Rozdział 5.pdf

(41 KB) Pobierz
5
Chace
Słońce nas ogrzewa i jeśli mam być szczery, to życie nie mogłoby być lepsze. Tyłek w
kółku do pływania, butelka w dłoni i wszyscy najlepsi przyjaciele w jednym miejscu. Lepiej
cieszyć się tym teraz, bo za tydzień będę w drodze do Cape Cod na obóz baseballowy.
Byłem zaskoczony, kiedy trener z liceum powiedział, że zostałem tam zaproszony. Liga
była znana z posiadania najlepszych zawodników collage’u i trenowaniu przyszłych gwiazd
MLB
1
. Po przydługiej rozmowie z moim nowym trenerem z UCONN
2
, zdecydowałem się
przyjąć zaproszenie. Nie żałuje. Jedyny minus jest taki, że będę z dala od przyjaciół i Finley
wcześniej niż przypuszczałem, ale to życiowa szansa i nie mogę jej zmarnować.
Szarpie za sznurek łączący kółko Finley z moim, przez co unosi głowę i podnosi
okulary.
- Spałam, Chace.
Podnoszę butelkę.
- Chcesz łyka?
Z powrotem zsuwa okulary na twarz.
- Ugh. Nie, nie chce.
Patrze w dół rzeki. Jacyś goście wygłupiają się i wywracają sobie nawzajem kółka,
zachowując się przy tym jak zwierzęta. No i jest tam też Quinn. Siedzi w kółku z odchyloną
głową i wielkimi okularami przeciwsłonecznymi, chroniącymi jej oczy przed słońcem.
- Hej, Quinn! - wołam.
Nie porusza się, więc krzyczę jeszcze raz.
- Quinn!
Dalej nic, schodzę z kółka i płynę w dół, aż dopływam do niej.
- Quinn!
Wstrząsa nią tak bardzo, że praktycznie wpada do wody. Jak już się uspokaja to siada i
spogląda na mnie z góry.
1
2
Najważniejsza amerykańska liga baseballu
Uniwersytet w stanie Connecticut
- Mój Boże. Musisz być tak cholernie głośny, Kutasi móżdżku?
Łapie za bok kółka i podciągam się tak, żeby być na jej poziomie.
- Krzyczałem do ciebie przez ostatnie pięć minut.
- W razie jakbyś zapomniał to próbuję pozbyć się cudownego kaca i rozkoszowałam
się tą chwilą relaksu.
- W razie jakbyś zapomniała to za tydzień wyjeżdżam i powinnaś się ze mną bawić.
Rozczarowujesz mnie- droczę się wydymając przy tym wargi.
Przewraca oczami.
- Wyglądasz śmiesznie robiąc taką minę.
- No dalej, Quinn. Najlepszym lekarstwem na kaca jest ponowne picie.
Unoszę w górę butelkę w zaproszeniu.
- Jesteś nieustępliwy.
- Z pewnością za dobrze się bawiłaś w przygotowaniach do SAT’u- mówię z
uśmiecham. - Poważnie, nieustępliwy? Co do chuja?
- Ta.. No wiesz nieugięty, wytrwały, zawzięty, nieubłagany.
Gapię się na nią zmieszany.
- Jak do jasnej cholery dostałeś się na UCONN?
Wzdycham wiedząc, że nabija się ze mnie.
- A no tak – mówi tym swoim śpiewnym głosem- Masz złote ramię. Wszystkie
dziewczyny piszczą na twój widok, a każdy chłopak chce być tobą.
Wydając zduszony chichot, pytam- Chcesz się napić czy nie?
- Jeśli cię to uszczęśliwi.
Podaje jej butelkę.
- Bardzo. A teraz przestań być takim leniem i zacznij siać nienawiść oraz
niezadowolenie.
- W końcu mówisz jak człowiek.
Wskazuje na punkt w górze rzeki.
- Powiedz wszystkim, by przyszli na tamtą plaże. Zjemy tam lunch.
***
Rzeka jest pełna znajomych. Większość z nich to koledzy z drużyny baseballowej, ale
jest też kilku przypadkowych gości z którymi kręciłem się raz czy dwa razy. Jedni siedzą w
kółkach, inni biegają naokoło po wodzie, a dziewczyny wygrzewają się na słońcu jak
jaszczurki.
Greg podchodzi i klepie mnie w klatkę.
- Zastanawiam się nad zagraniem w walkę kogutów
3
. Potrzebuję jakiś ud owiniętych
wokół szyi, aby ogrzewały mi uszy.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że są na to lepsze sposoby niż walka -dokuczam.
Pokazuje mi środkowy palec.
- Pieprz się, Donahue.
Śmieje się zanim wołam Finley, aby przyszła do mnie. Ostrożnie schodzi z plaży i
kieruje się do wody, wzdryga się na jej dotyk. Powoli idzie w moim kierunku, woda sięga
jej pasa i przez sekundę jestem o to zazdrosny. Tak, jestem zazdrosny o wodę, a to dlatego
że dotyka gładkiej, idealnej skóry mojej dziewczyny. Jak tylko jest na wyciągnięcie ręki to
przyciągam ją do siebie, piszczy gdy ochlapuje ją woda.
- Lepiej, żebyś miał dobry powód na zmoczenie mnie całej, Chace.
Owija ręce wokół mojej szyi, jej gorąca skóra przy mojej i na moment zapominam po
co ją zawołałem.
Pochylając się do przodu, przyciskam usta do jej ucha.
- Przychodzi mi na myśl tylko jeden dobry powód- wyszeptuje.
3
Dziewczyna siedzi na ramionach kolegi z drużyny i stara się zrzucić do wody przeciwniczkę.
Ze śmiechem odpycha się ode mnie i żartobliwie klepie po klatce.
- Jesteś okropny.
- Walka, Donahue- przypomina mi Greg.- Uda, Donahue. Walka.
A no tak- Zagraj ze mną i Gregiem w walkę kogutów.
Krzywi usta z niesmakiem- Nie brzmi zachęcająco.
- Aw, no dalej Finley- błagam- Nie bądź smutasem psującym zabawę.
Rzuca jednym z tych swoich niewielkich flirciarskich uśmieszków, zanim ochlapuje
mnie i odwraca się.
- Zapytaj Quinn, czy nie chciałaby z tobą zagrać- woła przez ramię- Nie przejmie się
pokiereszowaniem sobie twarzy.
Finley wraca z powrotem do dziewczyn, które zgromadziły się na zajętym przez nas
małym kawałku plaży. Wszystkie były nasmarowane oliwką, opalały się na słońcu i
piszczały za każdym razem, gdy jakiś facet zdecydował się trochę z nimi poflirtować przez
ochlapywanie. Tak właśnie Finley spędza każdy dzień wakacji. Albo imprezuje albo opala
się. Nigdy nie przekonałem jej do zrobienia czegoś choć trochę ekscytującego.
Wzruszając ramionami odwracam się w poszukiwaniu Quinn wiedząc, że pewnie
gdzieś pływa. Faktycznie, zauważam ją zbliżającą się do nas, jej ramiona z łatwością
przecinają wodę. Zatrzymuje się niedaleko, wynurza głowę z wody i łapię ze mną kontakt
wzrokowy. Wiem, że nawet nie muszę pytać czy chce zagrać bo i tak się zgodzi, jednak
robię to mimo wszystko.
- Co myślisz o zagraniu w walkę kogutów, Quinn?
Greg jęczy- To niesprawiedliwe. Nie wiedziałem, że będziesz miał Quinn.
- Boisz się Greg?- pyta, wstając z wody i ukazując opalone, wysportowane ciało.
Quinn zawsze wytrwale walczy o zwycięstwo. Wszyscy to wiedzą.
- Oczywiście, kurwa, jestem przerażony. Jesteś bezwzględna. Nikki będzie żreć piach.
Jak gdyby jej egocentryczny piąty zmysł zamrowił, Nikki zaczyna iść w naszym
kierunku. Syczy na temperaturę wody, ale nie zatrzymuje się.
- Mówiliście coś o mnie?
Czuje podekscytowanie Quinn. Nienawidzi Nikki i zamierza w pełni cieszyć się,
skopaniem jej tyłka.
- Jesteś gotowa na przyjacielską rundę w koguty?- pyta Quinn z nutką przewagi w
głosie.
- Przeciwko tobie i komu?- Nikki żartuje, ma głos przesiąknięty jadem. To oczywiście
cios poniżej pasa dla Quinn i jej statusu.
Marszczy czoło w gniewie.
- Chace’owi- mówi bez zawahania.
Quinn wie równie dobrze jak ja, że Nikki ma do mnie słabość i bez względu na
okoliczności chętnie skorzysta z okazji bycia blisko.
Nikki spogląda na mnie, abym to potwierdził więc uśmiecham się.
- Wchodzę w to- mówi Nikki poprawiając górę od bikini.
Greg natychmiast pojawia się pod nią i podnosi nad wodę. Potrząsając głową,
podpływam mimochodem do Quinn. Napina ciało w oczekiwaniu. W następnej sekundzie
nurkuję pod wodę i kładę jej nogi na swoich ramionach. Wynurzając się woda wlewa mi się
do oczy, a Quinn zaciska uda wokół mojej głowy. Szybko klepie ją w nogę zanim zmuszam
oczy do popatrzenia w górę.
- Rozluźnij się, Quinn. Nie upuszczę cię.
- Przepraszam- woła z góry- To przez te wszystkie godziny, które spędziłam z Thigh
Masterem.
4
- A może to przez te wszystkie godziny ujeżdżania kutasów- śmieje się Nikki.
Zły ruch, Nikki. Zły. Ruch.
- Lepiej zajmij się swoimi ustami niczym wagina, dziwko.
Czuje jak napinają się mięśnie Quinn i jestem pewien, że Nikki źle skończy.
- Ale wiesz, ja przynajmniej wiem jak się nimi zająć- sprzecza się Quinn.
4
Taki przyrząd do ćwiczenia ud
Zgłoś jeśli naruszono regulamin