Parks Adele - Mężczyźni, których kochałam.pdf

(1567 KB) Pobierz
Parks Adele
Mężczyźni, których
kochałam
Matkom i córkom na całym świecie.
Zwłaszcza mojej mamie Maureen,
babci Mary i babci Finn.
Z miłością.
1
Nat wzięła do ręki BlackBerry. Jego błyszcząca i chłodna gładkość
natychmiast podziałała na nią uspokajająco; po raz kolejny sprawdziła
„Urodzinową listę rzeczy do zrobienia". Wcale nie uważała siebie za
neurotyczkę lubiącą sprawować nad wszystkim kontrolę, jednak czymś
ważnym było dla niej, aby urodziny Neila wyszły perfekcyjnie. Prawdę
powiedziawszy, była lubiącą sprawować nad wszystkim kontrolę
neuro tyczką, ale na szczęście jej mężowi nawet się to podobało;
uważał, że jej umiejętności organizacyjne równoważą jego tendencję
do chaotycznego działania.
1) Potwierdzić, że tort dostarczono do restauracji. Odfajkowane.
Zdążyła już zadzwonić do restauracji Bluebird i upewnić się, że tort
czekoladowy przybrany hojnie masą z pianek bezpiecznie dotarł do
kuchni. Dostarczył go sąsiad jej rodziców, który przypadkiem wybierał
się akurat do miasta na nową wystawę w Tate Modern i (według słów
matki) w ogóle nie miał nic przeciwko temu, aby zboczyć nieco z trasy
i zahaczyć o restaurację. To prawda, że ludzie lubili oddawać przysługi
Ninie. Dopiero po długich negocjacjach udało się przekonać szefa
kuchni, aby zezwolił domowemu ciastu Niny przekroczyć próg jego
królestwa. Natalie potrafiła być bardzo przekonująca, kie-
dy zachodziła ważna potrzeba, a za taką właśnie uważała trzydzieste
piąte urodziny swego męża. A Neil nie uznałby urodzin za kompletne
bez tortu upieczonego przez teściową.
Restauracja Bluebird na King's Road w samym sercu Chelsea była
niezaprzeczalnie stylowa, jednak oczywiste wyrafinowanie i
wyzywająca nowoczesność w ogóle nie działały onieśmielająco, gdyż
jakiś łebski architekt wnętrz wybrał ciepłe, intensywne kolory i
subtelne oświetlenie, a to stwarzało swobodną i intymną atmosferę.
Nat uznała ją za idealne miejsce na koktajle i kolację w gronie przy-
jaciół. Neilowi spodoba się nowoczesne brytyjskie menu; gdy jedli w
restauracji serwującej
nouvelle cuisine
albo sushi, w drodze powrotnej
zawsze
się musiał zatrzymać przy budce z frytkami.
Dzwoniąc do restauracji, Nat upewniła się także, że rezerwacja jest na
dziewiętnastą piętnaście, a nie na dziewiętnastą trzydzieści. Kiedyś
przeczytała w gazecie radę, jak zapewnić sobie świetną obsługę: otóż
powinno się zarezerwować stolik na kwadrans po pełnej godzinie albo
kwadrans przed, jako że zdecydowana większość gości pojawia się w
restauracjach o pełnej godzinie. Do tej pory Nat nie korzystała z tej
rady, dzisiaj jednak była zdeterminowana, aby wszystko (włącznie z
obsługą) wyszło idealnie.
2) Potwierdzić godzinę rezerwacji. Odfajkowane.
Podczas rozmowy telefonicznej zmieniła także rezerwację z ośmiu
osób na sześć. Szwagierka Neila, Fi, zadzwoniła rano, aby odwołać
przyjście jej i Bena — znowu. Problemy z opiekunką do dzieci -
znowu. Nat była rozczarowana przede wszystkim ze względu na Neila.
Wiedziała, że bardzo by chciał, aby tego wieczoru zjawił się jego
starszy brat Ben, także dlatego, że zawsze dość dobrze szło mu
dyskretne mediowanie między Timem
(najdawniejszym przyjacielem Neila) i Karlem (jego najbardziej
rozrywkowym przyjacielem). Choć Neil, Tim i Karl spotykali się na
gruncie towarzyskim przynajmniej raz w tygodniu, z tego, co Nat
udało się zaobserwować przez siedem ostatnich lat, jasno wynikało, że
poza szczerą sympatią do Neila jego najlepsi kumple niewiele mają ze
sobą wspólnego. Neil nie był świadomy lekkiego napięcia
towarzyszącego wspólnym spotkaniom, a przynajmniej takie sprawiał
wrażenie.
Gdy Nat poinformowała już restaurację o zmianie liczby gości,
upewniła się także, czy sommelier na pewno zaproponuje Chenas
Cuvée Quartz, Piron & Lafontthe -trochę się denerwowała, czy
właściwie to wymawia. Kiedy ostatnio z Neilem byli w Bluebird (cóż,
prawdę mówiąc, tylko jeden raz), Neilowi bardzo ono zasmakowało,
więc zapamiętała jego nazwę, aby później go poszukać w su-
permarkecie.
3) Potwierdzić dostępność Chenas Cuvée Quartz. Odfajkowane.
Niemal czuła przez telefon, jak
maître d'
przewraca z irytacją oczami.
Jak nic uważał ją za wrzód na tyłku i prawdopodobnie zastanawiał się,
czy nie kazać kuchennemu personelowi napluć do jej zupy. Nat miała
to gdzieś. Najważniejsze, aby Neil miał fantastyczną imprezę. Nigdy
się tak nie ekscytowała własnymi urodzinami; prawdę powiedziawszy,
wolała je ignorować - tego dnia nie było co świętować - ale urodziny
Neila to coś szczególnego. Dzień, w którym przyszedł na świat, był
naprawdę ważny, przynajmniej dla niej. Co nie znaczy, że głośno o
tym trąbiła; Nat wolała okazywać uczucia poprzez czyny. Dlatego
właśnie tak bardzo chciała, aby dzisiejszy wieczór był wspaniały.
Pogoda na szczęście dopisała. Dzień był gorący i duszny, ciepło nadal
wtulało się w londyńskie chodni-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin