Rozdział 20.pdf
(
32 KB
)
Pobierz
20
Quinn
Nagle przestaje śmiać się. Gardło mi wysycha, oczy zaczynają szczypać
nadchodzącymi łzami, a przy tym czuję ściskanie w żołądku. To nie może być prawda.
Moje ostrożnie układane plany nie mogą się skończyć, jeszcze zanim zaczęły wchodzić w
życie. Jestem przeklęta. To musi być to. To właśnie dostaje się za zrobienie czegoś, z osobą,
z którą nie powinieneś. Nie możesz zrobić tego, co ja i zwiać jakby nigdy nic. To moja kara.
Nie potrafię wydusić z siebie słowa- co się nigdy nie zdarza. Więc tylko się gapię,
sprawdzając każdego szczegół, aby upewnić się, czy to naprawdę Chace, mój Chace, a nie
jakiś twór mojego zdeprawowanego umysłu robiący sobie ze mnie żarty.
Zarost- zgadza się.
Mała blizna nad lewą brwią- zgadza się.
Szerokie smakowite ramiona- zgadzają się.
Seksowny uśmieszek, bo czyta mi w myślach- zgadza się.
Czuję mrowienie w damskich częściach ciała na jego widok- kurwa, zgadza się.
- To ja, Q.
Stoi i z łatwością zarzuca plecak na ramię. Górując nade mną, spuszcza wzrok z
chłopięcym uśmiechem. Też chce się uśmiechnąć, ale zanim kąciki moich ust się unoszą,
jego uśmiech opada i zamyka oczy, a potem lekko potrząsa głową. Dezorientacja i pytania
wypełniają jego oczy, gdy ponownie skupia na mnie swoją uwagę.
- Co ty tu robisz?
Nie mam na to czasu, ani nie chcę wyjaśniać, czy raczej usprawiedliwiać swoich
czynów.
- Nie teraz, Chace.
Słowa wychodzą ze mnie szeptem, gdy przedrzeźniam jego wzrok nie chcąc ustąpić,
ani poddać się. Wiem, że ostatecznie nie będę mieć wyboru. Ale na razie będę mocno
trzymać byka na rogi, dopóki nie zostanę zrzucona. Skoro już zaryzykowałam an niego
wejść nie mogę poddać się zbyt łatwo.
- Przepraszam zapomniałam cię przedstawić.
Spoglądam na Kenne, która obczaja przystojniaka, jakim jest Chace. Mam ochotę
przewrócić oczami, uśmiechnąć się złośliwie, śmiać się i uderzyć ją w tym samym czasie.
Cholera, dlaczego ten chłopak ma nade mną taką kontrolę? Ściskam pasek torebki jeszcze
mocniej i przywołuje trochę staromodnej samokontroli.
- Chace to jest Kenna, moja współlokatorka. Kenna to jest Chace, mój najlepszy
przyjaciel z miasta rodzinnego.
Chace powoli skierowuje na nią swoją uwagę, ale robi to z ciężkim trudem. Dobre
wychowanie bierze górę i wyciąga rękę potrząsając Kenny. Kiwa i uśmiecha się mówiąc, że
miło mu ją poznać, praktycznie mogę usłyszeć jak kapie jej ślina.
Kap.
Kap.
Chłopak nawet nie jest w jej typie, ale działa na nią tak samo. Myślałam, że mieszkam
z twardzielką posiadającą zaczepny charakterek, nie zachowującą się jak głupia lala.
Wychodzi na to, że naprawdę nie można oceniać książki po okładce. Kenna próbuje
porozmawiać z Chacem. Odpowiada na jej pytania, ale jego wzrok wciąż wędruje w moim
kierunku.
- Nie mogę uwierzyć, że tutaj jesteś- Chace mówi do mnie, kompletnie ignorując
ostatnie pytanie Kenny.
Wymuszam uśmiech w głębi duszy wychodząc z siebie.
- Mogłabym powiedzieć to samo o tobie.
Przestaję mówić zastanawiając się nad następnym krokiem. Mój sekret wyszedł na
jaw, więc teraz muszę zniwelować szkody.
- Chace proszę nie mów Fin. Jeszcze nie.
Kiwa głową, nie naciskając. Pewnie głęboko w środku rozumie.
Z każdą chwilą mój niepokój wzrasta. Muszę się stąd wynieść w cholerę. Tak szybko,
jak to możliwe. Nie jestem gotowa na rozmowę z nim. Cholera, nie jestem nawet gotowa
stać w tym samym pomieszczeniu co on. Wszystko jest tak zagmatwane, że nie potrafię
myśleć jasno. Zanim zwariuję postanawiam uciąć rozmowę.
- Musimy już iść.
Kenna patrzy na mnie trochę zagubiona i poirytowana.
- Musimy?
- Ta. Musimy.- mówię ze znaczącym spojrzeniem- Pamiętasz, wspomniałaś coś o
pójściu i zobaczeniu się z
chłopakiem.
Kładę akcent na tym słowie jako lekkie przypomnienie. Łapy precz, Kenna.
Kenny Głowa Kenny odskakuje w lewo, jakbym obudziła ją ze snu, ale zaraz potem
kiwa na zgodę.
- Och, ta. Masz rację.
Wyczuwając, jak wymyka mi się z rąk szansa na ucieczkę, podejmuję szybką decyzje
mamrocząc ,,cześć”, potem chwytam dłoń Kenny i ciągnę ją po schodach w górę. Gdy
Chace orientuję się, że uciekam to zaczyna nas gonić.
- Quinn, naprawdę chce z tobą porozmawiać- błaga.
Patrzę przez ramię na niego.
- Nie mam teraz ochoty na rozmawianie o czymkolwiek z tobą, Chacer. Ale wydaję
się, że później będziesz miał mnóstwo okazji.
- Ale…
Odwracam się od niego. Nie dam rady spojrzeć mu w oczy. Moja determinacja powoli
ustępuje, a nie mogę na to pozwolić, ani chwili dłużej.
- Żadnych „ale”, Chace. Do zobaczenia.
Jego kroki słabną, więc załapał aluzję. Wzdycham z ulgi, idziemy razem z Kenną w
ciszy przez kampus. Nie wiem gdzie idziemy, ale miejsce jest nieistotne, jedyne czego
pragnę to po prostu uciec.
Mijają minuty, zanim Kenna decyduje przerwać milczenie.
- Chcesz mi o tym opowiedzieć?
- Niezupełnie.
- Jedyne co wiem to, że chłopak jest przystojniakiem i jesteście przy sobie bardzo
spięci. Coś gównianego się stało, a najlepsze co możesz zrobić to wygadać się
niezaangażowanej w to osobie trzeciej.
Patrzę na nią. Uśmiecha się, zanim mówi:- Jestem dobrą słuchaczką.
Ma rację. Rozmowa może pomóc. Na dodatek Kenna może dać mi jakieś rady.
Bogowie wiedzą, że na pewno z nich skorzystam.
- Nawet nie wiem od czego zacząć.
Kenna wyciąga paczkę złotych Marlboro i wkłada jednego do ust. Siada na jednej z
ławek przy wybrukowanej ulicy, więc idę za jej przykładem i biorę głęboki wdech.
- Po prostu zacznij od początku- mówi przed tym, jak zapala papierosa.
Więc tak robię. Mówię jej, jak razem z Chacem byliśmy przyjaciółmi od dzieciństwa.
Jak Finley wprowadziła się do miasta, kiedy byliśmy nastolatkami i zawładnęła moim
życiem. Wprowadzam ją w nasze pokręcone relacje, jak nasza trójka była nierozłączna, ale
bycie z Chacem było czymś czego zawsze pragnęłam. O moich planach na przyjściu do BC
bez poinformowania o tym nikogo. To miał być mój nowy początek; okazja na bycie tylko i
wyłącznie Quinn. A nie Quinn, Finley i Chacem jako najlepsi przyjaciele. W końcu
opowiadam jej, jak moje marzenie w końcu się spełniło. Jak popieprzona propozycja Finley
dała mi wszystko czego zawsze chciałam. Teraz to dostałam i chcę oddać. Na koniec mówię
jej, że jego obecność tutaj była czymś czego w życiu bym się nie spodziewała. Że chce
odpowiedzi na temat mojego kłamstwa. Mówię jej o tym, że nie jestem pewna, czy mogę
jeszcze przebywać w jego towarzystwie, bo moje uczucia do niego są o wiele silniejsze.
- Jestem taka pojebana- mówię, gdy kończę opowiadać swoją historię.
- Dziewczyno, brzmi to dla mnie, jakbyś potrzebowała się czegoś napić.
- Potrzebuję czegoś więcej. Najlepiej…
- Tatuaż- wtrąca Kenna, powoli uśmiecha się zagubiona głęboko w myślach- A nawet
lepiej… piercingu.
Rozważam to przez chwilę.
- Wybieram wszystkie trzy.
- W takim razie, służę pomocą. Mój chłopak posiada w mieście studio tatuaży. I
trzyma piwo w lodówce.
Zrozumiałam, że pójście tam nic mi nie da skoro i tak dłużej nie dam rady ukrywać się
przed swoimi problemami. A jest to lepsze, niż alternatywa.
- Więc na co czekamy?
Plik z chomika:
n2ati
Inne pliki z tego folderu:
Erika Ashby - Caught ( tłum. nieoficjalne) CAŁOŚĆ.pdf
(666 KB)
Rozdział 32.pdf
(43 KB)
Rozdział 31.pdf
(41 KB)
Rozdział 30.pdf
(30 KB)
Rozdział 29.pdf
(52 KB)
Inne foldery tego chomika:
Galeria
Informacje
Propozycje tłumaczeń
Steel & Stone saga- Annette Marie
Stupid Girl- Cindy Miles (tłum. nieoficjalne)
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin