Matthew Pearl - Instytut młodych naukowców.pdf

(1849 KB) Pobierz
Mojemu synowi
Księga pierwsza
BUDOWNICTWO LĄDOWE
I TOPOGRAFIA
1
4
KWIETNIA
1868
ROKU
Dumne kształty żaglowca majaczące w porannej mgle sprawiały, że
„Światłość Wschodu” mogła uchodzić za najszczęśliwszy statek, jaki
kiedykolwiek wpłynął do Zatoki Bostońskiej. Żeglarze o zarośniętych
ogorzałych twarzach i skórze schodzącej od słońca rozgniatali w dłoniach lub
pod podeszwą ostatnie racje orzechów, nucąc starą pieśń o dziewczynie,
która została na brzegu. Dzielnie stawili czoła przeciwnościom, przetrwali
gwałtowne marcowe wiatry, wzburzone morza i niebezpieczne porty,
wykonali pracę nad siły, a teraz czekała ich sowita zapłata. Niebawem mieli
zejść na ląd i oddać się rozlicznym uciechom miasta.
Sternik dzierżył ster pewną ręką, nie spuszczając wzroku z instrumentów,
czekając, aż mgła rozproszy się na tyle, aby ich sygnał został dostrzeżony
z łodzi pilota. Chociaż Zatoka Bostońska miała powierzchnię
siedemdziesięciu pięciu mil kwadratowych, względy obronne sprawiły, że jej
tory wodne były tak wąskie, iż dwa duże statki nie mogły się bezpiecznie
minąć bez pomocy pilota.
Pan Beal, surowy kapitan „Światłości Wschodu”, przechadzał się po
pokładzie wyraźnie rad, co dodatkowo zwiększało podniecenie załogi. Beal
widział oczyma duszy, jak łódź pilota przebija się przez mgłę, zmierzając im
na spotkanie. Wyobrażał sobie, jak pilot, ubrany niczym przedsiębiorca
pogrzebowy, salutuje niedbale i choć raz uwalnia Beala od ciężaru
obowiązków. Chwilę później ich oczom ukażą się doki i nabrzeża, i wielkie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin