
nad rzeka. Wielki ksi˛ zyc Mannslieb ju˙ zaszedł. Jego mniejszy towarzysz Morr-
˛
z
´
slieb był w nowiu, i swiatła dawał jeszcze mniej ni˙ zwykle.
z
Zatrzymał si˛ w połowie i oparł o barierk˛ , zeby odczeka´ kilka minut. Do-
e
e ˙
c
piero kiedy zacz˛ ło szarze´ niebo na wschodzie, odwa˙ ył si˛ ruszy´ dalej. Piał
e
c
z
e
c
˛
si˛ pod gór˛ , w stron˛ boru, z takim samym ociaganiem, z jakim zza horyzontu
e
e
e
˛
d´ wigało si˛ sło´ ce. A było to sło´ ce zimowe, pełznace nisko przy ziemi i blade.
z
e n
n
˛
Przy ka˙ dym oddechu z ust buchały mu obłoczki pary, ciało raz po raz przebie-
z
gał mimowolny dreszcz. Łachmany, w które si˛ okutał, prawie wcale nie chroniły
e
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin