Podatek - Milena Wojtowicz.pdf

(1018 KB) Pobierz
Copyright © by Milena Wojtowicz, Lublin 2005 Copyright © by
Fabryka Stów Sp. z o.o., Lublin 2005
Wydanie I
ISBN 83-89011-53-0
Opracowanie graficzne i projekt okładki
Dariusz Nowakowski
Redakcja serii
Eryk Górski Robert Łakuta
Grafika na okładce
Andrzej Łaski
Redakcja
Dominika Repeczko
Korekta
Barbara Caban Joanna Dudziak
Skład i łamanie
Dariusz Nowakowski
Opracowanie wersji elektronicznej
lesiojot
Wydawnictwo Fabryka Słów Sp. z o.o.
20-777 Lublin, ul. Rynek 2
e-mail: fabryka@fabryka.pl, www.fabryka.pl
Rozdział 1
N
a widok ciemnej linii drzew dziewczyna skrzywiła się z niechęcią.
Z jeszcze większym niesmakiem obejrzała drogę, zarośniętą wszelkiego
rodzaju chwastami i połyskującą licznymi oczkami kałuż. Westchnęła
ciężko, usiadła na skraju czegoś, co zapewne w poprzednim życiu było
ławką, i szybko, klnąc pod nosem za każdym razem, gdy sznurówka
wpadała w błoto, zmieniła eleganckie półbuty na solidne traperki.
Właśnie przyszło jej pożegnać się z nadzieją, że wykonanie tego
pierwszego samodzielnego zadania ułatwi jej nieco dyskretna elegancja
pewnej siebie pani urzędnik. Pozostał jedynie wątpliwej wartości urok
harcerki. Nie takie wrażenie miała zamiar zrobić.
Wrzuciła buty do torby, teraz przynajmniej już nie tak wypchanej, i
wyciągnęła z kieszeni spray, który, zgodnie z informacją na etykiecie,
miał natychmiast wyprawiać wszelkie latające żyjątka do owadziego raju.
Obficie potraktowała specyfikiem powietrze wokół siebie. Nie bardzo
poskutkowało. Najchętniej miotnęłaby w te paskudztwa czymś innym,
ale to mogło się nie spodobać szefostwu. Więc tylko naciskała rozpylacz
raz za razem i starała się nie myśleć o żukach, których wstrętne, czepliwe
nóżki wyjątkowo szybko wplątują się we włosy. Ani o maleńkich
muszkach, przez które człowiek puchnie jak balon w zupełnie
nieprawdopodobnych miejscach. A już z pewnością nie o pająkach,
które nie tylko zostawiają gdzie popadnie ohydne i lepkie sieci, ale
jeszcze mają koszmarny zwyczaj wpadania Bogu ducha winnym ludziom
za kołnierz. Bardzo, ale to bardzo nie lubiła tego cudownego łona
natury.
Droga przez las zajęła jej ponad godzinę, nogi co chwila grzęzły w
błocie, a roje natarczywych muszek atakowały niczym wirusy grypy w
marcu. Zatrzymała się dopiero, kiedy poczuła, że to dokładnie tu. Las
wyglądał wprawdzie tak samo jak gdzie indziej i miała poważne obawy,
że nie tylko insekty się po nim pętają, ale też zboczeńcy tudzież
przedstawiciele lokalnej mafii celem przeprowadzenia nielegalnych
pochówków, jednak nie miała wątpliwości – dotarła na miejsce.
Nasłuchiwała przez chwilę, ale tylko drzewa szumiały, muszki
brzęczały, a wiatr gwizdał. Przymknęła powieki, wzięła kilka głębokich
oddechów, uniosła dłonie na wysokość piersi i uczyniła znak. Kiedy
otworzyła oczy, wszystko wokół było takie samo. Poza atmosferą. Coś
czaiło się wśród drzew, coś bardzo złowrogiego. Czuła to. Czaiło się, ale
też i zbliżało, z pewnością nie z zamiarem nawiązania przyjacielskiej
pogawędki.
Odetchnęła głęboko raz i drugi ze skupieniem, jakby jej sytuacja miała
zależeć od ilości nabranego powietrza. Nic to wprawdzie nie dawało, ale
pozwalało choć na chwilę zająć myśli czymś innym niż
opracowywaniem najlepszego wariantu panicznej ucieczki. Opanowała
się nieco.
– Spokój! – wrzasnęła tak, że aż gardło ją zabolało. – Jestem Poborcą!
Przyszłam odebrać...
Nie zdołała dokończyć. Coś uderzyło w nią z siłą tornada. Porwało w
górę, prawie odebrało oddech. Zanim zdążyła pomyśleć, że to chyba już
taki prawdziwy koniec wszystkiego, miotnęła zaklęcie. I to nie jedno.
– Skąd wyście ją wzięli?! – Elegancki biznesmen w garniturze spytał
swojego mniej eleganckiego kolegę w kraciastej koszuli, ale już
pozbawionego swetra. W sweter ubrali przemoczoną Monikę, kiedy
nagle zmaterializowała im się w recepcji.
– Z ogłoszenia, jak wszystkich. Przecież wiesz, że to już nie te czasy, że
wybiera się każdego osobiście. Dajemy ogłoszenie, zgłasza się setka
zdesperowanych, bezrobotnych absolwentów, kogoś z nich zawsze się
zatrudni do prac biurowych, a z reguły trafi się przynajmniej jedna
Zgłoś jeśli naruszono regulamin