dzieci-z-fatimy-nieoczekiwana-podro.pdf
(
379 KB
)
Pobierz
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Nieoczekiwana podróż
wtorek, 24 listopada 2009 17:11
Myśli Łucji były mądrzejsze, niż zdawała sobie z tego sprawę. W lipcu 1917 roku istniała
naprawdę duża potrzeba, by Rosjanie odmawiali z oddaniem Różaniec, gdyż trzy miesiące
później komunizm miał rozprzestrzenić się po całym świecie i przynieść nieopisane cierpienia
milionom.
W mniejszym stopniu potrzeba modlitwy dotyczyła również innych krajów europejskich,
włącznie z Portugalią, gdzie od 1910 roku władzę sprawowali ateiści.
Ateiści! Jednym z nich był burmistrz Ourem (miasto leżące najbliżej Fatimy), który wściekł się
do granic możliwości, gdy doszły go słuchy o niezwykłych wydarzeniach z Cova.
– Chcecie powiedzieć, że trójka małych pastuszków mianuje się prorokami? – zawył. – Co za
bzdury! Nie marnujcie mojego cennego czasu na takie bajki!
Z całym szacunkiem pomocnicy burmistrza oznajmili mu, że wydarzenia w Fatimie nie mogą
być zignorowane. Aż pięć tysięcy ludzi udało się w lipcu do Cova da Iria na objawienie Pani.
Możliwe, że w sierpniu będzie ich nawet ze trzy razy więcej, gdyż całe wydarzenie nagłośniły
już gazety. Wszystkich bardzo ono zainteresowało.
– Cóż, ale mnie ono nie interesuje – oznajmił burmistrz rzeczowo. – Wiecie, że nie wierzę w
Boga. Dlaczego miałbym więc wierzyć w jakieś bzdurne wizje, które mówią mi, bym odmawiał
Różaniec?
– Może powinien się pan tym zainteresować – zasugerował dyskretnie jeden z pomocników. –
W końcu Fatima znajduje się na terytorium znajdującym się pod pańską władzą. Jeśli za
miesiąc będą tam jakieś zamieszki...
– Tak, piętnaście tysięcy podekscytowanych ludzi może sprawiać kłopoty – wtrącił zastępca
burmistrza. – Nie będzie to wyglądało najlepiej, gdy rząd w Lizbonie dowie się, że nie
podjęliśmy żadnych kroków zapobiegawczych.
1/9
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Nieoczekiwana podróż
wtorek, 24 listopada 2009 17:11
– No i co ja niby mam zrobić? – parsknął burmistrz.
Burmistrz i asystenci szybko zgodzili się w jednym: burmistrz musi zażądać, by trójka dzieci z
Fatimy przybyła do niego do Ourem wraz z rodzicami. Ci prości ludzie ze wsi na pewno będą
obawiać się każdego przedstawiciela prawa. Wystarczy niewielka perswazja, a przyznają się,
że cała ta historia to oszustwo, że proboszcz kazał im stworzyć miejsce kultu, które mogłoby
rywalizować ze słynną grotą w Lourdes i przyciągnąć do Fatimy pielgrzymów, przynosząc jej w
ten sposób sławę i pieniądze.
– Widzi Pan, tu nie chodzi o nic więcej – wyjaśnił pomocnik. – Ci biedacy chcieli sobie trochę
dorobić, więc gdy ksiądz obiecał im część pieniędzy, które w przyszłości zostawią tam
pielgrzymi...
– Właśnie! – wtrącił zastępca. – Zawsze czułem, że religia to dobrze zorganizowany biznes.
Teraz wiem to na pewno. Im szybciej zamkniemy wszystkie kościoły w Portugalii, tak jak to
zrobiliśmy z klasztorami i seminariami, tym szybciej będziemy mieć dodatkowe źródło dochodu i
mniej wydatków. Tak powinno być w każdym nowoczesnym państwie.
W oczach burmistrza pojawił się chytry błysk.
– Mam nadzieję, że masz rację – rzekł. – Jeśli możemy zrobić coś, by zwalczyć tu w górach
religię...
– Możemy, proszę pana. Nawet mała rzecz pomaga.
– Oczywiście. Idź, każ tym głupim dzieciom i ich ojcom stawić się natychmiast w Ourem. Niech
dowiedzą się, że przejrzeliśmy tę ich grę.
2/9
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Nieoczekiwana podróż
wtorek, 24 listopada 2009 17:11
Tak oto do Fatimy została wysłana wiadomość, że Antoni dos Santos, ojciec Łucji, oraz Manuel
Marto, ojciec Franciszka i Hiacynty, mają wraz z dziećmi udać się do burmistrza Ourem.
O dziwo, Manuel Marto wcale nie przestraszył się nieoczekiwanego wezwania. Spokojnie
oznajmił, że uda się do Ourem i odpowie na każde pytanie burmistrza. Nie przyprowadzi jednak
Franciszka i Hiacynty, gdyż są za mali na tak wyczerpującą podróż.
– Też zostaw Łucję w domu – poradził szwagrowi. – W końcu, co złego zrobiło to dziecko?
Jednak mama Łucji nie chciała nawet o tym słyszeć.
– Dziewczynka jedzie z tobą – poinformowała swego męża. – Przecież to ona zaczęła tę całą
aferę.
Łucja była bardzo nieszczęśliwa, że miała jechać do Ourem bez swoich kuzynów. Jednak gdy
nadszedł czas opowiedzenia historii burmistrzowi, przemówiła bardzo odważnie. Tak, w Cova
była niebiańska Pani. Przybędzie tam po raz czwarty trzynastego sierpnia. Do tej pory mówiła o
tym, że ludzie muszą zmienić swoje życie, odmawiać codziennie Różaniec i poświęcać się za
grzeszników.
– A podczas ostatniej wizyty Pani nauczyła nas nowej modlitwy – dodała dziewczynka na
zakończenie. – Musimy ją odmawiać za każdym razem, gdy poświęcamy się za grzeszników.
Na twarzy burmistrza pojawił się nerwowy grymas.
– Tak? A co to za modlitwa?
– O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie, za nawrócenie grzeszników i za zadośćuczynienie za
3/9
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Nieoczekiwana podróż
wtorek, 24 listopada 2009 17:11
grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.
Tego było za wiele dla burmistrza, którego serce już dawno zwróciło się przeciw Bogu i religii.
– Głupia dziewucha! – zawołał. – Wymyślaj sobie dalej podobne kłamstwa, jeśli chcesz być
ukarana!
– Ale to nie są kłamstwa, proszę pana. Naprawdę widzieliśmy piękną Panią. I naprawdę
powiedziała to wszystko, co teraz panu powtarzam.
– Bzdury! Nie ma żadnej Pani. Musisz mi uroczyście obiecać, że nie pójdziesz do Cova
trzynastego sierpnia. No, dalej, mów!
Łucja patrzyła błagalnie na ojca i wuja, choć wiedziała aż za dobrze, że niewiele mogą teraz dla
niej zrobić. Po chwili złożyła dłonie i rzekła pewnym i pełnym szacunku głosem:
– Nie mogę obiecać, że nie pójdę trzynastego do Cova.
– Czemu?
– Dlatego że Pani poprosiła, żebyśmy byli tam tego dnia i nie możemy nie pójść. Przecież
przybywa z Nieba.
Na nic nie zdały się groźby, namowy i ponowne groźby burmistrza. Nie był w stanie wymusić na
małej dziewczynce obietnicy, którą tak bardzo pragnął usłyszeć. Nie udało mu się również
namówić Łucji do wyjawienia choćby niewielkiej części tajemniczego przesłania, które
otrzymała wraz z kuzynami w lipcu.
4/9
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Nieoczekiwana podróż
wtorek, 24 listopada 2009 17:11
– No co tak stoicie? Zróbcie coś! – zawołał w końcu burmistrz do ojca i wuja dziewczynki,
milczących świadków jego daremnych starań. – W końcu ten uparty dzieciak jest wasz, a nie
mój!
Antoni dos Santos i Manuel Marto wzruszyli tylko ramionami. Cóż bowiem mogli zrobić? Łucja
miała swoje wady, jednak kłamanie nie było jedną z nich, podobnie zresztą jak łamanie obietnic.
Poza tym kilka tygodni temu inni próbowali już skłonić ją do przyznania się do winy. Były krzyki,
lanie, a nawet kilka rozmów z proboszczem. Wszystko na nic.
W końcu burmistrz poddał się i nakazał całej trójce opuszczenie jego gabinetu. Jednak gdy ci
wracali do Fatimy w jego umyśle już powstawał złowieszczy plan.
„Ta uparta dziewucha nie chciała obiecać, że nie pójdzie do Cova” – myślał. „To znaczy, że
zjawi się tam z innymi trzynastego sierpnia. Znów będą udawać, że widzą niebiańską Panią i
rozmawiają z Nią, a tysiące głupich pielgrzymów wpadnie w histerię. Ale... – w oczach
burmistrza pojawił się tajemniczy błysk – wszystko może wyglądać zupełnie inaczej, jeśli dzieci
powstrzyma się siłą przed pójściem do Cova!”
Im więcej burmistrz o tym myślał, tym bardziej był przekonany, że wpadł na świetny pomysł,
który położy kres niezwykłym wydarzeniom w Fatimie. Porwanie dzieci będzie takie proste!
Wystarczy, że trzynastego sierpnia z samego rana podjedzie pod ich dom swym czarnym,
błyszczącym autem. Będzie bardzo miły i uprzejmy. Potem wybłaga od rodziców zgodę na
zawiezienie dzieci na pastwisko. Zapewni ich, że chce udać się do Cova w charakterze
pielgrzyma. Przecież nie odmówią mu zabrania dzieci samochodem, zwłaszcza, że dzięki temu
uciekłyby przed tłumami pielgrzymów.
Trzynastego sierpnia, kilka minut przed jedenastą, burmistrz wcielił w życie pierwszą część
swego niecnego planu. Z wielkim rozmachem podjechał pod dom rodziny Marto, gdzie
znajdowały się dzieci, i poprosił o zgodę na zawiezienie Łucji, Franciszka i Hiacynty do Cova.
Dziś taki upał, argumentował, a do pastwiska są przecież prawie dwa kilometry. Dzieci na
pewno bardzo się zmęczą, jeśli będą musiały iść taki kawał piechotą drogą pełną pielgrzymów.
5/9
Plik z chomika:
B3371
Inne pliki z tego folderu:
dzieci-z-fatimy-epilog.pdf
(375 KB)
dzieci-z-fatimy-anio-pokoju.pdf
(309 KB)
dzieci-z-fatimy-czwarta-wizyta.pdf
(380 KB)
dzieci-z-fatimy-do-lizbony.pdf
(384 KB)
dzieci-z-fatimy-dzwony-w-fatimie.pdf
(384 KB)
Inne foldery tego chomika:
█ GITARA NAUKA GRY ,STROIKI ,PROGRAMY ITP
♪♪ N U T Y ♫♫
Albumy dla dzieci
Blask nad Judeą (pastorałki)
Całe roczniki
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin