Jayne Ann Krentz - Zapomniane marzenia.pdf
(
754 KB
)
Pobierz
Jayne Ann
Krentz
ZAPOMNIANE
MARZENIA
Tytuł oryginału: Velvet Touch
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Jesteś szalona!
Te słowa pobrzmiewały echem w uszach Lacey Seldon, gdy wyprowadziła szykownego
czerwonego fiata z promu linii Waszyngton State Ferry i wjeżdżała na ląd. Znalazła się na
pełnej zieleni wyspie, która latem miała być jej domem.
Słyszała takie i podobne komentarze przez ostatnie trzy miesiące, gdy w pewnym
momencie wybuchła bomba spowodowana jej decyzją. Echa eksplozji
prawdopodobnie
wciąż
odbijały
się
rykoszetem
od
kukurydzianych pól stanu Iowa, wstrząsając małym uniwersyteckim miastem na
Środkowym Zachodzie, gdzie urodziła się, wychowała i gdzie mieszkała nieprzerwanie
przez całe dwadzieścia dziewięć lat.
– Oszalałaś!
Wszyscy jej to powtarzali. Kierownik biblioteki powiedział to we właściwy sobie
uprzejmy, trochę ojcowski sposób, kiedy wręczyła mu TL R
rezygnację ze stanowiska kierowniczki działu bibliograficznego.
Rodzice również tak to skomentowali. Matka zareagowała łzami, gdy obwieściła jej swoją
decyzję, ojciec – bankier, i brat – makler giełdowy użyli racjonalnych argumentów
finansowych.
– Zostawiasz dobrą pracę w chwili, gdy czeka cię następny awans? –
dziwili się. – Nie bądź głupia, Lacey!
– Nie masz nawet zapewnionej żadnej pracy –przekonywali. –
Przynajmniej wstrzymaj się, aż coś znajdziesz.
1
– Podejmiesz pieniądze ze sprzedaży domu i będziesz z nich żyła?
Przecież to twoje zabezpieczenie na przyszłość! – perswadowali. – Któregoś dnia mogą ci
być potrzebne.
Argumenty matki, łatwe do przewidzenia, były natury emocjonalnej i jako takie
prawdopodobnie bardziej szczere. Ona przynajmniej głośno mówiła to, co wszyscy inni
naprawdę myśleli.
– Ależ nie możesz się wyprowadzić! – przekonywała. – Całe życie tu mieszkałaś. Tutaj
należysz, tu jest twój dom. Dlaczego nie będziesz rozsądna i nie wyjdziesz za mąż za tego
miłego profesora psychologii?
Byłabyś cudowną matką dla dwójki jego uroczych dzieci. Dlaczego to robisz? Nigdy nie
byłaś typem… awanturniczym. Zawsze poprawnie się zachowywałaś, byłaś dumą ojca i
moją. – Po czym dodała w zamyśleniu: –
Oczywiście z wyjątkiem decyzji o rozwodzie. Ale wszyscy wiedzą, że to nie była twoja
wina. Poza tym, od rozwodu minęło już na szczęście ponad dwa lata. To mnóstwo czasu,
żeby dojść do siebie. Nie masz nic wspólnego z Zachodnim Wybrzeżem. Wiesz, jakiego
typu ludzie tam mieszkają. Zawsze byłaś grzeczną dziewczynką!
TL R
Nigdy jeszcze w historii miasta nie zdarzyła się na tak ogromną skalę wyprzedaż rzeczy
używanych. Nikt się stamtąd nigdy nie wyprowadzał, więc wyprzedaże były bardzo
skromne. Tymczasem Lacey zgromadziła w cieniu dużego drzewa rosnącego przed jej
domem prawie wszystkie swoje doczesne dobra. Sam dom sprzedała dwa tygodnie
wcześniej i gdy tylko pozbyła się mienia ruchomego, wyjechała z miasta.
Mieszkańcy przychodzili oczywiście głównie z ciekawości, ale i tak akcja przyniosła jej
niezły zysk. Ciotka Selma, jedyna z rodziny, która nigdy nie była zamężna, obserwowała z
zainteresowaniem tłum buszujący wśród 2
rzeczy wystawionych przez Lacey i mrugała do swojej siostrzenicy porozumiewawczo.
Ona jedna wykazywała nieco zrozumienia dla jej decyzji. Lacey zastanawiała się, czy jest
tak dlatego, że Selma pamięta być może, jak się czuła, gdy przekroczyła trzydziestkę i
nadal tkwiła w małym mieście, gdzie każdy uważał, iż wie, co byłoby dla niej najlepsze.
– Zabiorę twoją matkę do domu na kawę – oświadczyła siostrzenicy stanowczym tonem. –
Jeśli tego nie zrobię, gotowa dostać ataku histerii.
Matka jednak, zgodnie z przewidywaniami Lacey, dzielnie przetrwała ten dzień.
Potomkowie silnych, dumnych kobiet, którzy uczynili Środkowy Zachód bastionem
Ameryki, byli ulepieni z twardej gliny.
Gdy Lacey wreszcie stanęła przy załadowanym po brzegi fiacie, a jej rodzina zgromadziła
się na chodniku przed domem, w którym się urodziła, pani Seldon stwierdziła
nieoczekiwanie:
~ Wiesz, kochanie, myślę, że ten czarujący profesor psychologii jednak wcale nie musiał
być odpowiednim kandydatem na twego męża. Czy umiesz wyobrazić sobie, że jesteś z
kimś, kto uważa, że dziecku nie wolno TL R
od czasu do czasu spuścić porządnego lania? Może tam, na Zachodnim Wybrzeżu,
spotkasz kogoś bardziej pasującego do ciebie…
Pani Seldon była praktyczną kobietą. Lacey miała już prawie trzydzieści lat. Powinna
znaleźć męża, a jeśli nie zamierza związać się z nikim z tutejszej społeczności, to lepiej,
żeby poszukała sobie kandydata spoza swojego miasta.
Lacey ucałowała kolejno matkę, ciotkę, brata i ojca. Wszyscy przykazali jej, żeby często
pisała, żeby uważała na siebie i nie zapominała, gdzie jest jej dom. I po raz pierwszy od
chwili podjęcia decyzji o prze-prowadzce Lacey się rozpłakała.
3
Wsiadła do załadowanego samochodu, ale z trudem cokolwiek widziała przez przednią
szybę. Oczy miała pełne łez.
Gdy jednak dojechała do granicy stanu, oczy były już suche. Nie jestem szalona,
powiedziała do siebie, uśmiechając się z satysfakcją.
Doprawdy, to była chyba pierwsza rozsądna rzecz, jaką zrobiła w życiu, na które składała
się seria poprawnych, konwencjonalnych zdarzeń od dnia jej przyjścia na świat.
Przez całą drogę przez Środkowy Zachód i Góry Skaliste myślała o pięknej zielonej
wyspie w archipelagu San Juan u wybrzeży stanu Waszyngton. Przyciągała ją jak magnes,
symbolizując zupełną zmianę dotychczasowego stylu życia.
To będzie pierwszy etap tej nowej dekady, która, jak sobie postanowiła Lacey Seldon, nie
będzie tak zmarnowana jak ostatnia.
Tyle lat, pomyślała, jadąc za znakami wzdłuż wąskiej drogi okrążającej wyspę. Tyle
straconych lat. Lata jako dwudziestolatki. Lata, kiedy powinna była zwiedzać świat,
znaleźć fascynującą pracę, podejmować nieznane ryzyko i być może odkryć prawdziwą
miłość i namiętność.
TL R
Tymczasem miała za sobą nieudane małżeństwo, pracę, która stała się nieznośną rutyną, i
żadnych widoków na poznanie kiedykolwiek ekscytujących stron życia.
Tego lata jednak ona, Lacey Seldon, zajmie się swoim życiem i wszystko zmieni.
Niepokój, który nieustannie narastał, aż osiągnął punkt kulminacyjny z chwilą ukończenia
przez nią dwudziestu dziewięciu lat, wreszcie przeważył nad racjonalnymi argumentami
przemawiającymi za kontynuowaniem bezpiecznego, monotonnego, przewidywalnego
trybu życia.
4
Lacey Seldon postanowiła, że dziesięć następnych lat nie będzie powtórką straconych
poprzednich.
Życie jest krótkie. A zatem zanim będzie za późno, zamierza zaznać pełni życia!
Mała mapka na okładce folderu, który przysłano jej z zajazdu, wydawała się w miarę
dokładna. Kręta droga wysadzana z jednej strony strzelistymi sosnami wiła się pod kołami
jej fiata. Z drugiej strony roztaczał
się widok na Cieśninę Pugeta.
W pewnej chwili zauważyła znak zapowiadający zjazd w bok na jeszcze węższą drogę
biegnącą wzdłuż spokojnej zatoczki.
Tam właśnie, wtulony w nabrzeże, znajdował się Randolph Inn. Lacey uśmiechnęła się do
siebie. Zajazd wyglądał dokładnie tak jak na zdjęciach w folderze. Na froncie budynku
rozciągała się szeroka weranda.
Dom był zbudowany z kamienia i cedrowych bali. Wyglądem przypominał staroświeckie
budowle. Przed budynkiem ciągnął się trawnik sięgający samego brzegu morza.
Obmywały go fale. Za budynkiem Lacey dostrzegła maleńkie domki zanurzone w zieleni.
Jeden z nich miał przez lato TL R
należeć do niej.
Zatrzymała się na niewielkim parkingu, zdjęła z włosów wstążkę, którą na czas jazdy
związała sięgające ramion kasztanowe pukle, i potrząsnęła głową. Przez ostatnie dwa lata
zapuszczała je, choć mało kto zauważył ten drobny objaw buntu, gdyż na ogół upinała je
w skromny węzeł
nad karkiem. Teraz jednak pozwoliła im swobodnie spływać na ramiona łagodnymi
falami.
Okalały twarz, w której dominowały szmaragdowe oczy lekko uniesione w kącikach
powiek i ocienione ciemnymi, gęstymi rzęsami. Oczy te błyszczały inteligencją i
humorem, ale było w nich także trochę tego 5
typowego dla mieszkańców Środkowego Zachodu uporu, któremu zawdzięczali
utworzenie potężnego narodu.
Twarz jej, jak uważała Lacey z właściwym sobie poczuciem realizmu, mogła być uznana
co najwyżej za w miarę atrakcyjną. Problem z jej twarzą, jak już dawno stwierdziła,
polegał na tym, że nie było w niej ani słodkiego, kokieteryjnego uroku, ani seksownego,
prowokacyjnego wyrazu, który tak bardzo pasowałby do koloru jej włosów.
Plik z chomika:
uzavrano
Inne pliki z tego folderu:
Jayne Ann Krentz - Szepczące źródła.pdf
(1102 KB)
Jayne Ann Krentz - Miedziana plaza.pdf
(2009 KB)
Jayne Ann Krentz - Przygoda na Karaibach.pdf
(768 KB)
Jayne Ann Krentz - Wakacje na Hawajach.pdf
(648 KB)
Jayne Ann Krentz - Zapomniane marzenia.pdf
(754 KB)
Inne foldery tego chomika:
J B Livingstone -
J P Delaney
J V Jones
J. D. Barker
J. D. Vance
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin