dzieci-z-fatimy-wielki-cud.pdf

(383 KB) Pobierz
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Wielki cud
środa, 18 kwietnia 2012 11:55
Biedna Maria Róża! Wraz z upływem dni w jej domu pojawiali się wciąż nowi nieznajomi. Do tej
pory wiadomo już było, że ten uczony ksiądz z Lizbony był pod dużym wrażeniem opowieści
dzieci i w końcu praktycznie nie istniała godzina, w której tłumy znajomych i obcych nie
czekałyby na spotkanie z pastuszkami. 
– Łucjo, czy to prawda, że podczas następnej wizyty Pani dokona wielkiego cudu? – spytała
pewna kobieta z zaciekawieniem. 
– Powiedz mi, Hiacynto, czy to naprawdę Najświętsza Maryja Panna? – dodał ktoś inny.
– A co z chorymi, Franciszku? – zawołał trzeci. – Czy w Cova będą uzdrowienia, jak w
Lourdes?
Dzieci odpowiedziały na ten potok pytań w sposób prosty i rzeczowy. Tak, Pani dokona
wielkiego cudu trzynastego października. Powie też kim jest, dlaczego przyszła do Cova i czego
oczekuje od ludzi tam zgromadzonych. A co jeszcze cudowniejsze, tym razem ma zamiar
przyprowadzić dwóch niebiańskich towarzyszy – świętego Józefa i Dzieciątko Jezus!
Oczywiście, wszystkie gazety w Portugalii wciąż okazywały ogromne zainteresowanie
wydarzeniami w Fatimie, a zwłaszcza zapowiedzią dzieci, że trzynastego października w Cova
będzie miał miejsce jakiś cud. W ich domach pojawiali się wciąż nowi reporterzy i fotografowie,
by zadać maluchom pytania i porobić im zdjęcia. Zarówno niewierzący, jak i ludzie pobożni,
śledzili z uwagą wydarzenia fatimskie i snuli tysiące przypuszczeń na temat charakteru
zapowiedzianego cudu.
– Naprawdę nie wiesz, co to będzie, Łucjo? – zapytał ksiądz Ferreira na krótko przed wielkim
dniem. Łucja potrząsnęła przecząco głową.
– Nie, proszę księdza. Pani nam tego nie wyjawiła. Ale w sierpniu powiedziała nam, że nie
będzie to tak wielki cud, jak planowała na początku, gdyż wciąż jest niezadowolona z tego, co
1 / 11
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Wielki cud
środa, 18 kwietnia 2012 11:55
zrobił nam burmistrz Ourem.
Proboszcz spojrzał z uwagą na dziewczynkę, która stała przed nim.
– A jeśli trzynastego nie stanie się nic niezwykłego? Czy nie boisz się, że ludzie będą się z
ciebie wtedy śmiać?
– Nie, proszę księdza – odparła Łucja.
– Ale będą mówić, że jesteś głupią małą dziewczynką! Pomyśl jak strasznie będą się z tego
powodu czuli twoi rodzice!
Łucja złożyła ręce w pewnym geście.
– Och, proszę księdza, proszę się nie niepokoić! Wiem, że trzynastego stanie się coś
niezwykłego! Tak nam powiedziała Pani.
Kolejne pytania nie były w stanie zmienić zdania Łucji na ten temat. Franciszek i Hiacynta
również twierdzili z przekonaniem, że trzynastego października będzie miał miejsce wielki cud,
który udowodni, że Pani naprawdę przybywa z Nieba i z jakiegoś powodu Bóg pozwolił Jej
ukazać się im sześć razy. Nie zdziwili się też zupełnie, gdy na dzień przed zapowiadanym
cudem odkryli, że do Fatimy zeszło się co najmniej sześćdziesiąt tysięcy ludzi. Nie martwili się
również, że wszyscy ci ludzie mówili otwarcie o cudzie i byli przygotowani na spędzenie nocy na
pastwisku, by mieć następnego dnia dobry widok na małe drzewko.
– Po wszystkim będą zadowoleni, że przyszli – oznajmiły dzieci swoim rodzinom. – Tylko
poczekajcie, a sami się przekonacie.
2 / 11
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Wielki cud
środa, 18 kwietnia 2012 11:55
Następnego ranka świt był zimny i deszczowy. Do tego czasu tłum zwiększył się do
siedemdziesięciu tysięcy zgromadzonych i mama Łucji prawie oszalała z niepokoju. Jaka hańba
dla rodziny, jeśli nie stanie się żaden cud! Jak wściekły i rozczarowany będzie cały ten tłum,
który spędził w Cova długą, mokrą i zimną noc!
„Do tej pory to miejsce zamieniło się już pewnie w morze błota – pomyślała – i ci biedni ludzie
na pewno przemokli do suchej nitki. Och, Łucjo! Czy naprawdę jesteś pewna, że niebiańska
Pani istnieje?”
Z niezmordowaną cierpliwością dziewczynka zapewniała swoją mamę: tak, niebiańska Pani
naprawdę istnieje i już wkrótce dokona cudu, który zobaczą wszyscy.
Dochodziło właśnie wpół do jedenastej, gdy dzieci i ich rodziny dotarły na pastwisko. Cóż za
widok ukazał się ich oczom! Pod ociekającymi wodą parasolami tłoczyło się siedemdziesiąt
tysięcy ludzi – zziębniętych, zabłoconych, zmęczonych. Za nimi stały w wielkim bałaganie wozy,
rowery, samochody i różne zwierzęta juczne, które dowiozły ich do Cova. Każdy pielgrzym
trzymał w ręku różaniec. Gdy dzieci zjawiły się na miejscu, przez tłum przeszedł głośny szmer.
Nawet niewierzący okazali przybyłym wielkie zainteresowanie.
– Zrobić przejście! Dzieci już tu są!
Tłum natychmiast rozstąpił się i cała trójka pospieszyła pod dąb, który teraz był właściwie
jedynie sterczącym kikutem, gdyż wielu pobożnych pielgrzymów zabrało do domu liście i
gałązki jako relikwie.
Natchniona na widok tłumu Łucja zawołała do ludzi, by zamknęli parasole i odmówili Różaniec.
Po chwili, nie zważając na chłodny deszcz, klęknęła na błotnistej ziemi, by pogrążyć się z
Franciszkiem i Hiacyntą w tej samej modlitwie.
Tak oto w zimnej ulewie siedemdziesiąt tysięcy głosów rozbrzmiewało w szczerych błaganiach.
W Cova obecni byli ludzie z różnych środowisk i każdy z nich miał do Królowej Nieba jakąś
prośbę. Jednak gdy minęło południe, a żaden cud wciąż się nie zdarzał, po Cova przeszła fala
3 / 11
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Wielki cud
środa, 18 kwietnia 2012 11:55
niepokoju. Może Pani wcale dziś nie przyjdzie?
– Mali głupcy! Tym razem naprawdę nas nabrali! – zawołał pewien mężczyzna, którego
cierpliwość po dwudziestu czterech godzinach czuwania na zimnym deszczu już się
wyczerpała. – Mówili, że Pani ukaże się w południe. Więc gdzie Ona jest?
Ledwie zdążył wypowiedzieć te słowa, gdy Łucja zwróciła promieniejącą twarz w stronę
zgromadzonego wokół niej tłumu.
– Nadchodzi! Klęknijcie!
Klęcząca kilka metrów dalej Maria Róża nerwowo zacisnęła ręce.
– Dobrze się przyjrzyj, moje dziecko! – zawołała. – Tylko się nie pomyl!
Jednak Łucja się nie myliła. Jakże by mogła? Przed chwilą Pani znów się zjawiła, jasna i
piękna, w swych białych szatach i chuście z wykończeniami ze lśniącego złota. Stała teraz nad
suchym pniem małego dębu, w jej oczach dostrzegało się ogromną powagę, a w całej postawie
głęboko skrywany smutek.
Tłum nie był w stanie Jej dostrzec, ale jedno spojrzenie na twarze dzieci oraz pewność
rozbrzmiewająca w głosie Łucji stanowiły wystarczające dowody na to, że właśnie ma miejsce
coś niezwykłego. Tak więc nie zważając na wilgoć i zimno wszyscy z braku miejsca klęknęli
dokładnie tam, gdzie stali – prosto w błoto. Serca zgromadzonych przepełniała nadzieja, ze
wszystkich stron rozlegały się westchnienia zdumienia i zachwytu. Do drzewa zbliżała się biała
chmura przypominająca opary kadzidła! Zjawisko to powtórzyło się trzykrotnie, aż w końcu
chmura zawisła w bezruchu kilka metrów nad ziemią. Gdy to się stało, twarze dzieci rozbłysły
nieopisanym wręcz szczęściem.
– Muszą teraz widzieć Panią – szeptano pomiędzy sobą z nabożnym szacunkiem. – Tak, Łucja
4 / 11
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Wielki cud
środa, 18 kwietnia 2012 11:55
chyba z Nią rozmawia!
To była prawda. Patrząc wprost na gościa z Nieba dziewczynka zadała pierwsze pytanie,
odpowiedzi na które oczekiwała cała Portugalia.
– Kim jesteś?
Na twarzy Pani rysowała się ogromna powaga.
– Jestem Matką Boską Różańcową.
– Czego od nas oczekujesz?
– Przybywam ostrzec wiernych, by zmienili swoje życie i prosili o przebaczenie za grzechy. Nie
mogą więcej obrażać Naszego Pana, i tak już wielokrotnie obrażanego.
Przez chwilę Łucja zastanawiała się nad tymi słowami, a jej serduszko biło szybko z emocji. A
więc ta przepiękna nieznajoma, która przybyła do nich aż sześć razy to Matka Boska
Różańcowa – sama Najświętsza Maryja Panna! Jednak zanim Łucja miała czas na jakąkolwiek
głębszą refleksję, znajomy piękny głos rozbrzmiał ponownie:
– Chcę, by zbudowano tu kaplicę ku mojej czci. Dalej odmawiajcie codziennie Różaniec.
Łucja słuchała z uwagą. Następnie spojrzała niepewnie na piękną Panią. Może teraz nadeszła
odpowiednia pora, by przedstawić prośby, o których wcześniej powiedzieli jej przyjaciele i
sąsiedzi?
5 / 11
Zgłoś jeśli naruszono regulamin