OTWARTOŚĆ.rtf

(14 KB) Pobierz
OTWARTOŚĆ - nowa cnota obywatelska

OTWARTOŚĆ - nowa cnota obywatelska?

Dwa słowa zrobiły ostatnio wielką karierę. Jedno to słowo "tolerancja" drugie zaś to "otwartość". Słowo "tolerancja", jak wiemy, jest związane z dziedziną życia religijnego i dotyczy wzajemnego poszanowania wyznawców różnych religii. Gdy słowo to zostało jednak zaanektowane przez język prasy, telewizji czy polityki zaczęło tracić swoje pierwotne znaczenie. Nic więc dziwnego, że zaczęto zastępować je słowem "otwartość", które okazało się bardziej pojemne i funkcjonalne. Ale nie tylko! Na jego przykładzie możemy dostrzec jak podmieniając słowa można łatwo modelować rozumieniem rzeczywistości. Otwartość bowiem to coś więcej niż postawa tolerancji, to przede wszystkim postawa akceptacji wszystkiego i wszystkich. W ten sposób "otwartość" zaczyna dziś urastać do rangi nowej "cnoty obywatelskiej". Warto się zatem przyjrzeć bliżej składnikom owej cnoty, gdyż praktykowanie jej stało się jednym z głównych zadań współczesnego kształcenia i wychowania.

Akceptacja zamiast wyboru
Słowo "otwartość" stało się dziś prawie urzędowym terminem służącym do określania właściwej postawy nowoczesnego człowieka. Sama zaś postawa otwartości została postawiona jako cel wychowania i ideał do naśladowania. Mówi się o postawie otwartej w kościele, w polityce, w sztuce, w nauce, w życiu i działaniu. Sama OTWARTOŚĆ jest wskazywana jako naczelna CNOTA. Każda jednak cnota, pojęta jako instrument realizowania jakiegoś celu, musi ten cel ogarniać jako dobro dla osoby. W tym przypadku dobrem tym ma być nie co innego jak uformowanie postawy otwartości. Zapytajmy zatem kim ma być, w jakim społeczeństwie ma żyć, owa istota otwarta?
Współczesny ideał człowieka to obywatel świata, czy mieszkaniec Europy. Ma go wyróżniać otwartość na wszystkie kultury, religie, sekty, orientacje seksualne i polityczne, a także filozoficzne itp. Rozum i wola, które zwykle przy formacji określonej cnoty mają być pokierowane dobrem i prawdą osoby, w tym przypadku zostaną sprowadzone do akceptacji wszystkiego. Cnota, która zawsze miała oparcie w dobru i prawdzie, tym razem oprze się na otwartości. Pierwszym bowiem wrogiem "cnoty otwartości" są stałe zasady, prawdy odwieczne, dobra niezmienne itp. W związku z tym, wpierw należy wszystkich przekonać, że nie ma czegoś takiego jak stałe zasady czy prawdy i dobra odwieczne. Wszystko się bowiem zmienia. Tylko "fundamentaliści" myślą inaczej. Ci jednak są zagrożeniem dla otwartych społeczeństw.
Z postawy OTWARTOŚCI wynika akceptacja wszystkiego, co się zdarza, otwieranie się na wszystko, co przychodzi, względność wszystkiego, co dotąd było uznawane za stałe, schlebianie gustom i modom. Oto podstawowe elementy cnoty OTWARTOŚCI. Rezultatem formacji do otwartości jest przede wszystkim relatywizm i postulat powszechnej równości wszystkich zasad i dóbr. Postawa otwartości zastąpiła autorytety, specjalistów oraz dążenie do poznania prawdy. Szukanie prawdy stało się więc bezcelowe.
W ten sposób starożytna cnota "sofrozyne" - mądrość (roztropność) została zastąpiona "otwartością". Uczelnie zaczęły traktować intelektualną duszę człowieka jak żołądek, który gromadzi wszystko, w którym jedne poglądy mieszają się z innymi. Studiujący zaś nie może tych poglądów oceniać i wartościować, bo byłoby to zaprzeczeniem postawy otwartości, może je tylko "przeżuwać".
W ten sposób został wyalienowany student ze swego intelektu, uczelnie z powinności uczenia, nauczyciele i wychowawcy z odpowiedzialności za uczenie. Uczelnie stały się miejscem "uczonego nieuctwa i marnego myślenia" - jak powie A. Bloom, autor interesującej książki "Umysł zamknięty" ukazujący problemy i zagrożenia współczesnej kultury wskutek bezkrytycznego "uprawiania" cnoty otwartości.

Poszukiwanie zamiast prawdy
Cnota otwartości zaczęła królować wszędzie tam, gdzie zaprzestano poszukiwania prawdy, dobra i stałych zasad. Obserwacja, którą odnotował A. Bloom na temat studentów amerykańskich, których poddano tego typu formacji i wychowywaniu, może być bardzo pouczająca i ważna także dla polskich studentów i polskiej młodzieży. Zauważa on, że w wyniku zaszczepiania od początku w duszy człowieka młodego tzw. postawy otwartości "niemal każdy student przychodzący na uniwersytet sądzi, a przynajmniej tak mu się wydaje, że prawda jest względna" (s. 27). Nic więc dziwnego, że gdy spotyka się z postawą sceptyczną do swojej postawy, to jego reakcją jest olbrzymie zdumienie i zaskoczenie. Z niedowierzaniem więc zaczyna patrzeć na tego, który "wierzy w prawdę absolutną". Traktuje to tak, jakby ktoś wierzył w czarownice. Tym, czego nauczono go obawiać się, to nie pomyłka w ocenie prawdy czy dobra, lecz brak otwartości. Bez relatywizmu zaś - zauważa Bloom - "nie ma otwartości na inność, tej wielkiej cnoty, jedynej cnoty, której krzewieniu od pięćdziesięciu lat oddaje się szkolnictwo podstawowe i średnie. Otwartość jest wielkim odkryciem naszych czasów - a wraz z nią relatywizm - który stanowi jedyną możliwą postawę w obliczu rozmaitości roszczeń do prawdy, sposobów życia i ludzkich charakterów. Prawdziwym zagrożeniem stał się wyznawca prawdy. Badania historii i kultury uczą, że w przeszłości cały świat był szalony. Wszyscy wierzyli, że mają rację, co prowadziło do wojen, prześladować, niewolnictwa, ksenofobii, rasizmu, szowinizmu. Nie chodzi o to, by skorygować błędy i naprawdę mieć rację - należy w ogóle wyrzec się przekonania, że ktokolwiek może mieć rację" (s. 28).
Strach by nie zostać określonym "fundamentalistą" zaczyna paraliżować wszelki wysiłek poznawczy i wszelkie poszukiwania prawdy i autentycznego dobra.

Nihilizm zamiast dobra
Postawa "otwartości" ma zastąpić wszelkie dążenie do prawdy, poszukiwanie prawdy, dociekanie prawdy, posiadanie prawdy, życie prawdą. Sam zaś człowiek wyposażony w taką cnotę bardziej przypomina "dworzec kolejowy", przez który przechodzą wszyscy i nikt się nie zatrzymuje, niż istotę, która jest gdzieś zakorzeniona, rozumie samą siebie a poznając prawdę doskonali swe osobowe oblicze. W ten też sposób cnota otwartości ostatecznie wyparła wszelkie prawa, które stanowiły ostateczną podstawę ludzkich zachowań i działań, co więcej wyparła kryterium prawdy, które zostało zastąpione kryterium szczerości, autentyzmu, tolerancji czy spontaniczności itp. Nic więc dziwnego, że głównym przesłaniem, wokół którego ustala się sens życia człowieka jest wołanie "wśród wielkich rzeczy, które są wśród nas, największą jest bycie niczego". Nihilizm bowiem - jak wyjaśnia V. Possenti, profesor filozofii moralnej z Wenecji - nie jest "obojętnością wobec wartości najwyższych, ogłoszeniem śmierci Boga lub bezsensowności życia, lecz zerwaniem bezpośredniego intencjonalnego związku między myśleniem i bytem, związku, którego miejsce zajmują różne formy reprezentacji bytu, np. reprezentacja bytu przez wolę "ja" transcendentalnego lub jego obiektywizacja w technice" (Nihilizm teoretyczny i "śmierć metafizyki", s.12).
Warto by dziś pamiętał o tym każdy młody człowiek czy student, który wkraczając w progi gimnazjum, liceum czy uniwersytetu, włączony zostaje, najczęściej bez własnej woli, w eksperymentalny program "nowoczesnej" formacji i wychowania. Otwartość tak! - ale na prawdę i dobro a nie fałsz i zło. Do takiej otwartości wzywał Jan Paweł II w przesłaniu do młodzieży zgromadzonej na apelu III-go tysiąclecia na polach lednickich 5 czerwca 1999 mówiąc - "podnieście głowy i zobaczcie cel waszej drogi. Jeśli idziecie z Chrystusem, jeśli przewodzi wam Duch Święty, to nie może być innego celu, jak do Ojca, który jest w Niebie. Tego celu nie można stracić z oczu. Tu już nie chodzi tylko o przyszłe tysiąclecie. Nie chodzi o ten czas, który przemija. Tu chodzi o wieczność. Podnieście głowy. Nie lękajcie się patrzeć w wieczność. Tam czeka ojciec, Bóg, który jest miłością. Dla tej miłości warto żyć".
Dziś, jak chyba nigdy wcześniej, potrzebni są ludzie, którzy nie tylko są otwarci na różne wartości ale mają przede wszystkim odwagę żyć dla miłości, dla prawdy i dla dobra, które nie są przemijające.

Ks. prof. Andrzej Maryniarczyk SDB

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin