DARIUSZ KANKOWSKI
STOLARZ
ze zbioru Tęsknota
Tego dnia słońce wydawało się wznosić wolniej niż zazwyczaj, prażyło mocniej, niż przystało na ranek, a do tego świeciło tak jasno, że odbijane od skał promienie biły po oczach wszystkich, którzy podążali szeroką, kamienistą ścieżką przecinającą pustynię.
Spieszyło nią całe zbiorowisko ludzi pochodzących z różnych części kraju; połączył ich ten sam cel wędrówki, znajdujący się już niedaleko – tuż za najbliższym wzniesieniem.
I chyba tylko jeden z wędrowców zadowolony był z niesamowitego – nawet, jak na tę okolicę – gorąca. Uśmiechał się do siebie na myśl, że jego największym zmartwieniem jest teraz żar lejący się z nieba.
– Co cię tak cieszy, przyjacielu? – zagadnął go idący obok młody mężczyzna.
– Po prostu cieszę się, że docieramy na miejsce. Choć też trochę się denerwuję.
– Ależ nie ma czego się denerwować! Przecież wszyscy tam idą!
– Nie, nie rozumiesz. Nie chodzi tylko o niego. Ja dzisiaj… spotykam się z ojcem.
– A, rozumiem, długa rozłąka… Mieszka gdzieś w tych okolicach, hę?
– Można tak powiedzieć – przyznał mężczyzna, nie przestając z lekka się uśmiechać.
– A więc… czym zajmujesz się tam, skąd pochodzisz? – pytał dalej młodzieniec.
– Jestem stolarzem.
– Również z północy, hę? Mamy tam dobrych stolarzy.
– Tak, z północy – przytaknął stolarz. – A ty?
– Bywam trochę tu, trochę tam… – odparł niechętnie młody, ale pytające spojrzenie stolarza kazało mu wyjawić szczegóły. – Łowię ryby. W Jeziorze. Ale niestety, ostatnio mamy słabe połowy.
– O, temu chyba będzie można zaradzić.
– Naprawdę? A co może o tym wiedzieć stolarz?
– Właściwie to nie jestem już stolarzem – padła beztroska odpowiedź. – Wczoraj wykonałem swoje ostatnie krzesła. Dzisiaj rozpoczyna się moja podróż.
– Podróż? Jaka to podróż? Cóż mogło skłonić stolarza do opuszczenia domu?
– Przyszłość. Nadchodzą dla mnie ciężkie dni, ciężkie lata.
– Nie dziwię się, skoro postanowiłeś porzucić posadę – zaśmiał się rybak. – Ale ...
renfri73