Aldiss Brian W. - Judasz tańczył.rtf

(117 KB) Pobierz
Aldiss Brian W

Aldiss Brian W.

 

 

Judasz tańczył

 

 

   To nie był uczciwy proces.

   Rozumiecie, że nie chciało mi sięuchać zbyt uważnie, ale to nie był uczciwy proces. Przebiegał w atmosferze podejrzanego i ukradkowego pośpiechu. Sędzia, adwokat i ława przysięych robili wszystko, żeby załatwić sprawę jak najszybciej. Nic nie mówiłem, ale wiedziałem dlaczego tak się dzieje: wszyscy śpieszyli się na tańce.

   W ten sposób upłynęło niewiele czasu i sędzia wstał, żeby ogłosić wyrok.

d stwierdza, że Aleksander Abel Ybo jest winien powtórnego zabójstwa Parowena Scrybana.

   Móbym roześmiać się w głos. Omal tego nie zrobiłem.

d skazuje go po raz drugi na śmierć przez uduszenie. Wyrok powyższy zostanie wykonany w ciągu tygodnia.

   Przez salę przebiegł szmer podniecenia.

   W pewnym sensie nawet ja byłem zadowolony. Sprawa niecodzienna, bo niewielu ludzi ryzykuje powtórną śmierć; pierwsza śmierć czyni perspektywę gorszą, nie zaś lepszą. Przez jakąś minutę w sądzie panowała cisza, potem sala opustoszała z prawie nieprzyzwoitym pośpiechem. Po chwili zostałem w niej zupełnie sam.

   Ja, Aleks Abel Ybo, albo w przybliżeniu on, zszedłem ostrożnie z podwyższenia dla oskarżonego i pokuśtykałem przez całą zakurzoną salę do wyjścia. Po drodze spojrzałem na swoje dłonie. Nie drży.

   Nikt nie zadał sobie trudu, żeby mnie pilnować. Wiedzieli, że mogą mnie wziąć w każdej chwili, kiedy bę gotowi do egzekucji. Rzucałem się z daleka w oczy i nie miałem dokąd uciekać. Byłem kuternogą, który nie mó tańczyć, i nie można mnie było z nikim pomylić. Tylko ja sam mogłem coś takiego zrobić.

   Na zewnątrz, w posępnym blasku słca czekała na mnie na stopniach sądu wspaniała kobieta ze swoim mężem. Na jej widok poczułem, jak życie i ból budzą się na nowo w moich żach. Swoim zwyczajem uniosłem rę na powitanie.

Przyszliśmy zabrać cię do domu, Aleks powiedział jej mąż podchodząc.

Ja nie mam domu odparłem zwracając się do niej.

Mam na myśli nasz dom poinformował mnie.

Wyjaśnienie przyjmuję do wiadomości. Zabierz mnie stąd, zabierz mnie stąd, zabierz mnie stąd, o Charlemagne. I pozwól mi zasnąć.

Niewątpliwie potrzebujesz snu po tych wszystkich przejściach powiedział, o dziwo, prawie ze współczuciem.

   Czasami nazywam go Charlemagne, ponieważ mam historyczne spojrzenie, a czasami po prostu Charley. Albo Cheeps, albo Jags, albo Jaggers, zależnie od nastroju. Wyglądało na to, że nie ma do mnie o to żalu. Może nawet to mu się podobało, sam nie wiem. Urok osobisty znaczy bardzo wiele, że nie muszę nawet pamiętać imion.

   Zatrzymali przejeżają taksówkę i wsiedliśmy wszyscy troje. Podobno to się nazywało tumbrel. Wiecie, we Francji. Tysiąc siedemset osiemdziesiąt i coś zanim jeszcze stulecia zostały zasypane wojnami. Mąż siedział po jednej stronie, żona po drugiej, i trzymali mnie pod ręce, jakby obawiali się, że mogę stać się niebezpieczny. Pozwalałem im na to, choć sam pomysł mnie śmieszył.

Cześć, przyjaciele! zwróciłem się do nich ironicznie. Czasem nazywałem ich „rodzicami”, albo „uczniami” albo czasempacjentami”. Różnie. Chyba się postarzeliście.

   Wspaniała kobieta popłakiwała.

Spójrz na nią powiedziałem do Męża. Jest urocza, kiedy płacze, słowo daję, wiesz, móbym się z niąenić, gdyby nie moja misja. Powiedz mu, ty wspaniała istoto, powiedz mu, jak cię odrzuciłem.

Aleks powiedział, że ma ważniejsze sprawy niż seks przyznała szlochając.

Możesz więc mnie podziękować za Perditę. Była to wielka ofiara, ale jestem szczęśliwy widząc, że wy jesteście szczęśliwi. Ostatnio często nazywałem ją Perditą. Pasowało to jakoś do niej. Roześmiał się z tego, co powiedziałem, a potem wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Tak, dobrze było ż. Wiedziałem, że pozwalam im odczuwać radość z tego, że żyję. Byli lojalni. Musiałem im to wynagrodzić, a nie miałem srebra ani złota.

   Tumbrel zatrzymał się przed domem Charleya, powiedzmy lepiej, przed rezydencją Męża. Jakie ja już nazwy wymyślałem dla tego miejsca. Ktoś to powinien zapisywać. Dom miał modny kształt odwróconego gniazda os. Na parterze tylko drzwi do windy, ale czwarte piętro mogło już pomieścić salę balową. Tylko patrzeć, jak się przewróci. Pojechaliśmy na czwarte. Piątego nie było. Gdyby było, powinienem tam pojechać, biorąc pod uwagę, jak się czułem. Poprosiłem o piąte, żeby zobaczyć jak rozjnia się twarz tej wspaniałej kobiety. Lubiła, kiedy żartowałem, nawet nie mając nastroju do żartów. Czułem, że nadal kocha mnie aż do bólu.

A teraz mały cud, wy darmozjady powiedziałem wchodząc do salonu.

   Wziąłem pusty puchar z dolnej półki i naplułem do niego. Proszę, nie straciło się jeszcze starych umiejętności. Puchar natychmiast napełnił się winem, słodkim i czerwonym jak krew. Spróbowałem, było dobre.

Proszę, Perdito, spróbuj powiedziałem.

   Wspaniała K. odwróciła głowę ze smutkiem. Nie chciała nawet dotknąć pucharu. Móbym zjeść każdy kosmyk włosów na jej głowie, a ona zdawała się nie dostrzegać wina, naprawdę wierzę, że nie widziała tego wina.

Proszę cię, tylko nie zaczynaj z tym od nowa, Aleks poprosiła mnie znużonym głosem. Ludzie małej wiary... stara historia. (Przypomnijcie mi, żebym opowiedział wam nową, któ niedawno usłyszałem). Umieściłem swój zadek na jednym krześle, a moją kulawą nogę na drugim, i siedziałem nadąsany.

   Podeszli i stanęli obok mnie... nie za blisko.

Podejdźcie bliżej zachęciłem ich patrząc na nich spode łba i udając, że sięoszczę. Nie zrobię wam nic złego. Wiecie chyba, że morduję tylko Parowena Scrybana?

Musimy z tobą o tym porozmawiać powiedział desperacko Mąż. Pomyślałem sobie, że się postarzał.

Myś, że się postarzał, Perdito powiedziałem.

   Jego też często nazywałem Perditą. Zresztą czasami mieli tak zmartwione miny, że trudno ich było odróżnić. .

Nie bę ż wiecznie powiedział. A teraz spróbuj skupić się na tym zabójstwie, dobrze

   Machnąłem rę i spróbowałem beknąć. Czasami potrafię wydać odgłos niczym tonący okręt.

Robimy wszystko co w naszej mocy, Aleks, żeby ci pomóc mówił. Słyszałem go, mimo że miałem zamknięte oczy. A wy tak potraficie? Ale nie możemy cię ochronić, jeżeli ty sam nam nie pomożesz. Wszystko przez taniec. Nic cię tak nie zdradza, jak taniec. Musisz obiecać, że będziesz się trzymał z daleka od tańca. Chcemy, żebyś wręcz obiecał, że pozwolisz, żebyśmy cię powstrzymali. Nie dopuścili cię do tańca. Coś w tym tańcu...

   Mówił i mówił, i nadal go słyszałem. Ale zaczęły się dziać inne rzeczy. Słowo „taniec” przesłoniło wszystkie inne jego słowa. Z początku było to jak trzepotanie pod powie...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin