Miecz Polnocy - Luke Scull.pdf

(2058 KB) Pobierz
Luke Scull
Miecz Północy
Przekład: Marta Fijał
Tytuł oryginału:
Sword of the North
Copyright © Luke Scull, 2014
Copyright for the Polish edition © by Grupa Wydawnicza Foksal, MMXVI
Copyright © for the Polish translation by Marta Fijał, MMXVI
Wydanie I
Warszawa, MMXVI
Trzydzieści sześć lat wcześniej
S
łyszał, jak przedzierają się za nim pomiędzy drzewami. Ześlizgnął się w dół
zbocza, a zniszczone buty znalazły oparcie na bryle zamarzniętego śniegu.
Jego stopy były zdrętwiałe z zimna, zdawały się tak martwe jak jagnię
drgające mu dziko na ramieniu. Krew wciąż sączyła się z podciętego gardła
zwierzęcia i wsiąkała w brudne szmaty, które okrywały jego ciało.
Jeden ze ścigających go mężczyzn przeklął i ryknął wściekle. Przesunął
tuszę, którą dźwigał na ramieniu, i pozwolił sobie na uśmiech. Gubił ich
mimo ciężaru, który niósł. Zorientował się, że kilku z nich zdążyło się już
poddać. Większość to starcy. Grubo po trzydziestce.
Oddalił się od nich na pewną odległość i znalazł miejsce, w którym mógł
się ukryć. Leżał w nim przez chwilę, po czym postanowił rozpocząć zabawę.
Jego żołądek zaburczał potężnie, przypominając mu, że ta zima była
beznadziejna. Bardziej surowa niż jakakolwiek inna, którą pamiętał.
Wskoczył na przewrócone drzewo i utrzymał równowagę mimo grubej
warstwy lodu, która znajdowała się tuż pod nim. Chwilę później usłyszał
huk, któremu towarzyszyła nowa lawina przekleństw. Domyślił się, że jeden
z jego prześladowców potknął się o kłodę i upadł prosto na twarz.
Zastanawiał się, co się stało z Liściem i Czerwonym Uchem – lub
Martwym Uchem, jak postanowił nazywać swego nieszczęsnego przyjaciela.
Czerwone Ucho miał stać na warcie, w czasie gdy on wraz z Liściem
plądrowali farmę. Ubili dopiero pierwsze jagnię, kiedy ktoś podniósł alarm.
Okazało się, że Czerwone Ucho był równie bezużyteczny jako wartownik co
jako kucharz. Wszyscy się zastanawiali, jakim cudem udało mu się przetrwać
tyle czasu w gangu Skarna.
Drzewa w końcu się przerzedziły. Teraz mógł dostrzec rzekę. Gdy tylko
pokona powierzchnię Topniaka, ci uparci dranie przyznają się do porażki.
Kontynuował bieg, a szybkie oddechy tworzyły kłęby pary. Jednak zbliżając
się do brzegu, zdał sobie sprawę, jak bardzo się pomylił. Roztopy miały
niebawem całkowicie zamarznąć. Potężne kawały lodu kotłowały się,
tworząc spiętrzenia i łącząc się z siłą, która mogłaby zgnieść człowieka na
miazgę. Nie było najmniejszej szansy na to, aby przepłynąć wpław przez ten
szalejący nurt.
Nasłuchując odgłosów pościgu, zbiegł w dół rzeki i powrócił do lasu.
Dwóch mężczyzn wyłoniło się zza drzew, zagradzając mu drogę.
– Dotarłeś już wystarczająco daleko, chłopcze.
Stojący bliżej był zdyszany, jednak nie dało się nie zauważyć ponurej
determinacji w jego głosie. Tak samo jak błysku zimnej stali, która wisiała
mu u pasa.
Nie marnował czasu na odpowiedź. Rzucił się naprzód i uderzył czołem
w twarz mówiącego. Usłyszał łamanie kości i poczuł, jak chrząstki kruszą się
od siły ciosu. Odwrócił się natychmiast, zrzucił z ramienia jagnię i podniósł
je do góry, tworząc prowizoryczną tarczę. Miecz drugiego mężczyzny
zaklinował się w boku zwierzęcia, a zdziwienie napastnika trwało
wystarczająco długo, by w trzech krótkich ciosach powalić go na ziemię.
Podniósł jagnię i usiłował wyciągnąć z niego miecz, jednak ktoś, kto stał
z tyłu, uderzył go i zwalił z nóg. Broń oraz zmaltretowana tusza wypadły mu
z rąk, po czym poleciały na bok.
Obrócił się, aby dorwać kolejnego napastnika. Był z niego kawał bydlaka,
równie wysoki jak on sam i sporo cięższy. Mimo że zawsze był wyjątkowo
silny jak na swój wiek, tym razem nie udało mu się przygwoździć drania, aby
wymierzyć mu porządny cios. Kącikiem ust wciągnął powietrze i splunął
krwią. Drugi mężczyzna złapał go za szyję i pociągnął w dół. Odskoczył
Zgłoś jeśli naruszono regulamin