dzieci-z-fatimy-anio-pokoju.pdf

(309 KB) Pobierz
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Anioł Pokoju
czwartek, 30 października 2008 15:17
Był chłodny wiosenny poranek roku 1916 i trójka dzieci z portugalskiej wsi Fatima nie widziała w
nim niczego niezwykłego. Wstały, jak to miały w zwyczaju, przed świtem, zjadły śniadanie, a
następnie wyprowadziły na pastwisko owce swoich rodziców.
Po drodze jak zwykle paplały wesoło, planowały, w co będą się bawić, gdy owce w końcu
rozejdą się po pastwisku. Tego dnia padało, ale chłodna mżawka to dość częste zjawisko
wczesną wiosną. 
– Nie możemy za bardzo zmoknąć – powiedziała sześcioletnia Hiacynta. – Łucjo, może
powinniśmy dziś pójść do jaskini?
– Oczywiście, że powinniśmy! – pisnął jej ośmioletni brat Franciszek. – Stamtąd łatwo będzie
obserwować owce.
Ich dziewięcioletnia kuzynka przyjrzała się krytycznie ponuremu krajobrazowi. Pastwisko, na
które przyprowadzili owce, należało do jej rodziców. Było to całkiem małe pole z zaledwie
kilkoma nierównymi rzędami drzewek oliwnych po jednej stronie, ale w pobliżu znajdowało się
też niewielkie wzniesienie. Na jego szczycie dumnie rozkładał swoje ramiona wiatrak. W zboczu
wzniesienia znajdowała się jaskinia – z pewnością najlepsze schronienie w okolicy.
– Dobrze – powiedziała w końcu. – Franciszku, zaopiekuj się naszym drugim śniadaniem i
uważaj, żeby nie zmokło. Owcom chyba nic się nie stanie, jak zostaną przez chwilę same.
Lekko zdyszane dzieci dobiegły w końcu do jaskini. W środku było ciemno i dość ciasno, ale
małym pastuszkom wcale to nie przeszkadzało. Przywykły do tego miejsca, gdyż często bawiły
się tu także w słoneczne dni. Poza tym, jaskinia była sucha i zapewniała świetny widok na całe
pastwisko. Gdyby jakaś owca odłączyła się od stada, natychmiast by to zauważyły.
Przez jakiś czas cała trójka pochłonięta była rozmową. Czy będzie padać cały dzień? A może
wyjdzie słońce i będą mogły pobawić się na wzgórzu w echo?
1/9
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Anioł Pokoju
czwartek, 30 października 2008 15:17
– Mam nadzieję, że wyjdzie słońce – powiedziała Hiacynta z nadzieją, lekko drżąc z zimna. –
Jeśli okaże się, że będziemy musieli tu zostać cały dzień, strasznie się wynudzimy.
Franciszek zgodził się z tym stwierdzeniem, choć nie podobał mu się pomysł zabawy w echo.
Oczywiście, fajnie było stać na szczycie wzgórza, wykrzykiwać różne słowa ile sił w płucach i
słuchać, jak wracają. Ale jeszcze większą frajdę sprawiało przetrząsanie całego pastwiska w
poszukiwaniu kamieni, znoszenie ich w jedno miejsce i budowanie z nich domu.
– Jak się przejaśni, zbuduję naprawdę gigantyczny dom – oznajmił dziewczynkom. – To będzie
najpiękniejszy dom, jaki kiedykolwiek widziałyście!
Łucja roześmiała się. Franciszek był od niej o rok młodszy. Już od maleńkiego uważał się za
uzdolnionego budowniczego. Wiedział jednak, podobnie jak wiedziała to Hiacynta, że
prawdziwym przywódcą była Łucja. I czemu nie? Przecież była najstarsza. Poza tym, jako
jedyna z całej trójki, przystąpiła już do Pierwszej Komunii świętej.
– Później zdecydujemy, co będziemy robić – rzekła. – Teraz zobaczmy, co mamy na drugie
śniadanie.
Godzinę później dzieci zjadły już ze smakiem chleb, ser i owoce, które ich mamy dla nich
spakowały. Widząc, że zaczyna się przejaśniać, Franciszek zasugerował, żeby wyszli na
zewnątrz się pobawić. Jednak Łucja nie chciała go słuchać. Czy nie było już południe? Czy nie
skończyli właśnie posiłku? Dobrze. Teraz, zgodnie ze zwyczajem okolicznej ludności, muszą
odmówić Różaniec.
Franciszek westchnął głęboko. Nigdy nie przepadał za Różańcem, ani też za chodzeniem do
kościoła. Głęboko w sercu czuł, że takie rzeczy były tylko dla kobiet i dziewczynek. Sprzeczanie
się z Łucją nie miało jednak sensu, dlatego poszperał w kieszeni i po chwili wyciągnął z niej
mały drewniany różaniec.
2/9
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Anioł Pokoju
czwartek, 30 października 2008 15:17
– Pośpieszmy się więc – powiedział – i jak tylko skończymy, zbuduję dom z kamieni. Tylko
poczekajcie, a zobaczycie, jaki będzie wielki i piękny!
Na kilka minut w jaskini zrobiło się bardzo spokojnie, gdy cała trójka przesuwała paciorki między
palcami. Jednak postronnego słuchacza na pewno bardzo zadziwiłby sposób, w jaki mali
pastuszkowie czcili Matkę Boską. Otóż, dla oszczędzenia czasu, mówili jedynie dwa pierwsze
słowa modlitwy Ojcze nasz na dużych paciorkach i dwa pierwsze słowa Zdrowaś Maryjo na
małych paciorkach, gdyż już dawno odkryli, że w ten sposób cały Różaniec można odmówić w
mgnieniu oka!
Gdy tylko skończyli się modlić, Franciszek spojrzał z nadzieją na Łucję.
– Czy teraz możemy już iść się bawić?
– Nie. Wciąż jeszcze pada.
– Ale tylko troszkę!
Hiacynta wyjrzała na zewnątrz.
– To tylko drobna mżawka, Łucjo.
– To bez znaczenia.
– Ale co z moim domem? Chciałbym zacząć szukać kamieni!
3/9
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Anioł Pokoju
czwartek, 30 października 2008 15:17
– Zostań ze mną Franciszku. Ty też, Hiacynto. Możemy pobawić się tutaj.
Dzieci niechętnie znów usiadły na brudnej podłodze jaskini. Łucja była najstarsza i już dawno
temu powiedziano im, że muszą się jej słuchać, jeśli spędzają dzień poza domem. Gdy tak
siedziały i zabawiały się opowiadaniem historyjek, poczuły nagły podmuch wiatru, który zmusił
je do spojrzenia w górę. Zanim nawet zaczęły się zastanawiać, czy nadciąga właśnie wiosenna
burza, ich oczom ukazał się niesamowity widok. Na samym skraju pola, ponad drzewami
oliwnymi, unosiło się piękne, białe światło. Błyszczało jak najbielszy śnieg, jak najczystszy
kryształ! Nie pozostawało jednak w bezruchu. Przesuwało się nad czubkami drzew, nad
rozległym pastwiskiem, wprost do jaskini!
Cała trójka, w ciszy pełnej nabożnego lęku, wpatrywała się w zbliżające się światło i dostrzegła,
że w jego środku stał młody mężczyzna. Miał na sobie zwiewne białe szaty, jakie dzieci
pamiętały z obrazków przedstawiających anioły i świętych, które znajdowały się w ich kościele.
To jednak nie był obrazek! To się działo naprawdę!
– Nie lękajcie się – rzekł tajemniczy przybysz. – Jestem Aniołem Pokoju.
Następnie ukląkł i dotknął czołem ziemi.
– Módlcie się ze mną – powiedział.
Prawie nieświadomi swoich czynów mali pastuszkowie padli na kolana i naśladowali ruchy
tajemni czego młodzieńca. Gdy przemówił, powtarzali jego słowa:
– O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie, ufam Tobie, kocham Cię. Proszę Cię, byś
przebaczył tym, którzy nie wierzą, którzy Cię nie uwielbiają, którzy Cię nie kochają, którzy Ci nie
ufają.
Anioł powtórzył modlitwę trzy razy, a potem powstał.
4/9
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Anioł Pokoju
czwartek, 30 października 2008 15:17
– Módlcie się tymi słowami – rzekł do nich. – Serca Jezusa i Maryi usłyszą wasze wołanie.
Po chwili anioł zniknął, zostawiwszy dzieci pełne nabożnego lęku, jakiego nie zaznały jeszcze
nigdy w życiu. Rzeczywiście, po powrocie do domu tej nocy nie były w stanie powiedzieć
nikomu o tym niesamowitym zajściu. W pewnym sensie wizyta anioła była zbyt święta i piękna,
by można ją było ubrać w słowa.
Anioł pojawił się ponownie dopiero w połowie lata.
– Cóż robicie? – spytał. – Módlcie się! Módlcie się bardzo dużo! – powiedział dzieciom tym
razem. – Serca Jezusa i Maryi mają wobec was miłosierny plan. Ofiarujcie Najwyższemu
modlitwy i poświęcajcie się bez ustanku.
Łucja zawahała się, nie wiedząc, czy wypada odzywać się do anioła. W przypływie odwagi
spytała jednak:
– Jak mamy się poświęcać?
Gość niebieski odparł:
– Czyńcie ofiarę ze wszystkiego, co możecie, i ofiarujcie to Bogu jako zadośćuczynienie za
grzechy, którymi jest On obrażany oraz jako prośbę o nawrócenie grzeszników. W ten sposób
sprowadzicie pokój na waszą ojczyznę.
Hiacynta i Franciszek milczeli. Jak dzieci mają nawracać grzeszników? Jak mają położyć kres
okrutnej wojnie, która wyniszcza Europę już od dwóch lat?
5/9
Zgłoś jeśli naruszono regulamin