Polskie imperium - Michael Morys-Twardowski.pdf

(10663 KB) Pobierz
Pro​log
/ Z sie​kierą na Mo​skwę
Od​śpie​wali
Bo​gu​ro​dzicę,
a po​tem ru​szyli z sie​kie​rami zdo​by​wać Mo​skwę.
Brzmi to jak śre​dnio​wieczna hi​sto​ryjka, bo i wtedy ry​ce​rze z frazą
Bo​giem
sła​wiena Ma​ryja… na ustach ru​szali do boju i w rę​kach mieli nie​raz sie​kiery,
ale działo się to w nocy z 10 na 11 paź​dzier​nika 1618 roku.
Bo​gu​ro​dzica
była fa​na​be​rią ich do​wódcy. Na​zy​wał się Bar​tło​miej No​wo​‐
dwor​ski, ale wszy​scy mó​wili na niego Ka​wa​ler. Miał sześć​dzie​siąt sześć lat,
siwe włosy i wojnę we krwi. Smak za​bi​ja​nia po​znał już jako na​sto​la​tek, gdy
uga​niał się za Ta​ta​rami po Dzi​kich Po​lach. Pew​nego dnia jego do​wódca za​‐
snął ze strzelbą w ręce i przy​pad​kowo się za​strze​lił, a No​wo​dwor​ski mu​siał
ru​szyć da​lej w świat. Wal​czył z Mo​ska​lami za pa​no​wa​nia Ste​fana Ba​to​rego,
sie​dem​na​ście lat prze​le​wał krew we Fran​cji, a póź​niej jako ka​wa​ler mal​tań​ski
(stąd prze​zwi​sko) ze swo​imi współ​braćmi krą​żył po Mo​rzu Śród​ziem​nym,
zwal​cza​jąc mu​zuł​ma​nów, pcha​ją​cych się ze​wsząd do Eu​ropy. Dla​czego
upodo​bał so​bie
Bo​gu​ro​dzicę,
ulu​bioną pieśń wę​drow​nych że​bra​ków – nikt
nie wie​dział. Po​wta​rzał czę​sto, że to te​sta​ment świę​tego Woj​cie​cha, że śpie​‐
wali ją przod​ko​wie pod Grun​wal​dem i pod Warną… W XVII wieku przed bi​‐
twami jego ro​dacy wy​da​wali okrzyki bo​jowe, bez​sen​sowne zbitki sy​lab. Je​‐
den z ka​pe​la​nów ma​wiał, że Po​lacy „jako wilcy hu​kali na nie​przy​ja​ciela”
[1]
.
Skoro jed​nak Ka​wa​ler chciał, aby śpie​wać
Bo​gu​ro​dzicę,
to jego pod​ko​‐
mendni śpie​wali.
Spe​cjal​no​ścią Ka​wa​lera były wy​bu​chy. Gdzieś po​dej​rzał – może w Sied​‐
mio​gro​dzie – jak się wy​sa​dza twier​dze, i bar​dzo mu się to spodo​bało.
W 1601 roku wy​sa​dził bramę tu​rec​kiej twier​dzy Le​panto (po wie​kach sta​nie
się czę​ścią grec​kiego mia​sta Na​fpak​tos), a w lipcu 1611 roku mury Smo​leń​‐
ska. Tej nocy chciał skom​ple​to​wać „wy​bu​chowy
hat-trick”
i otwo​rzyć woj​‐
skom Rzecz​po​spo​li​tej wrota Mo​skwy.
Wszystko było za​pla​no​wane od A do Z. Każdy żoł​nierz wie​dział do​kład​‐
nie, co ma ro​bić. Plan był taki: pięć ty​sięcy Ko​za​ków za​je​dzie Mo​skwę od in​‐
nej strony i zrobi wrzawę, aby od​wró​cić uwagę obroń​ców. Jed​no​cze​śnie lu​‐
dzie z sie​kie​rami ru​szą pod bramę Kar​wacką i roz​walą pa​li​sady i nie​wielki
gró​dek, usta​wiony przed mu​rami. Bę​dzie ich osła​niać pie​chota, która w ra​zie
po​trzeby da ognia z rusz​nic w Mo​skali.
Na​stęp​nie po​ma​sze​ruje dwu​dzie​stu lu​dzi z pe​tar​dami Ka​wa​lera. Pod nie​‐
winną na​zwą „pe​tarda” krył się stoż​kowy po​jem​nik, w środku któ​rego znaj​‐
do​wało się kilka ki​lo​gra​mów pro​chu, z lon​tem. Ka​wa​le​rowi miało to​wa​rzy​‐
szyć kilku dwo​rzan kró​lew​skich, w tym wo​je​wo​dzic san​do​mier​ski Je​rzy
Osso​liń​ski i wo​je​wo​dzic lu​bel​ski Ja​kub So​bie​ski, oraz kil​ku​dzie​się​ciu ochot​‐
ni​ków z in​nych od​dzia​łów. Pla​no​wano, że po wy​rą​ba​niu pa​li​sady Ka​wa​ler
pod​łoży pe​tardy i pod​pali lonty: za​sy​czą ogni​ste żmije i chwilę póź​niej brama
Kar​wacka wy​leci w po​wie​trze, a Mo​skwa sta​nie otwo​rem.
Lu​dzie z sie​kie​rami i pie​chota mieli wpaść do środka i wy​bić pierw​szą li​‐
nię obroń​ców. Przez roz​wa​loną bramę wleją się do Mo​skwy na​stępne jed​‐
nostki – ko​lejny od​dział pie​choty, póź​niej jeż​dżący konno i wal​czący pie​szo
dra​goni, wresz​cie raj​ta​rzy, czyli jeźdźcy uzbro​jeni w pi​sto​lety, a na ko​niec
osła​wieni li​sow​czycy, lekka jazda. Będą zdo​by​wać ulicę po ulicy…
Plan mu​siał się udać. Po pierw​sze, dla​tego, że Ko​zacy od​wrócą uwagę
obroń​ców Mo​skwy. Po dru​gie – po​dobny atak zo​sta​nie prze​pro​wa​dzony
z prze​ciw​nej strony mia​sta – na bramę Twer​ską. Za​sko​cze​nie bę​dzie zu​pełne.
Prze​wi​dy​wano, że ran​kiem 11 paź​dzier​nika 1618 roku Mo​skwa po​winna być
w pol​skich rę​kach.
Hu​mory do​pi​sy​wały żoł​nie​rzom w służ​bie Rzecz​po​spo​li​tej, gdyż zbli​żał
się ko​niec dwu​let​niej kam​pa​nii, a i wino ro​biło swoje. Prze​cież ża​den z nich
na trzeźwo nie po​szedłby w paź​dzier​ni​kową noc na mury Mo​skwy z sie​kierą
w dłoni…
______
Po dru​giej stro​nie muru nikt nie spał. Ro​syj​scy żoł​nie​rze tylko cze​kali na sy​‐
gnał do ataku. Pod osłoną nocy je​den z mo​skiew​skich od​dzia​łów ob​sa​dził
gró​dek przed bramą Kar​wacką. Nie​świa​domi ni​czego Po​lacy za​częli roz​wa​‐
lać pa​li​sady, gdy na​gle Ro​sja​nie otwo​rzyli ogień.
Ty​siące wy​strza​łów, od któ​rych ro​biło się ja​sno, jakby świ​tało. Gdy się
pa​trzyło z da​leka, można było od​nieść wra​że​nie, że Mo​skwę od​gra​dzała
ściana ognia.
Tym​cza​sem lu​dzie No​wo​dwor​skiego z sie​kie​rami rą​bali upar​cie – nie​‐
ważne, że byli na li​nii ognia, kule świsz​czały im koło uszu, a ka​mie​nie prze​‐
Zgłoś jeśli naruszono regulamin