Rozdział 30.pdf
(
30 KB
)
Pobierz
30
Quinn
Co ja, kurwa, zrobiłam wczoraj w nocy? I dlaczego, do cholery myślałam, że to
cokolwiek zmieni między nami? Sex nie naprawia, a jedynie niszczy. Jestem tego idealnym
przykładem. Będąc tą drugą kobietą nigdy nie wygra się mężczyzny. A to, że chłopak
pożąda cię na tyle, aby pieprzyć się za plecami swojej dziewczyny nie znaczy, że chce
czegoś więcej. Nawet przyjaźń nie podnosi twoich szans. Jedynie wszystko komplikuje.
Oraz czujesz się do dupy.
Oboje lekko się upiliśmy, ale ostatnia noc wydawała się taka realna. Naprawdę
rzeczywista. Czułam się, jakbym nie była sama. Że był tam ze mną i to nie tylko fizycznie.
Ale zgaduję, że wymknięcie się w środku nocy mówi dokładnie, co innego. Jestem tylko
kimś do wyładowania napięcie seksualnego, kiedy jego dziewczyny, mojej pieprzonej
najlepszej przyjaciółki, nie ma w pobliżu. Nigdy nie chciałam zniżyć się do tego poziomu.
Nie chcę być taką dziewczyną.
Odmawiam bycia nią. Jestem w pełni świadoma swojej wartości. Czas na zmianę
sposobu działania, co dotyczy również Chace’a
Jest moją słabością.
Nie jestem pewna, czy moje poczucie własnej wartości jest wystarczająco silne, aby
mnie przed nim uchronić. Jak mogę być odporna na coś, co jest moją największą słabością,
kiedy to właśnie tylko on może mnie obronić? W tym samym czasie jest moim wybawcą,
jak i niszczycielem.
Przyszedł czas na odebranie mu władzy nade mną. Władzy o której nawet nie miał
pojęcia.
Jeśli dam radę.
Kenna jest dzisiaj chora, więc muszę stawić czoła Chace’owi i wykładom z religii
całkiem sama. Nienawidzę tego uczucia niepokoju. Łapię za klamkę, ale następnie
puszczam ją i odwracam się na pięcie. Mogę opuścić dzisiaj zajęcia. Nie będę mieć przez to
problemów. Trzymając głowę w dół, ściskam mocniej pasek torby i przybliżam ją do siebie.
Ten dzień, miesiąc, semestr, rok oraz wszystko inne może iść do diabła. Mam dość.
Mam dość opuszczania gardy. Jasne, jest to przyjemne… a nawet bardzo. Ale później
moje serce jest w kawałkach. Ledwo poskładałam je ostatnim razem i nie mogę wciąż tego
powtarzać. W końcu zacznę je gubić albo wstawiać w złe miejsca. Jeśli nie zaprzestanę
ulegać zachciankom za niedługo będę nie do poznania.
Nie patrząc, gdzie idę wpadam na kogoś. Nawet nie podnoszę wzroku przepraszając.
Próbuję ominąć tego kogoś, ale zastępuje mi drogę.
- Powiedziałam, że przepraszam- mówię.
Nie mam czasu na zabawy. Muszę stąd uciec.
- Za co dokładnie przepraszasz?
Powinnam się, kurwa, tego spodziewać. Z moim szczęściem zawsze tak jest.
- Daj mi przejść, Chace.
- Nie. Nie uciekniesz ode mnie.
- Ha! Nie ja jestem osobą, która zawsze ucieka- w końcu patrzę na niego i gromię go
spojrzeniem.
Wygląda na smutnego- skruszonego, ale przykro mi już za wiele razy przepraszał. Po
tylu razach i wciąż robieniu tego samego, słowo „przepraszam” traci swoje znaczenie.
- To ostatni raz, kiedy o tym rozmawiamy. Ostatnia noc była błędem. Ogromnym
błędem. Za pierwszym razem myślałam, że to był największy błąd, ale wygląda na to, że
wszystko możemy jeszcze bardziej spieprzyć. Nasza przyjaźń jest w rozsypce. Nie wiem
nawet, czy da się ją naprawić. Natomiast to co wczoraj zrobiliśmy na pewno w tym nie
pomoże. A jedynie jeszcze szybciej zniszczy. Zrozumiałeś?
Kiwa głową i chce coś powiedzieć, ale wchodzę mu w słowo.
- Tak samo nie pomaga uciekanie w środku nocy.
Odwracam się i kieruje do pomieszczenia, którego próbowałam uniknąć. Tak czy
inaczej wpadłam już na powód przez który chciałam uciec, więc teraz równie dobrze mogę
już z nim siedzieć w tym samym pomieszczeniu.
- Whoa. Czekaj. To nie tak.
Pojawia się z tyłu, gdy łapię za klamkę przez co spoglądam na niego.
- Nie chcę słyszeć już żadnych więcej wymówek, Chace. Mam tego dość.
Otwieram drzwi, nie przytrzymując mu ich. Od teraz niech radzi sobie sam. Muszę
postawić na pierwszym miejscu siebie i swoje potrzeby. Natomiast martwienie się o niego
przyniesie mi tylko i wyłącznie cierpienie.
Prawie usypiam na zajęciach, ale mimo to próbuję skupić się na dokumentach
pokazywanych przez profesora. Wyłączone światła wcale temu nie pomagają. Nie mogę się
powstrzymać i spoglądam w tył na Chace’a. Podpiera głowę na ręce i najprawdopodobniej
śpi. Nie patrzę się na niego zbyt długo z obawy przed byciem przyłapaną. Nie mogę tak na
niego naskakiwać, a następnie obserwować, jak psychopatka. Muszę przestać zachowywać
się, jak nawiedzona. Albo być wyluzowaną albo nie. Nie mogę wciąż zmieniać zdania. Jemu
pewnie nie podoba się cała ta sytuacja tak samo, jak mi. Jest to całkiem egoistyczne z mojej
strony myślenie, że jestem jedyną poszkodowaną.
Światła ponownie się zaświecają i mija chwila zanim mój wzrok się przyzwyczaja.
Wkładam rzeczy do torby i wstaję idąc w przeciwnym kierunku, niż szedłby Chace. Muszę
zachować dystans. Dokładnie tak samo myśli on skoro wymknął się z mojego pokoju w
środku nocy.
- Cześć, Mięśniaku.
Mówi dziewczyna ze stowarzyszenia żeńskiego i widzę, jak podchodzi do Chace’a z
dwiema przyjaciółkami. Chłopak głośno ziewa i wyciąga ręce nad głowę rozciągając się.
Całej trójce opadają szczęki, a ja prawie wpadam na ścianę.
- Jak twój dzisiejszy poranny trening?- pyta.
- Umm, wyczerpujący- odpowiada Chace nie za bardzo rozmowny.
Dalej idę w kierunku drzwi, bo jeśli tu zostanę, zostanie zauważone moje wścibstwo.
Zamierzam wyjść tylnymi drzwiami budynku, a potem iść dłuższą drogą z powrotem do
akademika. Absurdalne jest to, co chcę zrobić, aby nie wpaść na Chace’a. Ale tak będzie
najlepiej. Musi.
Rzucam torbę i ściągam buty zaraz po wejściu do pokoju. Kenna leży na łóżku, ogląda
Netflixa na laptopie oraz je lody. Biorę łyżeczkę po czym rzucam się koło niej.
- Pomaga mi na gardło- mówi biorąc wielką łyżkę lodów z kawałkami czekolady do
ust.
- Może pomoże to mojemu sercu.
Wbijam łyżeczkę w smaczne pyszności, które powinny pomagać na złamane serca.
- Co? Co masz na myśli? Widziałam Chace’a, gdy wracałam od Micka. Myślałam, że
wszystko się między wami poukładało.
Zatrzymuje odcinek „Słodkich kłamstewek” i zwraca na mnie całą swoją uwagę.
- Zeszłej nocy przyszedł, żeby skończyć nasz projekt. Była pizza, picie piwa i sex.
- Brzmi jak zabawa w moim stylu.
- Było naprawdę niesamowicie- uśmiecham się, ale po chwili mój uśmiech znika-
Chace jest z Finley. Najwyraźniej to się nigdy nie zmieni. Nie wspominając o tym, że gdy
wstałam jego już nie było. Jakby nie mógł już ode mnie szybciej uciec.
- Nie będę go bronić. Nie wiem, dlaczego faceci robią takie rzeczy. Według mnie,
patrząc na to co widziałam i co od ciebie usłyszałam jest tak samo rozdarty, jak ty. Wiem
natomiast, że miał rano trening, bo szedł w tamtą stronę, gdy go zobaczyłam. Więc nie
opuścił cię, bo nie chciał dłużej z tobą leżeć.
- Powinnam przez to poczuć się lepiej, prawda?
- Tak. Ale jeśli tak się nie stało… .
Podaje mi pudełko lodów, więc wdzięczna wbijam w nie swoją łyżeczkę.
Plik z chomika:
n2ati
Inne pliki z tego folderu:
Erika Ashby - Caught ( tłum. nieoficjalne) CAŁOŚĆ.pdf
(666 KB)
Rozdział 32.pdf
(43 KB)
Rozdział 31.pdf
(41 KB)
Rozdział 30.pdf
(30 KB)
Rozdział 29.pdf
(52 KB)
Inne foldery tego chomika:
Galeria
Informacje
Propozycje tłumaczeń
Steel & Stone saga- Annette Marie
Stupid Girl- Cindy Miles (tłum. nieoficjalne)
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin