Błękitny manuskrypt A5.pdf

(5950 KB) Pobierz
Sabiha Al Khemir
Błękitny Manuskrypt
Przełożyła Monika Wyrwas-Wiśniewska
Tytuł oryginału The Blue Manuscript
Wydanie oryginalne 2008
Wydanie polskie 2012
Błękitny Manuskrypt
to legendarny zabytek arabskiej kaligrafii i
obiekt pożądania każdego kolekcjonera sztuki islamskiej. Ale czy
średniowieczny, niezwykły rękopis nadal istnieje? A jeśli tak - to
czy można go odnaleźć? W poszukiwaniu odpowiedzi na te
pytania grupa naukowców wyrusza w odległy zakątek Egiptu i z
pomocą miejscowej ludności rozpoczyna wykopaliska, które
przyniosą zaskakujące efekty.
Książka Sabihy al-Khemir to przejmująca, przesycona tajemnicą
i egipskim mistycyzmem opowieść o nadziei, chciwości,
rozpaczy, zdradzie i potędze słów. Perypetie międzynarodowej
grupy
archeologów
przeplatają
się
z
wydarzeniami
rozgrywającymi się na dworze fatymidzkiego kalifa, a niezwykły
czar arabskiej kaligrafii i wschodnich opowieści przenika do
świata współczesnej archeologii, kolekcjonerów dzieł sztuki i
fałszerzy.
Błękitny Manuskrypt
to historia pełna kulturowych
niuansów i odniesień do przeszłości oraz niełatwych związków
świata Islamu z Zachodem; to opowieść, która skłania do refleksji
i zostaje w pamięci na długo po zakończeniu lektury.
-2-
Poza wiarą, poza brakiem wiary,
Poza wątpliwością, poza pewnością...
Rumi
Nacerowi, który dał mi na imię Sahiba
Książka ta, podobnie jak wydarzenia w niej przedstawione, jest
fikcją literacką. Rękopis, pochodzący z okresu wczesnego
średniowiecza i znany jako
Błękitny Manuskrypt,
istniał jednak
naprawdę. W XX wieku jego karty rozdzielono i rozprzedano.
Obecnie znajdują się w różnych zbiorach sztuki muzułmańskiej na
całym świecie. Od czasu do czasu pojedyncze arkusze rękopisu
wciąż pojawiają się na międzynarodowych aukcjach dzieł sztuki.
Niniejsza powieść powstała, by oddać hołd temu arcydziełu
średniowiecznej kaligrafii.
-3-
1.
Kawiarnia pełna była słów. Frazy mieszały się ze sobą,
spływając na nich ciepłymi kaskadami. Urywki rozmów
dryfowały w powietrzu, ale tylko Zohra, tłumaczka, była w stanie
je wychwycić. Reszta grupy nie mówiła po arabsku, a Mustafę bez
reszty pochłonęły jego własne kalkulacje. Wszyscy już tak długo
tkwili na niewygodnych, drewnianych krzesłach, że zaczęli
odczuwać postępujące drętwienie pośladków. Płynąca z
gramofonu nużąca melodia przenikała i łączyła razem wszystkie
zakamarki kawiarni, a unosząca się w powietrzu lekka mgiełka
powodowała dziwne uczucie błogości. Szklanki były
wyszczerbione, herbata za słodka, a mimo to zaciskali palce na
zmatowiałym szkle z czułością równą tej, z jaką otulała ich
tutejsza atmosfera. Naprzeciwko młoda kobieta o profilu Nefertiti
skarżyła się na coś mężczyźnie, który wydawał się zupełnie
nieświadomy jej ponadczasowej urody. Spowita w czerń staruszka
paliła w skupieniu nargile. Nad nią wisiał zmumifikowany
krokodyl i choć pokrywała go warstwa kurzu, nadal można było
dostrzec wyraźną fakturę jego skóry. Panująca tu aura była
niewątpliwie tajemnicza, ale odnosiło się wrażenie, że jest czymś
najzupełniej normalnym. Przyjechali późnym popołudniem i nie
widzieli jeszcze Kairu. Czuli się nieco dziwnie, siedząc w tym
miejscu, ponieważ kawiarnia dawała obraz rzeczywistości
całkowicie wyrwanej z kontekstu.
Donatella zatopiła się w rozmyślaniach. Zohra była zmieszana i
również siedziała w milczeniu. Tak bardzo chciała zapytać, co to
takiego, ten
Błękitny Manuskrypt.
Czy jest to coś tak ważnego, że
każdy powinien o tym wiedzieć? Donatella nie okazała
zdziwienia, kiedy Mark o nim wspomniał. Zohra nie chciała wyjść
na ignorantkę, ale z drugiej strony - dlaczego miałaby coś
wiedzieć o tym rękopisie? Przecież ona jest tylko tłumaczem, nie
-4-
zna się na tym... Za to wszyscy inni zebrali się tutaj w tym właśnie
wspólnym celu. Mark przedstawił się jako kierownik projektu;
wyraźnie nie mógł się doczekać, kiedy wszystko ruszy. Donatella
była archeologiem. Dotąd prowadziła wykopaliska we Włoszech,
a teraz po raz pierwszy miała pracować w kraju arabskim.
Mustafa wydawał się absolutnie na swoim miejscu, gotów zrobić
wszystko, by pomóc w poszukiwaniach
Błękitnego Manuskryptu.
Wiercąc się na niewygodnych krzesłach, Donatella, Mark,
Zohra i Mustafa wtapiali się w noc. Kawiarnia zaczęła się
rozrastać, zajmując także uliczkę oświetloną kunsztownymi,
ażurowymi latarniami. Granica pomiędzy przestrzenią zewnętrzną
a wewnętrzną uległa zatarciu. Uliczkę i budynek kawiarni łączył
tłum ludzi, którzy ze względu na ciepłą noc całkowicie
zapominali, że znajdują się na zewnątrz. Kelner zestawił dla nich
dwa stoliki, ale za każdym razem, kiedy Mustafa się pochylał,
meble chwiały się i powstawała między nimi szpara. Stare,
ogromne lustra wiszące na ścianach wewnątrz kawiarni nie
dawały żadnego odbicia. Od świata zewnętrznego oddzielała je
warstwa rdzy, kurzu i plątanina pajęczyn. Klienci potrafili jednak
wpatrywać się w nie godzinami. Błądząc wzrokiem po pustej
powierzchni szkła, podróżowali w czasie i pozwalali myślom
przenosić się w miejsca, do których nigdy nie zamierzali się udać.
Takie lustra potrafiły opowiadać historie „z drugiej strony”.
Nagle niczym duch pojawiła się handlarka; śmiała się
skrzekliwie, odsłaniając poczerniałe zęby. Jej usta były jak ciemna
pieczara, a świecący w ich głębi złoty ząb przypominał lampę w
dzielnicy czerwonych latarni.
„Ona jest złem” - pomyślał Mustafa, patrząc, jak kobieta gładzi
wydęty brzuch. Wyglądało to na siódmy miesiąc.
- Ona jest złem! - wymamrotał.
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin