3 - Willa's Beast - Ruby Dixon.pdf

(3174 KB) Pobierz
1
GREN
W kura budzę się z głębokiego snu, ciężkiego do nieznanych osób,
patrząc na mnie, wiem, co działo się-I zostały sprzedane do nowych
panów. To zawsze ta sama historia, nowe twarze, nowe kłamstwa, nowe
klatki, to samo zakończenie. Wiem, że wszystko, co obiecują - jedzenie,
towarzystwo, wolność - zostanie zabrane. Będą zastrzyki i testy medyczne,
bicze i obroże oraz dni, w których nie jestem karmiony, więc mogę być w
szczytowej formie walki. Będą mnie szturchać szokami przez pręty mojej
klatki, aż będę warczał z wściekłości, a następnie wrzucę mnie na arenę,
abym mógł wyładować gniew na przeciwniku. Potem znów zostaniemy
wciągnięci do klatki, żeby zacząć wszystko od nowa.
Kiedy więc jeden z nieznanych ludzi uśmiecha się do mnie i
wypowiada pozdrowienie, warknę i walnę pazurami.
Nie trafiają; mówca jest kobietą i chociaż przez całe życie nazywano
mnie "bestią" i "potworem", nie skrzywdzę kobiety. Jest przeznaczony
tylko do przestraszenia i działa. Kobieta krzyczy coś i nagle trzy samce się
na mnie rzucają. Czekam, by poczuć znajomy ból szoku kołnierza wokół
mojego gardła, ale moi nowi właściciele tylko chwytają mnie i próbują
utrzymać mnie na ziemi.
Ja walcze.
Zawsze walczę. To nigdy nie działa, ale pewnego dnia ... któregoś
dnia może. Któregoś dnia mogę się uwolnić.
A może kiedyś złamią mi szyję i zakończą to. Każda działa.
Warknęłam na nich złośliwie, ignorując ich słowa. Nie znam tego
języka, chociaż wiem, że niektóre twarze, które pływają przed moimi
dzikimi oczami, są niebieskie, z rogami. Mesakkah. Kolejne ciało naciska
na stos, a ja szarpam ramionami, próbując podnieść się z podłogi. Moje
warknięcia wypełniają ładownię, zagłuszają słowa, a mój niewolnik kapie
na rękę tego, który jest mi zbyt blisko. Ktoś szczeka zamówienie.
Wydobywa się liny. Walczę mocniej, bo wiem, co oznaczają liny -
będą mnie trzymać i robić mi rzeczy. Na moich bokach noszę stare,
pokrwawione banda dawnych mistrzów, pod moim kudłatym futrem.
Mam blizny ze starych walk, a innym razem nie byłem posłusznym
niewolnikiem. Sykam i wściekam się na nich, a nawet tak jak ja, nawet
przez smród ich sprasowanych ciał, nowy zapach unosi się w ładowni
statku.
Świeże powietrze.
Zimne świeże powietrze.
Jestem tak blisko z zewnątrz. Do wolności.
To sprawia, że walczę jeszcze mocniej. Odnawiam moje zmagania,
ignorując protesty mięśni, krzyczący ból w kościach, gdy trzymają mnie
silne ręce ludzi, którzy są karmieni regularnymi posiłkami i nigdy nie byli
głodzeni, aby zapewnić pewną wagę. To okrutne z tych nowych mistrzów,
którzy zbliżają mnie do wolności.
Umrę, aby spróbować dotrzeć do niego, a ja podniosę swoje pazury,
próbując sięgnąć po gardło bliżej niebieskiej twarzy. Mężczyzna patrzy na
mnie z dezaprobatą, szczeka słowo, a potem coś twardego i ciężkiego
uderza mnie w głowę.
Nie padam nieprzytomny. Moja głowa jest trudniejsza. Ale jestem
oszołomiony, a gdy przestaję walczyć, słyszę, jak inni kłócą się między
sobą. Może lżejsza kobieta-głos? mój nowy właściciel? - wyznaje z irytacją
jeden z pozostałych, który odpowiada ostrym tonem. Być może nie podoba
jej się to, że jej towar jest uszkodzony. Czekam, aż mój rozum powróci, a
kiedy to zrobię, trafiam na brzuch, a ręce mam związane za plecami. Moje
stopy są następnie związane razem, a następnie dodaje się więcej lin.
Jestem trussed jak bestia, którą jestem.
Otwieram jedno oko, powoli i patrzę na żółtowłosą kobietę, która
nachyla się nade mną, marszcząc brwi. Powiedziała mi coś, z rękami na
kolanach. Ona oczekuje odpowiedzi.
Dam jej więc jedną. Warknęłam, łamie mi zęby i rzuca się na nią
znowu, tylko po to, by zostać zepchniętym na bok przez wielkiego,
brzydkiego mężczyznę z mesakkah z wypaczonymi rogami i zranioną
twarzą. Kroczy między mną a kobietą, ostro spoglądając na ostrze włóczni,
ostrzegając mnie o głowę. To musi być to, co mnie uderzyło wcześniej, i jest
gotowy to zrobić ponownie, jeśli raz jeszcze zaatakuję.
Z zaciekawionym uśmiechem rzuciłem się na podłogę i na niego.
Gren nigdy nie odrzucił wyzwania.
2
WILLA
Wiem, że istnieje takie powiedzenie o dobroć nieznajomych, ale jak
siedzę w ładowni, nagi, trzymając futro na ciele dreszcze jak oglądam inni
ujarzmić „Monster”, zastanawiam się, czy to jest ich pomysł dobroci.
"Jezu Chryste, myślałem, że chce zjeść moją twarz". Ciężarna
blondynka przytula się do jej zaokrąglonego brzucha i dramatycznie
zatapia się o kilka kroków. Jest blada, ale wygląda na bardziej zirytowaną
niż przestraszoną.
U jej boku unosi się nad nią jeden z niebieskich kosmitów. Jest
wysoki, szczupły o twardej twarzy i bliznach, tym, który uderzył bestię w
głowę włócznią. "Liz, dlatego mówię ci, żebyś wróciła, mój kumplu, tego
mężczyzny nie można ufać."
- Żadnego gówna, Sherlocku - Liz oddycha, a następnie owija
ramiona wokół jego talii i przytula się do jego piersi, jakby nie tylko go
obraziła. "Wybacz kochanie."
Wielki, niebieski facet po prostu ją trzyma, ale wyraz jego twarzy nie
miałby nic wspólnego z cholernym ciastkiem.
"Co się dzieje?" ktoś obok mnie pyta. To ten niski, ten bez okularów.
Patrzy na swoje otoczenie, a potem patrzy na mnie, szukając odpowiedzi.
Inni odwracają się, by patrzeć, ciekawi. Jeszcze nie policzyłem głów, ale
obserwowałem - jedna z moich umiejętności, jak sądzę, jeśli gal ma zestaw
umiejętności - i słyszałem kilka razy słowo "szesnastka" . To musi być
liczba pań, które mamy tutaj. Szesnaście dziewczyn, a teraz uwalniają
mężczyzn w kapsułach.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin